Apple postanowiło raz a dobrze rozprawić się z internautą, który regularnie publikował w sieci przecieki na temat iPhone 15 i iOS 17. Czy to koniec doniesień o nadchodzących smartfonach?
Apple miał ostatnio problem z pewnym leakerem, który co kilka dni za pośrednictwem Twittera publikował nowe przecieki dotyczące nadchodzących iPhone’ów z serii 15 oraz iOS 17.
Ten krył się pod pseudonimem @analyst941 – dzięki niemu dowiedzieliśmy się o nowościach Apple naprawdę sporo, choć do tej pory nie było pewności, czy jego doniesienia rzeczywiście są prawdziwe.
Dziś wiemy już, że leaker rzeczywiście dzielił się z nami prawdziwymi informacjami. To dlatego, że Apple przyłapało go na gorącym uczynku. Co się stało?
Apple podstępem odkryło leakera
Jak poinformował sam @analyst941, został on zmuszony do zamknięcia swojego konta na Twitterze, po tym jak Apple odkryło jego tożsamość.
Zdradził, że informacje o nowościach Apple pozyskiwał od siostry, która pracuje w szeregach giganta z Cupertino – a raczej pracowała, bo po zdemaskowaniu została ona szybko zwolniona z firmy.
Jak Apple udało się dojść do tego, kto odpowiedzialny jest za przecieki? Gigant zrobił to w sprytny, a zarazem bardzo prosty sposób.
Najpierw zidentyfikował grupę pracowników, którzy mogliby byś podejrzani o przekazywanie informacji dalej. Następnie każdemu z nich podał inną fałszywą plotkę dotyczącą na przykład premiery kolejnych produktów.
W ten sposób kobieta sama się zdemaskowała. Gdy w sieci pojawiły się doniesienia o datach premiery nowych wersji aplikacji Final Cut Pro i Logic, już było wiadomo, kto wynosi informacje. Tylko kobieta otrzymała bowiem takie fałszywe przecieki.
Tak kończy się historia leakera @analyst941 na Twitterze, który dostarczył nam wielu ciekawych informacji – jako pierwszy donosił na przykład o pojawieniu się Dynamic Island w iPhone 14 Pro.
Ciekawe, czy cała sytuacja przełoży się też na innych leakerów, którzy udostępniają podobne treści do sieci. Czy Apple uda się ich zidentyfikować? A może sami przestraszą się konsekwencji ze strony giganta.
Przeczytaj również
Apple znów podszczypuje Google. Te Mapy to strzał w dziesiątkę?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.