Infinix Note 30 Pro to najtańszy na start smartfon w Polsce z ładowaniem bezprzewodowym. Ma też ekran AMOLED 120 Hz, świetną baterię z szybkim ładowaniem przewodowym, dużo pamięci i wiele, wiele więcej. Czy podbije serce Polaków? Spróbuję na to odpowiedzieć w moim teście Infinix Note 30 Pro.
Infinix Note 30 Pro to nowość na polskim rynku, którą miałem okazję testować przedpremierowo. Dzięki temu już w dniu wprowadzenia tego produktu do naszego kraju na łamach gsmManiaKa przeczytasz test Infinix Note 30 Ultra.
Na papierze jest to solidny przedstawiciel średniego segmentu z jedną cechą, która totalnie wyróżnia go na tle konkurencji.
Czy to wystarczy, by nowy Infinix odniósł w Polsce sukces sprzedażowy? Odpowiedź poznasz w moim teście Infinix Note 30 Pro, którego dokładną polską cenę poznasz w premierowym wpisie:
https://www.gsmmaniak.pl/1417052/seria-infinix-note-30-premiera-w-polsce/
Dane podstawowe | |
Wymiary | 76 x 168 x 8.5 mm |
Waga | 205 g |
Standard sim | nanoSIM + nanoSIM, Dual SIM |
Ekran | |
Typ | 6.78'', rozdzielczość 2460x1080, 396 ppi, 120 Hz |
Kluczowe podzespoły | |
Procesor | 2.2 GHz, 8 rdzeni |
GPU | Mali-G57 MC2 |
RAM | 8 GB |
Bateria | 5000 mAh |
Obsługa kart pamięci | TAK |
Porty | USB (2.0 typu C), audio (mini-jack 3.5mm) |
Pamięć użytkowa | 256 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android, XOS 13 |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE |
WIFI | 802.11a/b/g/n/ac (2,4 GHz i 5 GHz) |
GPS | A-GPS, GLONASS, Galileo |
Bluetooth | v5.2, LDAC, aptX, aptX HD |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 108 MP, wideo, 30 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowe aparaty - 2MP + SI |
Dodatkowy | 16 MP |
Są tacy, to nie żart, dla których telefon bez indukcji jest wart mniej niż zero, mniej niż zero, oooo! Z tego powodu takie osoby niejako muszą dopłacać do flagowców, bo mało który średniak dowolnej klasy ma ładowanie bezprzewodowe.
Na szczęście powoli zaczyna się to zmieniać i do tego trendu dołączył z przytupem Infinix, właśnie z testowanym modelem Note 30 Pro. Nie dość, że oferuje on indukcję w najniższej cenie na rynku (biorąc pod uwagę ceny premierowe), to na dodatek ładowanie bezprzewodowe nie jest wolne, bo ma całkiem niezłe 15W.
Jak się łatwo domyśleć, odzyskiwanie energii w ten sposób swoje musi potrwać. Czas liczymy w niecałych 3h, więc to opcja nocna lub dla tych, którzy lubią doładowywać telefon w ciągu dnia po troszeczku.
Znacznie szybciej wypada ładowanie przewodowe, bo ma moc aż 68W (zasilacz w zestawie, podobnie jak szybka z zestawem do nakładania, słuchawkami czy etui). 80% w ok. 30 minut jest tutaj do osiągnięcia, a dodatkowe procenty do kilkanaście minut dalszego kontaktu z ładowarką. Odpowiednio szybką znajdziemy w zestawie sprzedażowym.
No dobrze, ładowanie to jedno, a jak jest z czasem pracy? Tutaj raczej mam tylko dobre słowa do powiedzenia. W Infinix Note 30 Pro znalazło się miejsce dla akumulatora o pojemności 5000 mAh. To dość często spotykane ogniwo.
Najważniejsze jest jednak to, że ta bateria spisuje się wręcz znakomicie. Większość użytkowników raczej będzie miała problem z jego rozładowaniem w ciągu jednego dnia, zwłaszcza przy ciągłym podpięciu pod Wi-Fi.
W takich scenariuszach dzień kończyłem z zapasem ok. 30-35% baterii oraz ok. 5h SoT na ekranie. Oczywiście czas ten udawało mi się także wydłużać lub skracać, w zależności od tego, co robiłem.
Powiem więc tak: wydaje mi się, że znakomita większość użytkowników Infinix Note 30 Pro będzie zadowolona z czasu pracy, szybkości ładowania przewodowego i obecności ładowania bezprzewodowego.
Infinix Note 30 Pro wygląda na kawał solidnej elektroniki. Wynika to z obecności płaskiej ramki, która dodaje mu elegancji. Wydaje się też ona metalowa, a przynajmniej świetnie taki materiał udaje.
Ciekawie z tą elegancją kontrastuje znacznie bardziej odważny tylny panel. Trudno właściwie określić, jaką on ma barwę, gdyż ta się zmienia w zależności od kąta i intensywności padającego światła. Moim zdaniem wygląda to przepięknie. Co ważne, w ogóle nie widać tu śladów po palcach.
W tym całym obrazie troszkę nie pasuje mi wygląd wyspy na aparat fotograficzny. Jest ona dość duża i kwadratowa. Zgrywa się to ze wspomnianą ramką, ale jest też dość duża i rzucająca się w oczy. Nie musiała być aż taka, skoro tak naprawdę tylko jeden aparat jest tutaj w 100% użyteczny…
Front w znakomitej większości zajęty jest przez ekran. Ramki wokół niego są wąskie i chyba idealnie symetryczne, tak bym powiedział. Kamerkę selfie znajdziemy w otworze, położonym w centralnej części górnej partii wyświetlacza.
Rozkład poszczególnych elementów w niczym nie zaskakuje. Belka regulacji głośności i przycisk zasilania ze zintegrowanym czytnikiem linii papilarnych jest na prawym boku. Lewy ma tylko sanki na karty SIM i kartę pamięci. Jeden z głośników multimedialnych, USB-C i jack 3,5 mm znalazły się na dolnej krawędzi.
Mimo takiej, a nie innej budowy oraz dość sporych wymiarów, całkiem wygodnie korzystało mi się z Infinix Note 30 Pro i to nawet przy pomocy jednej dłoni. Podoba mi się także ślizg palca na ekranie, a powłoka oleofobowa jest przyzwoita.
Całość spełnia normę IP53, więc mamy przynajmniej częściową odporność na zachlapania. Zawsze coś.
Ekran w Infinix Note 30 Pro to AMOLED, co dla niejednego ManiaKa jest zaletą samą w sobie. Ma on przekątną 6,78 cala, więc to kawał potężnego wyświetlacza. Jego rozdzielczość to w pełni odpowiednie Full HD+ (2460 × 1080 pikseli), więc ostrość wyświetlanego obrazu jest zadowalająca.
Producent przewidział dwa podstawowe tryby kolorystyczne. Jaskrawy robi to, co sama nazwa wskazuje. Oryginalny na takie szkolne 5- wpasowuje się w przestrzeń kolorów sRGB. Dostajemy też wygodny suwak zmiany balansu bieli. Radzę trochę przesunąć go w stronę ciepłego odcienia.
Jasność maksymalna jest na takim poziomie, że spokojnie pozwala na dobrą widoczność w słońcu, nawet w okresie wakacyjnym. Gorzej, że ta minimalna potrafi nieźle razić w oczy, więc musiałem ściągnąć aplikację Darker.
Ekran Infinix Note 30 Pro wspiera odświeżanie w maksymalnie 120 Hz.
Na omówionej we wcześniejszej części testu Infinix Note 30 Pro znajdziemy trzy obiektywu oraz dużą lampę błyskową. Niestety, poza światełkiem mamy tutaj tylko jeden naprawdę użyteczny aparat: jednostkę główną 108 MP, opartą na sensorze Samsung HM6 (S5KHM6) ISOCELL Plus (1/1.67″) ze światłem f/1.75 i niestety bez OIS.
Liczba trybów, jakie przewidział Infinix, powala na kolana. Przy domyślnym chyba nie da się wyłączyć wspomagania ze strony AI, bo nazywa się AI CAM. Do tego dostajemy jeszcze VLOG (który łączy kilka krótkich filmików w jeden z przejściami), nocny, uroda, portret, profesjonalny, zdjęcie AR, film podwójny, super makro itd.
Jak to wszystko sprawdza się w praktyce? Gdy światła jest odpowiednio dużo, dostaniemy ładny obrazek. Kolory są żywe, podobnie jak kontrast, a szczegółowość jest zadowalająca. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak najbardziej prawidłowo.
Popracowałbym jednak nad rozpiętością tonalną. O ile jasne elementy są trzymane pod kontrolą, tak w ciemniejszych partiach mogłoby być widać więcej, a tymczasem są one zdominowane przez szumy i artefakty. Nie jest to jednak coś, czego nie dałoby się poprawić aktualizacjami.
Zdjęcia nocne są jak najbardziej używalne. Polecam używać jednak trybu nocnego i radzę trzymać telefon naprawdę stabilnie. Takie zdjęcia powinny być przeglądane na ekranie telefonu, bez znaczącego przybliżania poszczególnych elementów. Wtedy można nawet uznać, że są fajne 😉
Nie mamy szerokiego kąta ani teleobiektywu. Ten drugi brak telefon próbuje obchodzić dwukrotnym zoomem cyfrowym, co przy takiej rozdzielczości aparatu zazwyczaj jest dobrym pomysłem. Niestety, efekty są poniżej oczekiwań we wszystkich warunkach poza optymalnymi.
Ciekawe jest to, że Infinix Note 30 Pro wspiera nagrywanie wideo w rozdzielczości 2K (1440p), więc pośrodku tego, co potrafią konkurenci. Szkoda tylko, że wzmocniona stabilizacja jest ograniczona tylko do Full HD 30 fps.
Jest to problem dlatego, że taka rozdzielczość może się okazać dla kogoś niewystarczająca. Tymczasem w maksymalnej obraz nie jest już tak stabilny i przyjemny w odbiorze. Trzeba więc wybierać między skuteczniejszą stabilizacją a lepszą szczegółowością.
Co ciekawe, kamerka selfie dostała własną diodę doświetlającą. Ledwo ją widać, za to świeci naprawdę mocno. Samopstryki wychodzą znakomicie, jako osoba mało wymagająca w tej materii jestem naprawdę zadowolony.
Ogólnie mogę powiedzieć, że aparat Infinix Note 30 Pro dobrze wpisuje się w jego klasę cenową. Daleko mu do najlepszego w tej półce, ale równie daleko mu do najgorszego. Większość użytkowników raczej będzie zadowolona.
Podzespoły Infinix Note 30 Pro ani nie zaskakują na plus, ani na minus. Zastosowany w tym modelu procesor MediaTek helio G99 trafia zarówno do tańszych, jak i droższych smartfonów.
Jego wydajność w tej klasie cenowej jest wystarczająca, ale nic więcej. Pod względem benchmarkowej wydajności zastosowane podzespoły są gdzieś na poziomie Dimensity 800U. Ze stajni Qualcomma odpowiednikiem jest Snapdragon 750G. Da się więc kupić za podobne pieniądze wyraźnie mocniejsze telefony.
Taki procesor nie ma oczywiście żadnych problemów z utrzymaniem stałej wydajności pod dłuższym obciążeniem. GPU radzi sobie tylko niewiele gorzej, więc gry zawsze wyglądają tak samo okej.
Lepiej wygląda sprawa pamięci, gdyż 8 GB RAM i 256 GB przestrzeni na dane z możliwością dalszej rozbudowy to bardzo fajna konfiguracja. Pamięć operacyjną można wirtualnie rozszerzyć kosztem wewnętrznej o dodatkowe 3, 5 lub 8 GB dzięki funkcji MEMFusion, co producent zbyt mocno podkreśla na pudełku.
W codziennych zastosowaniach Infinix Note 30 Pro radzi sobie dobrze. Znakomita większość operacji wykonywana jest płynnie i bez zbędnej zwłoki. Zarządzanie RAM jest znakomite. Czasami aż trudno było mi uwierzyć, jak długo aplikacje siedziały niewzruszone w pamięci.
Co do systemu, to Android 13 został mocno zmodyfikowany nakładką XOS 13. Jest ona na pewno ciekawa i pełna ciekawych rozwiązań, lecz przy okazji także trochę zbyt chaotyczna, a może i nawet przekombinowana. Widać w niej sporo azjatyckiego charakteru.
Myślę jednak, że Infinix w końcu odbierze sygnały od europejskich klientów i prędzej czy później wprowadzi więcej globalnego charakteru. Warto byłoby ją choćby odchudzić z preinstalowanych aplikacji.
Jestem gotów zaryzykować stwierdzenie, że gdyby ktokolwiek wziął telefon Infinix do rąk i chciał coś sobie zmienić lub spersonalizować, to na 85% znalazłby taką funkcję czy możliwość. Tego wszystkiego jest tona.
W XOS nie znalazłem jakichś poważnych, niepokojących błędów, które sprowokowałyby mnie do rzucenia testowanym telefonem. Infinix musi tylko dopieścić tłumaczenie, gdyż tu i ówdzie zdarzają się komendy, nad których znaczeniem trzeba chwilkę pomyśleć.
XOS ma więc przed sobą jeszcze długą drogę, by trafić dość powszechnie w gusta polskich ManiaKów. Myślę jednak, że tu i teraz znajdzie się niejeden fan tak mocno rozbudowanego oprogramowania. W końcu Samsung z One UI czy Xiaomi z MIUI sprzedają w Polsce tony telefonów.
P.S. Producent zapewnia co najmniej jedną aktualizację systemu Android oraz dwa lata udostępniania łatek zabezpieczeń co kwartał. Co najmniej, nie maksymalnie.
W zakresie łączności można narzekać chyba tylko na to, że na pokładzie Infinix Note 30 Pro zabrakło modemu 5G. Poza tym dostajemy Wi-Fi ac (2,4 i 5 GHz), Bluetooth 5 z najważniejszymi kodekami (także aptx HD), NFC czy GPS z Galileo oraz VoLTE i VoWi-Fi (lecz wsparcie zależy od operatora). Wszystko działa tak, jak powinno. W łączności pomaga m.in. system UPS, poprawiający zasięg.
Co do rozmów głosowych, to nie zanotowałem niczego negatywnego do zaraportowania. Infinix Note 30 Pro to telefon typu dual SIM. Co ważne, by korzystać z dwóch numerów na raz, nie musimy rezygnować z rozbudowy pamięci. Tej wbudowanej dostajemy realnie 225 GB, więc raczej nikomu nie powinno zabraknąć miejsca na swoje dane.
Producent testowanego sprzętu chwali się jego głośnikami stereo, które doczekały się tunningu od JBL. Szczerze mówiąc nie widzę tutaj niczego nadzwyczajnego. Są, grają, ten na górze jest wyraźnie cichszy, a o poważnym basie możemy zapomnieć. Ciekawe, co na to ludzie z JBL…
Cieszy mnie to, że w obudowie telefonu znalazło się miejsce dla klasycznego złącza jack 3,5 mm. Sama jakość dźwięku na słuchawkach jest jak najbardziej zadowalająca, chyba bardziej niż na głośnikach stereo (nie, nie sprawdzałem tego na ludziach w autobusie).
Głównym sposobem biometrycznego zabezpieczenia dostępu do smartfona jest czytnik linii papilarnych na bocznej ramce. Działa on szybko i celnie, więc przyjemnie się z niego korzysta.
Uwaga, domyślnie służy on także jako spust migawki, co przy braku dowolnej blokady ekranu spowodowało pojawienie się zdjęć, których świadomie zdecydowanie nie robiłem.
Nowy Infinix to bez wątpienia produkt ciekawy, który ma potężnego asa w rękawie: ładowanie bezprzewodowe w najniższej startowej cenie na rynku. Czy już to wystarczy do jego zakupu?
Fajnych cech w Infinix Note 30 Pro znajdziemy więcej: dobry ekran, przyzwoity aparat, świetny czas pracy na baterii, dużo pamięci, odpowiednio sprawne działanie, nietuzinkowy wygląd i całkiem bogate wyposażenie.
Z drugiej strony zastosowany procesor to typowa średniawka, głośniki JBL szału nie robią, większość obiektywów to zwykłe zapychacze, a nakładka wymaga jeszcze dopieszczenia i co najmniej lekkiego przebudowania. Nie wszystko poszło więc idealnie.
Na koniec cena. 1399 zł na start przy takim zestawie cech to ani dużo, ani mało. Czy w sam raz? Na to pytanie odpowiedzą już klienci. Mnie cieszy bogaty zestaw sprzedażowy.
Od siebie dodam, że poprzednie telefony Infinix szybko i fajnie taniały. Z każdą stówką mniej Infinix Note 30 Pro tylko zyska na atrakcyjności i kto wie, może nawet podbije nasz ranking najbardziej opłacalnych smartfonów na rynku.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…