Wielu ManiaKów uważa telefony Samsung za najbliższe ideałowi, a Polacy od lat kupują je na potęgę. Ja ostatni telefon Galaxy kupiłem lata temu. Dlaczego? Bo nowsze modele mają słabości i wady, które zniechęcają mnie do smartfonów Samsung.
Według ostatnich statystyk Samsung odpowiada za niecałe 40% realnej sprzedaży smartfonów w Polsce. Ta koreańska marka jest u nas liderem rynku od lat i na stałe nikt nie zdołał jej zdetronizować.
Także nasi Czytelnicy często piszą, że to właśnie telefony Samsung są najlepsze na rynku lub też mają przewagi nad konkurencją w takich kategoriach, które skutecznie przyćmiewają pozostałe.
Tymczasem Samsung Galaxy Note 9 z 2019 roku jest ostatnim smartfonem tego producenta, którego zapragnąłem na własność. Swego czasu był to również mój ideał.
Co w takim razie sprawiło, że od tamtej pory żaden model Galaxy nie przekonał mnie do wydania na niego moich ciężko zarobionych pieniędzy?
Jeśli Cię to interesuje, to zapraszam Cię zarówno do lektury, jak i dyskusji w komentarzach.
Czy smartfony Samsung są atrakcyjne wizualnie?
Samsung przyjmuje jedną linię stylistyczną na jakiś czas, więc z dnia na dzień trudno oczekiwać jakiejś rewolucji w wyglądzie telefonów tej marki.
Zazwyczaj sprawa wygląda tak, że dane wzornictwo jest wprowadzane we flagowcach lub w superśredniakach, a następnie przenoszona na pozostałe serie.
Do niedawna nie był to większy problem, lecz w ostatnim czasie spora część konkurentów eksperymentuje z wyglądem swoich smartfonów. Średniak nie zawsze przypomina flagowca, a niskobudżetowiec średniaka.
Teraz to głównie telefony Samsung wyglądają bardzo podobnie do siebie, bez względu na klasę cenową. Jasne, są między nimi zauważalne różnice, wynikające z ich ceny. Co nie zmienia faktu, że laik może mieć problem z ich rozróżnieniem na pierwszy rzut oka.
Zauważyłem też, że nie brakuje ManiaKów, którym przeszkadzają niezbyt wąskie ramki wokół ekranów takich telefonów Samsung, jak Galaxy A54 5G czy w nadciągającym Galaxy S23 FE 5G. Rzeczywiście, ten pierwszy ma gorsze screen-to-body ratio od swoich trzech poprzedników!
Omawiany stosunek wypełnienia frontu przez ekran wynosi w tym średniaku 82,9%. Nawet w Galaxy S8 wyglądało to lepiej! Tymczasem nadciągający OnePlus Nord 3 5G za podobne pieniądze ma ekran wypełniający blisko 90% frontu. To wizualny pogrom.
Wydajność. Exynosowy upór i oszczędna pamięć
Samsung z uporem ManiaKa pcha do wielu swoich telefonów autorskie procesory Exynos. Mają one słabą opinię, gdyż mają tendencje do przegrzewania się i nagrzewania telefonów, a co za tym idzie drenowania baterii, pojawiania się przycinek animacji czy zamyśleń.
Doprowadza to do takich absurdów, że wyżej pozycjonowany Samsung Galaxy A54 5G z teoretycznie lepszym układem Exynos 1380 dostał łupnia w porównaniu szybkości od tańszego Galaxy A34 5G ze słabszym na papierze Dimensity 1080 od MediaTeka:
Jest też inny problem: notoryczne montowanie za słabych procesorów dla danej półki cenowej. Kosztujący na start niecałe 1000 zł model Galaxy A14 dostał jednostkę z bardzo przeciętnymi rdzeniami Cortex-A75, co w połączeniu z 4 GB RAM i eMMC 5.1 daje nam jeden z najsłabszych telefonów tej klasy.
Nie jestem też fanem tego, że Samsung często oszczędza na pamięci. Zazwyczaj za mało mają jej zarówno niskobudżetowce, jak i średniaki. Dopiero teraz Galaxy A5x doczekał się 8 GB RAM w standardzie. Trochę późno.
Z flagowcami też jest niewiele lepiej. Pamiętasz może, że Samsung Galaxy Note 10 Plus miał nawet 16 GB RAM? To teraz pokaż mi inny smartfon Samsung z taką ilością pamięci operacyjnej. Nowe Galaxy S23 startują z 8 GB RAM (tak, nawet Ultra!), a kończą na 12 GB. Kiepsko jak na sprzęt, który powinien służyć lata.
Jedynym pocieszeniem jest to, że w końcu Samsung dorósł i w swoich najnowszych flagowcach sięgnął po procesory Qualcomm Snapdragon. Spisują się one w nich znakomicie: Samsung Galaxy S23+ 5G udowodnił to w moim teście.
Samsung jest królem aktualizacji, ale oprogramowanie nie jest idealne
Podobno telefony Samsung wygrywają z androidową konkurencją oprogramowaniem. Ma ono być znacznie bardziej dopracowane, wolne od błędów oraz znacznie częściej i dłużej aktualizowane.
O ile z tym ostatnim argumentem trudno się nie zgodzić, gdyż w kwestii wsparcia Samsung wyprzedził już nawet Google i mocno zbliża się do Apple, tak dwa pozostałe argumenty to zupełnie inna para kaloszy.
Zacznijmy może od tego, że Samsung niejednokrotnie wycofywał jakąś aktualizację, gdyż zawierała ona błędy niezbyt przyjemne dla użytkowników. W gorszym scenariuszu są one wychwytywane zbyt późno, więc pewne szkody zdążyły już one narobić. Tak było choćby przy udostępnianiu One UI 5.1.
Zresztą, wystarczy tylko wpisać w sieci hasło „telefony Samsung błędy community”, by natchnąć się na całą litanię różnego rodzaju problemów i to tylko od polskich użytkowników. Jak widać, nie ma oprogramowania idealnego.
Oczywiście jak zawsze w takich przypadkach pojawiała się grupa szczęśliwych posiadaczy, która żadnych błędów nie widziała. Tak jest zawsze, czy piszemy o Samsungu, czy o Google, czy o Xiaomi. Pamiętaj: coś, czego Ty nie doświadczasz, wcale nie oznacza, że inni tego doświadczyć nie mogą.
Swoją drogą, jak to się zmieniło: najpierw TouchWiz-LagWiz, teraz najlepsza nakładka na rynku 🙂
Szybkie ładowanie jest tu strasznie wolne…
Już od lat Samsung praktycznie nic nie zmienił w mocy ładowania swoich telefonów. W najlepszym przypadku wspierane są 45W, zaś standardowo możemy liczyć tylko na 25W. Co gorsza, nawet tę drugą wartość producent nazywa szybkim ładowaniem, a czasem nawet superszybkim. Niezły żart.
Wszystko to sprawia, że taki Samsung Galaxy S23+ 5G odzyskuje 100% mocy w godzinę z małym haczykiem, o ile kupimy sobie tę mocniejszą ładowarkę. Tak, brak takiego zasilacza w zestawie również nazywam słabością.
Jak to wygląda na tle konkurencji? Cóż, są flagowce ładujące się w podobną mocą, takie jak choćby Google Pixel 7 Pro, ASUS ZenFone 10 czy Sony Xperia 1 V. Są jednak takie, które do 100% dojeżdżają 3x szybciej. Ba, niejeden średniak potrzebuje dwukrotnie krótszego kontaktu z ładowarką niż Samsung!
Niejeden zaślepiony fan koreańskiej marki odpowiada na to wytrychem: „przecież szybkie ładowanie niszczy baterię!”. Nawet jeśli tak jest, nie zapominajmy o jednym: One UI pozwala wyłączyć szybkie ładowanie.
Właśnie to powinien być złoty środek, łączący oczekiwania wszystkich potencjalnych użytkowników marki Samsung. Osoby chcące, by ich Galaxy szybciej stawał na nogi, korzystają z lepszego ładowania. Komu się nie spieszy, ten korzysta z wolniejszego zasilacza. Wszyscy zadowoleni, nikt nie cierpi.
Ktoś mi pewnie powie, że taka funkcja jest naprawdę dobrym rozwiązaniem, tylko że nie każdy użytkownik jej świadomy jej istnienia. Moje pytanie brzmi: po co nieświadomi użytkownicy kupują drogie telefony? 😉
Najważniejsze: ceny. Czy telefony Samsung warto kupić?
W zdecydowanej większości przypadków Samsung nie walczy o miano króla opłacalnych telefonów. Takie sprzęty, jak Samsung Galaxy S20 FE 5G czy Samsung Galaxy A52s 5G to tylko wyjątki.
Niestety, status tych dwóch urządzeń w oczach ManiaKów jest tak wysoki, że kolejne smartfony po nich okazują się znacznie mniej udane, że o rozchwytywaniu nie wspomnę.
Ten absurdalny paradoks widzę choćby w tym, że sam wolałbym kupić już trzyletniego Galaxy S20 FE 5G niż najnowszego Galaxy A54 5G. Ten drugi ma tak naprawdę tylko dwie przewagi: jest znacznie nowszy i dostanie więcej aktualizacji oprogramowania. Koniec.
Oczywiście nie jest do końca tak, że telefonów Samsung nie warto kupić. Wręcz przeciwnie: często są to urządzenia bliskie ideału, którym do szczęścia brakuje niewiele.
Gorzej dla mnie, że to niewiele to dla mnie wystarczająco wiele, dlatego jak na razie żaden Samsung nie wyląduje na stałe w mojej kieszeni.
Pech chce, że te wady, słabości czy niedoskonałości, które wskazałem powyżej, są dla mnie szczególnie problematyczne. Przykro mi, Samsung.
Jaki telefon kupić w 2024 roku? Polecam modele najbardziej opłacalne w Polsce
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.