Kino 4DX – absolutne doznanie dla każdego ManiaKa! Czuj się jak bohater filmu dzięki szeregowi wyjątkowych efektów: od uczucia wiatru po efekty świetlne, aż po doświadczenie zapachu, wody i bąbelków. Polecam każdemu, kto jeszcze nie miał okazji, jak niezwykłe emocje towarzyszą temu doświadczeniu.
Nie ma chyba osoby, która przynajmniej raz w życiu nie odwiedziła kina. Ja, natomiast, miałem szczęście odwiedzić kino 4DX, które podbiło moje kinofilskie serce. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek wrócę do konwencjonalnej formy oglądania filmów.
Kilka tygodni temu zacząłem poszukiwania filmu, który z chęcią obejrzałbym na dużym ekranie. Szukałem, przeglądałem, aż w końcu natknąłem się na ofertę kina 4DX w Cinema City.
Przyznam, że gdy zapoznałem się ze szczegółami, byłem zdumiony. Brzmiało to tak fascynująco, że nie mogłem odpuścić. Ceny biletów są wyższe, ale dla prawdziwego kinomaniaka to nie stanowiło problemu. Za bilet ze zniżką studencką zapłaciłem 39,90 zł.
Aby skusić tych, którzy już są zainteresowani tym tematem, podaję listę miast, gdzie można znaleźć kino 4DX:
Do specjalnych efektów, z którymi będziecie musieli się zmierzyć, należą: ruch foteli, efekty świetlne, zapachy, wiatr, woda i bąbelki. Przed seansem byłem szczególnie ciekawy ruchu foteli, zapachu, wiatru i wody. Resztę traktowałem jako dodatek.
Warto jednak pamiętać, że przed skorzystaniem z seansu w kinie 4DX, należy zapoznać się z pewnymi wymaganiami. Nie każdy może skorzystać z tej niesamowitej usługi, ale takie zasady wprowadzone są przede wszystkim dla naszego bezpieczeństwa i zdrowia.
Jako zapalony entuzjasta technologii, z niecierpliwością oczekiwałem na seans. Mimo że nie obyło się bez reklam (podczas których połknąłem połowę popcornu), nie żałowałem ani na moment mojej decyzji.
Sala była zdecydowanie mniejsza niż te, które znam z tradycyjnych seansów, a wygodne fotele z podnóżkami umożliwiały pełne wykorzystanie ich komfortu.
Po bokach sali zauważyłem wentylatory – jak się później okazało, odpowiedzialne za symulację wiatru. Reszta zaś pozostawała dla mnie zagadką.
Pierwszą rzeczą, którą poczułem podczas seansu filmu „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia„, był ruch foteli na wczesnym etapie akcji. To było moje pierwsze spotkanie z kinem 4DX.
Ciężko jest opisać pierwsze wrażenia, ale była to niewątpliwie mieszanka szoku i radości. Zupełnie inny poziom oglądania filmu w kinie.
Zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony intensywnością ruchu foteli.
Co więcej, ruchom – na przykład samochodu jadącego pod górkę czy eksplozji – towarzyszyły różnego rodzaju wstrząsy i uderzenia. Gdybym miał pełną paczkę popcornu, na pewno wiele z niej by wypadło.
Doskonałym przykładem było zjeżdżanie autem po schodach. W tamtym momencie czułem się dokładnie tak, jak główni bohaterowie filmu.
Choć na początku ruchy były dla mnie zaskakujące, ostatecznie przekształciły się w lekki ból pleców. Ale, nie ukrywam, warto było!
Ogólnie rzecz biorąc, ruch fotela był jednym z najczęściej występujących efektów i najbardziej odczuwalnych. Wcześniej wspomniane wstrząsy również pojawiały się dość często.
Efekty świetlne były stosowane sporadycznie i, moim zdaniem, częściej przeszkadzały, niż dodawały uroku.
Pojawiały się najczęściej w momentach intensywnej akcji na ekranie – wybuchy, strzelaniny – manifestując się jako chwilowe błyski lamp skierowanych w stronę widzów.
Osobiście, nie odczuwałem ich potrzeby. Być może miały one symulować chwilowe oślepienie bohatera? Trudno stwierdzić, to tylko moje domysły
Kolejny aspekt, który nieco mnie zaskoczył, chociaż zrozumiałem, że intensywne zapachy utrzymujące się przez długi czas mogłyby wywołać ból głowy.
Moje oczekiwania związane z zapachami były zdecydowanie zbyt wygórowane. Często celowo wdychałem głębiej, w nadziei na wyczuwanie subtelnych różnic.
Pamiętam może z 2-3 sceny z filmu, gdzie faktycznie coś poczułem.
W głowie zapadł mi moment, w którym główny bohater wypalał drewno, w którym był jakiś łatwopalny materiał.
Mimo że nie znam oryginalnego zapachu, tak mam wrażenie, że zaprezentowany w tamtym momencie właśnie był tym właściwym.
Niestety, tak jak wspomniałem, nie było tego zbyt wiele i uważam, że można by bardziej skupić się na tym aspekcie.
Połączenie wiatru z ruchem fotela okazało się niezwykle satysfakcjonujące. Dzięki temu naprawdę można poczuć prędkość akcji i to, że jest się w samym środku zdarzeń.
Z mojego doświadczenia, wydaje się, że ten efekt jest relatywnie łatwy do osiągnięcia, stąd jego obfitość w trakcie całego filmu.
Wiatr był mocniejszy lub słabszy, zależnie od sceny, ale generalnie spełnił moje oczekiwania. Polecam jednak zabrać ze sobą cieplejszą bluzę lub sweter, bo momentami może robić się chłodno.
Szczególnie podobały się podmuchy związane z pobytem głównego bohatera w pociągu, gdzie wiatr był bardziej odczuwalny. Delikatne podmuchy były odczuwalne także podczas miejskiego spaceru, pozwalając poczuć lekki przeciąg.
Dodatkowo, podczas strzelaniny, czuć było podmuchy powietrza na karku, co dodawało realizmu.
Kolejne rozczarowanie… choć z drugiej strony nie jestem pewien, czy chciałbym opuścić kino przemoknięty. Spodziewałem się, że deszcz będzie równie intensywny jak wiatr, zależny od tego, co dzieje się na ekranie.
Szczególnie zapadło mi w pamięć, kiedy podczas skoku bohaterów do wody, niespodziewanie poczułem deszcz. Tutaj efekt wody świetnie wpasował się w akcję.
Pamiętam także jeden moment, gdy woda wyskoczyła w kierunku widowni, ale od dołu ekranu. Niestety, było to raczej rzadkie zjawisko.
Można by rzec, że efekt wody to delikatna mżawka spadająca od góry. W moim odczuciu jest to ciekawy dodatek, chociaż mógłby nie istnieć wcale.
Warto również wspomnieć, że obok każdego fotela jest przycisk, który pozwala wyłączyć funkcję efektu wody.
Muszę szczerze przyznać, że ten aspekt całkowicie umknął mojej uwadze. Czasem zauważałem dym unoszący się z dołu ekranu, ale nie potrafiłem zrozumieć, jaką rolę miał w całym doświadczeniu.
Gdyby było to gęste, niskie zjawisko mgły, unoszące się tuż nad podłogą, w połączeniu z wiatrem i ruchem foteli, mogłoby to stworzyć niesamowity, niemalże zjawiskowy efekt. Niestety, tak się nie stało.
Może to wynika z faktu, że film nie był odpowiednio dostosowany do tego konkretnego efektu, a może ja po prostu go nie zauważyłem. To jest akurat trudne do oceny.
Mimo mojej krytyki niektórych aspektów, to, co było niesamowite, zdecydowanie przeważa. Ruch foteli, efekt wiatru i niespodziewane uderzenia to doświadczenia, które naprawdę zapadają w pamięć.
Po seansie zaczęła mnie nosić fantazja… Jak niesamowite musiałyby być doświadczenia przy oglądaniu serii „Harry Potter” lub „The Walking Dead” w 4DX! Niestety, to raczej marzenie nierealne, ale marzyć przecież można.
Polecam każdemu kinomanowi przynajmniej raz w życiu wypróbować seans w technologii 4DX. Gwarantuję, że tego nie pożałujesz, a nawet jeśli, przynajmniej sam będziesz mógł ocenić, czy było warto.
Jeżeli miałeś już okazję skorzystać z tego typu seansu, podziel się swoimi wrażeniami w komentarzach!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…