Już jakiś czas minął od premiery długo wyczekiwanego smartfona, jakim jest Google Pixel 7a. Miałem okazję korzystać z niego przez ostatnie parę tygodni, dlatego też zapraszam na test Google Pixel 7a. Czy to najlepszy smartfon za około 2000 złotych?
Błogie lato już za oknem, co sprzyja między innymi wycieczkom. Na nich natomiast lubimy robić zdjęcia, czy nagrywać filmiki.
Kiedyś trzeba było mieć kamerę lub aparat, który sobie z tym radził, natomiast dzisiaj wystarcza smartfon taki jak Google Pixel 7a. No właśnie, czy to nowy król mobilnej fotografii w cenie około 2000 złotych? Oto test Google Pixel 7a!
Zacznijmy może od aspektu finansowego. Smartfon dostępny jest w sklepie Silton Electronics w cenie 2249,99 złotych. Jeżeli nie słyszeliście o tym sprzedawcy, to nie ma czego się bać. Jest to poważna firma, która nie zostawi Cię w przypadku problemów ze smartfonem samemu sobie. Wracając jednak do samej w sobie wyceny, konkurencja w tej półce jest… różna.
Psst… wpisując w uwagach frazę „Bartnik”, pierwsze 10 zamówień otrzyma gratisowo transparentne etui oraz szkło flexible glass od 3MK.
Możemy spotkać ex-flagowce od chociażby Xiaomi, chińskie super-średniaki, Nothing Phone 1 czy wiele innych propozycji. Zwykle jednak skupiają się na aspekcie wydajności, zapominając o całej reszcie, a tutaj mamy całkiem kompletny smartfon. Nie minie dużo czasu, a raczej zobaczymy go również w niższych cenach, co tylko będzie działać na jego korzyść.
Dane podstawowe | |
Wymiary | 73 x 152 x 9.0 mm |
Waga | 193 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | nanoSIM + eSIM |
Data premiery | 2023, maj |
Ekran | |
Typ | OLED 6.1'', rozdzielczość 2400x1080, 431 ppi, 90 Hz |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Google Tensor G2 |
Procesor | 2.9 GHz, 8 rdzeni ((2x Cortex-X1, 2x Cortex-A78, 4x Cortex-A55)) |
GPU | Mali-G710 MP7 |
RAM | 8 GB |
Bateria | 4385 mAh |
Obsługa kart pamięci | NIE |
Porty | USB (3.2 typu C, obsługuje OTG) |
Pamięć użytkowa | 128 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE |
WIFI | 802.11 a/b/g/n/ac/6e, Miracast |
GPS | GPS, GLO, GAL, BDS, QZSS, NavIC |
Bluetooth | v5.3 z LDAC, aptX, aptX HD i LHDC |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 64 MP, wideo 4K (3840x2160), 60 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowy aparat - 13MP |
Dodatkowy | 13 MP, wideo 4K (3840x2160), 30 kl/s, 13.0 |
Jak możecie zobaczyć po poniższych zdjęciach, nie ma tutaj ekstrawagancji w kontekście tego, jak wygląda pudełko, w którym przybywa do nas Google Pixel 7a. Oczywiście znajdziemy na nim wizerunek omawianego telefonu.
Na tyle natomiast znalazły się także podstawowe informacje o nim. Nie ma tutaj zbyt wiele historii, dlatego przejdźmy do pokazania, co w jego wnętrzu. Oczywiście na pierwszy ogień idzie sam w sobie smartfon.
Oprócz niego w pudełku znajdziemy również nieco „papierologii”, której nie unikniemy przy żadnym sprzęcie elektronicznym, a także dodatki. Jednego z nich ciężko, by zabrakło, nawet w przykładowo smartfonie od Apple. Mowa tutaj o przewodzie USB-C. Drugi natomiast to przejściówka z USB-A do USB-C.
Ta druga rzecz trochę wyróżnia Google Pixel 7a w porównaniu z konkurencją, która raczej tego typu dodatków nie oferuje. Faktem jest jednak, że sama zawartość zestawiona z chińskimi modelami niekoniecznie robi wrażenie.
Przejdźmy więc do tego, jak prezentuje się omawiany smartfon w kontekście designu i jakości wykonania. Zachowany został ten wprowadzony już w poprzedniku, jak i całej serii Google Pixel 6 w kontekście motywu przewodniego.
Jest nim niekonwencjonalna wyspa aparatów „połączona” z aluminiową ramką. Z przodu mamy oczywiście ekran, który otaczają niespecjalnie wąskie ramki, szczególnie dolna (tzw. Androidowy podbródek). Oczywiście jest także przedni aparat, a całość chroniona jest szkłem Gorilla Glass 3. Nie najnowsze rozwiązanie, ale nadal w porządku.
Ramka, jak już wspomniałem, została wykonana z aluminium. Znajdziemy na niej zaznaczone miejsca, w których są anteny, a także port USB-C, maskownice głośnika, slot na kartę nano-SIM, czy przyciski, które umiejscowiono na prawej krawędzi. Od dołu mamy:
· Przyciszanie;
· Podgłaśnianie;
· Zasilanie.
Nie wydobywa się z niej dźwięk i jest jedynie zabiegiem kosmetycznym. No i został tył, który w większości wykonany jest z plastiku, wyłączając wyspę aparatów. Ta jest metalowa. Znajdziemy tutaj dwa aparaty, lampę błyskową, a także logo Google.
Jak chodzi o wykonanie, materiały są niczego sobie, ale spasowanie… cóż. Mnie ono nie do końca jednak kupuje. Głównie chodzi tutaj o „ostre” przejścia z tafli szkła z przodu do ramki, czy z ramki do tylnego panelu z plastiku. Jest uczucie, jakby krawędzie były ostre z uwagi na niespasowanie ze sobą elementów.
Wyspa aparatów również jest miejscem, które łączy się z ramką i które (moim zdaniem) jest źle spasowane. Teoretycznie nie powinno to wpływać na użytkowanie samego w sobie Google Pixel 7a, jednak jest certyfikat IP67 na pokładzie, więc nie powinno być tutaj problemów ze spasowaniem poszczególnych elementów ze sobą.
Podsumowując więc, wykonanie może pozostawiać w niektórych sprawach zauważalne braki, jednak design jest ciekawy i powinien przemówić do osób, które chcą się jakoś wyróżnić.
No właśnie. Jak pierwszy raz wziąłem testowany dzisiaj model do rąk, to pomyślałem, że jest nieco większy, niż się spodziewałem (a na co dzień nadal używam Nothing Phone 1). Jak jest więc z użytkowaniem go pod kątem ergonomii?
Dziwnie, szczerze mówiąc po prostu dziwnie. Z jednej strony jest całkiem przyjemny, ale użytkowanie go jedną dłonią nadal może sprawiać problemy osobom, które mają średnie / średnio-duże dłonie. Głównie myślę, że jest to związane z grubością samego urządzenia, a także tym, jak ramka przechodzi w przód i tył.
Nie jest to specjalnie ergonomiczne rozwiązanie. Wyspa aparatów natomiast jest całkiem ciekawa w tym względzie, bo możemy na niej oprzeć jeden z palców. Nie mniej jednak uważam, że Google Pixel 7a jest na średnim / przeciętnym poziomie pod kątem wygody.
Jak dobrze wiecie (lub właśnie się dowiecie), poprzednik, jakim był Google Pixel 6a miał podobny ekran OLED, jednak nie oferował wyższego odświeżania. Tutaj się to zmienia, ponieważ dostajemy panel OLED o przekątnej 6,1”, rozdzielczości 1080 x 2400 pikseli oraz odświeżaniu 90 Hz.
Oczywiście jest to ukłon w stronę fanów nieco mniejszych rozwiązań, niżeli większość aktualnie oferowanych w smartfonach przekątnych. Ale jak się z niego w takim razie korzysta na co dzień? Cóż, to zależy.
Obraz jest ostry, mamy tutaj bowiem współczynnik PPI na poziomie 429, ale to nie jedyna wartość, która definiuje, czy ekran jest dobry, czy też nie. Przy użyciu kalibratora (oraz wrażeń z użytkowania) postarałem się sprawdzić, co w trawie piszczy.
Wyświetlacz w Google Pixel 7a notuje wysoką (jak na swoją półkę cenową) jasność maksymalną. Według wskazań kolorymetru, możemy liczyć na około 930 nitów w ustawieniu auto. Jeżeli jesteśmy zwolennikami manualnego ustawiania jasności, to mówimy o maksymalnie 480 nitach. Jeżeli chodzi natomiast o minimalną jasność, jest ona na poziomie poniżej 2 nitów, co pozwala komfortowo korzystać ze smartfona w nocy.
Jak chodzi o korzystanie w słoneczny dzień, to nie znalazłem się w sytuacji, kiedy tej jasności mi brakowało. Oczywiście są smartfony, które mają jaśniejsze ekrany, ale z reguły nie w tym budżecie.
O tym też trzeba oczywiście powiedzieć. W zasadzie nie mamy tutaj specjalnej rewelacji, patrząc na poprzednio sprawdzane / testowane przeze mnie smartfony w podobnych widełkach cenowych. Mowa tutaj o pokryciu gamutu sRGB w 94,2%. Jest to oczywiście podstawowa przestrzeń. Nie można jednak zapominać o Adobe RGB (65,6%), a także DCI-P3 (67,7%).
Pod tym kątem więc Google Pixel 7a jest przeciętny – nie oznacza to, że zły, po prostu reszta smartfonów w tej półce cenowej radzi sobie podobnie w większości. Trzeba również wspomnieć o tym, na jakim poziomie jest błąd delta-E. Średnio wartość ta to 0,06, maksymalnie natomiast 0,46. Mamy więc do czynienia z niskim poziomem owego błędu, bardzo niskim.
Kolejnym elementem multimedialnym w omawianym smartfonie są oczywiście głośniki stereo. Amerykański gigant zdecydował się na zastosowanie jednego głośnika w dolnej części ramki, natomiast drugiego zaszytego w skromnej szczelinie między szkłem, a górną częścią ramki.
Jaki dają one efekt? Google Pixel 7a jest smartfonem z naprawdę dobrym audio. Głośniki grają naprawdę równo, może nie idealnie, ale do owego ideału nie zabrakło wiele. Na maksymalnej głośności nie pojawiają się przestery, czy inne niepożądane zjawiska. Nie są one jednak specjalnie głośne, a do tego (co raczej zrozumiałe) radzą sobie lepiej ze średnimi oraz wysokimi tonami, niżeli niskimi.
Tych drugich po prostu trochę brakuje, chociaż nie można powiedzieć, że nie ma ich wcale, czy że nie odznaczają się w ogóle w całym tym repertuarze. Całościowo oceniając głośniki w testowanym przeze mnie modelu mogę powiedzieć, że sprawdzają się dobrze, momentami naprawdę dobrze i w swojej półce mogą jak równy z równym rywalizować z konkurencją.
Gdyby tylko znalazło się miejsce na choćby troszkę lepsze basy, to byłoby świetnie, a tak jest dobrze / bardzo dobrze.
Nie da się ukryć, że wiele osób wiązało nadzieje z tym smartfonem w kontekście aparatów. Oczywiście Google w porównaniu z poprzednim rokiem zrobiło naprawdę spory postęp w kontekście sprzętowym. Mamy w końcu nowe matryce, zamiast tych, które pamiętają czasy sprzed paru ładnych lat.
Mowa tutaj o głównym aparacie bazującym na 64 MP sensorze Sony IMX787, optyką o jasności f/1.9, systemem ostrzenia dual pixel PDAF, a do tego optyczną stabilizacją obrazu OIS. Drugi to moduł ultraszerokokątny. Pod optyką o jasności f/2.2 oraz 120-stopniowym kątem widzenia umieszczono matrycę Sony IMX712 o rozdzielczości 13 MP. Z przodu natomiast kolejna, 13 MP matryca z optyką o szerszym polu widzenia niż standardowo.
Zacznijmy oczywiście od tego, jak radzi sobie główne „oczko” z robieniem zdjęć. Tradycyjnie już zostawiam Was na chwilę ze zdjęciami, jakie wykonałem w trakcie moich testów, najpierw za dnia. Oczywiście znalazły się tutaj również zdjęcia z cyfrowym, dwukrotnym przybliżeniem.
Gdy światła jest dużo, omawiany smartfon produkuje naprawdę bardzo dobre, jak nie świetne zdjęcia. Jakość samego w sobie obrazka pod kątem ilości szczegółów, jakie możemy zaobserwować nie pozostawia niedosytu, tym bardziej w tej półce cenowej.
Bardzo dobrze radzi sobie także z sytuacjami, gdzie musi zadziałać HDR. To z resztą niejako znak firmowy amerykańskiego giganta, że jego oprogramowanie w tym aspekcie radzi sobie naprawdę solidnie.
Tutaj w zasadzie nie ma wad, oprócz tego, kiedy jednak algorytm „źle coś odczyta”. Można również wspomnieć o możliwości wystąpienia flar, co raczej nie jest zaletą.
A tutaj jeszcze bonusowo – tryb astrofotografii, a raczej próbka jego możliwości.
Tutaj, w zależności od konkretnego scenariusza, testowany smartfon może poradzić sobie naprawdę dobrze, ale może też trochę spartaczyć ujęcie. Głównie tyczy się to sytuacji, w której mamy ciemną scenerię + różne źródła światła, jak np oświetlone napisy. Inną kwestią jest też obecność flar, dosyć sporych flar. Całość radzi sobie powiedziałbym jednak nieco poniżej oczekiwań, ale jak dobrze wiemy, czasem Google potrzebuje sporo czasu, by dopracować algorytm w nowym smartfonie.
Astrofotografia to teoretycznie zabawka w takim urządzeniu, jednak potrafi dać sporo frajdy, szczególnie, jeżeli używamy jej w odpowiednich warunkach. To, co widzicie powyżej, to jedynie próbka, która została zrobiona w środku miasta, więc w warunkach dość przeciętnych. Gdyby wyjechać gdzieś za miasto, daleko od sztucznego światła, można by wręcz zrobić zdjęcie drogi mlecznej przy odrobinie szczęścia.
Przejdźmy w takim razie do drugiego modułu na tyle średniaka z Mountain View. Oto, co potrafi uwiecznić, oceńcie sami, a później przejdziemy do mojej oceny.
Oczywiście mamy tutaj mniej szczegółów, niżeli używając głównego aparatu, ale to nadal ujęcia, które mogą się naprawdę podobać pod tym kątem. Można również powiedzieć o dobrze działającym HDR, czy korekcji całego obrazu pod kątem zniekształceń na rogach kadru. Problem pojawia się, jak to zwykle bywa, w kontekście balansu bieli. Ten po prostu nie jest taki sam, jak dla głównego „oczka”. Pora jednak na zdjęcia w gorszych warunkach oświetleniowych.
Tutaj względem głównego aparatu zauważamy spory spadek jakości zdjęć, tak w kontekście szczegółowości, jak w kontekście działania wszelakich algorytmów. Nada się on do zrobienia zdjęcia jakiegoś zabytku przy odrobinie wytrwałości, ale nie oczekiwałbym od niego „nie wiadomo czego”.
Ważnym elementem każdego smartfona jest również przedni aparat, szczególnie dla osób, które są zwolennikami selfie. Jak w takim razie tutaj sobie poradził?
W dzień jest to całkiem dobry zawadiaka, w nocy natomiast -sami widzicie. Ciężko o zdjęcie, które będzie ostre, a nie „za mgłą”. Jeżeli więc zależy Wam przede wszystkim na tym konkretnym elemencie, to grubo bym się zastanowił, czy Google Pixel 7a jest dla Was. Jeżeli jednak chcecie mieć możliwość zrobienia całkiem dobrego selfie na wakacjach w przynajmniej dobrze oświetlonym miejscu – to śmiało.
I przechodzimy do tego, jak testowany smartfon nagrywa. Skupiłem się na najwyższych dostępnych rozdzielczościach, by pokazać pełen potencjał tego urządzenia. Nie przedłużając, przejdźmy do nagrań, a później do ich oceny.
Za dnia rejestrujemy sporo szczegółów, całość jest naprawdę na wysokim poziomie, stabilizacja daje radę, szczególnie w 4K@30 FPS na głównym aparacie. Autofokus działa szybko i pewnie, a ekspozycja jest trafnie dostosowywana w obrębie praktycznie całego kadru. Ciężko coś tutaj zarzucić testowanemu modelowi.
Przejdźmy zatem do nocnych nagrań, które już nie są moim zdaniem aż tak dobre.
Szczególnie daje się we znaki kwestia wysokiego ISO, które powoduje pojawienie się mocnego „ziarna”. Szum od elektronicznej stabilizacji również jest widoczny, a aparat ultraszerokokątny radzi sobie „najgorzej” z całej stawki, produkując najciemniejszy obrazek, który jest pozbawiony szczegółów. Oprócz tego – pojawiają się flary, jest więc… przeciętnie?
Przyszedł czas na omówienie ogólnej wydajności testowanego smartfona. Mamy tutaj, jak raczej wszyscy zdążyli zauważyć, autorski układ giganta z Mountain View, czyli Google Tensor G2. Jest to SoC naprawdę wydajny względem chociażby popularnego Snapdragona 778G, czy tworów od MediaTeka.
To jednak, że jest produkowany w fabrykach Samsunga oraz tworzony we współpracy z tym producentem musiało odbić się jakoś na tym, jak działa. Oczywiście nie tylko to, ale również fakt, że to nie do końca ten sam chip, który jest w Pixelu 7, czy wersji „Pro”.
No dobrze, ale jak praktycznie się sprawdza? Ogólnie rzecz biorąc mamy do czynienia ze smartfonem, który sprawnie otwiera kolejne aplikacje, a także wczytuje te, które już ma w pamięci operacyjnej. Niestety, czasami przy tego typu operacjach potrafi się ocieplić na tyle, że można odczuć spadek płynności. Jak w takim razie poradził sobie w benchmarkach?
Zacznijmy może właśnie od „trzymania wydajności”. Na początku radził sobie całkiem dobrze, jednak wraz czasem wydajność spadała, by w najgorszym punkcie osiągnąć 64%. Nie jest to specjalnie dobry wynik, tak jak i nie jest bardzo zły. Jest mocno przeciętny. Przyczyn należy szukać w gorszym systemie chłodzenia i gorszej jakości krzemu, który użyto do produkcji Tensora G2 dla Google Pixel 7a.
Oczywiście nie zabrakło tutaj także testów w tak popularnych programach jak AnTuTu, czy też Geekbench 6. Tutaj recenzowany model może pochwalić się ponad 656 tysiącami punktów w pierwszym benchmarku, co jest dobrym wynikiem. W drugim natomiast mówimy o 1367 punktach pojedynczego rdzenia oraz 3151 punktach dla całego procesora.
Nie zapominajmy również o tym, jak ważną rolę odgrywa pamięć w działaniu każdego smartfona. Tutaj może niepokoić niska wartość zapisu sekwencyjnego jak na urządzenie z takiej półki. Odczyt natomiast jest na bardzo wysokim poziomie, co z kolei może cieszyć.
Tak, jak w poprzednim teście smartfona mojego autorstwa, tak i tutaj postanowiłem zastosować autorski test szybkości. Polega on na odpaleniu każdej z aplikacji przy braku programów w pamięci operacyjnej, a w drugim „biegu” ponownego wczytania ich z RAMu. Oto programy, jakie wziąłem pod uwagę:
Facebook;
Messenger;
Instagram;
Twitter;
WhatsApp;
TikTok;
Snapchat;
Aparat;
Chrome (strona gsmManiaK.pl);
YouTube;
Spotify;
Netflix;
Telegram;
PUBG MOBILE;
Genshin Impact;
Subway Surf.
Google Pixel 7a poradził sobie tutaj dobrze, notując wynik 1 minuty, 7 sekund i 57 setnych w pierwszym przebiegu. Łącznie natomiast mowa tutaj o wartości 2 minut, 15 sekund i 45 setnych. Mamy więc do czynienia tak, jak już mówiłem, ze sprawnie działającym urządzeniem w swojej klasie cenowej.
Tutaj akurat nie ma co „dużo gadać”. Mamy do czynienia bowiem ze smartfonem od twórców Androida, czyli Google. Całość nie zawiera niepotrzebnych programów, które lubią dodawać inni producenci, czy innych „zbędnych śmieci”. Poprawki zabezpieczeń oczywiście z czerwca 2023, a na pokładzie Android 13.
Całość nie sprawiała raczej problemów od strony programowej, animacje są dopracowane, nie zauważyłem błędów w działaniu całego systemu czy aplikacji. Można więc powiedzieć, że tutaj amerykański gigant zdał bardzo dobrze egzamin.
Nie ulega wątpliwościom, że 18W ładowanie przewodowe w 2023 roku to nie jest coś, o czym się marzy – tym bardziej w smartfonie za około 2000 złotych. Google jednak zdecydowało się właśnie na to, a do tego baterię o pojemności 4385 mAh. Jak to sobie radzi?
Zacznijmy może od akumulatora. Ten daje średnio 5 godzin SoT (czas pracy na ekranie), co jest zadowalającym wynikiem. Gdy się go mocniej przyciśnie, wartość może spaść bliżej 4 godzin.
W kontekście ładowania, kiedy już rozładujemy nasz smartfon, to musimy odczekać aż 2 godziny i 4 minuty, by móc cieszyć się 100% poziomem naładowania baterii. To trochę kosmiczna wartość, patrząc na to, że mamy całkiem dużo urządzeń, które w tym czasie naładowałyby się parokrotnie.
To jest zdecydowany minus omawianego modelu – ładowanie. Bateria jest „just ok”.
Ostatnia aktualizacja miała umożliwić korzystanie z łączności 5G, a także VoLTE. Czy jednak tak się stało? Osobiście próbowałem w różnych miejscach, ale nie udało mi się połączyć z siecią 5G, kiedy mój prywatny Nothing Phone 1 nie miał z tym problemu.
Poza tym jednak całość działała bez zarzutu w kontekście LTE, rozmów czy łączności Bluetooth i NFC. To samo tyczy się oczywiście innych podstaw, jak GPS, czy WiFi.
Dotarliśmy do końca podróży, a raczej miejsca, gdzie trzeba podsumować sobie, co dowiedzieliśmy się dzięki temu o tym smartfonie. Przede wszystkim było wiele oczekiwane od tego modelu, przez zmiany, które zostały wprowadzone względem poprzednika. Czy to jednak trochę przeszkodziło mu w odniesieniu lepszych rezultatów?
Na pewno można tutaj zacząć od tego, że jeżeli szukacie całkiem ładnego telefonu z wyróżniającym się designem, to jesteście w dobrym miejscu. Bardziej obiektywnie nie można nie wspomnieć o bardzo dobrym wyświetlaczu OLED pod wieloma kątami: jasność, odświeżanie, ostrość.
Z kolejnych multimediów – głośniki. Tutaj mamy naprawdę fajne granie, choć oczywiście nie idealne. Dużo można powiedzieć o aparatach i tym, jak radzą sobie ze zdjęciami oraz nagrywaniem filmów. Mamy tutaj naprawdę smartfon, który może okazać się najlepszym wyborem pod tym kątem w swojej półce cenowej. Ilość szczegółów, dynamika, ilość szumu – jest prawie super.
Tak, jak odtwarzane audio jest wysokiej jakości, tak te nagrywane również, co warto zaznaczyć. Oprócz tego nie można zapomnieć o tym, że mamy do czynienia z wysoką wydajnością samego urządzenia, czy też obecności czystego Androida na pokładzie.
Tutaj trzeba zacząć od jakości wykonania, a raczej spasowania elementów, które to jest naprawdę przeciętne. Przykładowo Nothing Phone 1 jest spasowany dużo, ale to dużo lepiej, nie mówiąc o tym, że mamy też szkło z obydwu stron. Idąc dalej, niby mały smartfon, ale jego ergonomia nie zachwyca. Jest to oczywiście kwestia osobista, jednak warto o tym wspomnieć.
Aparat mimo, że naprawdę dobry, to w nagrywaniu przy średnich warunkach oświetleniowych może sobie nie radzić z szumem. To samo wydajność – wysoka, ale mamy do czynienia z throttlingiem i ogólnym nagrzewaniem się urządzenia, co wpływa na płynność jego działania. Ładowanie, czy bateria – no jedno drugiego nie ratuje, pierwsze wolne, drugie przeciętne.
No i na koniec, ostatnia aktualizacja miała wprowadzić 5G w Polsce, jednak mi nie udało się z niego skorzystać tam, gdzie NP1 nie miał z tym problemu.
Czy ja bym go kupił… Przy moich wymaganiach, miałby jednak trochę za słabą baterię, której nie rekompensuje ładowanie. Oprócz tego nie podszedł mi w kontekście ergonomii, co też jest ważne. To jednak tylko moje zdanie, mocno subiektywne, jako uzupełnienie całego testu Google Pixel 7a.
A Wy, zamierzacie kupić ten smartfon? Dajcie znać w komentarzach, co o nim uważacie po przeczytaniu tej recenzji.
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…
Po premierze wybitnie opłacalnego iQOO 13 pojawiła się zapowiedź długości aktualizacji. Ten tani flagowiec może…