Czy tani smartfon może być dobry? Spędziłem parę tygodni z nowym Xiaomi Redmi 12, który ma za zadanie odpowiedzieć na potrzeby osób szukających nowego, ale taniego smartfona do podstawowych zadań. Oto więc test Xiaomi Redmi 12, czy ten model jest wart swojej ceny?
Osobiście jestem raczej przeciwnikiem tego, by wydawać na nowy smartfon w obecnych realiach mniej niż 800-900 złotych. Xiaomi Redmi 12 to jeden z modeli, który postara się po raz kolejny w historii urządzeń, które u siebie gościłem zmienić to podejście.
Zapraszam na test Xiaomi Redmi 12 – recenzja taniego smartfona, który „robi robotę”?
Zacznijmy od aspektu wyceny nowego smartfona od chińskiej firmy. Producent zdecydował, że w Polsce model ten dostępny jest w kwocie 619 złotych, patrząc pod kątem najlepszej oferty od polskich sprzedawców.
Czy to dużo, czy to mało? Na to oczywiście odpowiemy sobie na koniec całego tekstu, po przyjrzeniu się bliżej omawianemu urządzeniu.
Dane podstawowe | |
Wymiary | 76 x 169 x 8.2 mm |
Waga | 198 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | nano-SIM + nano-SIM, Dual SIM |
Data premiery | 2023, czerwiec |
Ekran | |
Typ | IPS 6.79'', rozdzielczość 2460x1080, 396 ppi, 90 Hz |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | MediaTek Helio G88 |
Procesor | 2 GHz, 8 rdzeni (2x ARM Cortex-A75 + 6x ARM Cortex-A55) |
GPU | Mali-G52 MC2 |
RAM | 4 GB |
Bateria | 5000 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD, do 1 TB |
Porty | USB (2.0 typu C), audio (mini-jack 3.5mm) |
Pamięć użytkowa | 128/256 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android, MIUI 14 |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE |
WIFI | 802.11a/b/g/n/ac (2,4 GHz i 5 GHz) |
GPS | GPS, GLO, BDS, GAL |
Bluetooth | v5.3, A2DP, LE |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 50 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowe aparaty - 8 MP + 2 MP |
Dodatkowy | 8 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s, 8.0 |
Wystartujmy jednak z punktu tego, jak samo w sobie opakowanie się prezentuje. W zasadzie można powiedzieć „typowe Xiaomi”. Biały kartonik z wizualizacją kupowanego smartfona + pomarańczowymi akcentami, z uwagi na to, że to właśnie kolor przewodni chińskiego giganta.
Znajdziemy tutaj również informacje o tym, jaką wersję kolorystyczną i pamięciową zakupiliśmy, a także o najważniejszych cechach tego smartfona. Producent chwali się tutaj szklanymi pleckami, dużym ekranem z wysokim odświeżaniem i rozdzielczością, potrójnym aparatem „AI” oraz baterią, która wystarczy na długi czas użytkowania Xiaomi Redmi 12.
Co w środku? Oczywiście na początek idzie smartfon, a za nim dopiero znajdziemy następujące dodatki:
Tak, dobrze zauważyliście – brakuje ładowarki. „Nawet” Xiaomi zaczyna skąpić tego dodatku do swoich smartfonów. Zachowana została jednak pre-aplikowana folia ochronna na ekranie smartfona. Nie jest ona jednak specjalnie przyjemna, to też zalecałbym wymianę / użytkowanie bez niej. Na plus jednak obecność etui.
Stylizacja testowanego przeze mnie smartfona to z pierwszego rzutu oka coś, co mogliśmy już widzieć – no okej, może nie do końca dokładnie to samo, ale… Kierowanie się w stronę wyglądu iPhone-a w tak tanim urządzeniu? Jak widać – można.
Przód to przede wszystkim duży ekran IPS, ale i spore ramki wokół niego, największa oczywiście w dolnej części urządzenia. Mamy tutaj również głośnik rozmów umieszczony w szczelinie między szkłem a ramką Xiaomi Redmi 12, a pod nim aparat selfie. Na tyle natomiast, jak już wspomniałem – „iPhone-owo”. Wyspa aparatów ma przypominać tę, którą stosuje amerykański gigant w swoich modelach. Gdyby nie takie przekombinowanie, byłby nawet(moim zdaniem) całkiem ładny.
Idąc dalej, została ramka. W jej dolnej części znajdziemy port USB-C, czy głośnik multimedialny oraz mikrofon. Na lewym boku znalazło się miejsce na slot kart SIM / microSD, na prawej zaś wszystkie trzy przyciski. Góra została zagospodarowana mikrofonem oraz złączem Jack 3,5 mm.
Całość z jednej strony może się nawet podobać, ale z drugiej mnie osobiście takie wzornictwo nie przekonuje. Oczywiście końcowa ocena w takim kryterium jest zawsze w Waszych rękach.
Hola hola, o tym nie można zapomnieć nawet w tak tanim smartfonie, jakim jest Xiaomi Redmi 12. Znalazło się tutaj miejsce na szkło zarówno z przodu, jak i z tyłu – w tym budżecie to całkiem ciekawe i wyróżniające się połączenie.
Ramka jednak to nadal plastik, aczkolwiek nie spodziewałem się niczego innego. Materiały są na zadowalającym poziomie w kontekście ich jakości, jednak co ze spasowaniem? Problem pojawia się właśnie tutaj. Jak możecie zobaczyć, tylna klapa nie jest dobrze spasowana z resztą smartfona. Między jej górną częścią, a ramką jest widoczna szczelina.
To o tyle istotne, że może (szczególnie w przypadku nie noszenia go w etui) zrobić różnicę nawet w kontekście deszczu – wyobrażacie sobie „zalać telefon” w niezbyt wymagających warunkach deszczowych? Bo ja nie.
Ergonomia jednak to jedna wielka pomyłka. Smartfon jest praktycznie nieużywalny, jeżeli będziemy chcieli korzystać z całego wyświetlacza jedną dłonią. Szczerze mówiąc kompletnie nie mam pojęcia, po co producenci pchają do tak tanich smartfonów tak duże wyświetlacze – można byłoby to rozwiązać dużo lepiej, do tego „kasę” z różnicy w wyświetlaczu można przeznaczyć na coś innego.
Nie mówię jednak, że nie znajdzie się osoba z naprawdę dużymi dłońmi, której taki rozmiar będzie odpowiadał – statystycznie jednak szansa na to jest niewielka. Oburącz natomiast jest trochę lepiej, lecz w mojej opinii nadal co najwyżej przeciętnie.
W tak tanim urządzeniu Xiaomi postanowiło zastosować całkiem ciekawy wyświetlacz. Mowa tutaj o panelu IPS LCD o przekątnej 6,79″, rozdzielczości 1080 x 2460 pikseli oraz odświeżaniu 90 Hz. Takie połączenie w tej „kasie” wydaje się naprawdę dobre, ale jak jest w rzeczywistości? Sprawdźmy to wraz z naszym kolorymetrem!
Na początek powiedzmy sobie w takim razie o jasności tego panelu. Mowa jest tutaj o w sumie deklarowanej przez producenta wartości maksymalnie 550 nitów. Jak na tak tani smartfon, nie wygląda to źle (no i jak na panel IPS). Kolorki, kolorki, kolorki… tutaj sytuacja prezentuje się tak:
Raczej nie można było oczekiwać innych, tj. lepszych wyników. Te są, można powiedzieć, akceptowalne. W tym miejscu należy również wspomnieć o błędzie delta E, który średnio wyniósł 0,18, natomiast maksymalnie 1,16. To także nie są wartości, które budziłyby obawy.
Całościowo ekran tego budżetowego smartfona prezentuje się całkiem ciekawie, jest ostry, w miarę jasny, a do tego nie ma zbytnich problemów z kolorami.
Tak, mamy tutaj do czynienia z dwoma głośnikami, jak w każdym smartfonie praktycznie, ale w tym przypadku tylko jeden jest multimedialny, natomiast drugi odpowiada jedynie za rozmowy. Jak więc radzi sobie ten pierwszy?
Basu tutaj nie szukajcie, tak jak przesadnie czystych średnich oraz wysokich tonów. Na najwyższym ustawieniu głośności co prawda jest całkiem głośno, ale dźwięk się wręcz zniekształca. Słuchanie na tym muzyki nie należy do najprzyjemniejszych, wszystko jest mocno wypłaszczone, pozbawione głębi. Co jednak z filmami / podcastami?
Tutaj ściszając do połowy, mogę uznać, że „da się tego słuchać”, ale nic więcej. Poprawia się czystość, ale całość nadal jest bardzo płaska i mocno różna od „rzeczywistości”. Głośnik do rozmów natomiast sprawuje się „okej”, raczej nie ma się do czego tutaj przyczepić.
… są, czasami są użyteczne, a czasami wręcz przeciwnie. Jakie jednak znajdziemy tutaj dobroci? Konkretniej mamy tutaj aparaty:
Jak więc wygląda ich jakość, użyteczność i w ogóle co potrafią?
Przejdźmy w takim razie do zdjęć z „głównego oczka”, na początek w dzień. Znajdziecie tutaj również zdjęcia wykonane z cyfrowym przybliżeniem, konkretniej 5-krotnym, z uwagi na to, że właśnie taką „opcję” udostępnia Xiaomi jako „szybki wybór”.
Są jakieś szczegóły, HDR jako tako działa, po prostu fotki z taniego smartfona, który nie reprezentuje jakiegoś poziomu. Owe zdjęcia są jednak użyteczne, przynajmniej te za dnia i nie używając zooma cyfrowego.
Po zmroku jest jeszcze mniej szczegółów, więcej szumu, a do tego zależnie od scenariusza, są problemy ze złapaniem ostrości.
Zdjęcia – no niby zdjęcia, ale bardziej pastele olejne. Dlaczego? A no dlatego.
Jak widzicie, wiele przestrzeni zlewa się ze sobą, niektóre zdjęcia w dzień mogą jako tako wyglądać, ale w większości osobiście bym ich nie użył nigdzie. Co dzieje się w nocy?
Ilość szczegółów mocno spada, gdzieniegdzie jest po prostu tak ciemno, że widać jedynie czarną plamę, a do tego wiele przestrzeni zlewa się ze sobą.
Dla ultraszerokokątnego uznałem, że jest to po prostu daremne. Dlaczego? A no dlatego, że jest po prostu tyle światła, co nic.
W ogólnym rozrachunku, ciężko nazwać to dobrym, ale poprawnym za dnia? Czasem – tak.
No i ostatnia pozycja do sprawdzenia w tym smartfonie, czyli oczko selfie. Jak sobie daje radę w dzień? Przekonajmy się na podstawie poniższych zdjęć.
Nie jest źle, można by takie zdjęcie wykorzystać, choć „tyłka nie urywa”. W nocy niestety nie jest już tak „kolorowo”, co możecie zobaczyć tutaj.
W większości przypadków bez „flasha” nie podchodź w takich warunkach, chyba, że macie mocne źródło światła, które Was doświetli i nie jest smartfonem. Nie mniej jednak użyteczność tych zdjęć jest wątpliwa. Przejrzyjmy sobie jeszcze filmy:
Nocne jest średnio użyteczne, zaś dzienne – jako tako, jakby to powiedział klasyk. W nocnym dużo szumu, mało szczegółów i przede wszystkim ciemno. W dzień radzi sobie po prostu przyzwoicie. Stabilizacji jednak tutaj nie uświadczycie.
Sam w sobie procesor, jakim jest MediaTek Helio G88 nie jest przesadnie zły, jednak sparowanie go z bardzo wolną i przestarzałą pamięcią wewnętrzną eMMC 5.1 sprawia, że testowany przeze mnie smartfon zachowuje się naprawdę różnie.
Im więcej aplikacji w tle mamy odpalonych, im więcej tej pamięci wewnętrznej mamy zajętej, tym smartfon po prostu drastycznie zwalnia. Mowa tutaj o przycięciach animacji, dłuższych „zastanowieniach” przy przełączaniu między aplikacjami, czy uruchamianiu jakiejkolwiek nowej.
Żeby jednak nie było – skupiamy się na aplikacjach „pierwszej potrzeby” dla większości osób, czyli podstawowe social media (Messenger na czele), jakiś YouTube, mapy, mail. Warto również zaznaczyć, że potrafi się zrobić ciepły, jednak, co ciekawe, niekoniecznie wolniejszy z tego powodu. Przejdźmy do benchmarków, które to również pokazują.
Tradycyjnie zacznijmy od CPU Throttling Test, który ma za zadanie sprawdzić, jak smartfon zachowuje się pod długim i dużym obciążeniem. Ten test Xiaomi Redmi 12 przeszedł zaskakująco dobrze. Po 15-minutach „tortur”, naszym oczom ukazuje się informacja, iż w najgorszym momencie wydajność procesora spadła do poziomu 93%. Należy to uznać za naprawdę bardzo dobry wynik.
Pokazuje też to fakt, że gdyby może nie ta przestarzała pamięć wewnętrzna, mielibyśmy do czynienia z całkiem ciekawym pod tym kątem smartfonem.
Co dalej? Nie zdziwię nikogo, jeżeli powiem, że mamy w kolejce wyniki z AnTuTu, a także programu Geekbench 6. Jak w takim razie Xiaomi Redmi 12 poradził sobie z tymi wyzwaniami? W pierwszym z nich zaliczył wynik ponad 263 tysięcy punktów. Test samego w sobie CPU natomiast w drugim z benchmarków pokazał wartość 1171 punktów dla całego SoC oraz 429 w kontekście pojedynczego rdzenia.
Wspominałem już o pamięci? To się jeszcze trochę nad nią „popastwimy”. W benchmarku AndroBench sprawdzającym właśnie ją możemy zobaczyć naprawdę niskie wartości w praktycznie każdej rubryce. Czy to dziwi? Nie, gdyby była tu jednak lepsza pamięć i tego typu wyniki, wtedy można byłoby się zastanawiać, co poszło nie tak.
Żeby tradycji stało się za dość, to trzeba poddać testowanego Xiaomi Redmi 12 mojemu autorskiemu testowi szybkości. Przypominając procedurę – odpalamy każdą aplikację z poniższej listy „na pusto”, następnie w drugim biegu wczytujemy je z RAMu. A co jest na liście?
Facebook;
Messenger;
Instagram;
Twitter (X);
WhatsApp;
TikTok;
Snapchat;
Aparat;
Chrome (strona gsmManiaK.pl);
YouTube;
Spotify;
Netflix;
Telegram;
PUBG MOBILE (brak odpowiedzi);
Genshin Impact (brak odpowiedzi);
Subway Surf.
Jaki wynik zatem w tym sprawdzianie uzyskał Xiaomi Redmi 12? Pierwszy przebieg zajął 1 minutę, 35 sekund i 95 setnych. Dodając drugi, mamy całościowy czas równo 3 minutom, 9 sekundom i 95 setnym. Co warte zaznaczenia, dwie z trzech gier cały czas miały status „brak odpowiedzi”, to też je wyłączyłem z testów. Można więc powiedzieć, że smartfon oblał ten sprawdzian.
Ahh, nakładka od chińskiego giganta ma tak swoich zwolenników, jak i przeciwników – nie bez powodów. Zwykle, patrząc na flagowe urządzenia tego producenta można by rzec, że ciężko się przyczepić do jej działania. Jak jednak jest w przypadku tanich urządzeń, jak testowany model?
Tutaj jest już trochę inaczej. Widać, że gdyby zastosować lżejszą nakładkę, z mniejszą ilością funkcji, a do tego pozbawioną dziwnych powiadomień, sprawdzania każdej zainstalowanej aplikacji „pod kątem bezpieczeństwa” etc, to Xiaomi Redmi 12 by zapewne działał trochę sprawniej. Nie mniej jednak ilość funkcji czy możliwości dostosowania całości mogą zostać docenione przez osoby, które właśnie tego szukają.
Z wad – animacje, które nie są super płynne, ale tutaj to może być zarówno kwestia tego, jak „wydajny” jest ten smartfon, jak i właśnie samej w sobie niezbyt lekkiej nakładki.
Zacznijmy od tego pierwszego. Jeżeli rozładujemy już nasz smartfon do „dechy”, to naładowanie go do 50% zajmie około 1 godzinę 9 minut. W przypadku chęci doładowania do pełna, trzeba odczekać łącznie 2 godziny 27 minut. Cóż – szybko nie jest, chociaż są droższe smartfony (ekh ekh Google Pixel 7a ekh ekh), które ładują się podobnie długo.
W kontekście baterii samej w sobie, ciekawostką jest, że nie ma możliwości standardowego sprawdzenia „SoT”, dlatego też trzeba posługiwać się szacunkami oraz zakładką „cyfrowa równowaga” w ustawieniach. Generalnie ponad 6 godzin czasu włączonego ekranu to żadne wyzwanie, szczerze mówiąc często smartfon musiałem ładować co drugi dzień, niżeli codziennie. Jest więc co chwalić w Xiaomi Redmi 12.
No, nie do końca. Jak do zasięgu, czy jakości rozmów telefonicznych nie mogę się przyczepić, tak samo jak do działania chociażby lokalizacji oraz NFC, tak do Bluetooth już tak. Łącząc się z urządzeniami takimi jak słuchawki, transmiter czy głośnik musimy być przygotowani, że w porównaniu z nawet tak starym flagowcem, jak Sony Xperia Z5, jakość przesyłanego dźwięku i jego finalna głośność będą gorsze.
Szczerze mówiąc sam jestem zdziwiony pisząc takie słowa, ale tak, smartfon sprzed tylu lat jest dużo lepszy w tym aspekcie od nowego urządzenia z tego roku – nieporozumienie to odpowiednie słowo?
Tutaj powoli kończy się nasza wspólna przygoda z tym tanim smartfonem. Finisz to też również oczywiście podsumowanie tego wszystkiego, czego mogliśmy się o nim dowiedzieć. Zbierzmy sobie w takim razie wszystkie za i przeciw, a na koniec powiem Wam, czy osobiście byłbym skłonny do zakupu takiego urządzenia.
Co by nie mówić, etui w zestawie to zawsze dobra rzecz, tym bardziej w tak tanim urządzeniu. Wiadomo, nie jest to nie wiadomo jak „duży wydatek” dodatkowy w przypadku chęci zakupu, ale nadal – cena, cena i jeszcze raz cena.
Kolejną zaletą jest „opieranie się” przegrzewaniu, które tutaj nie występuje. Pod kątem dłuższego obciążenia przykładowo grą to całkiem istotne. Sama w sobie wydajność w benchmarkach również zadowala.
Ekran to następna rzecz, którą można pochwalić. Duży, ostry i z 90 Hz odświeżaniem – całkiem ciekawe połączenie w tych pieniądzach. Do tego nie jest przesadnie ciemny. Ostatnim aspektem, który jest dobry w tym smartfonie to oczywiście bateria. Naprawdę dobrze daje sobie radę przy takiej specyfikacji.
Zapoczątkujemy tutaj brakiem ładowarki w zestawie – nie, to nie jest ekologia, tylko zagranie ekonomiczne. Ważniejsza jest jednak słaba ergonomia użytkowania tego giganta – jest po prostu niewygodny dla osób, które nie mają dużych dłoni.
Kolejnym problemem może być słabe spasowanie elementów, szczególnie plecków, choć mówimy tutaj o budżetowym urządzeniu. Nie można zapomnieć o tym, że głośniki to tutaj tylko i wyłącznie do użytkowania „raz na jakiś czas”, choć jeżeli ktoś wymaga naprawdę niewiele, to może się do nich nie zrazi – a raczej do niego.
Ogólnie rzecz biorąc aparaty są po prostu kiepskie, choć na „wyróżnienie” zasługuje aparat ultraszerokokątny. Jest w dużej ilości przypadków wręcz bezużyteczny. W dzień? Plamy, w nocy? Prawie nic nie widać, a do tego… plamy. Tak można opisać jakość zdjęć z tego „oczka”. Aparat makro natomiast jest czasem w miarę użyteczny.
Wydajność to również pamięć, a Xiaomi zastosowało tutaj tragiczną pamięć wewnętrzną eMMC 5.1, która jest bardzo wolna i „nieodporna” na zapełnianie. Zapewne również przez nią oblał on standardowy test szybkości mojego autorstwa. Istotny problem to także działanie Bluetooth z urządzeniami audio – niska głośność, niska jakość. Czemu? Nie mam pojęcia, ale testowałem na paru egzemplarzach słuchawek i sytuacja wszędzie ta sama.
W zasadzie to nie, niezależnie od tego, czy mówimy o „dla siebie”, czy dla kogoś bliskiego, kto nawet mało wymaga. Co najwyżej jako typowo telefon do dzwonienia – wtedy można byłoby go w moich oczach rozważyć. Nie mniej jednak jest to moja opinia po jego użytkowaniu, z którą nie zawsze trzeba się zgadzać.
Jak zawsze – zachęcam do dyskusji o przetestowanym smartfonie w sekcji komentarzy, a tymczasem do zobaczenia w następnym teście.
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
YouTube wzbogaca się o rewelacyjną nowość. Chodzi o dubbing AI, który na swoich kanałach będą…
Popularny Hack and Slash jest obecnie do zdobycia w naprawdę fajnej cenie. Gra ta stanowi…
Dawno już nie było tak dobrej promocji. Świetna Motorola Edge 40 Neo ma aż 12…
Ten horror zdobył ogromne uznanie graczy na Steamie. Jego popularność zaledwie w dwa miesiące osiągnęła…
Nowe oszustwo znów atakuje Polaków. Tym razem hakerzy chcą wykraść nasz numer PESEL, wymagając od…
Zbliża się premiera serii Xiaomi Redmi Note 14 5G. Znamy dokładny termin debiutu. Smartfony z…