Sony WF-1000XM5, czyli legendarna seria atakuje w nowym wydaniu. Co japoński producent postanowił ulepszyć w swoich flagowych słuchawkach TWS? Tego dowiecie się tutaj – zapraszam na test Sony WF-1000XM5, słuchawek z (podobno) najlepszym ANC na rynku!
Co by nie mówić, seria bezprzewodowych słuchawek dokanałowych prosto z Japonii to już legenda na rynku pod kątem ANC i jakości dźwięku. Na Sony WF-1000XM5 przyszło nam poczekać chwilę, konkretniej ponad 2 lata, aczkolwiek już są i zawitały również w moje progi. Czy mamy do czynienia z najlepszymi TWS-ami z półki premium?
Na te oraz inne pytania odpowiem w tym tekście. Nie przedłużając, oto test i recenzja Sony WF-1000XM5.
Początek to i wycena nowych TWS-ów prosto z Kraju Kwitnącej Wiśni. Produkt ten został wyceniony podobnie do poprzedników, w granicach 1400 złotych.
Nie ma co tutaj wiele mówić o niej na początku, ale widzimy, że mamy do czynienia ze słuchawkami z TOPu.
Zacznijmy standardowo od tego, jak omawiany produkt wygląda na papierze. Co by tutaj dużo mówić – wygląda topowo nawet już tutaj.
Opakowanie kolejnych słuchawek z serii WF-1000 nie jest czymś zupełnie nowym, a raczej czymś ulepszonym względem poprzednich wersji. Stylistyka może się podobać, zachowana została w jasnych odcieniach, a do tego nie zajmuje wiele miejsca. Z informacji, którymi producent się chwali najbardziej znajdziemy m.in. czas pracy, naklejkę „najlepsze ANC”, czy wzmiankę o LDAC i 360 Reality Audio.
Jak już otworzymy pudełeczko, to oczywiście na pierwszy ogień idą słuchawki – w moim przypadku w czarnej kolorystyczne. W drugiej części natomiast zostały umiejscowione akcesoria:
Co by nie mówić, zacny zestaw gumeczek, tym bardziej, że mamy specjalnie dodany jeszcze jeden mniejszy rozmiar dla osób, które takowego potrzebowałyby.
W zasadzie Sony mogło pokusić się jedynie o ewentualnie dorzucenie jakiegoś etui czy innego ciekawego dodatku, aczkolwiek i bez tego zestaw jest zacny.
Od słuchawek w takiej cenie oczekujemy raczej wszystkiego premium, także wykonania. Jak tutaj poszło japońskiemu producentowi? Można powiedzieć, że koncertowo, ale nie obyło się bez jednej rzeczy, która zauważyłem zdarza się naprawdę często producentom.
Mowa oczywiście o wieczku etui, które ma luzy. Nie jest to coś, co chciałbym widzieć w produkcie z takiej półki cenowej. Oprócz tego jednak mamy do czynienia z przyjemnym wykończeniem case-a, a sam materiał, jaki został tutaj zastosowany zdaje się być wytrzymały. Zawias wieczka również działa bez zastrzeżeń.
Co do samych w sobie słuchawek, krótka historia – wszystko super spasowane, tworzywa sztuczne i metal wysokiej jakości, po prostu bardzo dobrze.
No właśnie, Sony tutaj całkiem sporo zmieniło w tym kontekście, idąc w pomniejszenie tak samych w sobie słuchawek TWS, jak i etui. Czy to się opłaciło pod kątem ergonomii użytkowania nowego produktu?
Moim zdaniem tak, Sony WF-1000XM5 siedzą w uchu pewnie i bardzo wygodnie, nie powodując dyskomfortu nawet po kilkugodzinnym odsłuchu. Z pewnością oprócz tego, jaki kształt przybrały „pchełki”, to same w sobie tipsy dużo mają tutaj do powiedzenia. Zostały wykonane z innego niż zwykle materiału, który lepiej dopasowuje się do kanału usznego.
Dzięki temu mamy tak lepszą izolację, jak i „dostarczenie” dźwięku do naszego ucha bez zbędnych strat po drodze. I jeszcze raz pochwalę – są 4 rozmiary gumek do wyboru, co również dodaje plusa Japończykom w zakresie wygody.
Powiedziałbym, ze po prostu dobrze. Mamy tutaj zwykłe panele dotykowe na słuchawkach, które są odpowiednio duże, by nie mieć problemu z ich używaniem. Do tego jest wiele opcji personalizacji, o których oczywiście dowiecie się w rozdziale poświęconym aplikacji.
Czy jest coś, czego brakuje? Może trochę tego, by móc „sunięciem” zmieniać poziom głosu.
W zasadzie najważniejsze w sprzęcie audio, czyli to, co oferują testowane słuchawki w kontekście jakości dźwięku? Przejdźmy po kolei przez każdy aspekt tego rozdziału, tak, by jak najlepiej opisać Wam brzmienie najnowszych TWS-ów z Japonii.
Zacznijmy zatem od najniższego pasma, jakim jest oczywiście bas. Tutaj spodziewać możemy się bardzo dynamicznej gry, kompletnie nie zmulonej (jak to czasem się zdarza). Sony WF-1000XM5 schodzą nisko, agresywnie, ale całość nie jest „tępa” czy „głucha”. Ma to swoją głębię, ale również i drobny dodatek „jasności”.
Nie znalazłem utworu, gdzie działanie dolnych partii byłoby jakkolwiek zniekształcone przez specyficzne „bity”. Całość więc działa naprawdę dobrze, ciężko jest cokolwiek w tym aspekcie zarzucić japońskiemu gigantowi.
Pasmo numero secundo – co o nim można z kolei powiedzieć? Jest klarowna, nie jest ani ocieplona, ani „rozjaśniona” przez dwa „poboczne” pasma, brzmi tak, jak można by tego oczekiwać. Szczególnie oczywiście „bryluje” w utworach mocno instrumentalnych, czy wokalnych.
Bardzo wyraźnie słyszane są właśnie te elementy. Czy czegoś mi brakuje? Może wolałbym, żeby była przynajmniej troszkę rozjaśniona, bardziej „sopranowa”, ale to raczej subiektywne spostrzeżenie.
No i mamy ostatnią „partię” dźwięków, którą Sony WF-1000XM5 jest w stanie wygenerować. Tutaj przede wszystkim należy docenić czystość brzmienia, a także to, że nie jest ona nazbyt wysunięta do przodu. Oczywiście nie oznacza to, że zanika gdzieś za innymi pasmami.
Nie dosłyszałem również sytuacji, gdzie jest on nieprzyjemnie „kłujący” w uszy, a do tego jest moim zdaniem bardzo naturalny. Całość testowałem po dostosowaniu słuchawek pod siebie, ale nie manualnie, lecz automatycznie z pomocą aplikacji, o której również porozmawiamy.
W tym aspekcie omawiane słuchawki TWS nie mają w zasadzie moim zdaniem żadnych problemów. Każde pasmo jest od siebie wyraźnie oddzielone, wiemy, kiedy mamy do czynienia z niskimi, średnimi oraz wysokimi tonami.
Tutaj można pochwalić Sony za naprawdę szeroką scenę. Jest ona również obszerna w kierunkach przód-tył, ale nieco mniej, niż właśnie „na boki”.
Da się bardzo dokładnie zlokalizować z jakiej strony dobiega dany dźwięk, tak w kontekście gier, jak i słuchania wszelakich utworów.
Ten aspekt jest na na tyle niskim poziomie (czyli pozytywnie), że możemy spokojnie używać tych słuchawek do gier, nawet FPS-ów. Oczywiście zależnie od tego, czy mówimy o połączeniu ze smartfonem, laptopem, komputerem i z pomocą ew jakiego adaptera.
Znalazło się tutaj miejsce na „po trzy” mikrofony na każdą słuchawkę. Jak zatem radzą sobie w praktyce? Tak, jak na załączonych próbkach, na pierwszy ogień ciche pomieszczenie:
Na drugi zaś głośne:
Jak ja oceniam jakość rejestrowanego głosu? Pierwsza brzmi bardzo fajnie, wszystko jest jak najbardziej zrozumiałe, nie zniekształcone. Druga natomiast jest w porządku, da się zrozumieć osobę w takim otoczeniu, więc test omawiane TWS-y przeszły sprawnie.
Z pewnością redukcja szumów zastosowana w najnowszych słuchawkach japońskiego producenta jest bardzo dobra, ale czy rewolucyjna, tudzież najlepsza na rynku? Tutaj bym jednak z tym trochę polemizował.
Oddać trzeba, że Sony WF-1000XM5 są w stanie odciąć nas od naprawdę sporej ilości otoczenia, tak tego cichszego, jak i głośniejszego, jednakowoż spodziewałem się czegoś więcej. Określiłbym poziom tego ANC jako taki, który „słyszałem” w Nothing Ear 2, czy też OnePlus Buds Pro 2.
Dla mnie nie ma tutaj rewolucji, a co najwyżej ewolucja, która raczej jest nieuchronna, jeżeli chce się „nadążyć” za rynkiem. Do tego warto zaznaczyć, że nie zniekształca ono brzmienia samych w sobie słuchawek w sposób znaczny / nieprzewidywalny. Jak można się domyśleć, zyskuje głębia oraz dolne partie dźwięku.
To w sumie również działa świetnie i nie mam do niego zastrzeżeń. Z nim natomiast, znów – jak można było się spodziewać, słuchawki będą grały lekko jaśniej, wyraźniej, „boostując” soprany.
… bardzo dobrze. Szkoda, że czasami znalezienie niektórych opcji nie jest w moim odczuciu wystarczająco intuicyjne, ale za to jest ich sporo i nie są w większości „zapychaczami”. Z ciekawych funkcji znajdziemy tutaj m.in:
Oczywiście poniżej i powyżej widzicie wygląd tejże aplikacji. Dla niektórych może być jednak problemem, że nie znajdziemy tutaj języka polskiego. Dlaczego? Któż to wie.
Ciężko mi dokładnie opisać „godzinowo”, jak długo omawiane dzisiaj TWS-y radzą sobie na baterii, bo wręcz straciłem rachubę. Jeżeli używacie ich po parę godzin dziennie z włączonym ANC, jest możliwe (zależnie od głośności), że wraz z etui tydzień nie będzie wyzwaniem.
Zapewnienia typu do 12 godzin bez etui + kolejne 24 godziny z etui bez ANC należy uznać zatem za trafne w moim odczuciu. Co jednak, kiedy już w końcu się one rozładują? Ładowanie nie zajmuje zbyt wiele czasu, tak w kontekście etui, jak i samych słuchawek – no i jest opcja indukcyjna. Mniej więcej będzie to
Hello there! General… Sony – koniec jest już bliski kolejnej naszej wspólnej przygody. Jak zatem należy podsumować testowane przeze mnie słuchawki TWS japońskiego producenta? Przyjrzyjmy się w takim razie temu, czego się dowiedzieliśmy na ich temat i zbierzmy to w niejakiej pigułce wiedzy.
Przede wszystkim zacząć należy już od tego, co znajdujemy w opakowaniu, a mowa o łącznie czterech rozmiarach tipsów. Jest to rzecz, która powinna być standardem, a że nie jest, to warto pochwalić Sony za taki ruch.
Kolejna sprawa to sama jakość wykonania stricte słuchawek. Materiał jest przyjemny, a spasowanie tak dobre, że grzechem byłoby się przyczepić do tych TWS-ów. Etui natomiast zbiera plusa za to, że jest naprawdę wygodne w użyciu, a do tego niezbyt przerośnięte.
Wygoda? Tutaj to znajdziecie i to jeszcze jak! Z pewnością ten aspekt przemawia za kupnem Sony WF-1000XM5. To samo tyczy się jakości dźwięku, jaki wytwarzają owe słuchawki. Praktycznie każde pasmo jest na naprawdę wysokim i przyjemnym poziomie. Nie zapominajmy jednak o szerokiej scenie…
Warto również wspomnieć o niskim opóźnieniu, które nawet pozwala grać w szybsze gry, a także mikrofonach, które naprawdę dają radę.
ANC to wręcz sztandar tego produktu i tak, jest świetne, ale jak już zaznaczałem – nie tak, jak można było to sobie moim zdaniem wyobrażać. Tryb transparentny to także funkcja, za którą należy docenić te słuchawki.
Trzeba także powiedzieć o mikrofonach, które dają sobie radę z dobrym rejestrowaniem naszego głosu.
Kolejnym „kamyczkiem” będzie aplikacja z wieloma przydatnymi funkcjami, a ostatnim bateria, która starcza na naprawdę długie godziny odsłuchu, czy rozmowy. No ale koniec tego słodzenia.
Na koniec – bateria. Jest po prostu kozacka i możecie używać słuchawek naprawdę godzinami bez doładowywania ich w etui lub dniami „z etui”.
Nie ma tutaj zbyt wielu rzeczy, które powinny martwić. Może być niezbyt przyjemne to, że zawias etui oraz samo wieczko nie oddają wykonania i jakości reszty produktu. Warto wspomnieć również o tym, że w głośnym otoczeniu mikrofony nie są tak dobre, jak moim zdaniem mogłyby być w tej klasie cenowej.
Dodałbym także kwestię właśnie wysokiej ceny, czy też opóźnienia w sterowaniu słuchawkami za pomocą paneli dotykowych.
Szczerze mówiąc, jest to produkt tak dobry, że jeżeli szukałbym słuchawek właśnie w takiej cenie, to zdecydowanie przemyślałbym ich zakup. Nie jestem jednak pewien, czy oferują (dla mnie) na tyle dużo, by przykładowo wydawać 2x więcej niż za Nothing Ear 2, czy parę stów więcej w stosunku do OnePlus Buds Pro 2.
A jak Wam podobają się te słuchawki TWS, kupujecie? Dajcie znać w komentarzach.
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…
Już w najbliższy poniedziałek jeden z polskich sklepów odpali kolejne promocje z okazji Black Friday…
Pojemna bateria i energooszczędny procesor trafi do nowego realme C75. Długi czas pracy będzie kartą…
ASUS Zenfone 11 Ultra to tegoroczny flagowiec producenta. Podczas premiery kosztował grubo ponad cztery tysiące,…
Szukasz taniego smartfona z ładowaniem bezprzewodowym? Przeraża Cię wydawać grube tysiące na najnowsze flagowce z…