HTC Desire C to ciekawa propozycja tajwańskiego koncernu, która – ze względu na relatywnie niską cenę – powinna cieszyć się sporym zainteresowaniem, czy to na wolnym rynku czy też w ofertach abonamentowych naszych rodzimych operatorów. Spróbujemy Wam doradzić, czy warto interesować się tym urządzeniem, czy też lepiej zainwestować swoje pieniądze w inny telefon.
[nggallery id=87 template=techmaniak]
Z całą pewnością jeden z najlepszych elementów w tym low-endowym telefonie. Obudowa to świetnej jakości plastiki, stylizowana na metalizowaną obwódka okalająca całą przednią ścianę urządzenia, wreszcie to rozsądnie rozmieszczone przyciski funkcyjne oraz całkiem spora doza stylu i indywidualności o jaką bardzo trudno w świecie urządzeń z niższej półki zarówno cenowej, jak i jakościowej. W tym aspekcie, cudo.
Niestety, ale tylko TFT LCD, które jest już bardzo wiekową technologią. Mimo wszystko, w wypadku testowanego urządzena, ekran zazwyczaj radził sobie dobrze. Reakcja na dotyk nie pozostawiała wiele do życzenia a widoczność pod słońce, zwłaszcza na tle innych low-endów, nie wypadała najgorzej. HTC próbuje nieco okłamać użytkowników, wrzucając na pulpit bardzo kolorowe, ślicznie wyglądające tapety, które nawet na tym ekranie potrafią zachwycić, jednak należy pamiętać, że jest to zabieg stricte marketingowy.
Wychodziłem z założenia, że urządzenie będzie witało się z ładowarką raz na dwa dni. Możecie sobie tylko wyobrazić moje zdziwienie, gdy dopiero po czterech dniach użytkowania HTC Desire C zakomunikował mi, że stopień naładowania baterii jest niski i wskazanym jest doładowanie urządzenia. To dobry, solidny wynik, chociaż wydaje mi się, że rozsądna gospodarka energią nie jest jedynym ojcem tego sukcesu. Równie dużą rolę odgrywa tu fakt, że Desire C to tak naprawdę słabiutki pod kątem wydajności smartfon, na którym nie odpalimy ciekawych gier, a relatywnie mały ekran zniechęca do dłuższej aktywności.
HTC, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, włożyło w low-endowe urządzenie swoją autorską nakładkę graficzną, HTC Sense 4.0. Jest ona tylko odrobinę okrojona względem tej, jaką możemy znaleźć w fenomenalnym HTC One X. Z całą pewnością dla większości z Was owe „okrojenia” nie będą zauważalne w codziennym użytkowaniu. Niestety jednak, zauważalne będą już lagi oraz mnożące się spowolnienia w funkcjonowaniu urządzenia, nawet przy relatywnie niedużej ilości uruchomionych procesów. O ile ilość pamięci RAM jest optymalna dla nowego Androida 4.0 o tyle procesor o taktowaniu 600 MHz raczej nie pomaga.
Bez kłopotu będziecie przemieszczać się po menu, jednak jeśli zminimalizujecie przeglądarkę sieciową, odtwarzacz i zaczniecie przeglądać listę kontaktów, mogą wystąpić problemy z płynnym działaniem urządzenia. Pamiętajcie o tym.
Proste gry dwuwymiarowe działają bez większych zastrzeżeń (nawet dość wymagająca produkcja, jaką jest Angry Birds Space, potrafi radzić sobie na tym urządzeniu całkiem dobrze), jednak bardziej zaawansowane gry to nie jest mocna strona HTC Desire C. To po prostu nie jest urządzenie stworzone dla graczy. Jeśli chcecie pograć w nowe produkcje, czy to na sesji, nudnym zebraniu w pracy czy w szkole podczas nudnej lekcji, Desire C nie będzie Wam w stanie zagwarantować odpowiedniego komfortu.
Ciekawa rzecz, bowiem naprawdę ciężko doprowadzić do spowolnienia w działaniu domyślnej przeglądarki sieciowej. Radzi sobie ona dobrze zarówno na stronach obłożonymi reklamami, na typowych, fajnych stronach, jak chociażby gsmManiaK.pl no i oczywiście bez kłopotu odpalicie mobilne strony ogólnopolskich portali. Jestem pozytywnie zaskoczony jakością optymalizacji usług sieciowych w telefonie. WiFi solidnie trzyma sygnał a łączenie się z siecią przebiega tak samo szybko, jak ma to miejsce w niedawno recenzowanej dla Was Xperii Tipo.
Jeśli chodzi o muzykę, telefon spełnił moje oczekiwania, chociaż przyznam szczerze, że magia Beats Audio mnie nie przyciągnęła. Dźwięk nie różnił się zbyt mocno od tego, jaki możemy znaleźć w większości telefonów z tej półki cenowej. Może to wina przeciętnych słuchawek? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Po prostu odtwarzacz oraz jakość prezentowanego dźwięku wypada w tym telefonie całkiem dobrze. Co do plików wideo, nie radzę odpalać na Desire C klipów w jakości Full HD bowiem zdarza się, że obraz nie nadąża za dźwiękiem. Zwykłe pliki .avi można oglądać, jednak relatywnie niska rozdzielczość potrafi skutecznie do tego zniechęcić.
Jest bardzo dobrze. Komórka gwarantuje wysoką jakość głosu, nawet w miejscach zatłoczonych. Zazwyczaj bez żadnych kłopotów byłem w stanie dogadać się z moimi rozmówcami, dlatego też w tym aspekcie, HTC Desire C spełnił moje oczekiwania w stu procentach.
Malutka klawiatura od HTC radzi sobie całkiem dobrze. Bez większych kłopotów mogłem szybko napisać wiadomość trzymając telefon w orientacji pionowej a w orientacji poziomej taka czynność przebiegała dokładnie tak, jak powinno to wyglądać: bezbłędnie. Wychodzi tutaj duża intuicyjność klawiatur od HTC, które mogą pochwalić się bardzo rozsądnie rozmieszczonymi znakami specjalnymi oraz całkiem solidnym słownikiem. Brawo.
Gdyby znalazła się tu chociaż pojedyncza dioda doświetlająca, byłoby świetnie. Trzymając się jednak faktów, muszę stwierdzić, że aparat w niczym nie wyróżnia się na tle konkurencji. Boli zubożona ilość filtrów, jednak można było spodziewać się tego po komórce low-endowej. Zobaczcie i sami oceńcie, jakie zdjęcia można strzelić z użyciem HTC Desire C.
[nggallery id=89 template=techmaniak]
Kaszana, to delikatne określenie dla wideo, jakie można zarejestrować z użyciem tego urządzenia. Maksymalna rozdzielczość, w jakiej Desire C zdoła zapisać plik wideo, to 640×480 pikseli, jednak wykorzystanie zoom’a, nawet przy poprawnym oświetleniu nieuchronnie prowadzi do zmasowanego ataku pikseli, co świetnie widać po przeniesieniu nagrania na komputer PC czy telewizor. Nie jest to mocna strona tego urządzenia.
HTC Desire C to ciekawe rozwinięcie modelu Wildfire. Nowa słuchawka od HTC z całą pewnością zaatakuje nas niską ceną w abonamentach rodzimych operatorów. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że jest to niemal w każdym calu słuchawka low-endowa, która nie jest w stanie zagwarantować płynnego działania, ponadprzeciętnego wsparcia dla multimediów czy gier.
Desire C to dobra opcja dla wszystkich, którzy chcą otrzymać tani, intuicyjny w obsłudze smartfon o stylowym, eleganckim wyglądzie, posiadającym rozsądną klawiaturę ekranową oraz całkiem niezłe funkcje internetowe. W każdym innym przypadku, odłóżcie odrobinę grosza więcej i dozbierajcie do innego urządzenia.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
ZALETY
|
WADY
|
Szukając sensownej alternatywy, powiniście spojrzeć przyjaznym okiem na Sony Xperia Tipo (już niebawem porównamy ją dla Was na Arenie z Desire C), zdecydowanie warto wziąć też pod lupę Xperia Live with Walkman, która w codziennym użytkowaniu radzi sobie lepiej. Możecie także zainteresować się Nokia Lumia 610 pracującą pod kontrolą Windows Phone oraz Samsung Galaxy Y. Należy jednak pamiętać o tym, że telefony z tej półki cenowej zawsze będą niosły ze sobą różnego rodzaju ograniczenia, wynikające ze skąpej, na tle mid-range’ów i high-end’ów, specyfikacji technicznej.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Składany flagowiec w super promocji? Motorola razr 50 Ultra po raz pierwszy doczekała się aż…
Segment tanich tabletów przeżywa rozkwit. Świeżo zaprezentowany Teclast M50 Mini dołącza właśnie do niedrogich pobratymców…
Tanie realme zdobyło kolejną certyfikację. Szykuje się globalne ogłoszenie niskobudżetowca. Niedługo realme Note 60x będzie…
Masz flagowca Apple? To przydałyby Ci się słuchawki. Jako fan marki na pewno słyszałeś o…
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…