Test Apple Watch 9 okazał się jednym z najtrudniejszych w moim życiu. Teoretycznie trudno mu coś zarzucić, a w praktyce trudno mi go polecić. 9 generacja przeżywa poważny kryzys tożsamości. Dlaczego? Zapraszam do mojej recenzji.
Apple Watch 9 testowałem przez dwa miesiące. Nosiłem go codziennie, katowałem treningami, płaciłem, zabrałem zagranicę, pływałem, topiłem i torturowałem. I po dwóch miesiącach mogę jedynie napisać, że nie mam na jego temat zbyt wiele do powiedzenia. To minimalnie poprawiony Apple Watch 8. Nie ma tu nic ekscytującego. I widać to choćby po długości tego tekstu.
Dla porządku dodam, że Apple Watch 9 przyjechał do mnie w wersji 41 mm. W Polsce trzeba za niego zapłacić 2149 złotych.
Opisywanie designu Apple Watch 9 ma mniej więcej tyle sensu, co dla autora „Nowych Aten” – Benedykta Chmielowskiego – miało opisywanie konia. Jaki koń jest, każdy widzi. Najpopularniejszego smartwatcha świata widziałeś na ulicy już tyle razy, że mógłbyś naszkicować go z pamięci i niewiele się pomylić. Jedyna nowość? Kolor, i to ten, który miałem akurat okazję testować. Chyba całkiem polubiłem ten różowy mat.
Czy do Apple Watch 9 da się dokupić skórzany pasek? Oczywiście, ale nie od Apple. Producent całkowicie zrezygnował z naturalnej skóry na rzecz FineWoven. Taki pasek nie przyjechał do mnie na testy. Jeśli jednak sprawuje się tak źle, jak etui do iPhone 15 Pro Max, to pod żadnym pozorem bym go nie kupił. Dostałem za to ten od Nike. Powstał z materiałów do recyklingu i przez 2 miesiące nie zniszczył się ani trochę.
Tego samego nie mogę jednak powiedzieć o ekranie. Powtarzam – Apple Watch 9 katowałem codziennie. Był obijany na siłowni, wybiegany w terenie i wypływany na otwartym akwenie. Na wyświetlaczu pojawiła się rysa. Teoretycznie można napisać, że to „tylko” jedna rysa. Muszę jednak uczciwie przyznać, że użytkowany tak samo Amazfit GTS 4 za mniej niż pół tej kwoty nie porysował się wcale.
Apple chwali się, że czip S9 pozwala Apple Watch 9 na robienie rzeczy, których nie potrafił poprzednik. Nie miałem okazji go testować, więc nie jestem w stanie tego potwierdzić. Pogrzebałem jednak w sieci i znalazłem doniesienia o dokładniejszym dyktowaniu, lepszym rozpoznawaniu mowy i tak dalej. Nie tego oczekuję od smartwatcha. Wiem za to, że S9 zużywa mniej energii. Niczego to niestety nie zmienia.
Producent „zainwestował” bowiem zyski energetyczne. Oszczędność procesora poszła w jasność wyświetlacza. Apple Watch 9 jest teraz w stanie osiągnąć 2000 nitów, jeśli zajdzie taka potrzeba. Sam nie potrafię nawet wyobrazić sobie scenariusza, w którym miałoby mi się to przydać. Czytelność zawsze jest bezbłędna, to fakt. Znowu jednak – to samo mogę napisać o wspomnianym Amazficie, a ten na pewno 2000 nitów nie osiąga. Szkoda, że tyle energii się na to marnuje.
I to marnowanie widać po czasie pracy. Co ile musisz ładować Apple Watch 9? Co półtora dnia – i to przy optymistycznym założeniu. Są oczywiście tryby oszczędzania energii, ale celowo z nich nie korzystałem. Bardziej realistyczny scenariusz to 30 godzin. Przygotuj się na to, że po ładowarkę (bardzo wygodną i dołączoną do zestawu, ale bez adaptera – to tylko magnetyczna stacja i kabel) będziesz sięgać codziennie.
Najbardziej interesowało mnie to, jak Apple Watch 9 sprawdza się jako sprzęt do treningów. A sprawdza się bardzo dobrze. Dokładności pomiaru tętna do 160 uderzeń na minutę trudno coś zarzucić. Powyżej tej wartości różnice pomiędzy Apple i Garminem były minimalne. Ilość dostępnych trybów sportowych powala. Czy jednak wybrałbym go zamiast smartwatch dla biegaczy, przygotowujący się do maratonu? Błagam, nie róbmy sobie żartów.
Czy mając do wydania około 2000 złotych, kupiłbym sobie Apple Watch 9? Nawet, gdybym na co dzień korzystał z iPhone’a, to odpowiedź niekoniecznie byłaby tu twierdząca. Konkurencja jest bowiem bardzo mocna. Obok całej gamy sportowych Garminów i Polarów jest jeszcze genialny Huawei Watch 4 Pro. I – mówiąc szczerze – dla mnie jest on o niebo lepszym smartwatchem od Apple. I to nie tylko dlatego, że trzeba ładować go 2-3 razy rzadziej.
No dobrze, załóżmy jednak, że naprawdę chcesz smartwatch Apple. Do tego masz już jeden i chcesz przesiąść się na nowszy model. Moim zdaniem dopóki nie jest to Apple Watch 6 i starszy, to nie ma to sensu. Po prostu nie odczujesz tak dużej różnicy, a niepotrzebnie wydasz kupę kasy. Na zakupie Apple Watch 8 zaoszczędzisz co najmniej 700 złotych (bez promocji), a niewiele stracisz.
Apple Watch 9 w tej formie jest po prostu zdecydowanie za drogi, by być opłacalnym. Może zabrzmi to niczym szaleństwo, ale mając iPhone’a, wolałbym wydać dwa razy tyle na Apple Watch Ultra. Dopiero tam widać poważne różnice.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Segment tanich tabletów przeżywa rozkwit. Świeżo zaprezentowany Teclast M50 Mini dołącza właśnie do niedrogich pobratymców…
Tanie realme zdobyło kolejną certyfikację. Szykuje się globalne ogłoszenie niskobudżetowca. Niedługo realme Note 60x będzie…
Masz flagowca Apple? To przydałyby Ci się słuchawki. Jako fan marki na pewno słyszałeś o…
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…
Już w najbliższy poniedziałek jeden z polskich sklepów odpali kolejne promocje z okazji Black Friday…