- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Od premiery nowych smartfonów z serii Lumia minęło już trochę czasu emocje opadły i na spokojnie można podsumować to, co wydarzyło się na przestrzeni kilkunastu ostatnich dni. Warto także zastanowić się nad tym, czy zaprezentowany sprzęt może odnieść sukces i pomoże Nokii dźwignąć się z kryzysu i zagrozić obecnym liderom rynku. Zapowiadana przez kilka miesięcy rewolucja stała się faktem?
Krótko po premierze słuchawek Lumia 820 i Lumia 920 swoimi spostrzeżeniami na temat smartfonów podzielił się Krzysztof. Potem opinię wyraził także Marcin. Obaj Panowie czują niedosyt, ale jednocześnie czekają na rozwój akcji. I wcale im się nie dziwię – fiński producent poważnie podgrzał atmosferę wokół tego wydarzenia, czyniąc z niego jedną z najbardziej wyczekiwanych imprez lata (a może nawet całego roku). Ostatnio nie możemy narzekać na ciekawe eventy i premiery (przed nami jeszcze kilka interesujących wydarzeń), a jednak Nokii udało się przebić do świadomości konsumentów i zainteresować ich swoją konferencją. Korporacja przez kilka tygodni misternie budowała napięcie wokół Nokia World 2012, dzięki czemu o imprezie wspominano przy okazji każdej wcześniejszej premiery sprzętu. Powiem szczerze, iż poważnie zdziwił mnie pomysł Motoroli, by zorganizować swoją prezentację w tym samym dniu, co Nokia.
Z dostępnych dziś danych wynika jednoznacznie, iż Motorola (choć pewnie decyzje podejmowali top menedżerowie Google) nie zdołała skupić na sobie większej uwagi mediów i internautów. Ich nowe smartfony zostały pod tym względem wręcz zdeklasowane przez Lumie. Liczba newsów w języku angielskim, dotyczących słuchawek fińskiego producenta była kilkanaście razy większa, niż liczba informacji na temat gadżetów Motoroli. Amerykańskie legendy przegrały z firmą, której produkty nigdy nie były w USA zbyt popularne.
Z powyższych danych wynika, iż użytkownicy Sieci czekali na sprzęt europejskiego producenta. Zwłaszcza po prezentacji Samsunga Ativ S – pierwszego smartfonu z platformą Windows Phone 8, jaki ujrzał światło dzienne. Koreańska korporacja ubiegła swego konkurenta o tydzień i sporo dzięki temu zyskała. Firma nie tylko zaprezentowała całkiem interesujący smartfon, ale też dała wszystkim do zrozumienia, że nie zamierza bezczynnie przyglądać się poczynaniom swego konkurenta. Stało się także jasne, iż Microsoft może faworyzować Nokię, ale nie będzie tego robić za wszelką cenę – korporacji z Redmond zależy przede wszystkim na rozpowszechnianiu swojej platformy mobilnej, a to, która firma uczyni system popularnym, ma już znaczenie drugorzędne. Jeżeli sukces odniesie Samsung lub HTC, to decydenci Microsoftu z pewnością nie będą z tego powodu rozpaczać.
Samsung rzucił rękawicę i stało się jasne, że Nokia musi ją podnieść, jeśli myśli o powrocie do czołówki producentów smartfonów. Szybko miało się jednak okazać, że fińska korporacja zamierza podjąć walkę. Przedstawiciele europejskiego producenta wydawali się być w dobrych humorach, a potwierdzeniem tego była wypowiedź jednego z nich, który uznał prezentację modelu Ativ S za rozgrzewkę przed właściwym show. Żarty Nokii nie ograniczały się jedynie do Samsunga – na oficjalnym koncie firmy na Twitterze pojawił się przed konferencją wpis, z którego wynikało, iż korporacja poważnie zagrozi platformie Android („Breakfast in New York on a big day for us! Today we dine on Jellybeans” – to wyraźne odniesienie do Androida 4.1). Sprawa jest o tyle ciekawa, że nie napisał tego prywatnie żaden z pracowników firmy – w tym przypadku mamy do czynienia z „oficjalnym żartem Nokii”. A to mogło oznaczać, iż czuje się ona naprawdę mocna. Stawkę podbił także Stephen Elop – CEO Nokii zapowiedział na krótko przed konferencją, iż zobaczymy smartfony z funkcjami, których próżno szukać u innych producentów. Po prezentacji mieliśmy zrobić „wow” i przyznać, że jest to produkt wart wyczekiwania i dowód na to, oż firma wraca do gry w wielkim stylu. Dotrzymano słowa?
- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.