- « Poprzedni
- 3/3
- Następny »
Silną stroną nowych Lumii ma być ich design. Firma chce, by ich produkty w znacznym stopniu różniły się od sprzętu konkurencji i to się im zapewne uda. Sprzęt zaprojektowano tak, by tworzył spójną całość z platformą Windows Phone. Przedstawiciele korporacji zaczęli budować wokół tego tematu swoistą filozofię, co przywodzi na myśl korporację zarządzaną przez Tima Cooka. Obie firmy komplementują się za osiągnięcia w dziedzinie designu, ale jednocześnie Nokia nie ukrywa, iż chciałaby przejąć od Apple palmę pierwszeństwa w zakresie projektowania i wyglądu sprzętu. Także i tu można mieć pewne zastrzeżenia do innowacyjności Nokii. Smartfony Lumia faktycznie odróżniają się od propozycji konkurencji, ale jednocześnie da się zauważyć, iż Nokia nie szuka nowych rozwiązań w zakresie designu – Lumie przywodzą nam na myśl starsze słuchawki tego producenta i trudno polemizować z tym stwierdzeniem.
Prezentacja nowych Lumii musiała się spotkać z reakcją inwestorów i analityków, którzy czekali na to wydarzenie z równie dużym zainteresowaniem, co fani firmy i dziennikarze branżowi. Jak rynki zareagowały na nowe produkty? Negatywnie – akcje korporacji potaniły o kilkanaście procent, co nie napawa optymizmem i zapewne poważnie psuje humory decydentom fińskiej firmy. Dało się to wyczuć m.in. w wypowiedzi jednej z najważniejszych osób w Nokii.
Jo Harlow, piastująca stanowisko wiceprezes korporacji, zapewniła, iż Nokia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, a pokazane kilka dni temu modele są jedynie „kolejnym krokiem w podróży” producenta. Takie podejście trochę kłóci się z tym, co zapowiadano przed konferencją. Wcześniej zbudowano wokół tego wydarzenia otoczkę niezwykłości i doniosłości. Wydawało się, iż będzie to przełom nie tylko w historii firmy, ale całej branży mobilnej. Tymczasem brak entuzjazmu ze strony analityków i akcjonariuszy przemienił premierę w „kolejny krok na drodze do sukcesu”. Pytanie, ile takich kroków musi jeszcze wykonać producent, by wrócić na fotel lidera tego sektora?
Na koniec można sobie zadać pytanie: czy Nokia pokazała nam kiepski sprzęt? Nie, te produkty zasługują na uwagę, ponieważ widać, iż coś się dzieje u fińskiego producenta. Na przestrzeni dwóch ostatnich lat korporacja straciła kilka miliardów dolarów i żaden inny gracz nie potrzebował tak jak Nokia udanego sprzętu. Wyposażono go w dobre podzespoły, przydatne technologie i zaproponowano interesujące dodatki (słuchawki, głośniki), ale jednego elementu zabrakło: zaskoczenia. Po rozgrzaniu do czerwoności atmosfery wokół sprzętu, zabrakło prawdziwej petardy, która już na wstępie zapewniłaby temu smartfonowi pozytywne recenzje, a firmie wzrost kapitalizacji. Modele stały się w tym przypadku ofiarami zbyt poważnie napompowanego balonu spekulacyjnego. A za to w dużym stopniu odpowiadają jej pracownicy. Jeśli już buduje się przed premierą legendę swego sprzętu, to potem trzeba to odpowiednio wykorzystać i obronić się przed krytyką. Tymczasem po prezentacji w Sieci można było znaleźć rozmowę z CEO korporacji, który opowiadał o… tablecie z Windows 8. Z jednej strony można to oczywiście tłumaczyć faktem, iż wiele osób czekało na to urządzenie i spodziewało się, że zobaczymy je na Nokia World. Wypuszczanie rożnych sprzętów, współpracujących z platformami, które mają ze sobą wiele wspólnego może się opłacić i warto pochwalić za to Nokię, bo cały eksperyment jest ciekawy. Ale z drugiej strony, widać czarno na białym, iż niedosyt ratowany jest opowieściami o kolejnym produkcie.
Z ostateczną oceną tego, co pokazała Nokia będziemy się musieli jeszcze trochę wstrzymać. Wpływ na ewentualny sukces sprzętu będzie miało wile czynników, a testy i recenzje są tu tylko częścią składową. Ważna będzie cena słuchawek (warto w tym miejscu odnotować, iż sprzedaż nowych Lumii powinna wpłynąć na obniżkę cen starszych modeli – zapewne wzrośnie ich sprzedaż), termin wprowadzenia modeli na rynek, a także poczynania konkurencji. Jesteśmy przecież przed konferencją HTC – ta firma również planuje zdobyć silną pozycję w segmencie słuchawek z Windows Phone. Nokia nie będzie jednak konkurować tylko z producentami wypuszczającymi gadżety z platformą Microsoftu – alternatywę stanowią przecież produkty z Androidem oraz model, który pokaże nam kondycję Apple – iPhone 5. Od tego, co do powiedzenia ma konkurencja, będzie w dużej mierze zależało to, jak poradzi sobie na rynku Nokia. Nie należy jeszcze skreślać tej firmy, ponieważ po zeszłorocznej prezentacji iPhone’a 4S też można było usłyszeć na rynku jęk zawodu, a smartfon okazał się hitem sprzedaży. Podobnie było z modelem Samsung Galaxy S III – nie da się ukryć, iż rynek czekał na coś więcej i mogło się wydawać, że klapa jest blisko. Tymczasem smartfon bije kolejne rekordy sprzedaży i powiększa frustrację konkurencji. Z drugiej strony mamy HTC z serią One – opinie obserwatorów rynku i dziennikarzy były pozytywne, a jednak linia nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem klientów.
Redakcyjni Koledzy wyrazili już swoje opinie na temat smartfonów Lumia 820 i Lumia 920. Przyszedł czas na mnie, ale polemiki nie będzie – ja również czuję niedosyt. Doceniam krok, jaki wykonała Nokia i nie twierdzę, że to kiepski sprzęt. Może się on podobać potencjalnym klientom i pewnie będzie się cieszył dużo większym zainteresowaniem, niż poprzednie Lumie. Ale w ogólnym rozrachunku, Nokia zrobiła na mnie negatywne wrażenie. Po pierwsze aferą wokół technologii PureView, a po drugie (to nawet ważniejsze) swoją butą. Drwienie z Androida i Samsunga było ciekawym zabiegiem i mogło się podobać miłośnikom fińskiej marki, ale do takich gier trzeba mieć bardzo mocne podstawy. Jasne, że mamy tu do czynienia z zakrojoną na szeroką skalę akcją marketingową, w której PR odgrywa olbrzymią rolę, ale nie jestem przekonany, czy Nokia odnalazła się w rzeczywistości, którą sama kreuje.
Na dzień dzisiejszy nikt nie może ze 100-procentową pewnością odpowiedzieć na pytanie, czy firmie uda się wyjść z kryzysu i podjąć walkę o odbudowę swej pozycji. 5 września miał być przełomem w historii tego producenta, ale nie wydaje mi się, byśmy obserwowali przełom. Tu należy się zgodzić z panią Harlow – to był jedynie krok Nokii na drodze do wskrzeszania dawnej potęgi. Firma potrzebowała jednak czegoś więcej – skoku. Niedługo producent zmierzy się z najpoważniejszym arbitrem – klientami i to właśnie oni zdecydują, czy nowe Lumie są sprzętem, na który czekaliśmy kilka kwartałów.
- « Poprzedni
- 3/3
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.