Bateria, aparat, ekran, aktualizacje, ładowanie. To ważne cechy przy wyborze telefonu. A na jakie nie warto zwracać uwagi? Oto 7 cech, które nie mają dla mnie znaczenia.
Producenci smartfonów wmawiają nam, że wiele cech ich telefonów jest nam niezbędna. Ja znam przynajmniej 7, które nie mają dla mnie żadnego znaczenia przy wyborze nowego telefonu. Jestem przekonany, że wielu z Was znajdzie tu i swoje typy na zbędne cechy wyposażenia smartfonów.
Wodoszczelność jeszcze nigdy mi się nie przydała
Woda to jeden z największych przeciwników elektroniki. Nie da się z tym dyskutować. Jednak przez wszystkie lata użytkowania telefonu jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby kontakt z wilgocią wykończył moje urządzenie. Ba, nie zdarzył mi się nawet przypadek, by telefon został częściowo uszkodzony. Wodoszczelność w smartfonie jest mi potrzebna tak samo, co 0.3 MP aparat do makro.
FaceID i rozpoznawanie twarzy w Androidzie
FaceID w iPhone’ie jest wygodne, bezpieczne i szybkie. Kiedy akurat korzystam z telefonu Apple, czy to swojego, czy testowego, mogę z nim żyć. Czy jest wygodniejsze od dobrego czytnika linii papilarnych? Ani trochę. Tutaj jednak chodzi mi o rozpoznawanie twarzy w telefonach z Androidem. O to, które głównie oparte jest o aparat do selfie.
Bezpieczne nie jest wcale (poza kilkoma wyjątkami, jak niektóre Huawei czy nowe Pixele). Jeszcze nie zdarzyło mi się, bym kupując telefon, zwracał uwagę na szybkość i celność rozpoznawania twarzy. I Ty też nie powinieneś.
Ilość aparatów w smartfonie
Przyznam szczerze, że musiałem się mocno zastanowić, kiedy ostatnio użyłem szerokiego kąta i teleobiektywu w swoim prywatnym telefonie. Takie zdjęcia robię głównie na potrzeby testów i recenzji. Trochę tęsknię za czasami, kiedy przynajmniej część telefonów nie miała wielkiego garba na tylnym panelu. I dla tej estetyki byłbym w stanie zaakceptować tylko jeden obiektyw aparatu. Nawet, jeśli wystawałby ponad obudowę.
Kompaktowe wymiary i małe ekrany
Mikroskopijne smartfony z ekranem poniżej 6 cali nie mają dla mnie sensu. Małe, z wyświetlaczem poniżej 6.5″, to również nie dla mnie. To chyba najbardziej subiektywna część tego zestawienia. Fakt, mam spore dłonie, ale daleko im do łopat. Mimo tego jeszcze nie trafił mi się telefon, którego nie byłbym w stanie obsługiwać jedną ręką przynajmniej w 90% przypadków. Z oczywistych względów nie zaliczam do tego składaków.
Często zdarzało mi się słyszeć opinie, że smartfony nie mieszczą się już w kieszeniach. Jedyny taki przypadek to dla mnie kieszeń marynarki. W niej i tak nic nie noszę, bo brzydko to wypycha cały front. Spodnie? Nie noszę rurek, a każdy smartfon jakoś się tam mieści. Zwyczajnie przestrzeń robocza i większa bateria wygrywają dla mnie z tą legendarną kompaktowością. Dajmy sobie z nią spokój.
Brak jack 3.5 mm, microSD i 5G
Te trzy elementy postanowiłem potraktować zbiorczo. Jeżdżąc na premiery smartfonów, dosyć często zdarza mi się słyszeć, że użytkownicy w Polsce przywiązują wielką wagę do 5G. Dlatego trafiające do nas telefony koniecznie muszą być w nie wyposażone. Nie potrafię tego pojąć. Mieszkając w Krakowie, nie widziałem żadnej różnicy z 5G i bez niego. Teraz, gdy mieszkam w mniejszym mieście, nie widziałem go nawet raz.
Druga sprawa to brak portu microSD lub jego obecność. Możliwość rozszerzenia pamięci jest mi doskonale obojętna. 256 GB w moim telefonie to aż nadto. Nie jestem w stanie zapełnić nawet połowy z tych darmowych 15 GB, które mam w chmurze. Zakładam, że po prostu nie umiem korzystać z telefonu, skoro wszyscy po miesiącu mają pełną pamięć. Nie wspomnę już o tym, że większość kupowała karty microSD tak wolne (ze względu na cenę), że dostęp do plików i tak kulał.
Na koniec tej sekcji pozostaje mi złącze jack 3.5 mm. Piszę ten tekst w kablowych słuchawkach, których używam do komputera i Switcha. Nigdy nie przyszło mi jednak do głowy, żeby spróbować podpiąć je do telefonu. I to mimo tego, że mój aktualny smartfon ma złącze jack 3.5 mm. Po prostu słuchawki TWS są teraz tak tanie i wygodne, że nie wyobrażam sobie używać kabli poza domem.
Bezprzewodowe ładowanie
Moja niechęć do bezprzewodowego ładowania bierze się z dwóch przyczyn. Pierwsza – ta mniej ważna – to design smartfonów. To cholerne szkło pojawiło się właśnie dlatego, że metalowe telefony nie pozwalały na bezprzewodowe ładowanie. Z jakiegoś powodu tabletów i laptopów bezprzewodowo nikt ładować nie chce. I dlatego mogą być piękne i eleganckie, a nie kruche i pełne odcisków palców.
Druga sprawa jest prozaiczna. Bezprzewodowe ładowanie jest żenująco wolne. Do tego zajmuje miejsce w obudowie. Miejsce, które mogłoby zostać wykorzystane na większą baterię lub lepszy układ chłodzenia. Niestety, ponieważ Apple uważa, że użytkownikom jest niezbędne, pewnie szybko nie zniknie z wyposażenia telefonów.
Długość aktualizacji
Na koniec została mi sprawa aktualizacji. Producenci ścigają się teraz na długość wsparcia podobnie, jak kiedyś na megapiksele w aparacie i ilość rdzeni w procesorze. Rekordzistą jest tu Google, które twierdzi, że ich telefonów będzie można używać przez 7 lat. Śmieszy mnie to, bo nie wyobrażam sobie korzystać z tego samego sprzętu dłużej niż przez rok. I to wcale nie ze względu na kaprys.
Nie ma szans, żeby używany przeze mnie na co dzień telefon po dwóch latach zachował rozsądną wydajność baterii. Z SoT na poziomie 11 godzin dziennie jest to po prostu nierealne. Dopóki więc możliwość wymiany baterii w domu – czy to ze względu na prostą w rozebraniu obudowę, czy inną możliwość – nie stanie się faktem, 2 lata to dla mnie maksymalna żywotność smartfona. Dlatego na długość wsparcia po prostu przestałem zwracać uwagę.
Szukasz fajnego prezentu na święta? Nasz nerdowski poradnik zakupowy na pewno Ci w tym pomoże.
Świąteczny poradnik zakupowy 2023. Wybieramy najlepsze prezenty pod choinkę!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.