Słuchawki bezprzewodowe do 100 złotych, które mogą konkurować z dużo droższym sprzętem? Test Moondrop Space Travel ma pokazać, czy te wręcz gloryfikowane w niektórych kręgach słuchawki rzeczywiście są tak dobre, jak się o nich mówi.
Słuchawki bezprzewodowe do 100 złotych, mające być lepszymi od w zasadzie czegokolwiek w swoim, ale i wyższym budżecie? Takie opinie panują na ich temat w niektórych gronach użytkowników. A jak jest naprawdę? Na to pytanie odpowie test Moondrop Space Travel!
Cena Moondrop Space Travel jest naprawdę niewygórowana
Istnieją również dwa sposoby zamówienia tych słuchawek – albo zamawiamy ze strony producenta w cenie 24,99$ (około 100 złotych), lub szybszym sposobem z polskiego sklepu. Tam ich cena to 119 złotych.
Jest to więc w zasadzie kwota, którą naprawdę gro ludzi może wydać na nowe słuchawki TWS. Stosunek cena-jakość może być tutaj naprawdę wysoki, ale przed jego oceną, przyjrzyjmy się m.in. temu, co na papierze.
Specyfikacja Moondrop Space Travel
- Rodzaj łączności: Bluetooth 5.3
- Zgodne profile: A2DP, AVRCP, HFP, HSP
- Kodeki: SBC, AAC
- Budowa: Dokanałowa
- Redukcja szumów: ANC
- Średnica przetwornika: 13 mm
- Mikrofony: po jednym na słuchawkę
- Maksymalny czas pracy: do 4 h na jednym ładowaniu, do 12 h dzięki etui (bez ANC)
- Wodoszczelność: brak
- Waga jednej słuchawki: 4,2 g
- Waga etui: 42,2 g
Na pewno na uwagę zasługuje aż 13-milimetrowy przetwornik, który może być kluczem tego, dlaczego te słuchawki są tak mocno polecane.
Pudełeczko Moondrop Space Travel jest małe, a zawartość…
W zasadzie zawartość również jest z jednej strony mała, jednak z drugiej – w tym budżecie jest absolutnie wystarczająca. Co do samego pakunku, jest przezroczysty, ukazując kupione przez nas słuchawki. Na jego tyle znajdziemy częściową specyfikację, zawierającą informacje o łączności, baterii, czy ANC.
Jak już wspomniałem, po otwarciu mamy już wcześniej widziane słuchawki, a także pudełeczko z akcesoriami, wśród których znalazły się:
- Przewód USB-A do USB-C;
- Tipsy w rozmiarach S/M/L (+ pre-instalowane na słuchawkach).
Idąc dalej znalazło się miejsce na instrukcje, a także inne dokumenty, jak karta produktu, czy potwierdzenie przejścia kontroli jakości w fabryce.
Jak za około 100 złotych? Moim zdaniem zestaw akcesoriów jest wystarczający aż nadto. Pakunek sam w sobie jest w sumie całkiem ciekawy dzięki transparentnemu frontowi, ale to już „walory estetyczne”.
Moondrop Space Travel – wykonanie godne droższych słuchawek bezprzewodowych?
I tutaj omówienie zacząłbym od niestandardowego etui. Jest ono „otwarte”, nie ma żadnej klapki, więc dostęp do słuchawek jest natychmiastowy. Z drugiej strony, o wodoszczelności możemy zapomnieć. Do jego produkcji zostały użyte tworzywa sztuczne, które tak, jak można się spodziewać po produkcie w takiej cenie, nie cechują się specjalnie wysoką jakością.
Rys na etui nie unikniecie, wręcz „rysuje się od patrzenia”, szczególnie transparentna część. Jak mogliście już zauważyć, posiadam czarno-pomarańczową wersję, natomiast jest jeszcze biało-czarna. W mojej w kontekście czarnej „podstawki” etui nie zauważyłem, by tak mocno zbierała zarysowania. Dzięki matowej powierzchni nie palcuje się także tak bardzo.
Co z samymi w sobie słuchawkami? Oczywiście także bazują na tworzywie sztucznym, porównywalnej jakości do tego z etui. Spasowanie stoi na poziomie, do którego nie można się przyczepić, wszystko jest na swoim miejscu, bez widocznych niedociągnięć.
Oczywiście na końcu mamy „kanały”, które mają na sobie gumki. Są one standardowej długości, a gumki standardowej wielkości. Nie ma również problemu z demontażem i wymianą gumek na większe / mniejsze.
Jak wygląda wygoda w Moondrop Space Travel?
Czy da się zrobić tanie i wygodne słuchawki? Jest to oczywiście bardzo personalna kwestia, ponieważ każdy z nas jest nieco inny. Tak samo nasze uszy się po prostu różnią od siebie, czasem jednak jedno od drugiego.
Jak już wspomniałem, mamy tutaj łącznie 4-pary tipsów, gdzie dwie z nich „dublują się” rozmiarem: S, M (x2), L. Na nich bym się na chwilę zatrzymał, ponieważ przykuły moją uwagę swoim sporym oporem – nie są po prostu przesadnie giętkie / rozciągliwe. Przez to z kolei mogą wystąpić kłopoty z dopasowaniem i niekiedy trzeba będzie użyć dwóch różnych rozmiarów „gumek”.
Generalnie rzecz biorąc są to nieco za duże słuchawki jak dla mnie. Głównie mowa jest tutaj o długim stemie, który je po prostu powiększa. Z jednej strony większa powierzchnia do sterowania, z drugiej… cóż.
Jak ma się natomiast bardzo istotne osadzenie w uchu? Nie są to słuchawki, które wziąłbym na bieganie, ponieważ w moim odczuciu siedzą stosunkowo płytko. Przez to nie są ultra-stabilne i nie jest problemem ich „wypadnięcie”.
Ogólna wygoda jest jednak dobra, nie jest z kategorii „super, niezapomnianych wrażeń”, jednak do niczego konkretnego nie można się przyczepić. Nic „nie ściska” nadmiernie, nie ma poczucia nieprzyjemności – jest w porządku. Przyczepiłbym się też do etui, z którego słuchawki wyjmuje się stosunkowo niewygodnie – ale to kwestia osobista.
Sterowanie to zdecydowany plus
Inaczej jest ze sterowaniem. Panele dotykowe umiejscowione na stemach bardzo dobrze i szybko reagują na „polecenia”, które im wydajemy za pomocą gestów. Mówiąc inaczej, dobrze łapią dotyk, a wielkość stema staje się trochę zaletą w tej materii – gdyby był jednak mniejszy, nie byłoby odczuwalnie gorzej.
No dobrze, ale w takim razie co potrafi owe sterowanie? Możemy z pomocą owych gestów wykonać następujące akcje:
- Start / Stop;
- Następny utwór;
- Poprzedni utwór;
- Wywołanie / zamknięcie asystenta głosowego;
- Przełączanie trybów ANC, transparent, off;
- Odebranie / odrzucenie połączenia.
Brakuje w zasadzie sterowania głośnością do pełnej wygody, jednak ten zestaw jest na odpowiednim poziomie. Tutaj pochwała dla Moondropa po prostu za ten projekt.
Jakość dźwięku Moondrop Space Travel – totalny killer
Przechodzimy więc do tego, na co z pewnością czekała większość z Was, czytających tę recenzję. Już tutaj mogę powiedzieć, że zdecydowanie jest to największy atut patrząc na cenę tych słuchawek TWS. Sprawdźmy jednak, jak grają konkretne pasma.
Bas
Jest on ciekawy, jednak ma pewne wady. Zacznijmy może jednak od tego, co robi dobrze, tudzież jak zaznaczyłem – ciekawie. Jego średnie i wysokie części są odpowiednio zestrojone, nie brakuje im niczego w tej cenie. Jest w raczej soczyście, przyjemnie dla ucha, aczkolwiek czegoś brakuje.
Mowa jest tutaj o pewnej głębi brzmienia, szczególnie w dolnych partiach basu. Z jednej strony słucha się utworu, który słuchało się wiele razy na dużej ilości sprzętu i jest się zadowolonym z tego, jak częściowo jest on oddawany, jednak gdy przychodzi kwestia „dropów”, lub miejsc, gdzie aż prosi się, by zejść niżej – no trochę tej głębi brakuje.
Tryb „basshead” w equalizerze dostępnym w aplikacji sterującej nieco to poprawia, jednak nie jest to zmiana „kosmiczna”. Do tego, czego raczej można było się spodziewać, ociepla brzmienie średnich i wysokich tonów.
Średnica
To jest zdecydowanie najmocniejsza część tych słuchawek. „Średni” zakres częstotliwościowy jest, mówiąc wprost, świetny w tej cenie. Raczej nie znajdziecie słuchawek za około 100 złotych, które zagrają choćby podobnie. No ale co jest w tej średnicy takiego specjalnego?
Otrzymujemy granie zapewniające wiele szczegółów, a przede wszystkim czystość brzmienia. Oprócz tego warto byłoby wspomnieć o tym, że w moim odczuciu, jest ona nieco rozjaśniona, przez co nabiera ciekawego charakteru. Momentami jednak z drugiej strony, w kontekście dolnej części, można powiedzieć, że znowu leciutko ocieplona – niestandardowa, tak bym rzekł, ale przyjemna w odbiorze.
Sopran
Tutaj jest również lepiej niż w przypadku basu. Otrzymujemy wyrazisty sopran, który jednak nie spowoduje krwawienia uszu od jego zbyt dużej i zbyt „wyboostowanej” ilości. Co jest oczywiście bardzo istotne, otrzymujemy „po raz kolejny” czystość brzmienia, o którą nie tak łatwo w tym budżecie w każdym paśmie.
Skoro jednak wspomniałem o trybie „basshead”, to trzeba również o takim z nazwą „monitor”. Obcina on dolne partie, skupiając się na średniej-wysokiej średnicy oraz sopranie. Generalnie rzecz biorąc – nie widzę sensu jego używania, całość brzmi po prostu sporo gorzej na tym ustawieniu, jakby „bez duszy”, płasko.
Separacja pasm
Tak, jak już pisałem wyżej, zależnie od trybu możemy napotkać nachodzenie na siebie pasm, jednak na standardowym ustawieniu „reference” owa separacja jest po prostu dobra. Nie ma sytuacji zalewania jednego pasma przez drugie.
Scena i pozycjonowanie
Kierunkowo przód-boki jest przyjemnie, jesteśmy w stanie lokalizować skąd dany dźwięk dochodzi, choć jeżeli jest ich wiele, momentami można poczuć „zamieszanie” w tej kwestii. Nieco „węższym” zakresem jest tył, który czuć, jakby miał „niższe pole widzenia”. Końcowo więc – jest po prostu dobrze.
Opóźnienie
Używałem tych słuchawek przy grach i nie odnotowałem specjalnego opóźnienia. Pozwala ono grać tak w FPS-y, jak i inne gry, gdzie opóźnienie dźwięku, czy jego pozycjonowanie jest istotne. Jest po prostu poprawnie.
Mikrofony
Tutaj jest „zdziwko” – mamy tylko po jednym na słuchawkę. Nie mniej jednak może „nie ilość, a jakość” nas tutaj zaskoczy? Sprawdźmy więc, jak Moondrop Space Travel radzi sobie z rejestrowaniem dźwięku w cichym otoczeniu.
A tutaj próbka w trudnych warunkach otoczenia:
Jakie wnioski? Takie, że owe mikrofony działają naprawdę dobrze. No, przynajmniej w pierwszym przypadku. Jest wyraźnie, w miarę czysto, choć może z deka cicho. W drugim scenariuszu – zniekształcenia pełną parą, niby coś tam da się zrozumieć, ale… no nie. Raczej unikajcie hałasu 🙂
Moondrop Space Travel – jak działa ANC i tryb transparentny?
Generalnie rzecz biorąc od tych trybów nie wymagajmy raczej zbyt wiele. Zacznijmy może jednak od ANC. Nie jest ono regulowane pod kątem mocy i z pewnością jest w stanie oddzielić od Was część głosów z otoczenia, lub je wytłumić.
Realnie jednak nadal stosunkowo sporo dźwięków do Was dochodzi (zależnie od tego, czy akurat słuchamy muzyki, czy nie). Jednak znowu – cena, ona tutaj naprawdę sporo zmienia, bo to nie słuchawki za choćby 300 złotych, a za stówkę, którą gro z nas jest w stanie wydać na tego typu sprzęt.
Jest to więc całkiem użyteczne ANC, które dodatkowo nie wpływa w sposób odczuwalny na to, jak słuchawki grają. Można jedynie napomknąć, że dźwięk jest naprawdę minimalnie cieplejszy. Drugim jest tryb transparentny, który znamy z wielu innych słuchawek TWS.
Ten z kolei jest po prostu średni, głównie przez to, że generuje dużo szumu, którego tak na prawdę wokół nas nie ma. Potrafi również nieco zniekształcać odbierane dźwięki. Dobrze więc, że jest, ale z jego używaniem… no nie wszędzie.
Aplikacja Moondrop Space Travel jest…
… uboga. Nie ma tutaj zbyt wielu opcji, z których moglibyśmy skorzystać. Główny ekran wita nas oczywiście (po sparowaniu) tym, z jakich słuchawek korzystamy. Jest też reklama innych modeli tego producenta.
Wchodząc dalej pierwsze co możemy zmienić to ustawienie EQ, z czego mamy trzy tryby: reference, basshead oraz monitor, opisane w części o jakości audio. Druga zakładka rozprawia o sterowaniu, gdzie możemy dopasować to, jak chcemy wywoływać daną funkcję za pomocą paneli dotykowych – koniec historii.
Bateria Moondrop Space Travel zawodzi
To jest zdecydowana pięta achillesowa tego modelu. Tak, jak mogliśmy przeczytać w specyfikacji, teoretycznie oferują do 12 godzin grania przy korzystaniu z etui oraz do 4 godzin bez. Powiedziałbym, że są to czasy dobrze nakreślone przez producenta, choć zależnie od tego, jak korzystacie (ANC off/on, głośność, rozmowy), to ten czas może spaść w dół jeszcze mocniej.
Nawet w tym budżecie znajdziemy spokojnie słuchawki oferujące w tej kwestii liczby 2-krotnie wyższe (szczególnie w kontekście czasu z użyciem etui ładującego) od tego, co oferują Moondrop Space Travel. Czas ładowania wyczerpanych do końca słuchawek i etui to okolice 1,5 godziny – nie tragicznie, ale też niespecjalnie dobrze.
Moondrop Space Travel to istny killer (z małym „ale”) – podsumowanie
No i doszliśmy do końcowych wniosków płynących z tworu, którym jest test Moondrop Space Travel. Zacznijmy więc od kwestii opłacalności tego modelu. Stosunek cena-jakość jest świetny – to trzeba sobie powiedzieć wprost. Oczywiście mając głównie na myśli kwestię jakości dźwięku produkowanego przez te TWS-y. Około 100 złotych to naprawdę niewiele za te słuchawki.
Sprawdźmy jednak, co składa się na pozytywy, a co na negatywy tego modelu.
Mocne strony Moondrop Space Travel
Wspomniana już niska cena to to, co sprawia, że wybór tych słuchawek TWS bardzo mocno się broni. Oprócz tego zamiast standardowych 3 par tipsów, mamy ich 4, co jest z pewnością pozytywem w stosunku do konkurencji.
Idąc dalej należy wymienić przyjemne sterowanie za pomocą paneli dotykowych na stemach. Ich czułość i reakcja są po prostu bardzo dobre. Dźwięk – co tu dużo mówić? Jest świetny i nie pozostawia wiele z konkurencji w swoim segmencie cenowym, za to nawiązuje walkę z droższymi propozycjami. Nie jest jednak tak, że gra jak słuchawki za 500,600 czy 700 złotych – nie przesadzajmy 😉
Z pewnością wspomnienie o niskim opóźnieniu, które umożliwia wykorzystanie ich przy grach, a także dobrej jakości mikrofonów w cichym otoczeniu jest również wymagane. W końcu zrobiono to po prostu dobrze.
No i na koniec użyteczne tryby ANC oraz transparentny, które w takim budżecie niezawsze są obecne, a jeżeli już nawet, to nie zawsze są używalne.
Słabe strony Moondrop Space Travel
Zaczynamy od małego braku, który jednak w tej cenie jest spotykany – lepszy kodek, niż standardowe SBC, AAC. Mowa tutaj o chociażby aptX, o którego można było się tutaj pokusić. Jakość wykonania etui również nie zachwyca, ba – rysuje się od patrzenia.
Wygoda użytkowania etui również pozostawia trochę do życzenia, gdyż słuchawki trzeba „wysunąć”, a nie „wyjąć”. Kolejnym aspektem, o którym muszę wspomnieć są mikrofony oraz ich działanie w głośnym otoczeniu – nie radzą sobie dobrze z tłumieniem szumu.
Nie można zapominać również o kiepskich możliwościach personalizacji, gdzie nie znajdziemy po prostu za wiele, ale również i słabej baterii. To jest wręcz piętą achillesową tego modelu. Wolne ładowanie nie ułatwia w tym zakresie czegokolwiek.
Wiele „średniej”
Niektórych aspektów wyżej, ani niżej w zaletach i wadach nie ujrzycie, bo nie klasyfikuję ich w tych kategoriach. Są to cechy, które są średnie, ale nie przeszkadzają wystarczająco, by „wrzucić je” w wady, czy też nie są wystarczająco dobre na „zalety”. Choćby wygoda, która jest po prostu „średnia” – ani zła, ani dobra.
Moondrop Space Travel – czy kupiłbym ponownie?
Dla jakości dźwięku, którą oferują w tej cenie? Zdecydowanie nie żałuję zakupu, jednak personalnie nieco kwestia nie tak głębokiego basu mi nie pasuje. Oprócz niej wymieniłbym choćby baterię, czy długie ładowanie. Co by jednak nie mówić – stówka za takie słuchawki to szalona cena.
I to by było na tyle! Mam nadzieję, że widzimy się w kolejnych moich testach, których możecie się spodziewać w tym miesiącu 😉
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
Sprawdź mój megatest ładowarek uniwersalnych!
Jaką szybką ładowarkę kupić? MEGATEST 11-modeli Baseus, Belkin, Green Cell, VOLTME i innych!
A tutaj możesz zobaczyć test OPPO A79 5G
TEST OPPO A79 5G. Najlepsza bateria w smartfonie do 1000 zł, a to nie koniec smakołyków
Ceny Moondrop Space Travel
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe. Jesteśmy Partnerem Amazon i otrzymujemy wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za pośrednictwem linków.