Czy rozgałęziacz do gniazdka musi być badziewny? Oczywiście, że nie, udowadnia to test cubenest PowerCube, czyli kostek, które spełniają tę funkcję, ale nie tylko, bo kupimy również wersje z portami USB-C i USB-A. Hit czy kit? Sprawdźmy to!
W moje ręce trafiły rozgałęziacze cubenest PowerCube, konkretniej cztery różne modele, które cechują się unikatowymi rozwiązaniami. Dwa z nich można bez obaw potraktować jak lepiej wyglądające „przedłużacze”, ale co konkretnie można o nich powiedzieć w praktycznym użyciu?
Oto recenzja cubenest PowerCube!
Jak już wspomniałem, dotarły do mnie cztery różne modele (a raczej odmiany) rozgałęziaczy od firmy cubenest. Wszystkie są dedykowane różnym osobom z różnymi potrzebami. Nie przedłużając, przyjrzyjmy się im bliżej.
Najtańszy oraz najmniej skomplikowany produkt to ten z dopiskiem „Original”. Jest to „najzwyklejszy” rozgałęziacz, oferujący jedynie właśnie tę funkcjonalność. Wyposażono go w łącznie 5 gniazdek AC typu E, więc standardowe używane w Polsce oraz dużej ilości krajów europejskich. Jego cena to niecałe 48 złotych.
Kostka została wykonana z tworzyw sztucznych, konkretniej jest to ABS. Jej wymiary to 73 x 73 x 111 mm, a waga 227 gramów. Warto byłoby powiedzieć o mocy wyjściowej gniazda, która jest równa około 3680W – w pełni wystarczająco. Do mnie dotarł egzemplarz w kolorze czerwonym, jednak dostępne są też szare, niebiskie oraz zielone.
Kolejny w kolejce czeka podobny „gagatek”, jednak wyróżniający się dwoma aspektami. Pierwszym jest opcja wymiany męskiej części na inny typ – konkretniej do wyboru dostajemy typ B, E, G, I. Sprawdzi się więc bardzo dobrze w podróży, ale oczywiście to nie jedyny wyróżnik.
Drugim jest obecność złącz USB-A i USB-C, które służą oczywiście doładowania naszych urządzeń, takich jak smartfony. Oferują one następujące parametry:
Obsługują również standardy szybkiego ładowania, z najważniejszych PD 3.0/2.0 oraz QC 4.0+/3.0/2.0. Od poprzednio przedstawionego egzemplarza wzrosła także waga do 240 gramów.
Ten wynalazek kupimy za niespełna 125 złotych na stronie producenta.
Trzecia odmiana wraca do „korzeni”, oferują jedynie funkcję rozgałęziacza. Zmienia się tutaj natomiast kwestia podłączenia naszej kostki do gniazdka, bowiem oferuje ona przewód o długości 1,5-metra. Dzięki temu można tutaj zastosować nazewnictwo przedłużacz i rozgałęźnik w jednym. Kupimy go za 60 złotych bez paru groszy.
Oprócz tego producent dodał dok montażowy, dzięki któremu zamocujemy kostkę przykładowo na blacie lub pod nim. Spadła także moc wyjściowa gniazda, do około 2500W. Zmianie uległy parametry fizyczne, jak wzrastająca do 449 gramów waga, czy wymiary 73 x 73 x 92 mm.
I ostatni z prezentowanych produktów, który jest wariantem poprzedniego. Producent postanowił go zmodyfikować o usuniecie jednego gniazdka, a w zamian zaoferowanie złącz USB-C w liczbie sztuk dwóch. Jest to najdroższy w tym zestawieniu model, którego cena opiewa na ponad 140 złotych.
Oferują one następujące parametry:
Oczywiście nie zabrakło obsługi protokołów szybkiego ładowania, jak PD 3.0/2.0, czy QC 4.0+/3.0/2.0. Całość charakteryzuje także mocy wyjściowa gniazda na poziomie 2500W, czy waga 483 gramów. Rozmiarowo nic w stosunku do brata bez USB się nie zmieniło.
Warto podkreślić, że zarówno w przypadku wariantu Original, jak i Extended, można wybrać spośród czterech dostępnych kolorów, więc łatwo dopasować sprzęt pod swoje preferencje.
No dobrze, przejdźmy może w takim razie do praktycznej części tej recenzji, czyli testów owych kostek. Skupimy się głównie na parametrach dwóch z nich, wyposażonych w funkcje „ładowarki”. Jak wyglądała procedura testowa? Tak samo, jak w przypadku wielkiego testu ładowarek. Użyty został następujący sprzęt:
Cały proces testowania rozpoczynał się oczywiście od wpięcia miernika wejścia do gniazdka, a do niego testowanej ładowarki. Do portu owej ładowarki natomiast wpinany był miernik wyjścia, dalej oczywiście przewód, a na drugim jego końcu ładowane urządzenie.
Poziom jego naładowania wynosił zawsze mniej niż 50%, by umożliwić sprawdzenie maksymalnej oferowanej przez sprawdzany model mocy na danym porcie USB. Korzystając ze smartfonów sprawdzane było także działanie protokołów Power Delivery oraz Quick Charge, który był również weryfikowany poprzez ww. wyzwalacz ze sztucznym obciążeniem.
Pod uwagę w kontekście mocy była brana najwyższa zanotowana wartość w trakcie testów. Jeżeli chodzi o napięcie, zapisywany był jego zakres. Sprawność obliczana była z odpowiedniego wzoru na podstawie zarejestrowanej pobranej mocy przez ładowarkę z gniazdka i przekazanej do urządzeń.
No to zacznijmy ze słabszym pod kątem mocy modelem. W jego przypadku producent deklaruje następujące wartości:
Nie podaje jednak, jak zachowywać powinna się całość przy obciążeniu dwóch portów jednocześnie, jednak ten scenariusz również sprawdziłem. Spójrzmy w takim razie na wyniki:
Oprócz tego muszę zaznaczyć, iż funkcja ładowania na USB-C nie współgrała ze smartfonem Motorola Edge 30 Fusion. Sprawdzany był przewód, jednak to nie on był winny. Całość działa ułamek sekundy, wyzwalając „aż” 32W według wskazań miernika, po czym się restartuje.
Tak to nie powinno wyglądać – zwyczajnie po komunikacji smartfona z ładowarką powinien on otrzymać maksymalną moc, jaką owa ładowarka może mu zaoferować, a nie taką, by wywołać działanie zabezpieczenia przeciw przeciążeniowego.
Pozostałe aspekty… Moc na USB-C nie taka, jak deklarowana, USB-A spisuje się „okej”, natomiast korzystanie z dwóch portów działa słabo: niska sprawność i niskie wartości podawanej mocy. Na plus przedmawia fakt, że to ładowarka podróżna.
Może w takim razie mocniejszy wariant sprawdzi się lepiej? Przekonajmy się, ale przed tym warto wspomnieć o deklaracjach producenta w zakresie działania gniazd USB-C.
Na pierwszy ogień sprawdźmy więc sobie pierwsze USB-C:
Następnie drugie:
A na koniec obydwa na raz:
Widzimy wyższą sprawność oraz wydajniejsze działanie obciążenia obydwu dostępnych portów. Całość jednak jedynie zbliża się (mniej lub bardziej) do parametrów, które powinny pojawić się podczas pomiarów.
Wszystkie „kostki” wykonane są w zasadzie z takich samych materiałów. Nie sprawiają wrażenia, jakoby miały się rozlecieć przy najbliższej możliwej okazji. Jakościowo powiedziałbym, że jest to „wyższa-średnia półka”. Jest zwyczajnie dobrze pod tym względem.
Podłączając coś jest wyczuwalna blokada, która zabezpiecza przed korzystaniem z owych kostek dzieci, które zwyczajnie „nie powinny bawić się prądem”. Oprócz tego całość pewnie trzyma się w gniazdach AC, a także w złączach USB.
Różne końcówki w modeli z dopiskiem Rewirable również są jakościowo dobre, a warianty Extended mogą pochwalić się grubym, solidnym okablowaniem w zestawie oraz całkiem ciekawym rozwiązaniem z dokiem montażowym. Można więc całość skrócić do paru słów: cubenest PowerCube to dobrze wykonane produkty.
Omówiliśmy sobie to, jak sprawdzają się w praktyce sprzęty, które dotarły do mnie w celu zrealizowania tejże recenzji. Zacznijmy może od sfery cenowej. Nie są to szczególnie drogie sprzęty, tym bardziej w kontekście wersji wyposażonych jedynie w gniazdka AC. Z powodzeniem mogłyby zastąpić komuś listwy antyprzepięciowe.
Warianty z portami USB już nie są takie kolorowe, bowiem dopłacić trzeba do nich stosunkowo dużo do tego, za ile możemy kupić „zwykłą ładowarkę” i to o wyższej mocy chociażby. Dlatego też nie powiedziałbym o nich, że są opłacalne, choć ciężko to oceniać przez wzgląd na wyróżniającą się formę „kostki”.
Myślę, że spokojnie można powiedzieć tutaj o zajmowanej przestrzeni – nie potrzebujemy jej zbyt wiele, by móc umiejscowić gdzieś PowerCuba. Idąc dalej samo w sobie wykonanie jest w porządku, a warianty wyposażone we wbudowany przewód… no trzeba go pochwalić, jest zwyczajnie solidny.
Fajnym dodatkiem jest także „dok montażowy” dodawany do tych modeli. Warto również nadmienić, że można sobie łączyć kostki między sobą i tworzyć swego rodzaju „instalacje”.
Przydałoby się mieć jakieś informacje o zabezpieczeniach zastosowanych w tychże urządzeniach, jednak nigdzie na stronie producenta takowych nie ma. Tym bardziej tyczy się to wersji wyposażonych w porty ładowania, które również nie mają takich informacji wyszczególnionych w swoich opisach.
Działanie tych portów również pozostawia pole do poprawy w przyszłości. Z pewnością lepiej radzi sobie tutaj wariant z 2x USB-C – gdyby tylko ten dodatek nie wiązał się z dopłatą niemal 3-krotności ceny wersji podstawowej, to zdecydowanie łatwiej byłoby go polecić.
PowerCube to ciekawy projekt, ale moim zdaniem musi jeszcze zostać dopracowany, by trafić do szerszego grona odbiorców. Koncepcja jest fajna, ale brakuje „dopięcia” pewnych kwestii, które nie są „pomijalne”. Jest też aspekt ceny w przypadku modeli z portami USB, niemniej jeśli te ostatnie zostaną jeszcze ulepszone, będzie to warta uwagi alternatywa dla klasycznych ładowarek.
ZALETY
|
WADY
|
Widziałeś już wielki test mikrofonów do 250 złotych? Nie? To koniecznie nadrób!
https://www.mobimaniak.pl/377063/jaki-mikrofon-do-250-zlotych-test/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…