OnePlus Nord 4 będzie królem promocji i nic tego nie zmieni. Opłacalność 5 modelu w serii przebije nawet kultowych już poprzedników. Oto specyfikacja, design i spodziewana cena średniaka. Na pewno chcesz więcej wydać na smartfon?
Oficjalnie ogłoszona dzisiaj data premiery OnePlus Nord 4 (póki co jeszcze tylko w Chinach) daje nam wgląd w to, jak dobrym będzie telefonem. Podobnie jak poprzednicy po prostu musi stać się królem opłacalności. Spodziewam się, że za pół roku będziemy regularnie polecać go w promocjach.
Zacznę od trzech rzeczy, które ma dla mnie OnePlus Nord 4, a których u konkurencji raczej nie uświadczysz. Pierwsza jest oczywista na pierwszy rzut oka. To niewielka listwa z trzeba obiektywami. W czasach, gdy nawet telefony za 400 złotych mają wielkie wyspy aparatów, to powiew rozsądku. Ktoś może zarzucić mu podobieństwo do Meizu i Galaxy Z Fold5. Fakt, ale co z tego?
Druga sprawa to suwak do wyciszania. Z jakiegoś powodu nikt poza Apple i OnePlusem nadal nie kwapi się do implementacji tej przydatnej funkcji. Jej obecność w średniaku trzeba ocenić na plus. Trzeci punkt to złącze jack 3.5 mm. Jeśli mnie oczy nie mylą, to takie może pojawić się na górnej krawędzi. Odsyłam do wideo ze źródła – tam widać je przelotnie. To byłby spory szok, bo 90% średniaków już go nie ma.
Wyposażenie OnePlusa Nord 4 otwiera procesor Snapdragon 7+ Gen 3. Jeśli nie dojdzie do jakiejś katastrofy, to jego wydajność, energooszczędność i temperatury powinny być lepsze od MediaTeków z poprzedników. 16 GB RAM w najmocniejszym wariancie również zapowiada idealną pracę. Myślę, że szybkością dorówna najlepszym telefonom 2023 roku.
Bateria 5500 mAh przy takim SoC budzi moje wielkie oczekiwania. Podobnie jak Snapdragon 8s Gen 3, ten układ powinien oferować dobre zarządzanie energią. 100 W ładowanie pozwala konkurować z flagowcami. To przecież mniej niż pół godziny od 0 do 100% naładowania.
Lubię też wersje kolorystyczne. Czarna z wysokim połyskiem to słaby pomysł, ale dwie pozostałe to nawiązanie do OnePlusa 9 Pro. Sam flagowiec miał swoje problemy związane z procesorem, ale do designu przyczepić było się ciężko. Fioletowy i szary wariant to miła odmiana od zieleni poprzednika. Co do niej – liczę również na taki wariant, bo jestem fanem tego odcienia w wydaniu OnePlusa.
Czy coś może zabić OnePlusa Nord 4? Nie wydaje mi się. Poprzednik na start kosztował 2499 złotych w mocniejszej wersji. Tu powinno być podobnie. Smartfon nie może na start kosztować przecież kasy podobnej do OnePlusa 12R. Ten jest wyraźnie wyżej pozycjonowany. Nie zapominajmy też o promocji na start.
Skąd wiem, że OnePlus Nord 4 będzie królem wyprzedaży? Trudno na to nie wpaść widząc, co dzieje się z ceną OnePlus Nord 3. To samo pokazał wcześniej Nord 2 i 2T. Przy takiej specyfikacji po prostu musi być bestsellerem. Nie chcesz czekać? Dzisiaj masz wyborną sytuację, by kupić poprzednika.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…