Przez jakiś czas niedostępne w Polsce, jednak obecnie bez problemu kupicie je w naszym kraju. Słuchawki bezprzewodowe do 200 złotych, zapraszam na test cmf by Nothing Buds Pro! Czy rzeczywiście są tak dobre, jak mówi producent?
Nie da się ukryć, że tanie słuchawki bezprzewodowe to temat, który interesuje dużą ilość osób. Zwyczajnie nie chcemy przepłacać, więc często rozglądamy się za niedrogimi, a dobrymi rozwiązaniami. Czy właśnie taki jest ten model??
Oto recenzja cmf by Nothing Buds Pro!
Obecnie jesteśmy je w stanie kupić w kwocie 199 złotych bez promocji. Często jednak pojawiają się na różnych przecenach, a ich cena spada do poziomu 169 złotych.
Jak za taką specyfikację, jaką oferują na papierze, zdaje się to być bardzo opłacalny wybór. A skoro już o niej mowa.
Sprzęt do testów dostarczył sklep x-kom, za co serdecznie dziękujemy.
No właśnie, co takiego mamy na papierze?
Co dziwne, brakuje informacji o tym, jak duży przetwornik został zastosowany, a także dotyczących wagi – tak słuchawek, jak i etui.
Nie mogło być inaczej, opakowanie, w którym przychodzą do nas rzeczone słuchawki bezprzewodowe, wyróżnia się na tle konkurencji. Można powiedzieć – typowy Nothing. Na nim nie znajdziemy jednak zbyt wielu informacji, a w zasadzie, to praktycznie żadnych, więc zajrzyjmy do środka.
Oczywiście mamy słuchawki oraz akcesoria. Czym w takim razie poratowała nas tutaj pod-marka firmy Nothing?
Nie ma tu zbyt wielu elementów, czy chociażby zapasowych tipsów w rozmiarze M. Jest standardowo jak na ten budżet, owe słuchawki nie wyróżniają się wyposażeniem ponad konkurencyjne rozwiązania. No ale w takim razie przejdźmy do kolejnej części.
Zacznijmy od kwestii wykorzystanych materiałów. Głównie są to tworzywa sztuczne, a wyróżnia się jedynie zawias etui, który jest metalowy. Konkretniej króluje tutaj poliwęglan oraz ABS, którego nazwy nie ma co rozwijać. Etui posiada matowe wykończenie, dzięki czemu teoretycznie nie powinno się tak palcować.
Realia jednak nie są tak kolorowe, ponieważ całkiem ochoczo zbiera odciski palców, czy jakieś małe rysy. Wnętrze nie różni się niczym, prócz kolorem – w przypadku wersji czarnej, jest ono zwyczajnie szare. Na zewnątrz znajdziemy jedynie diodę informującą o procesie ładowania, czy łączenia, a także port USB-C. Wewnątrz producent ukrył przycisk służący do przełączenia słuchawek w tryb parowania.
Oczywiście są też same „stacje ładujące” słuchawki, jak i same w sobie TWS-y. Te zostały wykończone dwojako, zewnętrzna część stema na matowo, wewnętrzna oraz kopuła na błyszcząco. Całość jest dobrze spasowana, nie ma „ostrych krawędzi”, jest w porządku. Wracając jednak do etui, wieczko nie jest odpowiednio dopasowane, jest na nim zwyczajnie luz.
Nie skreśla to jednak tego produktu, bowiem ten problem nie jest bardzo uciążliwy. Można więc powiedzieć, że w tym kontekście mamy do czynienia już z ciekawie zapowiadającym się produktem, jednak najwięcej zależy oczywiście od kwestii związanych z jakością dźwięku, ale istotna jest także…
Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że tak dobre będą właśnie pod tym względem. Bardzo przyjemnie się je użytkuje i co ważne, nie zaczynają szybko męczyć uszu – przynajmniej w moim wypadku. Oprócz tego nie musiałem wymieniać tipsów, lub mieszać ich rozmiarami, by komfort był na wysokim poziomie, ponieważ był już po wyjęciu z pudełka.
Jeżeli jednak standardowe tipsy Wam nie odpowiadają, to w zestawie znajdziecie takie w rozmiarze S oraz L, dla węższych i szerszych kanałów słuchowych. Kolejną zaletą jest ich osadzenie, nie musicie się martwić, że wyjdziecie w nich pobiegać i Wam zwyczajnie wypadną. Po prostu taka sytuacja jest bardzo mało prawdopodobna.
Idąc dalej warto powiedzieć o samym układaniu słuchawki w uchu, nie jest to czynność, która zajęła mi długą chwilę, bardzo szybko dopasowały się do kształtu małżowiny oraz kanału. Można więc powiedzieć, że mamy do czynienia zwyczajnie z wygodnymi słuchawkami, aczkolwiek jest jeden minus w tym wszystkim.
Jest ono zwyczajnie za mało czułe, umiejscowienie panelu dotykowego również mogłoby być nieco inaczej rozwiązane. Można było również pomyśleć o takim o większym rozmiarze, by łatwiej było go obsługiwać. No ale co w sumie możemy zrobić z ich pomocą? Zależnie od dostosowania, mamy do wyboru takie funkcje:
Jest tutaj więc całkiem dużo funkcji, jednak jest dziwne ograniczenie, ponieważ nie zastaniemy tutaj gestu pojedynczego tapnięcia w panel sterowania, całość zaczyna się od 2 tapnięć. Ogólnie rzecz biorąc, powiedziałbym, że ta część omawianych słuchawek jest przeciętna – nie słaba, nie dobra, zwyczajnie przeciętna.
Nie mogło być inaczej, trzeba sprawdzić, jak te słuchawki zachowują się podczas odsłuchu różnych gatunków muzycznych, czy zwyczajnie oglądania czegoś lub grania z ich pomocą. Tradycyjnie rozdzielimy to sobie na konkretne pasma, czy „kategorie” omawiania jakości dźwięku.
Prawdopodobnie najprzyjemniejsza część tych słuchawek. Zdecydowanie można powiedzieć, że są to słuchawki grające ciepło, momentami dla niektórych osób mogą wydawać się „muliste”, chociaż ja nie odniosłem takiego wrażenia. Dolne rejestry są dobrze odwzorowywane, głębokie, z odpowiednim zejściem.
Jest „stały” w swoim „działaniu”, nie ma sytuacji, w których w jednym utworze brzmi dobrze, by w drugim brzmieć zupełnie inaczej pod kątem jakościowym. Dynamika jest na odpowiednim poziomie, lećmy dalej.
Środkowe pasmo jest… okej. Jest po prostu poprawne, nie zachwyca, nie wywołuje „ciarek”. Słychać, że jest ocieplone przez bas. Powoli więc klaruje się nam tutaj obraz słuchawek, które będą dedykowane konkretnej grupie odbiorców, przynajmniej pod kątem brzmienia.
Dla odmiany, sopran jest najgorszą częścią tych słuchawek. Głównie za sprawą „syczącej” natury tego pasma. Nie jest typowo zły, jednak jest przeciętny, ze wskazaniem na może nieco „niższą” ocenę. Momentami potrafi „pokłuć” w uszy, generalnie mówiąc kolokwialnie – taki se.
Jak już wspomniałem, nie jest ona idealna, głównie ze względu na dolne pasmo, które oddziałowuje na średnicę, sprawiając, że brzmi „cieplej” niż powinna.
Generalnie rzecz biorąc na boki oraz „krossowo” jest dobrze, całkiem szeroko, natomiast przód i tył nieco „spłaszczony”. Zapewne bawiąc się equalizerem i zmieniając nieco brzmienie, byłoby możliwe, by uzyskać nieco lepszą scenę – ale to już „kombinując”.
Są niskie i pozwalające grać bezproblemowo we wszelakiego rodzaju gry, dlatego też należy słuchawki te ocenić pozytywnie pod tym kątem.
Standardowo przetestowane w dwóch scenariuszach, najpierw posłuchajmy jak brzmią w cichym otoczeniu:
A następnie w głośnym:
Pora na jakieś wnioski. Jak dla mnie w cenie 200 złotych to te słuchawki mają naprawdę niezłe mikrofony. Szczególnie zaskakuje ich działanie w niekorzystnych warunkach, bo pomimo efektu „tłumienia”, jesteśmy w stanie spokojnie zrozumieć wszystko, co ktoś do nas mówi. Generalnie – dobre, zwyczajnie dobre mikrofony.
Jest ono zwyczajnie średnie, przeciętne. Czasami można odnieść wrażenie, że jest wręcz bardzo słabe, zależnie od tego, jakie dźwięki ma „wyłączyć” z naszego otoczenia. Szczególnie słabo sprawdza się, kiedy akurat niczego nie słuchamy. Wytłumia nieco to, co nas otacza, jednak w większości z łatwością możemy wychwycić dźwięki wokół nas.
W trakcie odtwarzania muzyki jest już oczywiście inaczej, lepiej, ponieważ „wytłumienie” dopełniane jest przez muzykę samą w sobie. Niestety, ANC ma wpływ na to, jak testowane słuchawki grają. Są jeszcze trochę bardziej basowe, co nie każdemu może odpowiadać.
Nie jest on idealny, głównie z uwagi na to, że nie „pozbyto się” efektu jakby „stłumienia” tego, co dochodzi do naszego ucha. Zwyczajnie jakby słuchać kogoś przez barierę, która nieco ten dźwięk zniekształca. Niemniej jednak całość działa zwyczajnie dobrze jak na tę półkę cenową.
Ta w zasadzie nieco się zmienia, jednak nadal jest tak samo dobra, jak w przypadku produktów spod szyldu marki Nothing. Mamy tutaj ładny, prosty oraz dobrze czytelny interfejsy, ale nie poświęcono przez to ilości opcji, którymi możemy manipulować.
Oczywiście zaktualizujemy tutaj nasze słuchawki, a także dopasujemy ich brzmienie z pomocą equalizera. Jest obecne także dostosowanie działania ANC, czy sterowania, na obydwu słuchawkach niezależnie od siebie. Nie zabrakło funkcji „znajdź moje słuchawki”, czy trybu małych opóźnień oraz wykrywania, czy słuchawki są w uchu, czy też nie.
Na papierze wygląda to zwyczajnie dobrze, do 11 godzin bez ANC, do 39 godzin łącznie z doładowywaniem w etui. Z ANC oczywiście ten czas spada zauważalnie, odpowiednio do 6,5 oraz 22 godzin. Jak jednak wyglądała rzeczywistość podczas korzystania z recenzowanych TWS-ów?
Głównie użytkowałem je właśnie z włączonym ANC i powiedziałbym następująco – 5 godzin jest osiągalne, 6 pewnie też, jeżeli będziecie korzystać z niższego poziomu głośności. Taki z kolei wynik należałoby uznać za pozytywny, choć do deklaracji producenta nieco brakuje. Ładowanie pustego etui oraz słuchawek do pełna to nieco ponad godzina.
Przyszedł czas podsumować sobie wszystko, co zostało powiedziane o tych słuchawkach w tym tekście. Pierwsza sprawa – cena. Moim zdaniem jest ona dobra jak na to, co te słuchawki bezprzewodowe mają sobą do zaoferowania. Na promocjach szczególnie warto rozważyć pod kątem stosunku cena-jakość. Powiedzmy sobie jednak, co przemawia za, a co przeciwko ich zakupowi.
O cenie już było, a kolejną zaletą jest dobre wykonanie, pomimo jakichś niedociągnięć, to w tej cenie jest naprawdę przyzwoite. Idąc dalej nie sposób nie wspomnieć o wygodzie użytkowania, która jest na wysokim poziomie. Dźwiękowo szczególnie dobrze wypada bas w tych TWS-ach.
Całkiem dobra jest również scena, która w połączeniu z niskimi opóźnieniami daje „słuchawki do gier”. Komunikacja, a raczej jakość mikrofonów także stoi na dobrym poziomie, również w przypadku gorszych warunków otoczenia. Na koniec warto powiedzieć o prostej aplikacji z odpowiednią ilością funkcji oraz dobrej baterii.
Tutaj właśnie te „niedociągnięcia” w wykonaniu, które sprawiają, że i słuchawki, i etui rysuje się „od patrzenia”. Przeciętnie została rozwiązana kwestia sterowania, którego responsywność nie jest najlepsza. Brzmieniowo zgubiono gdzieś średnie tony, co przekłada się na przeciętne odwzorowywanie wokalu chociażby.
No i ostatnia „przywara” to kwestia działania ANC oraz trybu transparentnego. Znowu czuć (lub słychać) przeciętność.
Szczerze mówiąc to tak, jeżeli szukałbym słuchawek poniżej dwóch stówek, to ten model by mnie skusił. Na co dzień jednak korzystam z droższych i słyszalnie lepszych Nothing Ear 2, jednak w przypadku ograniczonego budżetu – czemu nie?
I to wszystko w tym teście ode mnie. Trzymajcie się cieplutko
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
Sprawdźcie także mój test OPPO Enco Buds2 Pro!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…