Szczerze przyznam, że nigdy nie zastanawiałem się nad tym, ile mamy „internetów”. Zawsze wychodziłem z założenia, że jest jeden, niejako główny z całą masą odnóg, gdzie każdy, od maniaKa nowoczesnych technologii po fana Tibii znajdzie coś dla siebie. Przypadkowo zasłyszana rozmowa skłoniła mnie jednak do przemyśleń w tym temacie…
Jak przystało na kibica Liverpoolu, staram się nie przegapić żadnego meczu moich ulubieńców. Zagnało mnie więc ostatnio do pewnego pubu, aby obejrzeć zmagania The Reds z Sunderlandem. Koło mnie siedziała grupka kilkunastoletnich technokratów, którzy z uporem godnym lepszej sprawy spierali się o to, czy lepszy jest „internet z komputera czy mobilny”.
Już sam temat sporu wydał mi się ciekawy. Ziomale licytowali się na granie przez internet, czaty, kanały IRC, udało im się nawet przeforsować teorię, wedle której kolejnym punktem zapisanym na konto popularnych pecetów jest VOD i ściąganie plików. Ten, który chciał bronić teorii, wedle której internet na smartfonie może zaoferować nam równie dużo, po jakimś czasie spasował i mimowolnie podrzucił mi tytuł tej notki.
Tak więc, gsmManiacy, mamy dwa internety. Z jednej strony, to tak szalone, jak próba zbudowania pomnika Jobsa tulącego się do maskotki Androida, ale po chwili sam zacząłem kombinować nad tym, czy aby ten facet nie ma nieco racji.
Docieramy tu bowiem do miejsca, gdzie każdy z nas faktycznie wyznacza jakąś nieformalną granicę między internetem dedykowanym dla komputera, a tego z jakiego korzystamy na smartfonie czy na tablecie, bez względu na system operacyjny, jaki napędza te urządzenia.
Dla jednych barierą będą gry czy filmy, ktoś wskaże na social-media a jeszcze inni, bez wdawania się w szczegóły powiedzą, że granica, to komfortowe surfowanie po sieci. Era post-PC nie nadeszła i nigdy nie nadejdzie. Zapowiadana mobilna rewolucja okazała się być w dużej mierze czymś wyssanym z palca, przereklamowanym i nie osłabiła tradycyjnego modelu surfowania po internecie.
Waszym zdaniem, faktycznie mamy „dwa internety”? Jak dla mnie – owszem. Jestem też przekonany co do tego, że ich integracja i 100-procentowe uzupełnianie się potrwa jeszcze wiele lat. Dla mnie, pierwszym znaczącym krokiem w tym aspekcie będzie ten dzień, kiedy popołudniem wezmę do ręki smartfona i szybko, komfortowo napiszę jakąś notkę na gsmManiaKa. Jak nietrudno zgadnąć, komórka leży teraz przede mną a wpis powstał na zwykłym, nie wyróżniającym się na tle innych pececie. A gdzie przebiega Wasza granica między „dwoma internetami”?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.