Jakie słuchawki bezprzewodowe do 800 złotych kupić? Może flagowe Jabra Elite 10? Postanowiłem sprawdzić dla Was ten nowy model od duńskiego producenta. Czy warto się nim zainteresować? Na to, a także wiele innych pytań odpowie ten test Jabra Elite 10.
Jak zapewne większość z Was, drogie Czytelniczki oraz drodzy Czytelnicy zauważyła, głównie przez moje ręce przewija się sprzęt audio. Nie inaczej jest tym razem, kiedy sprawdzam dla Was najnowsze słuchawki TWS prosto z Danii. Nie przedłużając, zapraszam na test Jabra Elite 10.
Omawiane dzisiaj TWS-y zostały spozycjonowane w średniej-górnej półce w kontekście ich wyceny. Obecnie dostępne są w wielu sklepach w kwocie 799 złotych. W tym przedziale z pewnością będą miały wielu konkurentów, a także tańszych propozycji, które mogą im zagrozić.
Nie mniej na ocenę tego przyjdzie czas w podsumowaniu.
Tymczasem spójrzmy, jak wyglądają one na papierze.
Pierwszy brak, czyli jedynie obecne podstawowe kodeki SBC i AAC. Dziwne podejście w tak pozycjonowanym na rynku produkcie.
Nowe, flagowe słuchawki od duńskiego producenta przychodzą do nas w standardowym, pod kątem barw, opakowaniu. Znajdziemy na nim informacje o zawartości pudełka, czy też obecności ANC, a także certyfikatu Dolby Atmos. Co jednak znajduje się w jego wnętrzu?
Zdecydowanie jest to zestaw, który powinien się pojawić, co w przypadku konkurencji nie jest takie oczywiste. Należy więc, moim zdaniem, zaliczyć to na pierwszy z plusów tego modelu.
Tutaj zacznijmy od etui. Jest ono wytworzone z matowo wykończonego tworzywa sztucznego, które daje odczucia obcowania z dobrym jakościowo produktem. Zawias działa z odpowiednim oporem, ale z kolei wieczko ma w sobie delikatny luz. W codziennym użytkowaniu nie będzie przeszkadzał najprawdopodobniej, aczkolwiek warto go odnotować w tym miejscu. W dolnej części znajdziemy port USB-C służący jego ładowaniu.
Na przodzie z kolei jest dioda informująca o stanie naładowania chociażby. W środku znajduje się druga, która informuje o gotowości słuchawek do użycia. Co jednak z samymi w sobie słuchawkami? Większość to „guma”, która chroni wewnętrzną konstrukcję TWS-ów. Takiego rozwiązania, muszę przyznać, jeszcze nie widziałem i jest ono intrygujące. „Panele”, które tak naprawdę są przyciskami, zostały wykonane z kolei z tworzywa sztucznego.
Ciekawe podejście zastosował producent do siateczki, która zwykle znajduje się u „wylotu” przetwornika – nie ma jej. Tę rolę pełni ta w tipsie, co również nieco zaskakuje, przynajmniej moją osobę. Można wspomnieć także o łącznie trzech siateczkach, gdzie umieszczone zostały mikrofony oraz czujniku zbliżeniowym, dzięki czemu słuchawki wiedzą, jeżeli wyciągniemy je z uszu. Całość sprawia intrygujące i pozytywne wrażenie, ten model jest zwyczajnie przyjemnie wykonany.
Firma chwali się w pudełku, że w procesie tworzenia testowanych przeze mnie słuchawek, zeskanowali 62 tysiące par uszu. Tak, by każdy mógł cieszyć się komfortem ich użytkowania. Ja jednak wiem, że mam specyficzny kanał słuchowy w lewym uchu, więc przewidywałem, że może być z tym problem – i się nie myliłem. Wspomnę jednak w tym miejscu raz jeszcze o łącznie 4-zestawach tipsów, które pomogły z tym problemem, ale nie uporały się z nim w 100%.
Niestety lewa słuchawka zwyczajnie nie osadzała się w moim kanale słuchowym w pełni dobrze, co miało swoje skutki w kontekście działania ANC, ale też nieco brzmienia, choć nie w tak znacznym stopniu, co w przypadku wspomnianej aktywnej redukcji szumów. Co jednak oprócz tego? W zasadzie paru-godzinne sesje nie są wymagające, całość (pomimo tej jednej rzeczy) jest komfortowa w noszeniu, raczej nie bałem się o wypadnięcie którejkolwiek ze słuchawek oraz nie musiałem ich poprawiać.
Na uwagę zasługuje też specyficznie profilowany „tunel”, który wchodzić ma do naszego kanału słuchowego, a co za tym idzie kształt tipsów na bazie „trójkąta”, co możecie zobaczyć na zdjęciach. Ciężko powiedzieć, czy to rozwiązanie działa na ich korzyść, czy nie, aczkolwiek warto je tutaj wymienić.
Swego czasu recenzowałem dla Was model Jabra Elite 4, który miał w zasadzie takie samo sterowanie, co testowane obecnie „dziesiątki”. Przynajmniej od strony tego, że są to przyciski, a nie panele dotykowe. Możecie za pomocą nich wykonać następujące akcje:
Personalizacja zamyka się do przypisania jednej z tych pięciu akcji do konkretnej ilości naciśnięć przycisku na danej słuchawce. Trochę jednak brakuje do systemów, które szeroko rozumiane są przez wielu użytkowników za najlepsze pod kątem wygody. Oprócz tego pomysł tego, by jednak był to przycisk, a nie panel dotykowy… Dla mnie jest to rozwiązanie w tej sytuacji gorsze, bo zwyczajnie musimy naciskać z większą siłą słuchawkę, wpychając ją do ucha, co nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych.
Pierwszy kontakt – oho, to będą charakterystyczne słuchawki pod kątem brzmienia. Po dłuższym czasie wiem, że to „przeczucie” było trafne i Jabra Elite 10 to model, który skupia się na jasnym brzmieniu, gdzie średnica oraz sopran teoretycznie są tymi „prowadzącymi pasmami”. Jak jednak brzmi całość w przypadku kolejnych „stref oceny”?
To zdecydowanie nie jest „pasmo prowadzące”. Moim zdaniem ma braki w „mocy”, a także w głębi brzmienia. Nie schodzi tak nisko, jak potrafi to zrobić nawet tańsza konkurencja. Tutaj już jednak mogę zaznaczyć, że testowane słuchawki charakteryzują się ogólnie jasnym brzmieniem. Co to oznacza dla reszty pasm?
W zasadzie to ona wypada ze wszystkich najlepiej. Jest sporo szczegółów, jest „konkretna”, taka… oddychająca? Zwyczajnie czuć wszystko „mocniej, bardziej” w kontekście wokali, czy instrumentów operujących w tym zakresie. Całość jest naprawdę przyjemna, choć dla mnie specyficzna, z uwagi na to, że raczej preferuję cieplejsze brzmienie.
On również gra tutaj bardzo ważną rolę. Jest go sporo, niekiedy trochę „nadaje ton” średnicy w jej górnych warstwach, przez co jest go czasem za dużo. To z kolei powoduje uczucie „kłucia w uszy”, przynajmniej u mnie, ponieważ jestem zwyczajnie na to bardziej wyczulony. W skrócie – mogłoby go więc być jednak trochę mniej.
Tutaj można się rozpisać trochę mocniej, z uwagi na posiadanie przez te słuchawki (aktywowane z poziomu aplikacji) Dolby Spatial Sound, czyli technologię mającą wspomóc pozycjonowanie tego, skąd dochodzi dany dźwięk. Ta z kolei posiada jeszcze opcję „Head tracking”. Gdy ją włączymy, będziemy (teoretycznie) mogli wręcz wejść do świata np. filmu, czy gry, przy którym aktualnie zaczerpujemy rozrywki.
Innymi słowy – słuchawki śledzą ruchy głowy, by spozycjonować dźwięki dochodzące do użytkownika. Jak jednak wygląda to w praktyce? Ww. technologia Dolby bardzo podbija średnicę i sopran słuchawek, więc zwyczajnie nie polecam do muzyki. Da się jednak wsłuchać w to, skąd wydobywa się dźwięk łatwiej oraz precyzyjniej. Słowem zakończenia – zwyczajnie dobra, szeroka scena i dobre pozycjonowanie, myślę, że odpowiednie jak na ten budżet.
Nie zaznałem żadnych problemów z opóźnieniem. Jest ono na niskim poziomie i umożliwia swobodną rozgrywkę w szybsze gry, typu Counter Strike 2, czy Battlefield 2042.
Tradycyjnie, najpierw odsłuch, a potem czas na jakieś wnioski. Na pierwszy ogień „cicha próbka”:
Tutaj z kolei próbka w głośnym pomieszczeniu:
Wypada to, moim zdaniem, dobrze, choć nie „idealnie”. Mowa jest zrozumiała, jest „tylko trochę” zniekształcona pod kątem barwy, z kolei redukcja szumów działa… średnio? Cały czas słychać w tle odtwarzaną muzykę, choć mowa jest jak najbardziej zrozumiała.
No i tutaj mam problem z oceną tych dwóch rzeczy. Jakby… nie są złe, aczkolwiek też nie tak dobre, jak można byłoby oczekiwać od słuchawek za około 800 złotych. ANC wytłumia dosyć skutecznie, aczkolwiek największy problem pojawia się ze „średnicą”, czyli tym obszarem, który jest w zasadzie najważniejszy do „wycięcia”. Z kolei tryb transparentny to podobny problem – ok, ale w niższej cenie Nothing Ear 2 oferują zauważalnie lepszy „performance” w tym zakresie.
Jest ona raczej prosta oraz w większości intuicyjna, chociaż nie nazwałbym jej pod tym kątem najlepszą na rynku. Oceniłbym ją jako „zwyczajną” w kontekście obsługi. Co jednak umożliwia? Mamy wbudowany equalizer z różnymi trybami, aczkolwiek jest opcja dostosowania go samodzielnie. Jest także sterowanie ANC, możliwość dopasowani sterowania słuchawkami.
Można również wymienić zarządzanie trybem „Spatial Sound”, aktualizowaniem słuchawek, funkcją „Find My Jabra”, czy też ciekawostką – 2 letnią gwarancją przed zdarzeniami spowodowanymi pyłem i wodą. Ta obowiązuje po zarejestrowaniu produktu właśnie w tej zakładce. Końcowo więc – sporo funkcji, trochę moim zdaniem za mało intuicyjne rozsianych, aczkolwiek jest w porządku nadal.
W czasie moich testów omawiane słuchawki radziły sobie bardzo dobrze z „presją baterii”. Większość czasu były użytkowane z włączonym ANC, chociaż oczywiście zdarzało mi się je używać w trybie transparentnym oraz bez żadnego z powyższych. Czasowo myślę, że zapewnienia (w najlepszym przypadku) o 8 godzinach dla samych słuchawek i 36 godzinach całości są zasadne w 85%.
Jak można się domyśleć, użytkowanie „zżerających baterię” technologii skraca ten czas, jednak nie są to wartości, które powodowałyby zmianę mojego zdania. Bateria w tych słuchawkach jest zwyczajnie bardzo dobra.
Odpowiedź brzmi – to zależy. Przypomnijmy może na początek, że Jabra Elite 10 to słuchawki bezprzewodowe kosztujące niespełna 800 złotych. Plasują się więc pomiędzy bardzo różnymi konstrukcjami, wśród których są jednak takie mogące z nimi spokojnie konkurować. Są jednak specyficzne, bo brzmią jaśniej niż konkurencyjne rozwiązania. Moim zdaniem to model skierowany do konkretnej grupy odbiorców, ale sprawdźmy sobie jeszcze plusy i minusy.
Startowo wita nas bogate wyposażenie, co należy oczywiście docenić. Całość jest fajnie wykonana, wyróżniając się trochę zastosowanymi materiałami oraz ogólnym pomysłem na konstrukcję. Czy są wygodne? Tak, chociaż w moim przypadku niestety lewa słuchawka nie była w stanie się wpasować do końca w kanał słuchowy. Z brzmienia należy pochwalić bardzo sensową średnicę, która jest wręcz „przewodnikiem”.
Sopran również jest niczego sobie, aczkolwiek mi nie odpowiadał, z uwagi na to, że celuję w „ciemniejsze” brzmienie. Oprócz tego należy wspomnieć o niskich opóźnieniach, czy dobrych mikrofonach, które dają radę również w bardziej wymagających warunkach. Na koniec można powiedzieć o bogatej w opcje aplikacji, czy też baterii, która daje radę względem zapewnień producenta.
Co jednak „nie gra”? Brak dobrego kodeka, niestety nie dostajemy tutaj LDACa lub LH2C, czy choćby aptX. Można tutaj także zaliczyć ubogie sterowanie słuchawkami, które także przez to, że bazuje na przyciskach, nie jest specjalnie wygodne. Dlaczego? Ponieważ „wpychamy” słuchawki przy jego użytkowaniu. Nie jest to nic specjalnie przyjemnego.
Brzmieniowo z kolei brakuje mi tutaj basu, jest zwyczajnie zbyt płaski, choć wynika to z charakterystyki słuchawek. Na koniec trzeba powiedzieć o ANC oraz trybie transparentnym. Ten pierwszy jest zwyczajnie słaby, jego moc w „średnicy” nie jest zbyt imponująca. Z kolei ten drugi nie jest tak zły, aczkolwiek względem konkurencji – trochę brakuje.
Jak już wspomniałem, wolę słuchawki o bardziej basowym brzmieniu, stąd zapewne nie kupiłbym tego modelu, ale nie oznacza to, że jest on zły. Po prostu nie wpasowuje się w moje wymagania. No i oczywiście kwestia osadzenia w lewym uchu, to też jest dla mnie stricte problem. Wasza decyzja powinna jednak bazować na całym przekroju tej recenzji, a nie tylko na tym małym akapicie.
No i dotarliśmy do końca – powodzenia w wyborze słuchawek, a ja, jak zwykle, wracam do testowania kolejnych sprzętów, tym razem będzie to coś większego, choć także z kategorii audio 😉
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
Jeżeli zastanawiacie się nad alternatywami, polecam sprawdzić mój test Nothing Ear (2024)
https://www.gsmmaniak.pl/1486948/nothing-ear-test-recenzja-opinia-czy-warto-cena-w-polsce/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…