Szukasz taniego smartfona z szybkim ładowaniem i ładowaniem bezprzewodowym? To w takim razie Infinix NOTE 40 jest dla Ciebie! Ten nowy gracz na polskim rynku czaruje dobrym AMOLED 120 Hz, procesorem z wysoką kulturą pracy i bogatym zestawem akcesoriów. Decydując się na zakup, nie tylko otrzymasz ładowarkę indukcyjną, ale też ochronne etui MagKit. Oto test Infinix NOTE 40 bez tajemnic.
Moja przygoda z Infinix NOTE 40 trwała blisko miesiąc. Podczas tego czasu poznałem słabe i mocne strony urządzenia. Muszę przyznać, że nasz bohater wywarł na mnie ogromne wrażenie i jestem nim zachwycony. O ile Infinix jest całkiem nowym graczem na rynku w Polsce, o tyle mocno przebija się w segmencie tanich telefonów.
Producent stawia na szybkie ładowanie, ale co ważniejsze na ładowanie bezprzewodowe. Tym razem nie jest inaczej. Bohater wpisu w kwocie niespełna 1100 zł oferuje ładowanie indukcyjne. To wciąż jest rzadkością w tak niskiej cenie, bo modeli z takową funkcją można policzyć na palcach jednej ręki.
Gdyby tego było mało, to w zestawie z telefonem znajdziesz odpowiednie ładowarki (sztuk dwie). Wciąż mało? To, co powiesz na dodatkowe etui MagKit, które spełnia swoją funkcję znakomicie. Żeby jednak nie było tak kolorowo, znalazłem kilka minusów. Nie ma ich wiele, więc nie przedłużając, zapraszam Cię do testu Infinix NOTE 40.
Na koniec przypomnę jeszcze, że Polska premiera tego taniego telefonu miała miejsce pod koniec kwietnia 2024 roku. Mowa zatem o całkiem nowym smartfonie potrafiącym zaczarować możliwościami.
Plecki posiadają dużą wyspę aparatów w kształcie prostokąta. Umiejscowiono w nim dwa wystające pierścienie, w których mieszczą się dwa stosowne aparaty. Ostatni z czujników nie wystaje ponad obrys modułu. Istnieje jeszcze dioda doświetlająca (Infinix Active Halo), służąca równocześnie do informacji o przychodzących połączeniach czy wiadomościach i jest konfigurowalna. Może np. pulsować. To naprawdę ciekawy bajer. Należy się za niego malutki plusik.
Tylny panel nie zbiera śladów ani kurzu, jest śliski, ale nie zanadto. Z kolei moduł aparatu lubi odciski. Podobnie jak ramka, która co chwile jest zabrudzona lub widnieją na niej miejsca palcowania. Bryła nie posiada zaobleń, a jedynie wyjątkowo delikatne przejścia pomiędzy elementami.
Na górnej krawędzi znajduje się jedna z kratek głośników JBL oraz mikrofon. Dolna krawędź posiada większą kratkę głośnika, USB typu C i slot na Dual SIM (bez slotu na kartę microSD). Lewy brzeg urządzenia nie został zagospodarowany w żaden sposób. Po przeciwnej stronie znajduje się przyciski głośności i blokady. Są wyczuwalne, ale mogę im zarzucić płytkie osadzenie, co jednak nie utrudnia korzystania z nich.
Polecam korzystać z dołączonego pokrowca. Dzięki niemu korzystanie z funkcji Qi jest bezproblemowe i zawsze trafne. W innym przypadku może się okazać, że tak naprawdę się nie wcelowałeś i Infinix NOTE 40 nie jest ładowany. Zdarzyło mi się to kilkukrotnie, więc problem nie jest jednostkowy.
Na wyposażeniu zabrakło złącza audio jack 3.5 mm, nad czym ubolewam szczególnie. Jako fan muzyki po kablu mocno zwracam na to uwagę. Mimo wszystko obecnie większość producentów zapomina o tym porcie, więc niechętnie staram się zrozumieć aktualny trend..
Z drugiej jednak strony pochlebnie mogę wypowiedzieć się o konstrukcji z certyfikatem IP54. Nie można jej odebrać tego, że jest dobrze spasowana, nie trzeszczy i przyjemnie się ją trzyma. Grubość obudowy wynosi 7,75 mm. Dzięki temu poręczność telefonu stoi na wysokim poziomie.
Na początku zaznaczę, że nie jest pozbawiona wad. Dla porównania przypomnę test TECNO SPARK 20 Pro+, a na końcu wytłumaczę, o co chodzi. Nasz bohater wpisu, czyli Infinix NOTE 40 posiada standardowe ładowanie 45 W, ładowanie bezprzewodowe 20 W i ładowanie zwrotne. Przewidziano aż 1600 cykli żywotności.
System mocno podpowiada, jak zarządzać energią. Nie jest to jednak jedyny pomocnik w sprawnym operowaniu cennymi procentami baterii. Producent wyposażył telefon w układ Infinix Cheetah X1, troszczący się o akumulator oraz w Bypass Charging 2.0. Funkcja ładowania obejściowego pozwala na zasilanie płyty głównej z pominięciem ogniwa w momencie, kiedy telefon korzysta z zasilacza. Zapobiega to przegrzewaniu się smartfona.
Wszystko fajnie, ale ile model potrafi wytrzymać na jednym ładowaniu? Wszystko zależy od intensywności użytkowania. Najszybciej Infinix NOTE 40 udało mi się rozładować po 11.5 godzinach ciągłego korzystania z wyczerpujących benchmarków na przemian z odtwarzaniem wideo i graniem w gry. Ciągłe odtwarzanie filmików na YouTube przy pełnej jasności wynosi około 14 godzin. Jednakże przeciętny czas pracy wynosi około dwóch dób.
Z pewnością mniej wymagający ManiaCy będą mogli pobić mój rekord, bo z racji testów nie oszczędzałem naszego bohatera. Aby tego dokonać, można posiłkować się trybem oszczędzenia lub ultraoszczędzania baterii. Dygresja związana z przytoczonym kolegą jest taka, że tamten z mocą 33 W ładuje się w zasadzie tak samo. Minutowe zbieżności (jedynie przy wyższych %) to za mało przy 12 W różnicy.
Osobiście jestem fanem płaskich wyświetlaczy i taki znajdziesz na przodzie. Wypełnia 94% frontu. Infinix NOTE 40 posiada przekątna 6,78″, odświeżanie 120 Hz (można też ustawić 60 Hz lub płynne przechodzenie między wartościami), rozdzielczość Full HD+, a pik jasności wynosi 1300 nitów. Ponadto panel jest 10-bitowy, posiada ściemnianie PWM 2160 Hz, certyfikat Low Blue LightTÜV Rheinland i funkcję Always on Display.
Nie ma żadnych problemów rozczytać treści w pełnym słońcu, choć ciut większa jasność byłaby pożądaną. Szkiełka to niewiadomej generacji Corning Gorilla Glass. Mogę o nim napisać, że sprawdza się dobrze i podczas obcowania z telefonem nie zdążyłem zarysować ekranu.
Muszę się jednak przyczepić do AoD. Podniesienie telefonu nie skutkuje włączeniem maksymalnej jasności. O ile nie przeszkadza to w pomieszczaniach, o tyle na zewnątrz już tak. Czy dostrzegłem więcej minusów ekranu? W zasadzie nie. Ustawienia pozwalają dopasować schemat i barwy kolorów, istnieje kilka tapet do wyboru, a konfigurowalność jest niezła (włącznie z Always on Display).
Żywe kolory, dobra responsywność, brak przypadkowych kliknięć. Wszystko działa, jak należy. Nawet czytnik linii papilarnych sprawuje się z należytą pieczołowitością. Nie jest to liga flagowców, ale nie mogę mu zarzucić nic konkretnego. Działa sprawnie i szybko, choć czasem nie radzi sobie z zabrudzonym palcem.
Telefon bazowo uruchamia się na interfejsie XOS 14, bazującym na Androidzie 14. Firma dopiero raczkuje na naszym rynku, więc nieznane są perspektywy aktualizacyjne. Skrzętnie to ukrywają, dlatego nie wiadomo, ile czasu będzie wspierany Infinix NOTE 40. To jest mój największy zarzut do systemu.
Nie dostrzegłem większych baboli językowych. Wygląd nakładki określiłbym jako połączenie wszystkich znanych mi oprogramowań z Chin. Łączy w sobie trochę MIUI oraz realme UI i innych tego typu podobnych wynalazków. Mógłbym się do tego przyzwyczaić na dłuższą metę, bo mimo wszystko jest przejrzyście, intuicyjnie i każdy sobie z tym poradzi.
Pojawiło się kilka nadprogramowych aplikacji, ale ich nadmiar nie przytłacza. Nie są jakoś wybitne, ale licznik kroków i czyszczenie RAM’u z tła to fajna opcja. Często z tego korzystałem, więc wśród bloatware’u znajdzie się też coś przydatnego. Puryści pewnie będą obrażeni, ale co mi tam 🙂
Łączność z innymi urządzeniami za pomocą WiFi lub Bluetooth była bardzo dobra. Komunikacja NFC oraz 4G również. Przypominam, że na wyposażeniu brakuje modemu 5G. Procesor nie obsługuje takiej technologii, ale ma to swoje plusy. Znacząco wydłuża to czas pracy na baterii i nie trzeba tego wyłączać ręcznie.
Rozmowy były klarowne, a mikrofony dobrze zbierają dźwięk. Niestety, głośniki sygnowane firmą JBL mnie zawiodły. Znana z basów marka tym razem „nie doniosła”. Zwiększająca sie głośność przetworników, pogarsza jakość. Słyszłem znacznie lepsze głośniki w przewidzianym segmencie cenowym.
Pod maską pracuje MediaTek Helio G99 Ultimate. Budują go dwa klastry, a konkretnie dwa rdzenie Cortex-A76 z taktowaniem 2.2 GHz oraz sześć rdzeni Cortex-A55 z częstotliwością zegara 2.0 GHz. Jednostka główna współpracuje z układem graficznym Mali-G57 MC2. Wielozadaniowość prowadzi 8 GB RAM typu LPDDR4X z możliwością wirtualnego rozszerzenia o kolejne 8 GB. Pamięci na dane przewidziano 256 GB typu UFS 2.2 bez możliwości rozszerzenia.
Niech nie zwiedzie Cie wirtualna pamięć operacyjna. Nie ma najmniejszego wpływu na osiągane wyniki w testach. Sprawdzałem to kilkukrotnie, a rezultaty niejednokrotnie były niższe. Ma to związek z ogólną rozbieżnością punktową, ale wniosek z tego płynie jeden. Wirtualny RAM w żaden spsoób nie przyśpiesza działania telefonu.
Podstawowe gry sprawują się przyjemnie, natomiast bardziej rozbudowane z dużą ilością przeciwników i dużą szczegółowością gorzej. Rozgrywka w Diablo Immortal jest znośna, choć możesz zapomnieć o najwyższych, a nawet wysokich ustawieniach. Rozgrywka w League of Legedns TFT nie sprawiała większych czkawek wydajnościowych. „Ubijanie aplikacji w tle” to marginalny problem.
Infinix Note 40 jest chłodny zarówno podczas korzystania z obciążających benchmarków, jak i podczas ładowania. Temperatury obudowy nie przekraczały 36° C, czyli były więcej niż odpowiednie. Znacznie droższe smartfony mogłyby się również uczyć wybitnej kultury pracy. Procesor tajwańskiego przedsiębiorstwa jest w tym mistrzem. Mimo wszystko wydajność nie jest najmocniejszym punktem specyfikacji. Zdarzają się przypadkowe „wykrzaczenia” czy innego rodzaju zawieszenia.
Optykę prowadzi jednostka główna z matrycą 108 MP, fizycznym rozmiarem 1/1.52″, przysłoną f/1.89 i 3-krotnym zoomem bezstratnym (przynajmniej według producenta). Wspomaga go zapychacz 2 MP, o którym radzę od razu zapomnieć, a także czujnik AI. Wyposażenia fotograficznego na pewno nie można nazwać bogatym. Optyczna stabilizacja obrazu (OIS) jest niedostępna.
Fotografia nie jest mocną stroną Infinix NOTE 40. Nie wyklucza to jednak możliwości zrobienia całkiem dobrego zdjęcia. Muszą być jednak spełnione pewne okoliczności: nie może być za dużo i nie może być za mało światła. Jeżeli uda Ci się stworzyć takie warunki, to istnieje szansa, że będziesz zadowolony. Jednak nawet wtedy kolory są przesycone. Traci na tym szczegółowość, a widać to na przykładzie zieleni.
W przypadku naszego bohatera występuje problem niełapania ostrości. Trzeba dużo mu wybaczyć, bo smartfon sam od siebie nie zrozumie, który obiekt powienien być na pierwszym planie. Zauważyłem też trudności z trybem portretowym. Wygląda na to, że nie działa w prawidłowy sposób, co zapewne zażegnają przyszłe aktualizacje. O ile takowe się pojawią.
Na temat nocnego trybu mogę powiedzieć, że istnieje. Dalszy opis jest zbędny. Bez odpowiedniego źródła światła pojawiąją się nieostrości, zdjęcia tracą na szczegółowości i występują szumy. Występują nawet w bardziej doświetlonych sceneriach. Oczekiwanie wybitnych fotografii od algorytmów, które kalkulują dane w celu doświetlenia ciemniejszych miejsc, skończy się rozczarowaniem. Być może nie jestem najlepszym forografem, ale większość użytkowników otrzyma podobne rezultaty.
Żeby nie bylo tak gorzko, to pochwalę kamerkę selfie. Jest przyjemna i dobrze radzi sobie z większością kadrów. Najlepiej radziej sobie jednak z odpowiednio doświetlonymi lokalizacjami. Wystawiłbym jej solidną czwórkę w sześcio stopniowej skali. A może nawet cztery+?
Pozostaje kwestia nagrywania. Najwyższa oferowana rozdzielczość to 2K przy zachowaniu 30 kl./s. Innymi trybami są: 1080p z 60 kl./s, 1080p z 30 kl./s, 720p z 30 kl./s. Aby wykonać akceptowalne wideo, trzeba pewnie trzymać telefon w dłoni. Brak OIS daje się we znaki, co skutkuje szarpnięciami i schodkowością.
Moim zdaniem warto, ale z uwzględnieniem jednego warunku. Chcesz kupić tani telefon z dobrym aparatem? To w takim razie Infinix NOTE 40 nie jest stworzony dla Ciebie. Pomijając ten aspekt, jestem w stanie go polecić każdemu. Przede wszystkim to jeden z najtańszych smartfon dostępny na polskim rynku z ładowaniem bezprzewodowym! Gratisowa ładowarka, a w zasadzie dwie, to kolejny argument przemawiający za zakupem
Najważniejsza jest jednak świetna bateria. Infinix NOTE 40 potrafi bardzo dlugo wytrzymać na jednym ładowaniu. Zapowiedź długiej żywotności akumulatora jedynie potęguje moje przeświadczenie o wyższości tego podzespołu. Dołóżmy do tego bezproblemową komunikację wraz z bardzo dobrym ekranem AMOLED 120 Hz i nic więcej mi nie potrzeba do szczęścia.
To jeszcze nie koniec mocnych stron. Procesor nie jest najszybszy, natomiast cechuje się wysoką stabilnośćią i kulturą pracy. Duża ilość pamięci także przemawia za konfiguracją. Znalazł się nawet standard wodoszczelności w klasie certyfikatu IP54.
Wszystkim domorosłym influencerom nie spodoba się kiepska optyka. Z całą pewnością znajdziesz lepsze smartfony za 1100 zl]ł z większymi możliwościami fotograficznymi. Chciałbym jednak postawić pytanie, czy naprawdę tego oczekuje się od tanich telefonów? Moim zdaniem nie. Dlatego wystawiam redakcyjne wyróżnienie i biorę za to pełną odpowiedzialność. Infinix NOTE 40 to zakup godny uwagi.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Samsung Galaxy Z Flip7 i Z Fold7 dostaną większe ekrany, choć nic nie mówi się…
realme Neo7 pojawił się w Geekbench z MediaTekiem Dimensity 9300+ i 16 GB RAM. Smartfon…
Już nie mogę się doczekać, by w 2025 roku wydać własne pieniądze na telefony z…
Inteligentna opaska Fitbit może nie tylko mierzyć naszą kondycję fizyczną, ale i stan naszego zdrowia…
Graczu, tego RPG po prostu musisz mieć w swojej wirtualnej bibliotece. Mogę ci zagwarantować, że…
Xiaomi 15 Ultra po dzisiejszym przecieku nie ma już dla nas tajemnic. Poznaliśmy pojemność baterii,…