Mapy Google w miniony weekend miały spory problem ze zdjęciami. Fala opinii z nieprawdziwymi fotografiami wywołała konsternację u użytkowników. Wszystko to jednak przemyślane działanie.
Mapy Google nie miały w ostatnich dniach łatwo. To ze względu na skoordynowaną akcję, jaką przeprowadzili w Mapach austriaccy aktywiści ekologiczni. Mapy w weekend zalały bowiem zdjęcia austriackich zabytków, ale nie w takiej formie, w jakiej widzimy je obecnie na co dzień.
Aktywiści z grupy Ostatnie Pokolenie (Letzte Generation Österreich) postanowili bowiem ostatnio przeprowadzić happening, mający na celu nakreślenie problemów związanych ze zmianami klimatycznymi, których już doświadczamy na naszej planecie.
Mapy Google z fałszywymi zdjęciami z AI
Austriacy wykorzystali do tego celu zdjęcia przerobione z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Te przedstawiały takie obrazki jak m.in. wyschnięte rzeki i jeziora bez wody, czy też góry bez pokrywającego je zwyczajowo śniegu. Google nie ma tolerancji dla takich wybryków – nawet jeśli są one czynione w dobrej sprawie. Fotografie szybko zniknęły więc z Map Google w Austrii.
Nasze zasady wyraźnie zabraniają treści, które nie są oparte na prawdziwych doświadczeniach lub nie odzwierciedlają dokładnie lokalizacji. Usuwamy naruszające zasady zdjęcia.
— tłumaczy rzecznik Google w rozmowie z agencją AFP.
Szybka interwencja Google – co na to aktywiści?
Grupa Ostatnie Pokolenie nie jest oczywiście zaskoczona oświadczeniem Google – aktywiści spodziewali się takiej reakcji giganta. Ostatnie Pokolenie twierdzi przy tej okazji także, że gigant ignoruje katastrofę klimatyczną, tak samo zresztą jak władze wszystkich państw i wszystkie duże firmy. To, co jednak liczy się przede wszystkim dla aktywistów, to fakt, że akcja rozniosła się po mediach, a więc zwróciła uwagę wielu.
Swoją drogą, grupa Ostatnie Pokolenie w Polsce kojarzy się raczej kontrowersyjnie. Zasłynęła ostatnio w Polsce takimi akcjami jak blokowanie ulic Warszawy poprzez przyklejanie się do jezdni, czy też oblanie pomnika Syreny farbą. Raczej nie budzi więc ciepłych skojarzeń, szczególnie wśród Warszawian.
Źródło: Barrons, opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.