Anker przecenił różne sprzęty z okazji Amazon Prime Days, w tym powerbanki, czy ładowarki. Tak się składa, że mam parę z nich, czyli Anker Nano, PowerCore 737, czy Prime GaN 67W. Sprawdziłem, jak sprawdzają się w codziennym użytkowaniu. Zapraszam na tę krótką recenzję!
Jak pisałem dla Was w newsie o promocjach na sprzęty Anker podczas Amazon Prime Days, tak dzisiaj mam dla Was recenzję trzech sprzętów „ładujących”, które podczas tego wydarzenia możecie kupić taniej. Nie przedłużając, przejdźmy do ich omówienia
Zacznijmy od najtańszego w zestawieniu sprzętu, jakim jest miniaturowy powerbank. Oferuje on pojemność 5000 mAh i moc maksymalnie 22,5W. Jest kompatybilny tak z serią iPhone 15, jak i urządzeniami pracującymi na Androidzie. Jego forma z pewnością przypadnie do gustu osobom będącym w ciągłym ruchu, a dzięki takiemu rozwiązaniu, nie będą musiały się martwić o dostęp do gniazdka w trakcie dnia.
Całość została wykonana z tworzyw sztucznych, jednak bardzo dobrej jakości, więc nie ma odczucia obcowania z tanim produktem. Jest on dobrze spasowany, a jedynym ruchomym elementem jest męskie złącze USB-C, które oczywiście służy do ładowania innych urządzeń. Jak z kolei naładujemy powerbanka? Na boku znalazło się żeńskie USB-C.
Co ciekawe, nie jest niemożliwe użytkowanie go podczas użytkowania smartfona. Jest to nawet całkiem optymalne w kontekście ergonomii, ale oczywiście przy użyciu obu dłoni, bo inaczej to będzie „klops”. Warto dodać, że w zestawie znajdziemy wraz z nim przewód USB-C, a także instrukcje. Nie można nie wspomnieć jednak o nie małej wadze 101 gram.
Zacznijmy od tego sprawdzającego pojemność recenzowanego urządzenia. Na papierze jest to 18 Wh / 5000 mAh, a w rzeczywistości – według mojego testu oczywiście – 13 Wh / 2500 mAh. Nie starczył on na doładowanie realme GT5 Pro do pełna. Zrobił to od 20 do 80%. Jest oczywiście zauważalna różnica względem specyfikacji, jednak jak na coś, co ma nam pomóc doładować sprzęt w trakcie dnia bez ładowarki – całkiem spoko.
Co z tą mocą jednak? Oj różnie, zależnie od smartfona:
Najlepiej więc współpracuje z popularniejszymi markami smartfonów, potrafi także nieco podratować sytuację laptopa. Nie osiąga jednak ~22,5W, czy choćby ponad 20W na żadnym z ww. urządzeń. Jeżeli jednak go rozładujemy to ładuje się długo. Mowa tutaj o około 2 godzinach 20 minutach od 0-100%. Następuje to z mocą około 17W.
Pomiędzy dwoma powerbankami, jest i ładowarka podróżnicza, którą charakteryzują (podobnie jak Anker Nano) małe rozmiary, co z pewnością zadowoli osoby planujące zabierać jedną ładowarkę na wyjazdy. Maksymalna moc z portu USB-C (jest ich dwa) to 67W, natomiast z USB-A 22,5W. Powiedzmy sobie jednak o praktycznych jej stronach.
Znowu mamy tutaj tworzywa sztuczne i znowu można powiedzieć o ich wysokiej jakości. Całość jest również bardzo dobrze spasowana, włącznie z mechaniczną częścią, jaką są bolce. Można je „zgiąć”, przez co ładowarka w transporcie zajmuje jeszcze mniej miejsca, a jej kształt staje się bardziej regularny. Co ciekawe, nie jest ona pomimo swoich niewielkich rozmiarów lekka. Mowa jest tutaj o wadze 160 gram, czyli mniej więcej tyle, ile waży smartfon.
Wyposażono ją w dwa porty USB-C, mogące dostarczyć do 67W mocy pojedynczo, a także 22,5-wattowe USB-A. Oczywiście można używać wszystkich na raz, aczkolwiek w takiej sytuacji ta moc zostaje rozdzielona pomiędzy porty.
Sprawdźmy zatem, jak mocowo poradzi sobie ze smartfonami oraz laptopem, które to mam pod ręką, oczywiście pod USB-C:
Nie było problemów z NP1, czy Pixelem, Laptop również osiągnął zadowalające wyniki, a w przypadku realme oraz OnePlusa – standardowe jak na ładowarkę bez wsparcia ichniejszych technologii szybkiego ładowania. Dodatkowo sprawdziłem ją z powerbankiem, który zaraz sobie omówimy. Wyciągnęła końcowo maksymalnie 33,5W, czyli stosunkowo mało.
Problem jest jedynie z USB-A, które przy zapotrzebowaniu na zawarte w specyfikacji 10V/2,25A (22,5W) zwyczajnie „się wyłącza”. Maksymalnie jest w stanie „podać” około 20W. Jest to więc głównie produkt dla tych, którzy szukają małej ładowarki z paroma portami, a przy okazji USB-A nie jest dla nich super-ważne pod kątem maksymalnej mocy.
No właśnie, potężny powerbank, który charakteryzuje się niestandardowym, podłużnym kształtem. Trochę jak sztabka, trochę jak przerośnięte opakowanie na pastę do zębów. Jest to jednak całkiem ciekawe podejście, pozwalające na zobaczenie różnorodności w podejściu do tego etapu projektowania tego typu urządzeń. 140W maksymalnie, 24000 mAh pojemności – przejdźmy do praktycznych aspektów.
Jest to potężny kawał sprzętu, ważący ponad 0,5-kilograma i wykonany z tworzyw sztucznej wysokiej jakości. Do spasowania – jak przy poprzednich „propozycja” – tak i tutaj nie można się przyczepić. Mamy do tego spory przycisk, który odpala wyświetlacz LCD. Ten z kolei jest całkiem jasny i co najważniejsze – wyraźny. Informuje o tym, jak przebiega ładowanie, tak powerbanka, jak i urządzenia, którego baterię za jego pomocą uzupełniamy.
Oferuje dwa porty USB-C o maksymalnej mocy 140W oraz USB-A, który dostarczyć może 18W. Co do jego „ergonomii”… No nie jest to coś, co chcielibyśmy nosić z przypiętym smartfonem. Raczej stacjonarnie jest wygodniej z jego pomocą ładować, choć pierwsza opcja także jest możliwa. Nie ma co jednak dużo tutaj gadać, sprawdźmy w takim razie, jak się sprawuje w codziennym użytkowaniu.
Pojemność to rzecz, która jest jedną z najważniejszych w tego typu sprzętach. Specyfikacja mówi 24000 mAh / 86,4 Wh, a jak jest w rzeczywistości? Był w stanie naładować laptop Lenovo ThinkPad X395 od 0-100% i jeszcze nieco podładować OnePlusa 12, osiągając 81,2 Wh. Jest to naprawdę dobry wynik. Odpowiedzialne za niego jest rozdzielenie ogniw po 4000 mAh, ale to tylko moja teoria. Co z mocami portów?
Znów problem pojawił się z Nothing Phone 1, który uzyskał mniej więcej połowę optymalnej wartości. Jeżeli więc macie smartfon tej firmy, to raczej nie będzie powerbank dla Was.
No ale powerbank też jakoś trzeba naładować, czyż nie? W rzeczy samej. Cały proces z użyciem 65W ładowarki Green Cell zajął około 1,5 godziny, co uważam za bardzo dobry wynik, patrząc na pojemność tego modelu.
Jest to odpowiedź na potrzeby osób szukających pojemnego powerbanka obsługującego szybkie ładowanie, który uratuje każdy sprzęt, tak laptopa, tableta, jak i smartfon. Oczywiście, by wykorzystać jego pełnię możliwości, trzeba mieć do tego odpowiedni, kompatybilny sprzęt w kontekście uzyskiwanych mocy.
Omówione sprzęty w mojej ocenie z pewnością są w stanie znaleźć swoich odbiorców. Oczywiście każdy z nich jest inny i starałem się przedstawić, gdzie sprawdzi się najlepiej. Skoro promocyjne oferty, to w jakich cenach zakupicie te dobroci? Anker Nano kosztować będzie niecałe 90 złotych, co nie jest małą kwotą, aczkolwiek jest to specyficzny sprzęt, dla konkretnej grupy odbiorców.
Anker Prime GaN 67W z kolei kupicie za 208 złotych. Patrząc na rynek ładowarek całkiem dobra oferta. No i pozostał Anker PowerCore 737, czyli potężny powerbank, na którego – moim zdaniem – będzie najwięcej chętnych. Ten stać będzie za niespełna 400 złotych.
I to byłoby na tyle. Jeżeli szukacie ładowarki, to polecam swój obszerny test ładowarek 😉
Cya!
https://www.gsmmaniak.pl/1465045/jaka-szybka-ladowarka-test-power-delivery-gan/
Jesteśmy Partnerem Amazon i otrzymujemy wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za pośrednictwem linków.
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…
Po premierze wybitnie opłacalnego iQOO 13 pojawiła się zapowiedź długości aktualizacji. Ten tani flagowiec może…