Są takie rzeczy, których na rynku smartfonów po prostu brakuje. Najważniejszą jest polot na tym nudnym jak wiadomo co mieście. Wskazuję 5 fenomenów, które uwielbiałbym w 2024 roku.
Większość premier smartfonów w 2024 roku przyszło nam oceniać przez pryzmat opłacalności. Stosunku ceny do jakości. Nie ma w nich wiele ekscytującego sznytu. Tego uczucia, które napędzało mnie, gdy 15 lat temu zaczynałem na poważnie interesować się technologią. Tutaj chciałem podzielić się 5 zmianami, które w świecie smartfonów po prostu nam się należą.
W 2024 roku smartfony coraz bardziej mnie nużą
CMF Phone 1 i Nothing Phone 2a do niedawna były jedynymi godnymi uwagi telefonami w 2024 roku. Kropka. W tym tygodniu dołączyły do nich OnePlus Nord 4 oraz HMD Skyline. Podkreślam – godnymi uwagi, ale przez ich wyjątkowość. Reszta to ostrożne wyliczenia księgowość, czy koszty R&D, marketingu i wprowadzenia do sprzedaży zostaną pokryte przez sprzedaż. To nie postęp – to księgowość.
Z tego powodu od dość dawna chciałem napisać taki tekst. O tym, co sprawiało, że telefony były ekscytujące. O markach, funkcjach i systemach, które sprawiał, że podczas premiery serce było szybciej. Te 5 rzeczy nie powinno się stać – albo jak najszybciej powinny wrócić do świata żywych.
Windows Phone nie powinien zginąć
Takiego zestawienia nie da się zacząć inaczej niż od Windows Phone. Najlepszy system mobilny w historii nie miał prawa się nie udać. Microsoft miał ku temu wszystko. Rozpoznawalną markę, potęgę umysłów Nokii, świetny pomysł i miliardy dolarów. Lumie od początku swojego istnienia masakrowały Androida i iPhone’a. Minęło już ponad 10 lat od czasów, kiedy miałeś ostatni telefon z Windows Phone. I nadal trudno pojąć, jak mogło się to nie powieść.
Windows Phone, Microsoft i Lumia w 2024 roku mogłyby – przynajmniej teoretycznie – sprawdzić się z kilku powodów. Pamiętasz doniesienia o nastolatkach, który przez przebodźcowanie zaczęli porzucać smartfony na rzecz prostszych modeli. Te jednak kompletnie „nie dowożą” fotograficznie. Co mogłoby być więc lepsze od telefonu z kapitalnym aparatem, który oferuje Ci odwyk od Social Media? I tu widzę siłę Windows Phone w 2024 roku.
HTC pełza, a powinno latać
Temat HTC powraca niemal równie często, co Lumii. I jednocześnie obaj producenci w 2024 roku pokazali coś ciekawego. Może HTC U24 Pro nie jest tak ekscytujący co wspomniany HMD Skyline, ale jest co najmniej obiecujący. Nie bez powodu stawiam je obok siebie, bo oba telefony kosztują dokładnie tyle samo. I o ile z oceną Nokii/HMD/Lumii wstrzymam się jeszcze długo, tak HTC drażni mnie swoją powściągliwością.
Ustalmy jedną rzecz – HTC jest w stanie zrobić znacznie lepszy smartfon od ASUSa. Który z tych tajwańskich producentów jest lepiej znany ze swoich telefonów? No właśnie. Postanowiłem nie łagodzić tego nagłówka, bo po latach pełzania po kątach HTC stać na powrót. Również finansowo. Chcemy następcy HTC One, a nie następnych średniaków. Również wspomniany OnePlus Nord 4 pozwala tu na zastosowanie metalu na obudowie. I to jest myśl!
BlackBerry nie zasługiwało na tak smutny koniec
Pozostajemy w temacie producentów, które kiedyś masowo wybierali ludzie z wyższych sfer (pamiętacie ostatniego prezydenta USA, który nie był… a, zresztą). BlackBerry umarło w momencie porzucenia fizycznych klawiatur. Mam tutaj na myśli zarówno preferencje użytkowników, jak i wyposażenie ich smartfonów. Porównałbym to do pierwszych Nokii z oporowymi ekranami dotykowymi (jeśli właśnie nie googlujesz, co to znaczy, to jesteś już stary).
Mimo wszystko podobało mi się podejście do Androida w wydaniu BlackBerry. Wydaje mi się, że nie byliśmy jeszcze gotowi na nastawienie na bezpieczeństwo i prywatność, które w swoich telefonach próbowało promować BlackBerry. Wtedy jaraliśmy się wydajnością, wielkimi ekranami, szybkim ładowaniem i aparatami. 2024 rok pokazuje, że to BlackBerry miało rację, a my się myliliśmy.
Nie pogardziłbym iPodem w kieszeni
Co robi tu iPod? Przecież to nie smartfon. Na jednym z etapów był jednak po prostu iPhone’m bez SIM i aparatów. Przyznam szczerze, że w 2024 roku wcale nie pogardziłbym takim gadżetem. Takim, którego wibracje i powiadomienia nie przeszkadzają mi podczas słuchania muzyki. I właśnie dlatego zdecydowałem, że umieszczenie go tutaj jest po prostu obowiązkowe.
Kiedyś celem było, by połączyć wszystko. O ile takie nastawienie jest świetne w odniesieniu teorii wszystkiego, zestawu równań (lub jednego równania) opisujących Wszechświat, tak w elektronice sprawdza się coraz mniej. Nie chciałbyś znowu mieć odtwarzacza, który działa godzinami, ale nadal oferuje wygodę streamingu? iPod na miarę 2024 roku mógłby nim być. I tak, zdaję sobie sprawę, że Sony ma tego typu sprzęt (i to oparty na Androidzie), ale to nie ta półka cenowa. Drogie Apple, chyba nie zaszkodzi Wam spróbować, prawda?
Samsung zabił Galaxy Note, chociaż Fold nie dorasta mu do pięt
Na koniec zostawiłem chyba najbardziej kontrowersyjną tezę. Przecież Samsung Galaxy S24 Ultra to w zasadzie Note, prawda? Serio? Jeśli tak na to patrzysz, to prawdopodobnie nigdy nie rozumiałeś, o co chodzi w serii Galaxy Note. Do tego twierdzenie, że Samsung Galaxy Fold zastąpił Note’a, przyprawia mnie o ból brzucha. Ze śmiechu.
Galaxy Note nie był tylko serią Galaxy S na sterydach. Dla mnie był smartfonem, którego inżynierowie Samsunga stworzyli sami dla siebie. Chyba właśnie dlatego tak bardzo chciałem mieć jednego z nich w czasach, kiedy na pewno nie było mnie na niego stać. Kiedy już było, Samsung chciał sprzedawać go masom. Dlatego zabili serię, która w mojej opinii była najfajniejszym telefonem dla byłych użytkowników BlackBerry i Lumii. Sam spróbuj zgadnąć, dlaczego łączę ze sobą te dwa kamienie milowe mobilnego świata.
Opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.