Zastanawiacie się, jaki telefon do 2000 złotych ma najlepszą baterię? Test Sony Xperia 10 VI pokazuje, że ten smartfon jest bardzo mocnym kandydatem do bycia wygranym w tej kategorii. Co jednak jeszcze takiego oferuje? O tym opowie ten test Sony Xperia 10 VI.
Smartfony Sony w ostatnich latach nie cieszyły się popularnością. Czy jednak najnowszy średniak może to zmienić, chociażby świetną baterią w swoim segmencie? Zapraszam na test Sony Xperia 10 VI, gdzie opowiem Wam o kolejnym Samuraju z Japonii.
Ale to wywnioskujecie ze specyfikacji, o której jednak za moment. Na początek rzeczona cena. Obecnie smartfon ten jest do kupienia za 1899 złotych.
Dla porównania, bardzo blisko cenowo jest chociażby nie tak dawno testowany Google Pixel 8a. Nie ma co jednak teoretyzować, sprawdźmy specyfikację, a następnie przejdźmy do praktycznych aspektów.
Dane podstawowe | |
Wymiary | 68 x 155 x 8.3 mm |
Waga | 164 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | nanoSIM + nanoSIM lub eSIM, Dual SIM |
Data premiery | 2024, maj |
Ekran | |
Typ | OLED 6.1'', rozdzielczość 2520x1080, 449 ppi, 60 Hz |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Qualcomm Snapdragon 6 Gen 1 |
Procesor | 2.2 GHz, 8 rdzeni ((4x Cortex-A78 2,2 GHz + 4x Cortex-A55 1,8 GHz)) |
GPU | Adreno 710 |
RAM | 8 GB |
Bateria | 5000 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD do 1,5TB |
Porty | USB (2.0 typu C, obsługuje OTG), audio (mini-jack 3.5mm) |
Pamięć użytkowa | 128 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android, Sony |
Łączność | |
Transmisja danych | 5G n1, n3, n5, n7, n8, n20, n28, n38, n40, n41, n77, n78, n79 |
WIFI | 802.11 a/b/g/n/ac |
GPS | GPS, GLO, BDS, GAL, QZSS |
Bluetooth | 5.2, A2DP, LE, aptX HD |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 48 MP, wideo 4K (3840x2160), 30 kl/s, lampa błyskowa, 48 MP + 8 MP |
Dodatkowy | 8 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s, 8.0 |
Niestety, ale jeżeli liczyliście na to, że w pudełko z najnowszym średniakiem od Sony znajdziecie coś „przydatnego” prócz smartfona, to się niemiło zaskoczycie. Brak ładowarki jest swego rodzaju standardem w obecnym świecie, jednak opakowanie zawiera jedynie:
Tyle. Nie znalazłem w nim przewodu, ani też „kluczyka” do tacki SIM, który nie jest jednak potrzebny w przypadku tego modelu. Tak czy owak, japoński producent nie postarał się o chociażby przewód USB-C, który powinien nomen omen być podstawowym dodatkiem do smartfona – szkoda.
Ale może najpierw o tym, jakie materiały tutaj znajdziemy. Mimo niespecjalnie niskiej ceny, producent zdecydował się na połączenie szkła z przodu oraz tworzyw sztucznych w kontekście nieco zaoblonej ramki oraz „plecków” urządzenia. Mimo tego całość jest zadziwiająco przyjemna w użytkowaniu i nie dopatrzyłem się, by podczas moich testów pojawiły się jakieś zarysowania.
Składa się na to chociażby bardzo dobre spasowanie ze sobą wszystkich części omawianego smartfona. Matowe wykończenie dodaje „feelingu” obcowania z droższym urządzeniem, nawet pomimo tego, że to ciągle plastik, to prezentuje się naprawdę dobrze. Przyciski działają z odpowiednim oporem, a do ich osadzenia nie można mieć większych zastrzeżeń. Jedyny problem mam z czytnikiem linii papilarnych – stosunkowo wolny, często nie czyta poprawnie i generalnie to dawno tak problematycznego czytnika nie widziałem.
Jak wiadomo, Sony Xperia 10 VI kontynuuje projekt swoich poprzedników, będą smartfonem stosunkowo długim, a przy tym niezbyt szerokim. Całość na co dzień użytkowało się jednak dobrze i nie miałem większych problemów z korzystaniem z tego modelu z użyciem jednej dłoni. Oczywiście, gdyby nieco zmniejszyć ramki wokół ekranu, byłoby jeszcze lepiej, jednak obecnie nadal jest zwyczajnie „dobrze”.
Najpierw może, dlaczego kinowy. Jest to ekran OLED o przekątnej 6,1″ o rozdzielczości 1080 x 2520 pikseli, czyli w proporcjach 21:9. Te z kolei są właśnie „tymi kinowymi”. Niestety, nie zaznamy tutaj wyższego odświeżania, bo jest to jeden z nielicznych smartfonów, który w tej półce ma do zaoferowania tylko 60 Hz. Szkoda, moim zdaniem utracony potencjał w tej kwestii.
Ramki z kolei – jak to w Sony bywa – są stosunkowo duże w kontekście dolnej i górnej, z kolei boczne są całkiem w porządku. Z pewnością trochę węższe od „konkurencyjnego” Pixela 8a. Warto także wspomnieć o tym, że problemów z ostrością tutaj nie zaznacie. Taka rozdzielczość w połączeniu z małą przekątną, daje nam około 449 PPI, co jest wynikiem w 110% wystarczającym do codziennego użytkowania. Sprawdźmy jednak, co takiego jest on w stanie zaoferować w kontekście jasności.
Biorę kolorymetr w ruch i mówię „sprawdzam”. W trybie manualnym jesteśmy w stanie osiągnąć 650 nitów, co jest wynikiem na poziomie „w porządku”, niespecjalnie źle, niespecjalnie dobrze. Z kolei w trybie automatycznego ustawiania jasności, wyświetlacz Sony Xperia 10 VI rozświetla się do prawie 950 nitów, co jest „sympatyczną” wartością.
Które są bardzo istotne rzecz jasna. Pokrycie gamutów w testowanym smartfonie wygląda tak:
Są to TOPowe wartości, których można oczekiwać od flagowców z krwii i kości. W historii moich pomiarów testowanych telefonów, jest to najlepszy wynik, jaki uzyskałem. Te wartości zwyczajnie robią wrażenie i tutaj można doszukiwać się siły tego modelu. Co jednak z poziomem błędu ΔE (delta E)?
Zdecydowanie nie jest już tutaj tak kolorowo, jak w przypadku gamutów. Maksymalny „odchył” jest dosyć mocny, choć myślę, że pokrycie gamutów to rekompensuje. Pozostało jeszcze wspomnieć o kwestii balansu bieli. Temperatura barwowa tego wyświetlacza to 7351 Kelwinów. Z kolei błąd ΔE w kontekście bieli wyniósł 6,18, a czerni – 9,58. Trzeba więc brać pod uwagę, że zdjęcia, które będziemy oglądać na smartfonie, mogą wyglądać zauważalnie inaczej na ekranie laptopa, czy monitorze przy PC.
I nie są to słowa, które byłyby przesadą, wszak smartfony z linii Sony Xperia posiadają świetnie umiejscowione głośniki, by efekt stereo był jak najbardziej słyszalny. Jeden znajduje się oczywiście w górnej ramce nad ekranem, drugi z kolei w dolnej i są skierowane bezpośrednio w stronę słuchacza. Szkoda, że większa ilość producentów nie decyduje się na taki zabieg.
Całość gra naprawdę przyzwoicie, a wpływ na to ma właśnie kwestia tego, że mamy „prawdziwe stereo”, nie „boczne” jak w dużej ilości smartfonów konkurencji. Jak to w telefonach jednak bywa, brakuje basu, ale średnica oraz sopran są na całkiem dobrym poziomie, a z całości korzystało mi się zwyczajnie przyjemnie.
W kontekście głośności, także daje radę, może nawet niektóre małe głośniki Bluetooth byłby w stanie zastąpić, także jakościowo. Zwyczajnie Sony Xperia 10 VI to smartfon, który ma dobre głośniki, tutaj japoński producent plusuje.
Problem ze smartfonami Sony jest taki, że pomimo, iż jest to firma odpowiedzialna za najlepsze matryce do aparatów w smartfonach (i nie tylko) na rynku, to do tej pory raczej nikt się „nie rozpływał” nad ich możliwościami. Szczególnie właśnie średniopółkowej Xperii 10. Mamy tutaj 48 MP matrycę Sony IMX582 w głównym aparacie, sparowaną z PDAF oraz jasnym obiektywem z OIS. Oprócz tego jest 8 MP aparat ultraszerokokątny, z polem widzenia 120˚, a także taka sama kamerka selfie o rozdzielczości 8 MP, bazująca na tym samym sensorze Hynix HI846. No ale jak sobie radzą w praktyce?
Wszystkie zaprezentowane niżej zdjęcia możecie sprawdzić w oryginalnej jakości | tutaj.
Tradycyjnie, zaczynamy od głównego modułu, gdzie zaprezentowane zostaną także fotografie z użyciem 2-krotnego zooma cyfrowego. Łącznie mamy 15-ujęć w ustandaryzowanych miejscach, tak, by zaoferować możliwość porównania ze sobą różnych smartfonów, niekoniecznie testując je w tym samym czasie.
Całość spisuje się poprawnie / dobrze pod kątem szczegółowości w odpowiednich warunkach oświetleniowych, jak wiadomo – im więcej światła, tym łatwiej o dobre ujęcie. Niestety, przybliżając zdjęcia na podglądzie, zauważymy dosyć szybko „efekt farb oleistych”, czyli zwyczajne rozmycie szczegółów.
Kolorystyka z kolei jest w porządku, chociaż duże różnice między standardową nastawą, a 2-krotnym zoomem cyfrowym jest naprawdę ogromna momentami. Czy na plus? Raczej nie, więc tym bardziej coś tu jest nie tak. Co konkretnie? To już wie tylko i wyłącznie osoba odpowiedzialna za algorytmy, które „obrabiają” zdjęcie.
HDR to znów coś, o czym można rzec, że działa przyzwoicie lub dobrze, chociaż jak dla mnie, najlepiej widać to właśnie nie na zoomie, a opcji „x1”. Co do autofokusa, ten raczej za dnia się nie myli.
Słońce zaszło, noc nadeszła, sprawdźmy jak Xperia 10 VI radzi sobie po zmroku.
Flary niestety są obecne i jeżeli mamy mocne źródło światła, to jest prawie pewne, że zobaczymy je na zdjęciu. Sony nie postarało się w kontekście optyki, którą zastosowało w swoim średniaku, co właśnie uwidacznia to zjawisko.
Oczywiście, ilość szczegółów zostaje jeszcze mocniej ograniczona – przypomnę, że za dnia już nie była „powalająca”. W takich warunkach pojawia się także więcej szumu, a także mocniej widoczne są efekty odszumiania, co również powoduje ubywanie szczegółów.
Niektóre zdjęcia są poruszone, inne z kolei mają problemy z działaniem AF. Niestety, ale jak na smartfon za taką kasę, nie radzi on sobie zbyt dobrze z nocną scenerią. Z bolączek można wymienić również nie do końca dobre radzenie sobie z „ledowymi napisami”, które momentami zamieniają się w plamę swiatła.
Pora na drugie oczko na tyle Sony Xperii 10 VI. Co takiego jest nam w stanie dostarczyć?
Jak widać, zdarzają się też takie zdjęcie, gdzie efekt finalny za dnia jest jak ze smartfona za 500 złotych. To jest jednak raczej rzadkość, co możecie zobaczyć na większości wykonanych fotografii. Pochwalić można zbliżoną kolorystykę względem głównego aparatu, co nie jest takie oczywiste.
HDR raz sobie radzi lepiej, raz gorzej i to samo można by rzec o autofokusie, który czasami lubi sobie przestrzelić. Trzeba więc brać poprawkę na to przy robieniu zdjęć tym smartfonem z użyciem aparatu ultraszerokokątnego, że lepiej zrobić „o jedno za dużo” niż „o jedno za mało”.
No ale szczegółów to już za dnia niestety wielu nie zobaczymy. Tak musiało skończyć się zastosowanie naprawdę stosunkowo małej matrycy w porównaniu nie tylko z konkurencją na tym samym poziomie cenowym, ale i tańszą. Co jednak dzieje się nocą?
Jeszcze mocniej ograniczona ilość szczegółów, czyli w zasadzie standard, chociaż tutaj niektóre fotografie zwyczajnie nie nadają się (moim zdaniem) do użytku. Flary „oczywiście” są obecne, często też widać „fioletowy szum” na zdjęciach w ciemnych miejscach.
Jest to zwyczajnie aparat, który do (co najwyżej) zadowalającego zdjęcia potrzebuje naprawdę bardzo dobrych warunków oświetleniowych. Dlatego też raczej nie spisze się w miejscach, gdzie tego sztucznego, bądź naturalnego światła brakuje.
Przyszła pora na „selfiaki”, jak z nimi radzi sobie testowany sprzęt?
Powiedziałbym, że bardzo nijako. Można byłoby je określić mianem poprawnych, ale nic więcej. Chociaż, poprawnych… ciężko mi tutaj to ubrać słowa, ale mam nadzieję, że widząc powyższe fotografie, wiecie, o czym mówię – szczegóły niby okej, niektóre zdjęcia jak „przez mgłę”, działanie HDRu takie sobie itd.
Łapcie próbki w „najlepszych” trybach dostępnych na każdym z oczek, a po nich omówimy sobie, jak to wypada.
Na początek skupmy się na głównym aparacie oraz najwyższej dostępnej rozdzielczości. Widzimy tutaj sporo szczegółów, które jednak są nieco zaburzone. Dlaczego? Przez działanie stabilizacji, która nie dość, że sama w sobie nie działa tak, jak można byłoby tego oczekiwać, to jeszcze generuje dodatkowy, elektroniczny szum. Z minusów można wymienić także flary, które pojawiają się na praktycznie wszystkich nagraniach. Z plusów natomiast, audio brzmi naprawdę dobrze, a „HDR” radzi sobie przyzwoicie.
W rozdzielczości FullHD zmienia się tyle, że jest płynniej, jednak ilość szczegółów, a także jasność nagrania spadają. Raczej preferowałbym mimo wszystko korzystanie z 4K.
Jak zatem radzi sobie aparat ultraszerokokątny? Niestety, ale jest „tylko” FHD, co w połączeniu z taką, a nie inną matrycą, daje mizerny efekt w kontekście szczegółowości nagrań. Poprawia się natomiast stabilizacja, która oczywiście przez wzgląd na to, że mamy tutaj do czynienia z obiektywem ultraszerokokątnym ma łatwiejsze zadanie. Całość wygląda po prostu słabo.
Aparat selfie z kolei radzi sobie przeciętnie, nagrania z niego zdają się być jakieś „wyjałowione„, jakby nagrane przez mgłę. Nie, to nie wina brudnego obiektywu, ten aspekt był przeze mnie sprawdzany. Można co nieco ponagrywać, ale bez szaleństw.
Były dobre warunki, czas na „nieco” bardziej wymagające.
Znów rozpoczynamy omówienie od najlepszego aparatu z dostępnych. Oczywiście, jak można się domyśleć, ilość szczegółów w obydwu nastawach spada, z kolei słaba stabilizacja i szum, jaki generuje, jeszcze mocniej daje się we znaki. Jasne miejsca niekiedy wyglądają jedynie jak „białe plamy”, a w FHD ciemniejsze miejsca z kolei są na tyle ciemne, że ciężko w nich dojrzeć jakieś szczegóły.
Nagranie z aparatu UW określiłbym jednym słowem – nieużywalne. I na tym bym zakończył, z kolei to z aparatu selfie można zaliczyć do w miarę udanych, ale raczej unikałbym dynamicznych sytuacji (biegu, szybszego chodu etc.), bo zwyczajnie działa to na niekorzyść, obniżając ilość szczegółów.
Mamy tutaj bowiem Snapdragona 6 Gen 1, którego można by spozycjonować gdzieś w okolicach Snadpragona 778G, czyli dość popularnego procesora dla średniaków sprzed… 2-3-4 lat. Nie brzmi zachęcająco, jednak kto wie – może się obroni. Do dyspozycji ma również 8 GB pamięci operacyjnej LPDDR4X oraz 128 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1. Wiemy „co ma papier”, przejdźmy w takim razie dalej.
Benchmarki w ruch, a na pierwszy ogień, zgodnie z tradycją, test throttlingu. Sony Xperia 10 VI oferuje całkiem dobrą kulturę pracy pod tym kątem throttlingu procesora. Po 15-minutowych „męczarniach” w CPU Throttling Test, naszym oczom ukazuje się informacja, że CPU zrzucił swoją wydajność o 22%. Jest to przeciętny wynik i spodziewałem się lepszych rezultatów, czyli mniejszego throttlingu.
Idziemy dalej, a tam już czeka Geekbench 6 oraz AnTuTu v10. Pierwszy benchmark pokazał 949 punktów dla pojedynczego rdzenia oraz 2803 punktów dla całego procesora. Są to raczej wyniki smartfonów położonych bliżej 1000 złotych, niżeli 2000 złotych. Tak samo wygląda to w przypadku drugiego benchmarka, gdzie testowany smartfon „wypluł” niespełna 552 tysięcy punktów. Powtórzę się – wyniki nie na tę półkę cenową.
Kolejnym aspektem, który sobie sprawdzimy, jest pamięć wewnętrzna. Radzi sobie ona naprawdę dobrze w testach sprawdzających zapis oraz odczyt. W przypadku sekwencyjnych wartości, jest to 1026 MB/s odczytu oraz 1001 MB/s zapisu. Jeżeli weźmiemy sobie losowy dostęp, to te wartości spadają do odpowiednio 595 MB/s i 395 MB/s. Jak najbardziej można tutaj pochwalić japońskiego producenta za takie wartości.
Nie jest to najwydajniejszy smartfon pod słońcem, jednak wypada sprawdzić, co się dzieje z jego wydajnością „w grach” podczas długotrwałego obciążenia. Oczywiście mowa jest tu o 3DMark Wilf Life Stress Test, który łącznie testuje telefon na przestrzeni 20-przebiegów testowych. Jak widzimy, stabilność w kontekście uzyskiwanych wyników jest świetna, jednak sam wynik już nie tak bardzo. Pytanie, jak realnie nagrzewa się Sony Xperia 10 VI podczas tego typu sprawdzianu?
Przód smartfona w najcieplejszym miejscu osiągnął temperaturę 38,7°C, z kolei tył nieco więcej, bo 41°C. W obecnych upałach nie są to jednak wartości, które powinny dawać się we znaki. Można więc powiedzieć, że całość jest stosunkowo chłodna, a owe miejsca są zwyczajnie dosyć małymi obszarami. Do tego warto dodać, że podczas codziennego użytkowania owe temperatury będą niższe.
Kolejnym ustandaryzowanym punktem jest mój test szybkości, który ma sprawdzić, jak dany smartfon radzi sobie w codziennych trudach. Obejmuje on dwa przebiegi – pierwszy z „czystym RAMem”, a drugi ładując aplikacje z pamięci operacyjnej:
Niby mamy tutaj procesor, który wydajnościowo według różnych benchmarków stoi w okolicach Snapdragona 778G, a potrafi zaskoczyć. Pierwszy przebieg smartfon zaliczył w 1 minutę 35 sekund oraz 86 setnych. Drugi z kolei zajął mu tylko 46 sekund i 51 setnych, dając łączny czas 2 minut, 22 sekund oraz 34 setnych. Nie jest to smartfon, który ma problemy z trzymaniem aplikacji w RAMie, a przynajmniej nie tak duże, jak wspominany parokrotnie już wcześniej Pixel 8a.
Oczywiście, w kontekście użytkowania na co dzień widać, że nie jest to demon prędkości. Wynik pierwszego przebiegu w miarę dobrze odwzorowuje to, że „w pierwszym rzucie” będzie czuć różnicę w stosunku do wydajniejszych urządzeń, także z tej samej półki. Tutaj „czyszczenie RAMu” raczej szkodzi responsywności, niżeli ją poprawia.
Mamy tutaj Androida 14, z nakładką od Sony, która jednak nie zmienia wiele w jego wyglądzie, czy też funkcjonalności. Ma jednak „swój klimat”, który nazwałbym oldschoolowym, chociażby w kontekście paska z „narzędziami”, który ściągamy od góry. Wygląda jak wyjęty z naprawdę starych Xperii – niewiele się tu zmieniło, można by pomyśleć.
Oczywiście, mamy także parę aplikacji pre-instalowanych (na etapie konfiguracji można wybrać, które się chce zainstalować) przez Sony, ale raczej są przydatne, choć oczywiście zależy dla kogo. Tak czy owak – dobrze, że można zainstalować, a nie trzeba. Poprawki zabezpieczeń są (na moment pisania recenzji) z czerwca 2024 roku, więc całkiem świeże. Czy są jakieś problemy natury „software’owej”?
Tak, podobnie, jak z Pixelem 8a, tak i tutaj miałem problem z Telegramem, który czasami nie ładował się poprawnie z RAMu – ale tylko z nim co ciekawe i niespecjalnie często. Wspominając kwestię wsparcia, Sony deklaruje, że Xperia 10 VI może liczyć na 3 duże aktualizacje (czyli do Androida 17 włącznie) oraz 4 lata wsparcia poprawkami bezpieczeństwa.
W dobie smartfonów, dla których 6 godziny SoT jest wyzwaniem, Sony Xperia 10 VI wyróżnia się na ich tle w znacznym stopniu. W najgorszym scenariuszu osiągnąłem trochę powyżej 6 godzin, natomiast w najlepszym – niespełna 9 godzin. Są to bezprecedensowe wartości, tak w tym segmencie, jak i w praktycznie każdym innym. Oczywiście, trzeba brać pod uwagę różne użytkowanie smartfonów przez każdego z nas.
Średnio powiedziałbym, że stać go na 7 godzin czasu na ekranie, które możemy rozłożyć na dwa, czasem na trzy niepełne dni. Myślę, że duża część z Was właśnie będzie mogło użytkować ten smartfon dwa pełne dni bez doładowania go w między czasie. Co z ładowaniem? Producent nie podaje mocy, natomiast do 50% zajmuje ono 40 minut, z kolei do 100% łącznie 1 godzinę 53 minuty. Mogłoby być szybciej, aczkolwiek przynajmniej bateria naprawdę spisuje się znakomicie.
W kontekście działania takich technologii, jak VoLTE, VoWiFi, czy też łączności 5G to mogę powiedzieć, że wszystko „bangla jak należy„. Dwie pierwsze możecie włączyć w ustawieniach, z kolei 5G już musi „samo się złapać”, o ile macie w pobliżu nadajnik działający w odpowiedniej częstotliwości. W tym zakresie wszystko zwyczajnie „gra”.
Podsumowanie zacząłbym od słów, że Sony Xperia 10 VI to nie jest zły smartfon. On naprawdę ma argumenty, by się bronić – niestety, cena skutecznie większość z tych pozytywnych aspektów zwyczajnie „niszczy”. 1899 złotych za ten model to zdecydowanie za dużo. Głównie można tutaj popatrzeć na to, jaka wydajność jest oferowana pod kątem procesora i „grafiki”.
Oprócz tego można by wymienić 60 Hz odświeżanie wyświetlacza, wolne ładowanie, w tej półce raczej przeciętny aparat… Zwyczajnie cenowo jest on przestrzelony. Jeżeli byłby oferowany bardziej w granicach, bo ja wiem… 1300 złotych? Wtedy mógłby nawiązywać rywalizację w swoim przedziale cenowym. Obecnie w prawie żadnym aspekcie nie może.
Chociażby obecność złącza słuchawkowego jack 3,5 mm. Oprócz tego, z mocniejszych argumentów, trzeba wymienić jakość wykonania stojącą na zaskakująco dobrym poziomie. To samo można powiedzieć o ergonomii – z żadnego pilota nie korzystało mi się tak dobrze, jak z tej Xperii. Idąc dalej mamy kwestię wyświetlacza, który oferuje jasność na przyjemnym poziomie oraz bardzo dobre odwzorowanie barw. Przyjemne są również głośniki, które to są prawdziwym stereo, czego mi osobiście brakuje w wielu smartfonach.
Przyzwoicie z kolei wypada jakość zdjęć głównego aparatu za dnia. Co z wideo z tego oczka, a przy okazji przedniej kamerki selfie? W dzień jest to całkiem dobry poziom jakościowy. Całość rejestruje również zadziwiająco dobrze audio, czyt. naszą mowę podczas nagrywania wideo. Jak z kolei na co dzień omawiana Xperia 10 VI pracuje? Cechuje ją dobra kultura pracy procesora, który nie ma problemów z nadmiernym throttlingiem.
Oprócz tego smartfon ten plusuje szybką pamięcią wewnętrzną, która na niektórych zrobi naprawdę piorunujące wrażenie. Spisał się on także dobrze w teście „speed test„, a jego bateria „rozwaliła bank”. Jest to bowiem iście fantastyczny akumulator.
No ale są także minusy. Wspominana już wysoka cena, czy brak ładowarki, a nawet przewodu nie zachęcają do kupna tego modelu. To samo z czytnikiem linii papilarnych, który – niestety – działa naprawdę źle w porównaniu z konkurencyjnymi urządzeniami. Nie do końca rozumiem także 60 Hz odświeżanie, które ogranicza poczucie płynności podczas korzystania z tego japońskiego tworu.
Aparat w większej części niestety zawodzi, przede wszystkim w nocy, ale nie tylko. W dzień nawet ultraszerokokątny działa przeciętnie. Nagrania z kolei w nocy z praktycznie każdego aparatu są kiepskie, choć z ultraszerokokątnego najgorsze. Nie pomaga w tym także kiepska stabilizacja, która w dzień również jest problemem. To samo można powiedzieć o flarach na każdym kroku. No i na koniec wspomniałbym o wolnym ładowaniu.
Otóż, mili Państwo – nie. Za 1200-1300 złotych, dla mnie byłby do rozważenia. W obecnych warunkach cenowych jest to model, który pomimo tego, że darzę sentymentem smartfony od Sony (czego dowodem jest chociażby Sony Xperia Z5 na mojej „ściance fotograficznej”), tak ten smartfon jest naprawdę mocno przestrzelony cenowo.
I to byłoby na tyle w tym teście ode mnie, trzymajcie się zdrów, a ja – standardowo – lecę przygotowywać kolejną recenzję dla Was 😉
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
https://www.gsmmaniak.pl/1490883/google-pixel-8a-test-recenzja-opinia-czy-warto-kupic/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…