Słuchawki bezprzewodowe za około 300 złotych, które biją się z droższymi modelami? Zapraszam na test OnePlus Nord Buds 3 Pro, czyli następcy udanych TWS-ów. Czy nowy model jest wart Twojej ceny i te słuchawki powinny wylądować w Twoich uszach?
Może niektórzy z Was kojarzą model OnePlus Nord Buds 2. Były to naprawdę ciekawe słuchawki na „swojej premierze”. Jak jednak będzie z ich następcami, którzy mieszczą się w półce cenowej około 300 złotych? Nie przedłużając, zapraszam na test OnePlus Nord Buds 3 Pro.
Bo jakżeby o niej nie wspomnieć. Są to słuchawki w finansowym zasięgu myślę wielu osób, które rozważają zakup TWS’ów. Mowa o kwocie 319 złotych. W zasadzie to w ostatnim czasie już trzecie słuchawki kręcące się w tym budżecie.
Tym razem słuchawki dotarły do mnie bez oryginalnego pudełka, więc zwyczajnie pominę jego kwestię, a przejdę do tego, co najważniejsze. Znajdziemy w nim:
Czyli standardowy zestaw, który oferuje także konkurencja. Nie ma „wyjścia przed szereg”, a powtórzę się – nawet zapasowa para tipsów w rozmiarze M pozwoliłaby się wyróżnić.
Wszak to także ważny aspekt w kontekście każdego sprzętu. Kupując słuchawki chcielibyśmy używać ich jak najdłużej, nieprawdaż? No ale szczegóły, zaczynając od etui. Te wykonane jest w całości z tworzyw sztucznych, które jednak dają wrażenie dobrego jakościowo materiału. Wpływ na to może mieć wykończenie dolnej części, nieco mniej błyszczącej (choć całość to nadal mat), a także ze „wzorkiem”, który przebija „nudę” pod kątem wyglądu.
Całość jest również dobrze spasowana z minimalnym luzem w kontekście wieczka. Nie jest ono jednak odczuwalne w codziennym użytkowaniu. Same w sobie TWS-y z kolei to także głównie tworzywa sztuczne, lecz częściowo wykończone matowo (większa część stema), częściowo zaś błyszcząco (kopuła i panele dotykowe na stemach). Całość jest również bardzo dobrze spasowana, przez co nie odczuwa się żadnych ostrych krawędzi na łączeniach poszczególnych składowych.
Oprócz tego to błyszczące wykończenie paneli dotykowych jest strzałem w dziesiątkę, wyróżniając je na matowych stemach. Dodatkowo są one w leciutkim wgłębieniu, co także ułatwia ich identyfikację. Dla potwierdzenia zważyłem także słuchawki, jak i etui, które ważą kolejno 4,46 i 38,17 grama.
Na początku oczywiście trzeba pamiętać, że kwestia wygody jest mocno indywidualna. Wracając jednak do meritum, testowany model zrobił na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie pod tym kątem. Słuchawki dobrze osiadły w uszach, na odpowiedniej głębokości w kanale słuchowym. Był jednak na początku szkopuł wynikły z niedopasowania lewego tipsa. Po zmianie na „L-kę”, problem ten został umniejszony, jednak nie wyeliminowany. Dlatego też często zwracam uwagę na to, że dodanie dodatkowej pary-dwóch tipsów to nie koszt, a realnie może wpłynąć na wygodę.
Będąc bardziej konkretnym, właśnie w lewym uchu przy mniejszym tipsie (M) całość nie wypełniała odpowiednio wejścia do kanału słuchowego, przy większym z kolei robiła to lepiej, lecz płytsze osadzenie nadal powodowało, że przykładowo ANC nie działało w lewym uchu tak dobrze, jak w prawym. Oprócz tego czuć tę różnicę w użytkowaniu, co nie jest pożądanym efektem. Jeżeli jednak obydwa tipsy byłyby dopasowane tak samo, to kwestia wygody była by naprawdę świetna. Tak to można uznać ją za dobrą, bo długie sesje nie powodują większych problemów.
Na pewno całkiem dobra pod kątem personalizacji, ale już na początku można pochwalić działanie paneli dotykowych. Dobrze „łapią” tapnięcia i raczej nie zdarzało się, by coś „same zrobiły”. No ale dobra, co takiego sterowanie nam w tych słuchawkach umożliwia? Standardowo – niewiele (boldem zaznaczone domyślne ustawienia).
Jest więc sporo opcji, jednak na obydwu słuchawkach domyślne przypisane są jedynie… trzy. Za to więc nie należy się pochwała, jednak za możliwość dosyć szerokiego spersonalizowania (łącznie 5 funkcji per słuchawka) – już tak.
Bo co to za słuchawki, które miałyby wszystko na „tip top”, a grałyby jak… Raczej rozumiecie o czym mówię. To oczywiście także dla Was sprawdziłem, bo jakżeby inaczej. Spory przetwornik, miłe wspomnienia po poprzedniku, ale czy poziom został poprawiony?
Zacznijmy od najniższego pasma, które jako pierwsze wyróżnia się na tle pozostałych. Basu jest sporo, charakteryzuje się dynamiką na dobrym poziomie, a także przyjemnym zejściem. Nie można tutaj mówić o „kartonowym brzmieniu”. Jest także funkcja, która go wzmacnia, ale o niej nieco później. Nazwałbym go także treściwym.
Ta z kolei, podobnie jak w „dwójkach”, jest wycofana względem dwóch pozostałych pasm. Nie jest to jednak mocne wycofanie, bo nadal otrzymujemy całkiem dużo szczegółów w brzmieniu instrumentów, czy wokalu. Wychodzi nam tutaj powoli „spokojna V-ka”.
Którą potwierdza granie najwyższych pasm. Jest ich również sporo i mocno zaznaczają swoją obecność. W zasadzie na takim samym poziomie, co bas. Jakościowo także prezentuje dobry poziom, oferując klarowność i „jasność” brzmienia, jednak nie narzuca się tak, by „kłuć” po uszach.
No i jest funkcja wzmacniająca doznania płynące ze słuchania muzyki skupionej wokół basu. Możemy ją włączyć w aplikacji, bo standardowo jest wyłączona. Umożliwia nie tylko jednak jego wzmocnienie, ale także „obniżenie” w zakresie -10 do +10. Osobiście preferowałbym +2/+3. Na takim poziomie nadal możemy się cieszyć z reszty pasm, wyżej całość jest raczej zamulona i nie wpływa to korzystnie na odsłuch.
Za ten aspekt muszę OnePlusa pochwalić, bo bardzo fajnie pozycjonują te słuchawki brzmienia. Bez problemu jesteśmy w stanie określić, z której strony dochodzi dany dźwięk, a także – przykładowo w grach – odległość. Choć może bardziej powinienem to ująć w inny sposób – jest ona tak szeroka, że z „dużej odległości” usłyszymy naszego oponenta.
Tryb gier? Raczej fajnie jest go włączyć, jeżeli faktycznie mamy zamiar korzystać z nich podczas grindowania kolejnych „poziomów” w naszym ulubionym tytule. Bez tego da się odczuć małe, ale jednak zauważalne opóźnienie. Z włączonym całość jest na tyle dobra, że nawet szybsze gry można raczej spokojnie pograć, o ile nie jest to poziom „pro”.
Standardowo, dwie próbki, a następnie moja ocena, która oczywiście nie jest wiążąca. Na początek ciche pomieszczenie:
Następnie głośne:
I jak? W tej półce cenowej jest to mniej więcej coś, czego można się spodziewać. W cichym otoczeniu jest zwyczajnie „okej”, bez szału przez „wybuchy”. W głośnym z kolei momentami jest ciężko zrozumieć, co ktoś mówi, co oczywiście nie jest pożądane. Nie są to ani najlepsze, ani najgorsze mikrofony w słuchawkach bezprzewodowych do 300 złotych.
Przez wzgląd na to, iż dopasowanie słuchawek (a raczej słuchawki w lewym uchu) nie było idealne, to też można było się spodziewać, że działanie ANC zostanie przez to zakłócone – i tak też było. Całościowo aktywna redukcja hałasu działa w tym modelu na dobrym poziomie, jednak w moim przypadku często „przeciekała” właśnie z lewej strony. Jeszcze raz wystosuję apel do drogich producentów tego typu sprzętu – 1 czy 2 dodatkowe pary nie zmienią za bardzo ceny produkcji słuchawek, a poprawią komfort użytkowników. Na co czekać?
No i oczywiście poprawiłoby to w tym wypadku ocenę ANC, a tak to – cóż, z moich odczuć jest zwyczajnie przeciętne właśnie przez to, o czym wyżej wspomniałem. Tryb transparentny z kolei jest bardzo dobry, jedyny jakiś mały problem to może odwzorowanie głośności – jest trochę ciszej, niżeli realnie. Całościowo jednak to nadal wysoki poziom jak na 3 stówki.
Mamy tutaj standardową aplikację obsługującą produkty OnePlusa, czy też Oppo. Co jednak znajdziemy w opcjach? Przede wszystkim sterowanie ANC, equalizer, możliwość włączenia trybu gier.
Jest także oczywiście obszerne menu związane ze sterowaniem z poziomu słuchawek. Opcji jest całkiem dużo i są przyjemnie opisane, dzięki czemu całość jest zwyczajnie intuicyjna. Aplikacja – jak dla mnie – zdecydowanie na plus.
Jest dla mnie niejednoznaczna, choć raczej skłaniam się ku temu, że radzi sobie gorzej w stosunku do ostatnio testowanych przeze mnie modeli. Producent obiecywał bez korzystania z ANC wartości typu do 12 godzin same w sobie słuchawki oraz do 44 godzin przy użyciu etui. Jeżeli chcielibyśmy jednak wykorzystać ANC, to ten czas spadać miał odpowiednio do 5,5 i 20 godzin – naprawdę duża różnica, która właśnie była mocno odczuwalna.
W kontekście zapewnień przy używaniu ANC myślę, że praktyka jest taka, jak teoria. Z jednej strony, zawsze jest różnica między włączonym a wyłączonym ANC, jednak tutaj jest – moim zdaniem – zaskakująco duża. Ciężko powiedzieć, z czego wynika.
Powiedziałbym, że jest to ewolucja poprzednika, pytaniem jest jednak, czy udana. Zacznijmy może od ceny, która na moment pisania tego tekstu, wynosi 319 złotych. W oficjalnym sklepie producenta, jest to 76 euro, czyli podobna kwota. W tym pułapie cenowym możemy pokusić się chociażby o niedawno testowane CMF Buds Pro 2, które są jednak zauważalnie tańsze. Czy jednak warto oszczędzić, czy jednak nowy produkt chińskiego producenta ma zauważalne mocne strony, które przeważają nad jego wyborem? Przyjrzyjmy się im.
Przede wszystkim należy tutaj zacząć od wysokiej jakości wykonania. Daje odczucia, jakby obcowało się z produktem z wyższej półki cenowej, co nie jest takie oczywiste. Idąc dalej, można pochwalić wygodę użytkowania, na którą składa się także sterowanie. Brzmieniowo zaczynamy od dynamicznego basu i przechodzimy następnie do klarownego sopranu. Funkcja BassWave również jest czymś pozytywnym, ułatwiającym dostosowanie słuchawek pod swoje preferencje dźwiękowe
Scena to kolejny element zasługujący na pochwałę, przez swoją objętość oraz szczegółowość. Na opóźnienie także nie powinniście narzekać, tym bardziej z włączonym trybem gier. Świetnie z kolei sprawuje się tryb transparentny, który – jak pewnie niektórzy z Was dobrze wiedzą – jest przydatny w wielu sytuacjach. No i ostatnia kwestia – aplikacja. Prosta, intuicyjna, ładna i funkcjonalna. Czego chcieć więcej?
Negatywem jest z pewnością ubogie wyposażenie, które powoduje kolejne problemy – przykładowo z wygodą użytkowania. Mam tutaj na myśli dopasowanie lewego tipsa, którego zwyczajnie nie mogłem tak dobrze dobrać, jak prawego. Sterowanie z kolei jest naprawdę przyjemne, ale dopiero po dostosowaniu w aplikacji. Bazowo bardzo ograniczone.
Brzmieniowo nie każdemu z pewnością przypasuje wycofana średnica i ogólne V-kowe granie. Przeciętnością natomiast wykazuje się ANC, które jest drugim problemem wywołanym niedopasowanym tipsem. Bateria z kolei to osobny temat.
Z pewnością bym je rozważył. To naprawdę interesujący produkt, ale problemem jest uboga ilość tipsów. Także na koniec, jeszcze raz apel do producentów słuchawek bezprzewodowych.
I to byłoby na tyle. Trzymajcie się ciepło.
Cya!
https://www.gsmmaniak.pl/1397298/test-oneplus-nord-buds-2-recenzja-czy-warto-premiera/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…