OnePlus 12R jest moim prywatnym smartfonem od prawie 4 miesięcy. Znam go na wylot, ze wszystkimi zaletami i wadami. Czy warto go kupić? Po odpowiedź zapraszam do mojej długoterminowej recenzji.
Miesiące testów i katowania jako mojego prywatnego smartfona OnePlus 12R przeżył i ma się dobrze. Sprawdziłem go na wskroś, zrobiłem nim tysiące zdjęć i wiem o nim wszystko. Z mojej długoterminowej recenzji dowiesz się, czy warto go kupić w drugiej połowie 2024 roku.
Zacznijmy może od tego, ile OnePlus 12R w ogóle kosztuje. Obecnie według Ceneo w Polsce trzeba za niego zapłacić 2599 złotych. Ja za swojego zapłaciłem niecałe 2500 złotych w promocji. I to będzie kwota, do której będę odnosić się w tym materiale.
Ktoś może twierdzić, że 6.78″ to za duży ekran. Dla mnie taka przekątna jest wygodna do obsługi jedną dłonią i nie mam żadnego problemu z dotknięciem dowolnego elementu interfejsu. Smartfon noszę w oryginalnym etui Sandstone, które tylko minimalnie powiększa jego grubość.
Zagięte krawędzie ekranu mają swoich zwolenników i przeciwników. Ja jestem raczej neutralny. Jestem w stanie pójść na kompromis, polegający na zaakceptowaniu (rzadkich) przypadkowych dotknięć w zamian za doznania estetyczne.
W kontekście OnePlusa 12R po prostu trzeba wspomnieć o wibracjach. Dla mnie to jeden z kluczowych elementów wyposażenia telefonu, potrafiący skutecznie popsuć wrażenia z użytkowania nawet najlepszego flagowca. Tu jest niemal idealnie, a w świecie Androida tylko topowe Xiaomi robią to jeszcze lepiej. Wrażenie wibracji w miejscu dotknięcia bardzo mi odpowiada.
Wracając do ekranu – trzeba podkreślić, że obok Nothing Phone 2 OnePlus 12R to najtańszy sposób, by kupić sobie telefon z ekranem AMOLED LTPO. Sam panel jest kapitalny, bardzo responsywny i idealnie sprawdza się podczas grania. Do tego zintegrowany z nim czytnik linii papilarnych jest bardzo szybki i celny.
Na koniec tej sekcji zostaje wyspa aparatów. Ta podczas całego okresu użytkowania, czyli ponad 3 miesięcy, nie porysowała się, nie zbiera też szczególnie odcisków palców. Na obudowie oczywiście nie ma żadnych rys, bo prawie od nowości jest wsadzony w oryginalne etui. Każdemu będę polecać jego zakup, choć do najtańszych zdecydowanie nie należy.
Jak może działać smartfon ze Snapdragonem 8 Gen 2 i z 16 GB RAM? Cóż – idealnie. Z perspektywy testera, który sprawdził w zasadzie każdego tegorocznego flagowca przez dłuższy lub krótszy czas, tu nie ma żadnej różnicy w pracy na co dzień. SD8G2 starzeje się jak dobre wino.
Przekraczającą wyobrażenie każdego użytkownika Samsunga ilość RAM i szybka pamięć UFS 3.1 (tak, tak, drama z UFS 4.0, ziew, ziew) sprawiają, że nie ma tu mowy o najmniejszych przecięciach. Aplikacje w pamięci są przechowywane… na zawsze. Poważne – rzadko zdarza się mi się sytuacja, w której gra musiałaby ponownie załadować się z zimnego startu.
Czy OnePlus 12R się nagrzewa? Nie. Powiem wprost – jeśli nie grzeje się podczas mojego użytkowania, to przy Twoim też nie będzie. Nawet w upalne dni ramka staje się co najwyżej ciepła.
Jak jest tu z aktualizacjami? Nie będę Cię czarować, że OnePlus jest w tym tak dobry, jak Samsung, Pixel czy Nothing. Tutaj poprawki zabezpieczeń pojawiają się o kilka dni później niż u tamtych producentów.
Czy w jakiś sposób przeszkadza to na co dzień? Mnie nie, ale pewnie purystom będzie. Dużo powie mi termin aktualizacji do Androida 15. Spodziewam się go w listopadzie lub w grudniu.
OnePlus 12R to pierwszy tak szeroko dostępny flagowiec, który oferuje baterię o pojemności 5500 mAh. 10% większe niż u niemal każdego rywala ogniwo robi robotę. Smartfon pracuje wyraźnie dłużej od OnePlusa 11, z którym dzieli przecież lwią część specyfikacji. A przecież tamten jest dobrze znany z bardzo dobrego czasu pracy.
W praktyce 8 godzin SoT to dla mnie codzienność. Bywają dni, że dobijam i do 10 godzin. Ładowanie raz dziennie stało się dla mnie standardem. Przy tak intensywnym użytkowaniu to wybitny wynik.
Gdy z telefonu korzystam mniej, OnePlus 12R to jeden z niewielu topowych smartfonów, które można ładować co drugi dzień. I dla mnie jest to już wystarczający powód, by go kupić.
Nie brakuje producentów, według których długi czas pracy i szybkie ładowanie nie idą w parze. OnePlus ośmiesza ich bzdury. Przy użyciu 100 W ładowarki z pudełka pełne naładowanie zajmuje 25 minut.
OnePlus 12R nie ma ładowania bezprzewodowego, co było dla mnie jednym z powodów do zakupu. Cewka indukcyjna zajmuje miejsce, a bezprzewodowe ładowanie jest ślamazarnie powolne. Jego brak poczytuję tu za zaletę i dobre gospodarowanie przestrzenią wewnątrz obudowy.
Nie jestem fanem, ale udało mi się zaakceptować ColorOS. Nakładka, która obecnie śmiga na OPPO, OnePlusach i realme ma swoje wady. Płynnością działania jest jednak dla mnie obecnie najlepsza pośród chińskich producentów.
Nad HyperOS od Xiaomi góruje designem, choć oczywiście może to być tylko moje zdanie. Jednocześnie nie ma żadnych przycięć animacji, które znajdziemy na przykład w vivo. Czy wolałabym tu czystego Androida albo stary-dobry OxygenOS? Pewnie tak, ale co poradzę.
ColorOS nie przytłacza na początku ilością zainstalowanego na start śmietnika. Owszem, tych aplikacji trochę jest, ale ostatnio pojawiają się one nawet u Motoroli. Bloatware to standard u każdego chińsiego producenta. Krótka piłka – nie chcesz się z tym bawić, to zostaje Ci Nothing lub Pixel.
Może na początek doprecyzujmy, co to w ogóle znaczy. Aparat w OnePlusie 12R porównywać będę do półki od 2 do 2 i pół tysiąca złotych. Czy jest w niej najlepszy? Nie.
Przede wszystkim do takiego tytułu brakuje mu teleobiektywu. To nie jest wymóg z kosmosu, bo realme 12 Pro+ nim dysponuje. To nawet peryskopowy moduł. Znacznie lepszy zoom ma też OPPO Reno12 Pro 5G.
To wcale nie znaczy jednak, że OnePlus 12R ma zły aparat. Tym razem sam wyrób sobie zdanie na jego temat, sprawdzając poniższe sample. Zwróć zwłaszcza uwagę na te z toruńskiego festiwalu świateł. To naprawdę wymagające warunki oświetleniowe, a przecież technicznie to wcale nie jest flagowiec.
Ten telefon jest dla graczy, power userów, oczekujących idealnej pracy w każdych warunkach. Dla takich użytkowników, dla których aplikacje wczytujące się na zimno to katorga. Oraz dla tych, którzy chcą ekranu LTPO w rozsądnej cenie.
Dla kogo dla odmiany nie jest OnePlus 12R? Oczywiście dla tych, którzy w cenie około 2500 złotych oczekują możliwie najlepszego telefonu do zdjęć. Za taką samą cenę znajdziesz mocniejsze aparaty.
OnePlusa 12R kocha się za czas pracy, za kulturę pracy i za szybkość ładowania. Za niesamowitą płynność działania i – tak, podpisuję się pod tym – nareszcie dobra nakładkę ColorOS. To najlepszy smartfon, jaki kiedykolwiek miałem.
PS. Ostatnio, gdy posłużyłem się takim określeniem, było to przy okazji OnePlusa 10T. Trzymam kciuki, by OnePlus 13R był u nas równie udany i dobrze wyceniony.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Premiera OPPO Reno 13 oraz OPPO Reno 13 Pro odbędzie się za kilka dni. Potwierdzono…
YouTube wzbogaca się o rewelacyjną nowość. Chodzi o dubbing AI, który na swoich kanałach będą…
Popularny Hack and Slash jest obecnie do zdobycia w naprawdę fajnej cenie. Gra ta stanowi…
Dawno już nie było tak dobrej promocji. Świetna Motorola Edge 40 Neo ma aż 12…
Ten horror zdobył ogromne uznanie graczy na Steamie. Jego popularność zaledwie w dwa miesiące osiągnęła…
Nowe oszustwo znów atakuje Polaków. Tym razem hakerzy chcą wykraść nasz numer PESEL, wymagając od…