Google Pixel 9 Pro – marzenie wielu fanów małych telefonów, ale posiadających flagową specyfikację. Czy jednak to „marzenie” nie jest tylko iluzją dobrego smartfona? Zapraszam na obszerny test Google Pixel 9 Pro!
Wiele osób mogło czekać właśnie na ten dzień – i on nadszedł. Test Google Pixel 9 Pro ma za zadanie odpowiedzieć na wiele pytań i nadziei, które ten model wygenerował. Jak sprawuje się aparat, ekran, czy się przegrzewa, jak wydajność? Na te i wiele więcej właśnie Wam odpowiem po mojej 2-tygodniowej przygodzie z flagowcem od Google.
Google Pixel 9 Pro – tanio nie jest
Aktualnie smartfon ten dostępny jest wg. porównywarki Ceneo w sklepie Media Expert, Electro, a także bzpośrednio u producenta. Jego cena to 4949 złotych za wersję 128 GB i właśnie taką przyszło mi testować.
Do 30 września jest możliwość skorzystania z promocji w pierwszym z wymienionych sklepów, polegającym na bonusowych 850 złotych w przypadku skorzystania z programu „odkup”. Możemy więc w zasadzie jakikolwiek, stary smartfon „wrzucić” w ten właśnie program i dostać spory rabat. Oprócz tego, do każdego Pixela 9 Pro, otrzymujemy roczną subskrypcję Google One AI Premium – warte odnotowania.
Sprzęt do testów dostarczyła firma Google, za co serdecznie dziękujemy. Nie miało to jednak wpływu na ocenę testowanego urządzenia.
Specyfikacja Google Pixel 9 Pro
- Ekran: 6,34″, 2856 x 1280 pikseli, LTPO OLED, 120 Hz, HDR10+.
- Procesor: Google Tensor G4.
- Pamięć: 16/128 GB, dostępne także 256, 512 GB.
- Aparat:
- Główny: 50 MP, f/1.7, 1/1.31″, dual pixel PDAF, wielo-strefowy LAF, OIS, nagrywanie w maksymalnie 8K@30 FPS.
- Ultraszerokokątny: 48 MP, f/1.7, 123°, dual pixel PDAF, nagrywanie w maksymalnie 4K@60 FPS.
- Teleobiektyw peryskopowy: 48 MP, f/2.8, dual pixel PDAF, OIS, 5-krotny zoom optyczny, nagrywanie w maksymalnie 4K@60 FPS.
- Selfie: 42 MP, f/2.2, PDAF, nagrywanie w maksymalnie 4K@60 FPS.
- Bateria i ładowanie: 4700 mAh, ładowanie przewodowe 27 W, bezprzewodowe 21/12W, zwrotne, brak ładowarki pudełku.
- Wymiary i waga: 152,8 x 72 x 8.5 mm, 199 gram.
- Dodatkowe: wodoszczelność IP68, NFC, głośniki stereo, czytnik linii papilarnych zintegrowany z ekranem, łączność satelitarna, 7-lat aktualizacji Androida.
Google Pixel 9 Pro nie zszokuje zestawem akcesoriów
Bo jest on w zasadzie taki sam, jak w przypadku podstawowego Google Pixel 9, którego testowałem dla Was jakiś czas temu. Tak sami i w tym wypadku przygotowałem dla Was szybki unboxing w formie shorta, który możecie obejrzeć poniżej.
W zestawie z kolei znajdziemy:
- Smartfon;
- Przewód USB-C;
- Kluczyk SIM;
- Papierologię.
Nie więcej, nie mniej.
Google Pixel 9 Pro to taki Pixel 9 „na opak” pod kątem wyglądu
Przynajmniej, jeżeli spojrzymy na wykonanie aluminiowej ramki oraz szklanych plecków. W tym modelu ten pierwszy element jest błyszczący, natomiast drugi – matowy. Reszta jest w zasadzie bardzo podobna do podstawowego modelu, materiały są na podobnym, bardzo dobrym poziomie jakościowym. Spasowanie to rzecz, na którą nie można narzekać. W zasadzie wszystko jest tutaj na odpowiednim miejscu.
Jakieś znaczące różnice są w…
Ergonomii
Ta jest nieco inna, z dwóch powodów. Pierwszym jest wyważenie, gdzie to górna część telefonu jest odczuwalnie cięższa. Drugim z kolei są mniejsze ramki wokół wyświetlacza, co wpływa korzystnie na korzystanie z tego smartfona. Generalnie rzecz biorąc, nadal można powiedzieć, że jest to wygodny telefon do obsługi jedną dłonią, chociaż oczywiście jest to subiektywna kwestia.
Jaśniejszy i nieco większy wyświetlacz w Google Pixel 9 Pro – czy aby na pewno?
Jako, że mamy mniejsze ramki, a bryła smartfonu nie uległa zmianie, to wychodzi na to, że dostajemy lekko większy panel OLED, ale nie tylko to jest inne. Zastosowano w nim technologię LTPO, co powinno przełożyć się na lepsze wyniki pracy na baterii chociażby. Oprócz tego, jasność szczytowa określana jest na 3000 nitów. Wzrosła także rozdzielczość, do wartości 2856 x 1280 pikseli, a więc i ostrość wyświetlanego obrazu. Jak to przekłada się na praktykę?
W trybie manualnym uzyskałem 985 nitów, natomiast w automacie 1685 nitów. Co ciekawe, są to wartości niższe, niżeli w tańszym Pixelu 9. Testy powtarzałem parokrotnie, jednak wynik za każdym razem były powtarzalne. Określenie tego dziwną sytuacją jest myślę poprawne w tym miejscu.
Kolory także nie zachwycają
Pod kątem pokrycia gamutów, jest podobnie, a wygląda on dokładniej tak:
- sRGB: 96,8%;
- AdobeRGB: 71,5%;
- DCI-P3: 74,8%.
Oprócz tego, tradycyjnie sprawdziłem, jakie są odchyły w kontekście prezentowania przez smartfon kolorów. Za to odpowiada w pomiarach poziom błędu ΔE (delta E):
- Średnia: 0,05;
- Maksimum: 0,72;
- RMS: 0,11.
I tutaj także widoczne są gorsze wartości. To, gdzie według moich pomiarów Pixel 9 Pro wnosi zalety względem podstawowej wersji, to temperatura barwowa, wynosząca 6925 Kelwinów. To przekłada się na ΔE bieli 7,1, a czerni 10,36. Nie są to do końca takie wyniki, jakich można było się spodziewać, szczególnie pod kątem jasności. Powtarzałem test parokrotnie, by się upewnić, czy aby napewno coś się „nie zepsuło” – ale nie. Wyniki były powtarzalne.
Co z głośnikami w Google Pixel 9 Pro?
W zasadzie na pierwszy rzut „ucha” można by pomyśleć, że są bardzo zbliżone do tych z modelu bez dopisku „Pro”. Końcowo jednak są pewne różnice. Pierwszą z nich jest wyższa głośność maksymalna, co jest słyszalne jako pierwsze. Brzmieniowo z kolei powiedziałbym, że niewiele zmienia się w basie, natomiast różnice odnotować można w sopranie i średnicy. Tutaj zyskujemy nieco szczegółu, ale i czystości brzmienia.
Generalnie rzecz biorąc, są to całkiem dobre głośniki, chociaż byłyby zdecydowanie lepsze, gdyby oferowały więcej dolnych rejestrów.
Google Pixel 9 Pro – więcej znaczy lepiej. Oto, jak robi zdjęcia i nagrywa filmy
Co w zasadzie zyskujemy w kontekście zaplecza fotograficznego kupując model Pro? Dodatkowy aparat, wyposażony w teleobiektyw peryskopowy, a także dużo lepszą – w teorii – kamerkę selfie. Jak jest w praktyce? Przejrzyjmy w takim razie poniższe materiały.
Aparat główny – zdjęcia
Zaczynamy tradycyjnie od aparatu głównego za dnia. Jest to w zasadzie ta sama jednostka, co w przypadku podstawowego Pixela 9, ale kto wie, może widać jakieś usprawnienia?
Wszystkie zaprezentowane niżej zdjęcia możecie sprawdzić w oryginalnej jakości | tutaj.
Na pierwszy rzut oka zdjęcia są nieco cieplejsze i bardziej nasycone. Pierwsze może wynikać jednak z warunków oświetleniowych, które pomimo bycia podobnymi, prawie nigdy nie są takie same. Drugie z kolei to już raczej działanie algorytmów, które być może w Google Pixel 9 Pro są zwyczajnie nieco inne.
Nie zmienił się natomiast – w mojej ocenie – problem ze szczegółowością. Po przybliżeniu zdjęć z jednej strony mamy szczegóły, bo nie jest to sytuacja „farb olejnych”, ale z drugiej całość jest mocno rozpikselowana. Wydaje mi się, że może być to problem leżący włąśnie w oprogramowaniu, a nie w hardwarze.
Oprócz tego jednak zdjęcia wypadają bardzo dobrze pod kątem działania HDRu, kolorystycznie, wyciągania jasnych i ciemniejszych część zdjęcia. Zwyczajnie mogą się bardzo podobać.
Nocne zdjęcia
Przejdźmy jednak do bardziej wymagającego środowiska, czyli ujęć nocnych.
Flary niestety nie odpuszczają i w Google Pixel 9 Pro są widoczne. Momentami powiedziałbym, że nawet bardziej, niż w podstawowym wariancie flagowca od firmy z Mountain View. Oprócz tego z minusów wymieniłbym to, że jasne miejsca są dla tego smartfona większym problemem, niż ciemne.
Testowany Pixel 9 Pro nie zawsze dobrze analizuje co jest ciemnym, nocnym niebem, a co jest planem, który należy rozjaśnić. Efekty to rzecz jasna fioletowe ziarno. Co jednak robi dobrze, to ogół zdjęcia zdecydowanie może się podobać. W większości sytuacji kolorystyka jest taka, jaka była rzeczywiście w danej sytuacji.
Szczegóły to podobna historia co za dnia. Jest to całkiem ciekawe i myślę, że do oceny indywidualnej. Czy coś takiego odpowiada danej osobie, czy jednak woli nieco inne „wykończenie” w tej materii.
Aparat ultraszerokokątny – zdjęcia
Mógłbym w przypadku tego modułu przekleić to, co pisałem o nim przy okazji testu Google Pixel 9, wraz z dodatkami o nieco innej kolorystyce i nasyceniu.
Otrzymujemy bardzo dobry szeroki kąt, który zdecydowanie radzi sobie także w trudniejszych sytuacjach, chociażby pod słońce.
Nie ma co tutaj wymyślać niestworzonych historii, dlatego zostawiam Was jeszcze z porcją zdjęć dziennych i zaraz przechodzimy do nocnych.
W gorszych warunkach oświetleniowych nie radzi sobie już tak dobrze, jak za dnia, chociaż to było do przewidzenia akurat.
Ilość szczegółów spada, pojawia się więcej szumu, a flary dosyć mocno dają się we znaki. Powiedziałbym, że nawet mocniej, niżeli w przypadku Pixela 9. Zmianie uległa i tutaj kolorystyka oraz nasycenie. Momentami ta pierwsza jest jednak nietrafiona.
Ten moduł ma również problemy z jasnymi punktami, natomiast z cieniami radzi sobie stosunkowo lepiej.
Aparat peryskopowy – zdjęcia
Jest i dodatkowy aparat na tyle, którego podstawa nie posiada. Rzecz jasna, daje on więcej możliwości już na starcie, ale co z jego jakością?
Za dnia radzi sobie wręcz fenomenalnie. 5-krotne przybliżenie bezstratne robi naprawdę dużą różnicę, kolorystyka zdjęć jest zachowana na dobrym poziomie, saturacja również. Szczegóły z kolei są już nieco bardziej miękkie, co – moim zdaniem – wygląda bardziej naturalnie.
HDR jednak nie zawsze działa tak dobrze, jakby się tego chciało, przykładowo przepalając niektóre obszary zdjęcia. Czy końcowo jest to jednak najlepszy zoom na rynku?
Ciężko stwierdzić, bowiem ma przynajmniej paru mocnych konkurentów, których jednak nie miałem okazji testować. Przechodzimy zatem do nocnych ujęć z za pomocą tego aparatu i co tutaj widzimy?
Oczywiście, ilość szczegółów trochę spada i pojawia się ryzyko tego, że zdjęcie będzie zwyczajnie poruszone, z uwagi na automatyczne, dłuższe naświetlanie. Kolorystyka czasami nie trafia, jednak zdarza się to stosunkowo rzadko.
Nadal należy go oceniać jako jeden z najlepszych „zoomów” na rynku. Zdjęcia z niego mogą się wybitnie podobać. Jest użyteczny w prawie każdych warunkach, co nie jest takie oczywiste.
Aparat selfie – zdjęcia
Co jednak z tymi ulepszonymi selfiakami? Za dnia widać moim zdaniem różnicę na plus, tak w ogólnej jakości zdjęcia, jak i chociażby szczegółowości, czy rozpiętości tonalnej. HDR nie działa jednak nadal idealnie, co możecie – rzecz jasna – obejrzeć na poniższych ujęciach.
W nocy z kolei prześladują nas flary, choć nie zawsze. Jest także szansa na poruszone ujęcie, o ile nie macie wystarczająco światła wokół siebie. Generalnie rzecz biorąc, jest lepiej, jednak – moim zdaniem – jest wiele aspektów do poprawy. Chociażby zamiast dłuższego naświetlania, smartfon mógłby automatycznie doświetlić nas ekranem w miarę możliwości.
Filmy
Rzecz jasna, nie samymi zdjęciami człowiek żyje, dlatego też poniżej znajdziecie przykładowe nagrania w różnych nastawach, skierowanych jednak na jak najlepsze „stockowe” efekty. O tym, jakie funkcje były włączone podczas nagrań, zawsze dowiecie się na ich początku.
Absolutnie topowa jakość nagrań wideo – w zasadzie w każdym aspekcie. Wiele detali, dobre odwzorowanie kolorów, działanie HDRu, opcja 8K, świetna stabilizacja. Po prostu wszystko tutaj gra. Jedynie opcja ze wzmocnioną stabilizacją jedynie do użytku w bardzo dobrze oświetlonym miejscu, bo tutaj nawet cień wpływa na nią niekorzystnie i robi się sporo szumu. Idealną opcją zdaję się być 4K@60 FPS (HDR), gdzie mamy najlepszy stosunek szczegółów do szumu i stabilizacji. Jedyny minus to audio, które raz działa dobrze, a raz niekoniecznie.
Tutaj jest już stosunkowo gorzej, choć nadal prezentowany poziom jest wysoki – jak na aparat ultraszerokokątny. Całkiem duża ilość szczegółów, raczej mało szumu w ciemniejszych partiach obrazka, świetna stabilizacja. Do nagrywania bardziej aktywnych ujęć „jak znalazł”. Czy wybierzecie 60 FPS czy 30 – to już Wasza wola, różnica jest widoczna na powyższych nagraniach. Audio z kolei raz dobrze, raz źle.
Mając tak nagrywający aparat peryskopowy… no, jest to naprawdę przydatna rzecz. Jakościowo wypada wysoko w kontekście ilości szczegółów, działania HDR-u, czy stabilizacji mniejszych drgań. Oczywiście, stabilizacja w biegu nie jest najlepsza, chociaż – moim zdaniem – radzi sobie „całkiem nieźle”. Oprócz tego audio, które generalnie jest problematyczne w tym modelu w kontekście nagrywania wideo – i tutaj nie jest jednoznaczne.
Dobra stabilizacja, całkiem duża ilość szczegółów, kolorystyka – ma ten moduł swoje dobre strony, chociaż w kontekście ciemniejszych miejsc – różnie to bywa. Niektóre dobrze „odkryje”, inne zaś już niekoniecznie. Audio – sami wiecie.
Nocne nagrania
Teraz kolej na nieco bardziej wymagający sprawdzian, jak tutaj sprawdza się nowy flagowiec Google?
Sporo szczegółów, bardzo dobra stabilizacja, która nomen omen nie zostawia wiele szumu elektronicznego, odpowiednia kolorystyka – w zasadzie wszystko się tutaj zgadza. Opcja 8K oczywiście jest warta użycia, jeżeli chcemy jak najlepszy obrazek, jednak moim zdaniem 4K@60 FPS (HDR) jest najlepiej zbilansowane pomiędzy płynnością, stabilizacją etc. Oczywiście, flary obecne, co rzecz jasna nie jest czymś pożądanym. Audio w porządku, jednak działanie redukcji szumów jest mocno losowe. Opcja w FHD raczej do pominięcia.
Co z ultrawidem?
Cóż, znowu wybór pomiędzy płynnością i lepszą stabilizacją w przypadku 60 FPS, a większą ilością szczegółów i jaśniejszym obrazkiem w 30 FPS. To już jest kwestia tego, co dokładniej wolicie. Odkładając ten aspekt na bok, całość jednak prezentuje się całkiem dobrze, oferując wysoką jakość audio, nawet z włączoną redukcją szumów, czy dobrą kolorystykę. Niestety, przepalenia występują.
Cóż, w takich warunkach jest naprawdę okej, chociaż wiadomo, raczej zalecane są ujęcia stabilne, niżeli w ruchu. Dlaczego? Widzicie na nagraniach, jak radzi sobie stabilizacja podczas samego chodzenia, czy też biegu. Zwyczajnie dodaje to widoczne ilości szumu elektronicznego, co obniża jakość obrazka. W 4K@60 FPS był jakiś problem na początku, jak widać w jakości, aczk0lwiek nie jestem w stanie powiedzieć, z czego wynikał.
W przypadku 60 FPS jest zwyczajnie źle. Bardzo dużo szumu, wydaje się też, jakby autofokus gdzieś sobie poleciał hen daleko. 30 FPS HDR wypada już pod kątem obrazka, jak i prawie wszystkiego innego lepiej. Mamy więcej szczegółów, mniej szumu. Rzecz jasna płynność spada, lecz coś kosztem czegoś. Jakość audio wypada jednak lepiej na pierwszym nagraniu.
Wydajność Google Pixel 9 Pro kuleje
Różnic w części specyfikacji odpowiedzialnej za wydajność nie ma zbyt wiele. Główną jest obecność 16 GB pamięci operacyjnej zamiast 12-stu. Oprócz tego na pokładzie jest ten sam Google Tensor G4, czy 128 GB pamięci wewnętrznej. Czy zatem widać jakieś różnice w działaniu pomiędzy testowanym „prosiakiem”, a podstawowym modelem w serii?
Warto wspomnieć, że praktycznie żadnego z tych benchmarków w dalszym ciągu nie da się pobrać ze Sklepu Play. Jedynym rozwiązaniem jest instalacja przez pobrany plik .apk.
Testy syntetyczne
Zaczynamy tradycyjnie od testów w benchmarkach. Na pierwszy ogień sprawdzenie throttlingu w 15-minutowym teście w aplikacji CPU Throttling Test. Po nieco dwóch minutach, nastąpił pierwszy mocny krach, powodujący spadek wydajności procesora do nieco ponad 60% startowej wydajności. Po kolejnej nieco ponad minucie notujemy największy dołek, który zatrzymał się gdzieś na 47%. Jest już w takim razie lepiej, niżeli było to w „podstawce”. Średnio z kolei Google Pixel 9 Pro zjechał do 54% swojej pierwotnej wydajności. Niby lepiej, ale nadal mocne straty.
Idąc dalej mamy rzecz jasna Geekbench oraz AnTuTu. W pierwszym z nich Google Pixel 9 Pro zanotował wynik 1870 punktów dla pojedynczego rdzenia oraz 4304 punkty dla całego SoC. W drugim z kolei było to łącznie 1 035 756 punktów. Co ciekawe, wynik całego procesora w pierwszym z benchmarków, a także końcowa wartość uzyskana w drugim są niższe od Pixela 9. Dlaczego? A tego to nawet najstarsi górale nie wiedzą, hej!
Powrócił natomiast problem ze słabym działaniem pamięci wewnętrznej, konkretniej w wartościach zapisu. Całość wygląda tak, jak na obrazku poniżej i są to wartości niekiedy parokrotnie niższe od Pixela 9. Co tu się dzieje…
Gaming
Nie omieszkałem nie sprawdzić także tego, jak radzi sobie z trzymaniem wydajności „w grach”. 3DMark Wild Life Stress Test bardzo dobrze pokazuje, jak spada wydajność tak całego układu, jak i konkretniej GPU w czasie wysokiego obciążenia smartfona zadaniami wymagającymi właśnie dużego angażu procesora graficznego.
Google Pixel 9 Pro wypada tutaj lepiej od swojego tańszego pobratymca, tak wydajnościowo, jak i pod kątem utrzymania tejże wydajności. Co jednak z temperaturami? Te trochę wzrosły, gdzie cały smartfon notuje przynajmniej 40°C. Najcieplejszy punkt na przodzie to 43,6°C, na tyle z kolei 44,1°C. Ramka rozgrzała się do maksymalnie 43°C. Być może wynika to właśnie z wykorzystania tego zapasu temperaturowego, o którym mówiłem przy okazji testu „zwyklaka”.
Speed test
Nie zabrakło rzecz jasna testu bardziej użytkowego. Składał się on z dwóch przebiegów – na czysto, drugi z kolei z RAMu. Aplikacje, których użyłem, to:
- Facebook;
- Messenger;
- Instagram;
- X (dawniej Twitter);
- WhatsApp;
- TikTok;
- Snapchat;
- Aparat;
- Chrome (strona gsmManiaK.pl);
- YouTube;
- Spotify;
- Netflix;
- Telegram;
- PUBG MOBILE;
- Genshin Impact;
- Subway Surf.
W pierwszym przebiegu smartfon zanotował niezbyt imponujący wynik 1 minuty, 20 sekund i 89 setnych. W drugiej zaś – jak na Pixela – zrobił dobrą robotę, kończąc go w ok 25 sekund, co końcowo przełożyło się na czas 1 minuty, 45 sekund i 73 setnych. Jest to z pewnością najszybszy Google Pixel z testowanych przeze mnie modeli.
Bateria w Google Pixel 9 Pro nieco gorsza od podstawy
Co jest zaskakujące z paru względów. Po pierwsze, maksymalna jasność ekranu – według moich pomiarów – jest niższa od podstawowego Pixela 9. Kolejną sprawą jest fakt, że pomimo nieco większej przekątnej wyświetlacza, posiada on technologię LTPO, pozwalającą dostosować odświeżanie 1-120 Hz. To powinno pozytywnie wpłynąć na akumulator.
Końcowo powyżej widzicie typowe wyniki na WiFi / LTE. W najbardziej wymagającym dniu, uzyskałem nieco ponad 5 godzin SoT i poniżej tej wartości podczas moich testów nie zszedłem. W kontekście ładowania, jest podobna historia. Było to 27 minut do 50% oraz łącznie 1 godzina 31 minut do 100%. Nie powala krótko mówiąc.
Bezproblemowa łączność
Tak, jak w przypadku podstawowego wariantu, tak i w tym nie ma problemów z łącznością. 5G, VoWiFi, VoLTE – wszystko działa tak, jak należy. Nie ma się do czego przyczepić, także w kontekście zasięgu, aczkolwiek to już jest kwestia subiektywna.
Najlepszy, mały telefon na rynku? Podsumowanie testu Google Pixel 9 Pro
To bardzo dobre pytanie, gdyż – w zasadzie – nie ma ich wielu. W konkurencji można widzieć Samsunga Galaxy S24, Sony Xperię 5 V (który to model powinien niedługo doczekać się następcy) oraz najnowszego Apple iPhone 16 Pro. Oczywiście, różnią się one cenowo, nieco rozmiarowo, jednak – jak już wspomniałem – to właśnie te modele będą rywalizować o klienta szukającego małego, flagowego smartfona. Przypomnijmy jego cenę – 4949 złotych. I z nią przejdźmy do przypomnienia najważniejszych zalet i wad.
To czyni Google Pixel 9 Pro „kotem”
Bardzo długie, 7-letnie wsparcie jest pozytywnym aspektem, tak samo, jak wysoka jakość wykonania. Nie zauważyłem, by w ciągu ostatnich ponad 2 tygodni pojawiła się jakaś ryska. Oprócz tego ergonomia na dobrym poziomie, czy jasny wyświetlacz kontynuują dobrą passę Google Pixel 9 Pro. Idąc dalej, zostajemy przy multimediach, ponieważ wspomnieć wypada o dobrych głośnikach stereo i powoli zacząć sprawdzać to, co w Pixelu najbardziej istotne – aparaty.
Te za dnia zrobią świetną robotę w większości, tak w kontekście zdjęć, jak i nagrywania materiałów wideo. W przypadku tego drugiego, funkcja Video Boost oraz HDR to ciekawe i wartościowe dodatki. Nie można też zapominać o stabilizacji, która w tym smartfonie robi naprawdę super robotę. W kontekście zdjęć, funkcje Magicznego edytora, czy Add me to również użyteczne dodatki. Co jednak dzieje się w nocy?
Pixel 9 Pro dostarcza nadal wysoką jakość zdjęć oraz nagrań w zasadzie na każdym z aparatów. Pora jednak przejść do kolejnych elementów, tym razem niech to będzie ogólne korzystanie z tego modelu. Płynność animacji jest moim zdaniem tutaj jednym z tych, które należy wymienić w gronie plusów. Oprócz tego widać postęp w kontekście mojego speed testu, w którym uzyskał znacząco lepszy wynik od podstawowego Pixela 9. Na koniec warto wspomnieć o Gemini, działającym 5G, czy dobrej baterii.
To nie gra na korzyść Google Pixel 9 Pro
Po otwarciu pudełka raczej nie zastaniecie nie wiadomo czego, bo jedynie smartfon, przewód USB-C oraz kluczyk SIM. Ekran z kolei mimo, że jasny, to jego parametry „kolorystyczne” są zwyczajnie mocno przeciętne w porównaniu z wieloma tańszymi urządzeniami. Aparat selfie poprawił się względem podstawowych modeli, lecz – jak na moje – prawdopodobnie software’owo jeszcze sporo jest w nim do zrobienia.
Na zdjęciach i nagraniach niekiedy pojawia się fioletowy szum, a jakość audio w kontekście działania redukcji szumów jest… różna. Ciężko przewidzieć, jak akurat zadziała. Flary niestety nie odpuszczają, choć nie są tak duże, a sama aplikacja aparatu cierpi na sporadyczne „freezy”. Wydajnościowo nie mogło być inaczej, jak ze sporym throttlingiem. Ten jest niższy, niż w Pixelu 9, ale za to temperatury wersji „Pro” są już wyższe od podstawy.
Całość nie zrobiła także w wielu aspektach wydajnościowych postępu względem poprzedniej generacji. Wrócił także problem z wolną pamięcią wewnętrzną.
Czy ja bym kupił?
Bardzo lubię małe telefony i jeżeli rozważałbym zakup właśnie małego flagowca – cóż, na rynku nie ma zbyt wielkiego wyboru. Tym bardziej, jeżeli ograniczymy wybór do urządzeń z Androidem, bo właśnie z takich korzystam. Wtedy Google Pixel 9 Pro wydaje się być świetnym wyborem, choć nie bez wad. Dlatego też ciężko jednoznacznie mi powiedzieć, czy obecnie bym go kupił, czy jednak nie poczekał jakiś czas na spadek cen oraz usprawnienia aktualizacjami.
I to byłoby na tyle. Trzymajcie się zdrowo.
Cya!
- Aparat9,0
- Bateria8,0
- Ekran8,7
- Jakość8,0
- Wydajność w grach7,5
ZALETY
|
WADY
|
Chce być królem tanich flagowców. Sprawdziłem, czy nim zostanie. TEST Google Pixel 9
Ceny Google Pixel 9 Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.