Bezprzewodowe słuchawki nauszne ładowane… światłem? Zapraszam na test urbanista Los Angeles, czyli modelu, który zapewni Wam nieskończenie długie działanie. Co jednak prócz tego ma do zaoferowania?
Nie da się ukryć, że czasami ciężko jest przedstawić jakieś innowacyjne rozwiązanie i sprzedać je na rynku. Test urbanista Los Angeles ma za zadanie sprawdzić, czy słuchawki ładowane światłem – tak słonecznym, jak i sztucznym – są warte zainteresowania. Bo przecież ważne jest także, jak grają.
Cena urbanista Los Angeles – ani mała, ani duża
Bo moim zdaniem tak właśnie należy określić słuchawki z tego typu rozwiązaniem, które jesteśmy w stanie zakupić w kwocie 549 złotych.
Oczywiście, na ocenę ich opłacalności przyjdzie jeszcze czas. Teraz jednak, sprawdźmy, co kryje…
Specyfikacja urbanista Los Angeles
- Rodzaj łączności: Bluetooth 5.0
- Zgodne profile: A2DP 1.3, AVRCP 1.5, HFP 1.6
- Kodeki: SBC, AAC
- Budowa: nauszne
- Redukcja szumów: aktywna
- Średnica przetwornika: 40 mm
- Impedancja: 32 Ohm
- Pasmo przenoszenia
- Czułość: 107 dB
- Mikrofony: pojedynczy
- Maksymalny czas pracy: 80 godzin, ładowane światłem sztucznym i słonecznym oraz przewodowo
- Wymiary: brak informacji
- Waga: brak informacji
Wagę jednak sprawdziłem sam i nie są to ani bardzo lekkie, ani bardzo ciężkie słuchawki. Ważą bowiem około 315 gram.
Sprzęt do testów dostarczyła firma urbanista, za co serdecznie dziękujemy. Nie miało to jednak wpływu na ocenę testowanego urządzenia.
urbanista Los Angeles przychodzi z ciekawym dodatkiem
Bo w zasadzie, to kwestia akcesoriów w przypadku słuchawek nausznych jest raczej mocno ograniczona. Podstawowy zestaw to zwykle same w sobie słuchawki, przewód do ładowania oraz papierologia i tutaj jest podobnie, ale nie tak samo. Przygotowałem też dla Was specjalnie unboxing, który obejrzycie poniżej.
Wracając do wyposażenia, znalazło się także miejsce dla eleganckiego etui, które jest zwyczajnie przyjemnym dodatkiem. W tej cenie z jednej strony powinno już być to całkiem normalne, lecz warto to pochwalić, bo niestety – nie jest.
Wykonanie urbanista Los Angeles na poziomie?
Na wstępie mogę powiedzieć, że tak, testowane słuchawki bezprzewodowe są porządnie wykonane. Materiały, które posłużyły tutaj to głównie tworzywa sztuczne z matowo-„gumowym” wykończeniem, skórzane pady oraz obicie pałąka, czy materiałowa siatka chroniąca przetworniki. Oprócz tego jest jednak także duży obszar na górze pałąka, który to jest materiałem zbierającym energię ze światła – tak słonecznego, jak i sztucznego.
To jest właśnie sekret tychże słuchawek w kontekście nieskończonej baterii. Ładują się ona cały czas, kiedy tylko wystawione są na działanie światła. Oczywiście, najefektywniej robi to mocne światło słoneczne, lecz sprawdza się tutaj także to sztuczne w biurze lub domu. Spasowanie całości nie budzi żadnych zastrzeżeń – szkoda jednak, że pady są niewymienne z tego co zdążyłem sprawdzić.
Oprócz tego można powiedzieć, że całość konstrukcji – pomimo tego „panelu solarnego” – jest giętka, więc ciężko będzie je w taki sposób uszkodzić.
urbanista Los Angeles – wygoda to ich pięta achillesowa
Tak, wygoda to chyba niestety najgorszy punkt na mapie tej recenzji. Testowane słuchawki bezprzewodowe bardzo mocno przylegają do głowy, co – w moim przypadku – jest po prostu niekomfortowe. „Gniotą” uszy i zwyczajnie czuć ich nacisk na głowę. Przez to też, raczej sesje bez przerw nie przekraczały 30 minut, bo dyskomfort był na tyle duży, że nie było sensu „sprawdzać tego dalej”. Obicie pałąka z kolei nie sprawiało w tej materii problemów.
Pamiętajcie jednak, że kwestia wygody jest mocno subiektywna. Idąc dalej, wagowo również nie radzą sobie źle, bo ten element także mi tutaj nie przeszkadzał. Nie mogę jednak powiedzieć o nich prawie nic dobrego w tym zakresie. Może dodam, że ustawienie ich było raczej prostą i jednostkową czynnością.
Ubogie sterowanie
Które w całym tym opisie nie pomaga. Ogranicza się ono do przycisków na słuchawkach. Na lewej kopule znajduje się przycisk odpowiedzialny za przełączanie się pomiędzy trybem standardowym / ANC / trybem transparentnym. Można za jego pomocą, przytrzymując go przez 2 sekundy, wywołać także asystenta głosowego. Po prawej zaś mamy zasilanie:
- Odtwarzaj / Pauza / Odbierz rozmowę / zakończ rozmowę – pojedyncze naciśnięcie;
- Odrzuć połączenie – przytrzymanie 2 sekundy.
Plus:
- Zwiększ głośność – pojedyncze naciśnięcie;
- Następny utwór – przytrzymanie 2 sekundy.
Minus:
- Zmniejsz głośność – pojedyncze naciśnięcie;
- Poprzedni utwór – przytrzymanie 2 sekundy.
Niewiele w tej materii da się zmienić w aplikacji. Przyciski działają w porządku, choć ich „wyczucie” zajęło mi trochę czasu.
Jak grają urbanista Los Angeles?
No i tutaj zaczyna się dziwna sprawa, bo pierwsze co mogę powiedzieć, to zadziwia mnie głośność tych słuchawek. Niestety, w negatywnym stopniu – są zwyczajnie cichsze od chociażby testowanych jakiś czas temu Sony ULT Wear. Zobaczmy jednak, jak sobie radzą z poszczególnymi pasmami.
Bas
Jest on słyszalny i z jednej strony nie radzi sobie najgorzej, jednak całościowo słychać trochę jałowości w nim. Omawiane słuchawki potrafią zejść z basem całkiem nieźle oraz pokazać nienajgorszą dynamikę, ale naprawdę – coś mi tutaj nie pasuje. Czuć zwyczajnie jałówkę.
Średnica
I to właśnie ona jest tutaj pasmem przewodnim. Do pierwszego rzędu wysuwają się wokale oraz niektóre instrumenty. Barwa całego brzmienia jest z kolei niecodzienna i chyba jeszcze tego typu produktu audio nie testowałem do tej pory. Dlatego też ciężko jest mi go jednoznacznie ocenić. Można wspomnieć o sporej ilości szczegółów w tym zakresie.
Sopran
I tutaj ta sama historia, co z basem – niby jest, niby całkiem dobry, ale trochę jakby „za kurtyną”, jałowy. Wygląda to tak, jakby standardowo urbanista Los Angeles grały „odwróconą V-ką„, czyli wycofanymi basami oraz sopranem, a podbitą średnicą.
Scena i pozycjonowanie
Ogólnie rzecz biorąc, także ta pozycja wypada w tym modelu dobrze. Jest raczej obszerna w każdym z kierunków, a do tego dosyć precyzyjna.
Opóźnienie
Na przestrzeni użytkowania tych słuchawek nie odnotowałem problemów z opóźnieniem. Nadadzą się więc także do szybszych gier, takich, jak Counter Strike 2.
Mikrofony
A raczej mikrofon, bo jest tutaj jeden rejestrujący nasz głos. Sprawdźmy w takim razie, jak radzi on sobie najpierw w cichym pomieszczeniu:
A następnie w głośnym:
Moim zdaniem w pierwszym teście wypadł zwyczajnie dobrze, broniąc się przed większą krytyką. W drugim zaś poległ totalnie. Najwidoczniej producent zapomniał o systemie redukcji szumów otoczenia dla mikrofonu, bo nawet ani o decybel go nie zredukował, przez co raczej ono prowadziło rozmowę, niżeli ja.
Sprawdźmy ANC i tryb transparentny w urbanista Los Angeles
Przez to, że testowany model przylega tak mocno do głowy, można by powiedzieć, że powinien mieć dobrą separację pasywną. No i w zasadzie to częściowo tak jest. Najważniejsze jednak w tej części tekstu jest to, jak radzi sobie ona w połączeniu z ANC. Generalnie rzecz biorąc znowu – całkiem dobrze (to słowo w kontekście tego produktu całkiem często mi przychodzi do głowy).
Oczywiście, najlepiej sprawdza się w średnio-zatłoczonych hałasem miejscach bo przy bardzo ruchliwej ulicy, już niekoniecznie radzi sobie z „ujarzmieniem” tego szumu. Tryb transparentny z kolei działa – jak na moje – bez zarzutu. Jest „głośno” i wyraźnie, choć barwa głosu jest zwykle nieco podwyższana – choć niewiele.
Urbanista Audio – co daje aplikacja?
Raczej stosunkowo niewiele. Można się bez niej spokojnie obejść, chociaż wiadomo – lepiej mieć, przynajmniej dla aktualizacji firmware’u słuchawek.
Jak widzicie, mamy wskazania dotyczące ładowania podczas wystawienia na działanie światła, są wbudowane tryby equalizera, jakaś tam drobna zmiana sterowania, zarządzenia działaniem ANC / trybu transparentnego. Takie podstawy – i jedynie w.w. aktualizacje oraz wskazania statusu ładowania są ciekawe. W standardowo oświetlonym pomieszczeniu, bardzo niewielki jest progres uzupełniania baterii. Przy słonecznym dniu – praktycznie nie stracicie ani procenta akumulatora.
Zapomniałbym wspomnieć – EQ działa cholernie źle, bo właściwie na opak. Bass Boost podbija nie dół, a raczej średnicę / górę. I tak praktycznie z każdym ustawieniem – nie polecam z tego korzystać.
Bateria? W urbanista Los Angeles – nieskończona
Jak już wyżej wspomniałem, działanie całego systemu można podejrzeć w aplikacji. No i tak, jak zostało napisane – rozładowanie tych słuchawek jest prawie niemożliwe, o ile wystawiacie je na działanie światła.
Najlepiej – rzecz jasna – słonecznego. Sztuczne jednak także daje mniejsze bądź większe efekty. To jest najlepszy element tych słuchawek – ich bateria i ogólna zasada działania zasilania.
Fajne, ale tylko na bezludną wyspę. Podsumowanie testu urbanista Los Angeles
No i dotarliśmy do miejsca, gdzie należałoby podsumować cały test. Cóż… te słuchawki są z pewnością ciekawym pokazem tego, jak można rozwiązać kwestię baterii w słuchawkach nausznych bądź wokółusznych. Zapominano nieco jednak o tym, że to ciągle słuchawki, których głównym jest granie oraz wygoda. Traktowałbym je więc właśnie jako ciekawy eksperyment, który jest bardzo praktyczny, jednak nie do końca udany od strony „podstaw”. 549 złotych to kwota, jaką należy zapłacić za „rozwiązania jutra”. Czy jednak warto?
Na tak dla jutra
Pozytywne pierwsze wrażenie robi z pewnością zawarcie etui w zestawie „startowym”. Miły dodatek. Kwestia jakości wykonania także powinna być rozpatrywana w kontekście zalet omawianego modelu. Brzmieniowo, najbardziej zadowolone będą osoby stawiające na średnicę, a także obszerną i precyzyjną scenę. Całkiem dobrze radzi sobie także mikrofon w korzystnych warunkach.
Na plus należy zaliczyć także działanie ANC, czy też trybu transparentnego. Rzeczą oczywistą jednak jest, że głównymi zaletami są bateria oraz możliwość ładowania światłem – tak słonecznym, jak i sztucznym. Połączenie pojemnego akumulatora z takim systemem daje praktycznie nieskończone możliwości.
Na nie dla jutra
Wygoda tutaj kompletnie mnie zawiodła. Szkoda, bo z pewnością gdyby nie ona, przyjemniej korzystałoby się z tych słuchawek. Idąc dalej, dosyć ograniczone sterowanie także nie zachwyca. Nie robi tego również jałowy bas, czy też „mglisty” sopran. Brzmieniowo jest zwyczajnie specyficznie, ale raczej w tym negatywnym tego słowa znaczeniu.
Oprócz tego „ganić” można za to, jak działa redukcja szumów dla mikrofonu, której zwyczajnie nie ma, a także aplikacja. Niby prosta, lecz equalizer zwyczajnie nie działa tak, jak powinien. Jeno na opak.
Dla kogo to słuchawki?
Te słuchawki są przede wszystkim dla osób, które są w stanie zaakceptować nieszczególnie dobre możliwości audio, w zamian za praktycznie nieskończoną baterię. Przykładowo – jeżeli często wybierasz się w długie podróże, gdzie jesteś pozbawiony możliwości ładowania urządzeń – to te słuchawki sprawdzą się świetnie. Oprócz tego rzecz jasna, należy upewnić się, czy wygoda Wam odpowiada – bo w moim odczuciu ona kompletnie leży.
Jeżeli wszystko Wam „pasuje” i potrzebujecie bądź zwyczajnie chcecie mieć taki „wynalazek” – wtedy spoko. I… to tyle. Do zobaczenia w kolejnych tekstach 😉
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
Uwielbiasz basowe brzmienie? Te słuchawki są dla Ciebie. TEST Sony ULT Wear
Ceny urbanista Los Angeles
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.