Apple musi wypłacić użytkownikom swoich sprzętów aż 95 milionów dolarów. To dlatego, że Siri podsłuchiwała nas bez naszej wiedzy nawet przez nawet 10 lat. Co gorsza, nasze rozmowy mogły trafiać nawet do reklamodawców.
Pięć ostatnich lat trwał proces związany z pozwem skierowanym w stronę Apple. Gigant z Cupertino został oskarżony o podsłuchiwanie użytkowników z wykorzystaniem Siri. Dziś nareszcie proces dobiegł końca, a Apple zostało ukarane. W zasadzie nie do końca, bo gigant poszedł na pewną ugodę.
Apple podsłuchiwało użytkowników. Zawiniła Siri
W pozwie cywilnym giganta oskarżono o to, że asystentka głosowa Siri nagrywała nasze rozmowy nawet wtedy, gdy wcale nie aktywowaliśmy jej hasłem „Hey Siri”. Ten proces miał trwać aż ponad 10 lat! Co gorsza, tak nielegalnie pozyskane nagrania miały być następnie wykorzystywane przez Apple do niecnych celów. Część z nich trafiała bowiem do.. reklamodawców.
Gigant idzie na ugodę. Wypłaci 95 milionów
Apple zaprzeczyło oskarżeniom o celowe naruszanie prywatności, ale jednocześnie przyznało, że mogły zdarzać się przypadkowe aktywacje Siri. W ramach ugody firma zobowiązała się do wprowadzenia zmian w działaniu swojego asystenta głosowego. Jednym z kroków ma być umożliwienie użytkownikom pełniejszej kontroli nad tym, jakie dane są zbierane i przetwarzane.
W związku z ugodą Apple ma wypłacić 95 milionów dolarów poszkodowanym użytkownikom, którzy posiadali urządzenia Apple. Choć to bardzo dużo pieniędzy, to dla giganta taka kwota będzie tak naprawdę ledwo odczuwalna…
Uprawnieni do otrzymania pieniędzy będą ci, którzy korzystali ze sprzętów marki od 17 września 2014, do końca ubiegłego roku. Oznacza to, że do każdego z konsumentów może trafić zawrotna kwota w wysokości 20 dolarów. Każdy użytkownik będzie mógł otrzymać odszkodowanie za maksymalnie pięć urządzeń wyposażonych w Siri.
Gigant z Cupertino w ostatnim czasie ma sporo rys na latami budowanym przez siebie wizerunku ochrony prywatności użytkowników. Apple także w innej kwestii znów udowadnia, że nie zawsze jest tak transparentny, na jakiego się kreuje. Tym razem chodzi o „podglądanie” zdjęć użytkowników:
Źródło: Phone Arena, opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.