Seria Samsung Galaxy S25 / fot. gsmManiaK
Samsung Galaxy S25 Ultra zalicza kolejną wtopę. Po okrojonym S Pen czas na odpadające pierścienie wokół aparatu. Przeraża mnie to w kontekście telefonu za 6399 złotych.
Jeśli Samsung Galaxy S25 Ultra podczas premiery wydawał Ci się zbyt piękny, by mógł być prawdziwy, to miałeś rację. Najpierw okazało się, że jego S Pen nie dorasta do pięt swojemu poprzednikowi. Teraz – że pierścienie wokół aparatu na bank odpadną podczas użytkowania.
Wniosek jest prosty – nigdy nie kupuj smartfonów Samsunga w przedsprzedaży.
JerryRigEverything wziął na warsztat Samsunga Galaxy S25 Ultra i odkrył, że „nowatorski” design jego aparatu trzyma się – uwaga – na kleju. Kleju, którego autor przyrównał do tego używanego do sztucznych rzęs. Solidny wybór w telefonie za ponad 6000 złotych. Idę o zakład, że po miesiącu używania u mnie stałoby się dokładnie to samo.
Ten Samsung pozwoli Ci pograć w GTA i God of War.
Ktoś może powiedzieć, że nikt nie będzie nosić telefonu w kieszeni z nożem do tapet. To prawda, ale idę o zakład, że przy dłuższym przenoszeniu z kluczami stanie się to samo. Jeden z pierścieni po prostu odpadnie, nieco psując estetykę kosztującego kupę kasy flagowca.
Samsung grał – że posłużę się żargonem – do pustaka. Po bardzo dobrym Samsungu Galaxy S24 Ultra wystarczyło poprawić drobne szczegóły. Warstwa antyrefleksyjna wydaje się naprawiona. I udało im się to zepsuć, bo komuś brakło pomysłu lub kilku wonów, by lepiej zamocować aparat.
Samsung Galaxy S25 Ultra dostał gorszy S Pen niż poprzednik / fot. gsmManiaK
Do tego mamy ponury żart, jakim jest okrojony S Pen. Byłbym nawet w stanie zrozumieć, gdyby przydatna dla mnie funkcja wykorzystania go jako migawki aparatu zniknęła na dobre, bo nikt inny jej nie chce. Sam fakt, że Samsung sprzedaje osobno S Pen z Bluetooth, to szczyt skąpstwa.
Tu pozwolę sobie wrócić do testu JerryRigEverything. Jego oględziny udowodniły, że nawet w dodawanym do Samsunga Galaxy S25 Ultra S Pen jest miejsce na baterię. Miejsce, które jest kompletnie puste. Tego nie wymyśliłoby nawet Apple.
Naprawdę chciałem, żeby tym razem Samsungowi się udało. Na rynku potrzebna jest konkurencja i ktoś z potężnymi wynikami sprzedaży nadal powinno naciskać na chińskich producentów. Kolejny rok, kolejne rozczarowanie.
W takiej sytuacji nie dziwi mnie, że vivo przejęło od Samsunga fotel lidera. Dzięki smartfonom takim jak vivo X200 Pro Mini prędzej czy później zrobią to również w Europie.
https://www.gsmmaniak.pl/1547955/vivo-x200-pro-mini-moze-trafic-do-polski/
Źródło: JerryRigEverything, opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do sieci wycieka kolejny telefon. Tym razem to realme GT 7T, który może być tym…
vivo X200 Ultra pozuje na żywo przed premierą. To już nie jest smartfon, a aparat…
Samsung Galaxy M56 kosztuje poniżej 1000 złotych, a specyfikacją przypomina zeszłoroczny hit. Czyżby Samsungowi nareszcie…
realme GT 7 w chińskiej wersji to "zabójca flagowców", ale i w globalnej nie jest…
HONOR GT Pro to najwydajniejszy smartfon na rynku. Tak wskazuje nowy rekord uzyskany w benchmarku…
Nowe smartfony ze średniej półki cenowej niedługo wkroczą na rynek. To Honor 400 (Pro), które…