Jaki telefon kupić, gdy marzy nam się niewielki flagowiec z Androidem? Wybór jest niesamowicie skromny, a najbardziej naturalnym kandydatem wydaje się Samsung Galaxy S25. W moim teście sprawdziłem, czy warto kupić ten smartfon. Czy kompaktowe gabaryty wystarczą, by szczerze go polecić?
Spis treści
Samsung Galaxy S25 to jeden z ostatnich przedstawicieli kompaktowych flagowców z Androidem, co samo w sobie jest już godne uwagi. W świecie, gdzie większość topowych modeli przekracza 6,5 cala i waży niemal 200 gramów, Samsung oferuje coś lżejszego i wygodniejszego w obsłudze jedną ręką. Ale czy to wystarczy, by uzasadnić jego zakup? W końcu cena startowa zaczyna się od 3859 zł za wersję 128 GB, co w 2025 roku nie jest już oczywistym standardem w segmencie premium. Przy takiej kwocie oczekiwania rosną, a konkurencja nie próżnuje.
Patrząc na specyfikację, Samsung nie zawodzi w kluczowych kwestiach – dostajemy ekran LTPO OLED, wydajny procesor i długie wsparcie aktualizacyjne. Jednak niektóre decyzje producenta są trudne do zrozumienia. Dlaczego podstawowa wersja nadal ma 128 GB pamięci, gdy w podobnej cenie można znaleźć urządzenia oferujące 256 GB? Dlaczego ładowanie nadal stoi w miejscu, gdy chińscy rywale oferują 100 W i więcej? A co z aparatem, który po raz kolejny nie przeszedł zmian? Mam wrażenie, że Samsung zbyt mocno polega na renomie swojej marki, zakładając, że klienci i tak wybiorą jego produkt.
Oczywiście, Galaxy S25 to smartfon z najwyższej półki, ale czy naprawdę jest warty swojej ceny? Czy osoby, które mają Galaxy S24, powinny rozważyć przesiadkę? A może lepiej spojrzeć w stronę modeli konkurencji, które w tej samej cenie oferują więcej, choć są większe? W tej recenzji przyjrzę się wnikliwie nowemu flagowcowi Samsunga i postaram się odpowiedzieć na te pytania.
Jak wspomniałem, Ceny Galaxy S25 zaczynają się od 3859 zł za wersję 128 GB, a za wariant 256 GB trzeba zapłacić 4179 zł. Najdroższa opcja z 512 GB pamięci kosztuje 4699 zł. Do tego Samsung oferuje szeroki wybór kolorów, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Samsung Galaxy S25 – elegancki minimalizm czy brak świeżości?
Samsung Galaxy S25 to smartfon, który pod względem konstrukcji kontynuuje dobrze znaną linię wzorniczą. Jest mniejszy niż iPhone 16, ale jednocześnie oferuje większy ekran – 6,2 cala zamiast 6,1 cala. Samsung od lat udoskonala swoją sztukę zmniejszania ramek i wpasowywania dużych wyświetlaczy w kompaktowe obudowy, choć trzeba przyznać, że nie jest to już żadna rewolucja. Producent stosuje ten sam trik od premiery Galaxy S23 i choć nadal robi to dobrze, brakuje tu elementu świeżości.
Największym problemem jest to, że pod względem designu Galaxy S25 niemal nie różni się od swojego poprzednika. Jeśli ktoś spodziewał się jakichś większych zmian, może poczuć lekkie rozczarowanie. Smartfon wygląda dokładnie tak samo, jak Galaxy S24, który z kolei przypominał Galaxy S23. Aparaty nadal są umieszczone w tym samym stylu, co stało się już znakiem rozpoznawczym serii, ale czy nie nadszedł czas na jakąś zmianę? Cieszy jednak fakt, że wymiary nieco się zmieniły – 146,9 x 70,5 x 7,2 mm, przy wadze 162 g vs 147 x 70,6 x 7,6 mm i 167 g w Galaxy S24.
Nie oznacza to jednak, że Galaxy S25 jest źle zaprojektowany. To wciąż solidny, dobrze wykonany smartfon, w którym ekran gra pierwsze skrzypce. Ramki wokół wyświetlacza są jeszcze cieńsze niż w poprzedniku, choć mówimy tu o różnicach na poziomie ułamków milimetra. W codziennym użytkowaniu raczej nie zauważymy tej zmiany, ale trudno zaprzeczyć, że Galaxy S25 wygląda nowocześnie i elegancko. Po prostu brakuje tu elementu, który by zaskakiwał.
Ciekawą obserwacją jest to, jak bardzo smartfony Samsunga i Apple’a zaczynają się do siebie upodabniać. Jeśli nie spojrzymy na układ aparatów czy rozmieszczenie przycisków, łatwo można się pomylić. Obydwie marki doszły do etapu, w którym obudowy są symetryczne, zaokrąglone i pokryte szkłem – różnice stają się coraz mniej zauważalne. Z jednej strony to znak, że projekt telefonu został dopracowany do perfekcji, z drugiej – zaczyna brakować miejsca na kreatywność.
Czy Samsung Galaxy S25 powinien wyglądać inaczej? To kwestia dyskusyjna. Z jednej strony producent doszedł do pewnego optymalnego wzoru, który jest wygodny i sprawdzony. Z drugiej – od flagowców oczekuje się czegoś więcej, czegoś, co wyróżni je na tle poprzedników. Tym razem dostaliśmy telefon, który spełnia swoje zadanie, ale nie wzbudza efektu wow.
I choć Galaxy S25 nie przynosi wielkich zmian w konstrukcji, to nadal świetnie wykonany smartfon. Jest lekki, kompaktowy i solidny, a jego minimalistyczny design może się podobać. Dla mnie wygląda dobrze, a nowe pierścienie wokół aparatów to ciekawy detal, który dodaje mu charakteru.
Kilka technicznych kwestii dotyczących wyglądu
Aluminiowa rama Armor i szkło Corning Gorilla Glass Victus 2 na przodzie i tyle to standard w tej serii, a certyfikat IP68 potwierdza odporność na kurz i wodę. Z jednej strony to dobrze, bo użytkownicy dostają sprawdzoną konstrukcję, ale z drugiej – nie ma tu nic, co faktycznie zaskakuje. Szczególnie jeśli spojrzymy na Galaxy S25 Ultra, który doczekał się bardziej ekskluzywnej, tytanowej ramy i nowego szkła Gorilla Armor 2.
Porty i przyciski są rozmieszczone dokładnie tak samo jak w poprzednim modelu, co oznacza, że Samsung nie eksperymentował z ergonomią. Mamy więc przyciski głośności i zasilania po prawej stronie, port USB-C i tackę na kartę SIM na dole oraz dwa mikrofony na górnej krawędzi. Brakuje tu miejsca na kartę microSD oraz gniazda słuchawkowego, co może rozczarować niektórych użytkowników, ale niestety – to już standard w nowoczesnych flagowcach i to od ładnych paru lat. Ciekawym detalem jest zmiana w wyglądzie modułu aparatów – teraz soczewki otaczają czarne pierścienie, zamiast cienkich, srebrnych obwódek znanych z Galaxy S24.
Pod ekranem nadal znajduje się ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, który działa niezawodnie i pozostaje jedną z najbezpieczniejszych metod odblokowywania. Dziwi mnie jednak, że Samsung nie rozwija skanowania twarzy na poziomie Apple czy Google. Oferowane odblokowywanie jest szybkie i wygodne, ale nie tak bezpieczne, by można było używać go np. do autoryzacji płatności. Skoro konkurencja potrafi połączyć wygodę z najwyższym poziomem zabezpieczeń, dlaczego Samsung miałby pozostawać w tyle?
Czy ekran Galaxy S25 to wciąż czołówka na rynku?
Samsung od lat ma sporo do powiedzenia w kwestii ekranów, a Galaxy S25 kontynuuje tę tradycję. To 6,2-calowy panel Dynamic AMOLED 2X, który nie różni się od swojego poprzednika. Mamy tu rozdzielczość FullHD+ (2340 × 1080 pikseli), adaptacyjną częstotliwość odświeżania do 120 Hz i maksymalną jasność 2600 nitów. Czy to źle? Niekoniecznie, ale czy oczekiwałem czegoś więcej? Trochę tak.
Jasność to zdecydowany atut tego wyświetlacza. Nawet w pełnym słońcu ekran pozostaje czytelny, a kolory są soczyste i dobrze nasycone. Samsung nadal trzyma się HDR10 i HDR10+, pomijając Dolby Vision, co dla niektórych może być minusem. Konkurencja, jak iPhone 16 czy Pixel 9, ma swoje mocne strony – Apple postawiło na jaśniejsze panele OLED (choć z 60 Hz), a Google dorzuciło nieco większy ekran i większą jasność szczytową. Ale szczerze? Po kilku dniach korzystania z Galaxy S25 trudno mi powiedzieć, że czegokolwiek mi tutaj brakuje.
Samsung daje użytkownikowi dwa tryby częstotliwości odświeżania: Adaptacyjny i Standardowy. Co ciekawe, oba są w rzeczywistości adaptacyjne. Różnica polega na tym, że tryb Adaptacyjny dynamicznie zmienia odświeżanie aż do 120 Hz, a Standardowy jest ograniczony do 60 Hz. Minimalnie ekran może zejść do 1 Hz dla treści statycznych, co oszczędza baterię. Gry obsługujące 120 Hz działają płynnie, a animacje interfejsu są świetnie zoptymalizowane. Jest to po prostu poziom LTPO znany z flagowców.
Ciekawą nowością jest obsługa Ultra HDR w Androidzie, co oznacza, że zdjęcia mogą mieć bardziej dynamiczne światło i cienie, jeśli spełniają odpowiednie standardy. W praktyce różnice nie zawsze są zauważalne, ale doceniam, że Samsung idzie w tym kierunku. Ważne jest też wsparcie dla treści HDR na YouTube i Netflixie – jeśli ktoś lubi oglądać filmy na telefonie, to Galaxy S25 zapewnia świetne wrażenia wizualne.
Czy Samsung powinien wprowadzić większe zmiany w ekranie? Może. Czy to najlepszy wyświetlacz w swojej kategorii? Bardzo możliwe. Jakość, płynność i jasność robią swoje, a to, że producent nie eksperymentuje z nowym panelem, może oznaczać jedno – skoro coś działa świetnie, to po co to zmieniać?
Wydajność Galaxy S25: mocny przeskok na nowy poziom
Samsung Galaxy S25 robi duży krok naprzód w kwestii wydajności, a Snapdragon 8 Elite for Galaxy pokazuje, że Samsung nie zamierza zostawać w tyle. Współpraca z Qualcommem zaowocowała układem dostosowanym pod AI, co w teorii brzmi świetnie – ale czy faktycznie robi różnicę?
Na pewno komora parowa jest większa, a to oznacza, że dłuższa sesja w wymagającej grze nie powinna kończyć się błyskawicznym spadkiem wydajności. Cieszy też obecność 12 GB RAM-u we wszystkich wariantach, choć szkoda, że Samsung nie oferuje wersji z większą pamięcią operacyjną, skoro konkurencja powoli zaczyna podnosić poprzeczkę.
Patrząc na testy syntetyczne, Galaxy S25 wykręca imponujące wyniki i w większości przypadków zostawia konkurencję w tyle. Geekbench 6 pokazuje, że nowy Snapdragon ma moc, choć nadal nieco ustępuje iPhone’owi 16 w testach jednordzeniowych – ale różnice są kosmetyczne. Za to w realnym użytkowaniu Samsung Galaxy S25 nie ma się czego wstydzić. Jest szybki, płynny i świetnie zarządza zasobami, co widać zwłaszcza podczas multitaskingu.
Wydajność graficzna to kolejna mocna strona tego modelu. To czuć w grach – Genshin Impact działa bez problemów na najwyższych ustawieniach, a telefon nie zamienia się w gorący kawałek szkła po kilku minutach rozgrywki. Samsung zrobił dobrą robotę, ale czy to oznacza, że Galaxy S25 to najlepszy telefon dla graczy?
No właśnie, choć osiągi są imponujące, brakuje mi tu jeszcze jednego elementu – pełnej swobody wyboru pamięci. W 2025 roku 128 GB to trochę za mało, zwłaszcza że slotu na microSD już od dawna nie ma. Apple i Google oferują więcej w podstawowych konfiguracjach, więc Samsung powinien w końcu się dostosować. 256 GB powinno być standardem, a nie opcją premium.
Mimo tych drobnych niedociągnięć, nie można odmówić kompaktowemu flagowcowi szybkości i stabilności. Telefon jest prawdziwym flagowcem, jeśli chodzi o surową moc obliczeniową, i nawet wymagające zadania nie robią na nim większego wrażenia. Tylko czy rzeczywiście czuć ten postęp na co dzień? Jeśli przesiadasz się z ubiegłorocznego Samsunga Galaxy S24, to raczej nie. Ale jeśli masz starszy model – wtedy różnica jest wyraźna.
Samsung Galaxy S25 i One UI 7: siedem lat aktualizacji i mocna dawka AI
Samsung Galaxy S25 działa na Androidzie 15 z nakładką One UI 7, co samo w sobie nie jest zaskoczeniem, ale to, co robi wrażenie, to polityka aktualizacji. Siedem lat wsparcia zarówno dla systemu, jak i zabezpieczeń to coś, co do niedawna było standardem jedynie w świecie Apple. Teraz Samsung pokazuje, że flagowce z Androidem mogą być równie długowieczne. To świetna wiadomość, ale czy oprogramowanie faktycznie jest na tyle dobre, by chcieć korzystać z niego przez tyle lat?
One UI 7 rozwija funkcje znane z poprzednich wersji, dodając kilka nowości wspomaganych sztuczną inteligencją. Galaxy AI to coś więcej niż marketing – Samsung wprowadza realne usprawnienia, które faktycznie mogą się przydać. Przykładem jest Cross App Actions, który pozwala na składanie złożonych poleceń Google Gemini. W teorii brzmi to świetnie, ale w praktyce zależy od precyzji samego asystenta. Czasem działa perfekcyjnie, czasem trzeba poprawiać jego błędy. Czy to przełom? Czasami na pewno, ale kierunek jest dobry.
Samsung mocno postawił na AI w edycji zdjęć i widać to w nowych funkcjach Galerii. Możliwość edycji generatywnej offline to duży plus, bo podobne narzędzia u konkurencji często wymagają połączenia z chmurą. Opcja zamiany twarzy w grupowych zdjęciach to coś, co może uratować niejedno wspomnienie, ale działanie zależy od jakości oryginalnego ujęcia. Audio Eraser, który usuwa konkretne dźwięki z filmów, potrafi zdziałać cuda, choć nie zawsze radzi sobie idealnie z odseparowaniem głosu od muzyki w tle.
Ciekawie zapowiada się też rozwinięcie funkcji Circle to Search, która teraz rozpoznaje muzykę odtwarzaną na telefonie. Natomiast Portrait Studio, które zmienia zdjęcia w różne style graficzne, nieco kuleje – AI ma problem z wiernym odwzorowaniem kolorystyki skóry, co w niektórych przypadkach może prowadzić do kontrowersyjnych efektów.
Galaxy AI w One UI 7 sprawia, że interfejs jest bardziej intuicyjny i daje użytkownikowi większą kontrolę nad smartfonem. Cieszy fakt, że Samsung nie ogranicza tych funkcji do najmocniejszego modelu Ultra – każdy Galaxy S25 może z nich korzystać. Pytanie tylko, czy Samsung utrzyma tempo i będzie ulepszał swoje AI przez te siedem lat, czy też z czasem skupi się na nowych modelach?
Samsung Galaxy S25 – solidna bateria, ale bez rewolucji
Samsung Galaxy S25 nie przynosi żadnych zmian w kwestii baterii i ładowania w porównaniu do poprzednika. Nadal mamy tu ogniwo o pojemności 4000 mAh oraz ładowanie przewodowe 25W, bezprzewodowe 15W i zwrotne 4.5W. Na pierwszy rzut oka może to wydawać się rozczarowujące – konkurencja oferuje coraz szybsze ładowanie i większe akumulatory, a Samsung pozostaje przy sprawdzonym zestawie. Ale czy to faktycznie wada?
W codziennym użytkowaniu Galaxy S25 radzi sobie dobrze. Telefon wytrzymuje cały dzień przy umiarkowanym korzystaniu, a jeśli nie przesadzamy z grami i nagrywaniem wideo, to pod koniec dnia zostaje jeszcze przyzwoity zapas energii. W moim przypadku zdarzało się, że kończyłem dzień z ponad 30% baterii, co teoretycznie pozwalałoby na kilka godzin działania następnego dnia. Ale jak to zwykle bywa, nie chciałem ryzykować i wrzucałem telefon na ładowarkę na noc.
Gry i wymagające aplikacje potrafią jednak przyspieszyć konieczność ładowania. W trakcie dłuższych sesji w Genshin Impact poziom baterii topniał w oczach, co nie było zaskoczeniem – mocniejszy procesor i wyższa wydajność GPU mają swoją cenę. Samsung nadal stawia na bardziej konserwatywne podejście do baterii, ale czy to dobrze? Z jednej strony telefon nie przegrzewa się jak niektóre modele z super szybkim ładowaniem, z drugiej – 25W to w dzisiejszych czasach nie jest szczyt możliwości.
Szybkie ładowanie działa sprawnie, choć chciałoby się więcej. Po 30 minutach mamy około 55% baterii, a pełne naładowanie trwa około 60 minut. W porównaniu do konkurencji – choćby OnePlus czy Xiaomi, które w tej samej klasie oferują 65W i więcej – Galaxy S25 wypada przeciętnie. Samsung najwyraźniej uznaje, że dłuższa żywotność baterii jest ważniejsza niż szybkie ładowanie, ale czy użytkownicy faktycznie tego oczekują?
Nie mogę powiedzieć, że bateria w Galaxy S25 mnie zawiodła – jest solidna, przewidywalna i wystarczająca na cały dzień. Ale nie ukrywam, że liczyłem na jakąś niespodziankę. Większa pojemność? Szybsze ładowanie? Cokolwiek, co sprawiłoby, że poczułbym, że dostaję coś więcej niż w Galaxy S24.
Samsung Galaxy S25 pod względem łączności nie zawodzi. Nadal mamy podwójny slot nanoSIM, obsługę eSIM oraz moduł 5G, co w 2025 roku jest absolutnym standardem. Wi-Fi 7 zapewnia szybkie i stabilne połączenia, a Bluetooth 5.4 gwarantuje kompatybilność z szeroką gamą urządzeń bezprzewodowych. Oczywiście, jest też NFC, dzięki czemu płatności zbliżeniowe działają błyskawicznie.
System audio w Galaxy S25 to dobrze znany zestaw stereofoniczny – dedykowany głośnik multimedialny plus głośnik do rozmów, który pełni rolę drugiego źródła dźwięku. Brzmi to dobrze, ale czy wystarczająco dobrze? Głośniki oferują pełne i ciepłe brzmienie, z zauważalną poprawą w zakresie basów, ale nie jest to poziom ASUS ROG Phone 9. Co jednak cieszy, Samsung nie rezygnuje z Dolby Atmos, a dodatkowe ustawienia, takie jak korektor dźwięku czy Adapt Sound, pozwalają dopasować brzmienie do własnych preferencji.
Czy aparaty z 2022 roku dalej dają radę?
Samsung nie zaskoczył nikogo w specyfikacji aparatów Galaxy S25 – dostajemy dobrze znany zestaw, który widzieliśmy już od czasów serii S22. Mamy więc 50-megapikselowy sensor główny, 10 MP teleobiektyw i 12 MP obiektyw ultraszerokokątny. Do tego dochodzi 12 MP kamerka do selfie z autofokusem. Niby wszystko wygląda solidnie, ale czy to wystarczy, by konkurować z flagowcami, które nie boją się większych sensorów i nowoczesnych algorytmów obróbki obrazu?
Na początek warto przyjrzeć się głównemu obiektywowi. Zdjęcia są pełne detali, mają szeroki zakres dynamiki i nasycone, ale naturalnie wyglądające kolory. Samsung nie przesadza z wyostrzaniem, co docenią fani realistycznej fotografii. Problemem jest jednak to, że zdjęcia w pomieszczeniach potrafią być nieco miękkie, a brak większej matrycy sprawia, że konkurencja zaczyna odskakiwać. Dwa, trzy lata temu można było to wybaczyć, ale dzisiaj? Zdecydowanie przydałby się jakiś krok naprzód.
Teleobiektyw 3x również nie zmienił się od lat. 10 MP to wciąż przyzwoity standard, ale w świecie, gdzie inni producenci eksperymentują z większymi matrycami, Samsung nadal trzyma się sprawdzonej, ale coraz mniej imponującej formuły. Nie jest źle – szczegółowość jest niezła, kolory spójne z główną kamerą, a zakres dynamiki wystarczający. Szkoda tylko, że w nocy teleobiektyw radzi sobie przeciętnie. Szumy i lekkie wypłukanie kolorów to coś, czego można się było spodziewać, ale mimo to czuć, że Samsung nie do końca wie, jak rozwiązać ten problem.
Największe kontrowersje budzi ultraszerokokątny obiektyw. Znów mamy 12 MP, ale co ważniejsze – wciąż brakuje autofokusa. W 2025 roku to trochę nieporozumienie, zwłaszcza że konkurencja wprowadziła ostrość nawet w średniakach. Zdjęcia na pierwszy rzut oka są niezłe – zakres dynamiki jest szeroki, kolory spójne, a kontrast dobrze dobrany. Jednak ostrość na krawędziach kadrów jest przeciętna, a w nocy obiektyw mocno traci na jakości.
Wideo? Samsung nadal jest w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o stabilizację i płynność nagrań. Możemy kręcić filmy w 4K@60fps na wszystkich obiektywach, a główna kamera pozwala nawet na 8K@30fps. Duży plus za wprowadzenie 10-bitowego HDR i nowego trybu Galaxy Log dla tych, którzy chcą bawić się kolorem w postprodukcji. Nagrania nocne są dobre, ale nie bez skazy – ultraszerokokątny obiektyw w nocy wypada po prostu źle. Co ciekawe, tryb nocny nie zawsze chce się uruchomić na teleobiektywie, co potrafi być frustrujące.
Czy Galaxy S25 robi bardzo dobre zdjęcia? Tak. Czy mógłby robić jeszcze lepsze? Zdecydowanie. Samsung poprawił oprogramowanie, ale sprzętowo stoimy niemal w tym samym miejscu co trzy lata temu. Brak większych sensorów i brak autofokusa w ultraszerokim obiektywie zaczyna się odbijać na tle konkurencji, która chętniej eksperymentuje. Widzimy drobne ulepszenia, ale nie czuć tu przełomu, na który wielu użytkowników czekało.
Ciekawe, czy Samsung zdecyduje się w końcu na zmianę podejścia w Galaxy S26. Bo jeśli nie, to może się okazać, że za rok klienci będą rozglądać się za flagowcami innych marek.
Czy warto kupić Samsung Galaxy S25?
Samsung Galaxy S25 to jeden z tych smartfonów, które nie wywołują szczególnego dreszczu emocji, ale jednocześnie trudno je skreślić. To bez wątpienia kompaktowy flagowiec, jakiego dziś niemal już nie ma – smukły, lekki i dobrze wyważony. Czy jednak w świecie, gdzie konkurencja nie śpi, a ceny topowych modeli idą w górę, taka specyfikacja wystarczy? Szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia. Z jednej strony dostajemy mocarny procesor Snapdragon 8 Elite, świetny ekran LTPO OLED i rozbudowane funkcje AI. Z drugiej, Samsung znów poskąpił na ładowaniu, trzymając się 25 W, a aparat – choć solidny – nie zmienił się wcale na przestrzeni trzech lat.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w 2025 roku podstawowy model flagowca startuje z 128 GB pamięci. Naprawdę, w tym segmencie minimum powinno wynosić 256 GB, zwłaszcza że rozbudowa pamięci kartą microSD to już odległe wspomnienie. Samsung sprawia wrażenie, jakby specjalnie odcinał niektóre funkcje, żeby zachęcić do zakupu droższego Galaxy S25+. Rozumiem strategię marketingową, ale jako użytkownik oczekuję czegoś więcej, zwłaszcza gdy na rynku są urządzenia oferujące więcej w tej samej cenie.
Nie znaczy to jednak, że Galaxy S25 to zły wybór. Wręcz przeciwnie – jeśli ktoś szuka małego flagowca z Androidem, to… właściwie nie ma innej alternatywy. Samsung konsekwentnie utrzymuje swój kompaktowy model, co w dobie coraz większych ekranów jest godne pochwały. Do tego dochodzi znakomity wyświetlacz, siedem lat aktualizacji i poprawiona jakość głośników. Czy to wystarczy? To już zależy od priorytetów. Osobiście wolałbym zobaczyć więcej zmian sprzętowych, ale doceniam, że oprogramowanie Samsunga wciąż ewoluuje i daje sporo nowoczesnych narzędzi, zwłaszcza z zakresu AI.
Patrząc na całość, Galaxy S25 to smartfon dla tych, którzy wiedzą, czego chcą. Nie zaskoczy, nie powali na kolana, ale zrobi swoje – i to dobrze. Jest czymś w rodzaju solidnej klasy średniej w segmencie premium. Jeśli masz starszego Samsunga i nie czujesz potrzeby posiadania najnowszych technologii, może nie być sensu go wymieniać. Jeśli jednak szukasz kompaktowego flagowca z długim wsparciem, to… cóż, tak naprawdę nie masz innego wyboru. Oczywiście możesz jeszcze postawić na Galaxy S24, ale musisz się pospieszyć, bo pewnie już niebawem zniknie z oferty.
- Aparat8,9
- Bateria8,0
- Ekran9,5
- Jakość10,0
- Wydajność w grach10,0
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Samsung Galaxy S25
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.