HUAWEI FreeArc / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
HUAWEI FreeArc to lekkie słuchawki sportowe z otwartą konstrukcją, które łączą wygodę i dobre brzmienie. Czy faktycznie wyróżniają się na tle konkurencji? Sprawdzam to w teście innowacyjnych słuchawek HUAWEI FreeArc.
Spis treści
HUAWEI FreeArc to nowe podejście marki do słuchawek o otwartej konstrukcji, które mają przede wszystkim trafić w gusta osób aktywnych fizycznie. I muszę przyznać, że koncepcja wygląda interesująco. Producent obiecuje wygodę, stabilność i dobre brzmienie – wszystko to w formie lekkiej konstrukcji, która nie odcina od otoczenia. Czy to jednak wystarczy, aby faktycznie wyróżnić się na rynku? Sprawdziłem je w różnych warunkach, zarówno podczas treningów, jak i codziennego użytkowania.
HUAWEI FreeArc wchodzą na rynek z ceną 499 złotych, gdzie podobne konstrukcje są coraz popularniejsze. Nie brakuje tu rozwiązań od Shokz czy Bose, a nawet tańszych alternatyw od mniej znanych marek. Huawei musi więc czymś przyciągnąć użytkowników. Producent kusi nie tylko designem i wygodą, ale też zaawansowaną technologią przewodnictwa powietrznego, która ma zapewnić lepszy dźwięk niż klasyczne słuchawki przewodnictwa kostnego. Pytanie tylko, jak to wypada w praktyce?
FreeArc można kupić w trzech kolorach – czarnym, szarym i zielonym – co daje użytkownikom pewien wybór, ale to nie barwa ma tutaj największe znaczenie. Kluczowa będzie wygoda i jakość dźwięku. Jeśli słuchawki mają stać się realnym towarzyszem sportowców, muszą spełniać kilka ważnych warunków: stabilność podczas ruchu, odporność na pot i deszcz oraz przyzwoite brzmienie, które nie zniknie w miejskim hałasie. Tutaj pojawia się pytanie – czy Huawei faktycznie dopracował te aspekty?
Testując FreeArc, miałem okazję sprawdzić, jak radzą sobie zarówno podczas biegania, jak i na rowerze. Ważne było dla mnie, czy da się ich używać komfortowo przez dłuższy czas i czy faktycznie pozwalają zachować kontakt z otoczeniem. Często słuchawki tego typu mają swoje ograniczenia – albo bas jest zbyt słaby, albo dźwięk ucieka, gdy robi się głośniej wokół. Jak jest w tym przypadku? O tym opowiem w dalszej części testu HUAWEI FreeArc.
Huawei startuje z promocją na swoje najnowsze słuchawki FreeArc, a oferta na premierę wygląda naprawdę atrakcyjnie. W okresie od 13 marca do 13 kwietnia 2025 roku ich cena zostanie obniżona o 100 zł, co sprawia, że można je zdobyć za 399 zł. Jak na słuchawki o otwartej konstrukcji, które mają konkurować z modelami Shokz czy Bose, to dość kusząca propozycja. Producent dorzuca też kilka ciekawych dodatków, które mogą przekonać niezdecydowanych – i przyznam, że taka strategia mi się podoba.
Wyłącznie na huawei.pl dostępna będzie zielona wersja słuchawek – to ukłon w stronę tych, którzy szukają czegoś bardziej oryginalnego. Ciekawym bonusem jest także usługa wsparcia na wypadek zgubienia jednej słuchawki – możliwość dokupienia pojedynczego egzemplarza za połowę ceny to rozwiązanie, którego brakuje u wielu innych producentów.
Nie można też zapominać o dodatkowym zestawie – FreeArc będzie można kupić z Huawei Band 9 w wyjątkowo promocyjnej cenie. Czy to wszystko wystarczy, aby zachęcić do zakupu? Myślę, że Huawei dobrze rozumie, jak ważna jest mocna oferta na start, zwłaszcza w segmencie, gdzie marka dopiero szuka swojego miejsca. Pozostaje pytanie, czy użytkownicy dadzą się skusić – i czy same słuchawki faktycznie okażą się warte uwagi.
Dotychczas uważałem, że HUAWEI FreeClip to jedne z najwygodniejszych słuchawek o otwartej konstrukcji, głównie dlatego, że świetnie współgrały z okularami. Jeśli jednak miałbym wskazać model, który łączy wygodę z jeszcze lepszą ergonomią, to do niedawna byłyby to Baseus Eli Sport 1. Teraz jednak do gry wchodzi HUAWEI FreeArc, które podnoszą poprzeczkę. Są tak wygodne, że po kilku godzinach użytkowania zupełnie zapominałem, że mam je na uszach – a to nie zdarza się często.
Sekret tkwi w konstrukcji. FreeArc wyróżniają się elastycznym mostkiem C-Bridge Design, który nadaje im charakterystyczny kształt łuku. To rozwiązanie jest nie tylko efektowne, ale też niezwykle funkcjonalne. Huawei postawił na stop niklowo-tytanowy o grubości 0,7 mm, co zapewnia wysoką trwałość i elastyczność. Słuchawki dopasowują się do kształtu ucha w sposób niemal naturalny, nie wywierając zbędnego nacisku. Dodatkowo ich konstrukcja oparta na trzech punktach podparcia sprawia, że leżą stabilnie, nawet podczas intensywnego ruchu.
Co ciekawe, FreeArc zostały zaprojektowane na podstawie analizy aż 10 tysięcy różnych kształtów uszu, co pozwoliło stworzyć formę, która będzie wygodna dla większości użytkowników. To coś, czego nie spotyka się w każdym modelu, a jeśli dodamy do tego ergonomiczne zakrzywienie w kształcie litery „S” i kąt nachylenia 140°, to mamy do czynienia ze słuchawkami, które są wręcz skrojone na niemal każde ucho. Nawet moja żona, która na co dzień nie korzysta ze słuchawek, przyznała, że FreeArc są jednymi z najwygodniejszych, jakie miała okazję założyć.
Oczywiście, jak przystało na słuchawki sportowe, nie mogło zabraknąć odpowiedniej odporności. FreeArc spełniają normę IP57, co oznacza, że są zabezpieczone przed pyłem i mogą przetrwać kontakt z wodą, np. podczas intensywnego treningu w deszczu. To duży plus, bo w tej kategorii produktowej nie wszystkie modele mogą pochwalić się taką wytrzymałością. Warto dodać, że słuchawki otrzymały certyfikat SGS Smart Green, co świadczy o ich bezpieczeństwie i ekologicznych materiałach użytych do produkcji.
Jeśli chodzi o wagę, każda słuchawka waży 8,9 g, co na papierze może wydawać się sporo, ale w praktyce kompletnie tego nie czuć. Przyznam, że początkowo miałem pewne obawy – zdarzało mi się testować słuchawki, które po dłuższym użytkowaniu dawały się we znaki. Tutaj jednak Huawei odrobił lekcję. To mniej więcej tyle samo, ile ważą modele od Shokz czy Bose, więc nie ma mowy o przesadnym obciążeniu. Co więcej, odpowiednie rozłożenie ciężaru sprawia, że nawet po kilku godzinach nie odczuwałem najmniejszego dyskomfortu. Huawei wyraźnie postawił komfort na pierwszym miejscu – i to się czuje od pierwszej chwili po założeniu FreeArc. Szczerze mówiąc, rzadko spotykam słuchawki, które tak dobrze znikają na uszach.
Czy więc mamy do czynienia z najlepiej zaprojektowanymi słuchawkami o otwartej konstrukcji? Wiele na to wskazuje. Połączenie elastycznego mostka, lekkiej konstrukcji i świetnego dopasowania sprawia, że to jeden z najbardziej ergonomicznych modeli, jakie testowałem. Ale jak to wszystko przekłada się na jakość dźwięku? O tym warto powiedzieć więcej, bo Huawei obiecuje tu coś naprawdę ciekawego.
Sterowanie dotykowe w słuchawkach sportowych bywa problematyczne – pot, ruch i przypadkowe dotknięcia potrafią skutecznie utrudnić obsługę. W FreeArc Huawei poszedł w tym kierunku, ale muszę przyznać, że zrobił to dobrze. Panele dotykowe pokrywają całą powierzchnię zewnętrzną, więc trafienie w odpowiednie miejsce nie jest wyzwaniem. Co ciekawe, najlepiej reagują na dotyk w centralnej części, ale nawet na obrzeżach interpretacja gestów jest poprawna. W praktyce nie miałem sytuacji, w której komenda zostałaby pominięta lub wykonana błędnie, a to w tego typu słuchawkach nie jest standardem.
Dostępny zestaw gestów jest naprawdę szeroki. Przeciągnięcie palcem w górę lub w dół pozwala na regulację głośności – to duży plus, bo wiele modeli wciąż tego nie oferuje. Trzykrotne stuknięcie domyślnie zmienia utwór na następny, ale można to dostosować, tak by odtwarzał się poprzedni przy wykorzystaniu jednej, a następny za pomocą drugiej. Klasyczne pojedyncze dotknięcie wstrzymuje i wznawia odtwarzanie. Niestety, zabrakło funkcji dla dwukrotnego stuknięcia – osobiście chętnie przypisałbym do niego szybki dostęp do asystenta głosowego albo przełączanie między trybami dźwięku.
A skoro o asystencie mowa – dłuższe przytrzymanie aktywuje inteligentnego pomocnika, co działa sprawnie, choć w moim przypadku używam tego raczej sporadycznie na słuchawkach. Warto wspomnieć, że sterowanie można częściowo dostosować pod własne preferencje, choć nie jest to pełna personalizacja. Nie można np. przypisać dowolnych akcji do dowolnych gestów, ale Huawei zadbał o to, by użytkownik miał przynajmniej podstawowy wpływ na sposób obsługi.
Całość uzupełnia aplikacja HUAWEI AI Life, którą znam już z innych produktów marki. Jest przejrzysta i dobrze zaprojektowana, a co najważniejsze – nie przytłacza nadmiarem opcji. Pozwala podejrzeć stan naładowania słuchawek i etui, zarządzać sparowanymi urządzeniami oraz dostosować gesty. Do tego dochodzą cztery predefiniowane ustawienia dźwięku i możliwość stworzenia własnego profilu, co uważam za świetną opcję. Znalazł się też tryb niskiej latencji dla graczy i – co dla mnie szczególnie ważne – funkcja zwiększenia maksymalnej głośności.
Etui ładujące do HUAWEI FreeArc sprawia dobre wrażenie. Jest kompaktowe, dobrze leży w dłoni i ma przyjemną fakturę, która nie zbiera odcisków palców. Producent postawił na subtelne logo na pokrywie, co dodaje całości elegancji, ale bez zbędnego epatowania marką. Zawias, choć plastikowy, działa z wyczuwalnym oporem i mocnym wyrzutem, więc otwieranie i zamykanie etui jest satysfakcjonujące – a to, wbrew pozorom, nie zawsze jest standardem.
Ładowanie słuchawek za pomocą etui zajmuje około 40 minut, co jest całkiem niezłym wynikiem, zwłaszcza że szybkie 10-minutowe doładowanie pozwala na kolejne trzy godziny słuchania. Samo etui ładuje się w godzinę, obsługując moc 10 W, co w tej klasie sprzętu jest dość typowe. Niestety, zabrakło wsparcia dla ładowania bezprzewodowego – dla mnie to spory minus, bo przyzwyczaiłem się już do tego wygodnego rozwiązania w droższych modelach.
A jak wygląda realny czas pracy? Huawei deklaruje do siedmiu godzin ciągłego odtwarzania na jednym ładowaniu, ale w praktyce udało mi się osiągnąć około sześć i pół godziny. To wynik nieco lepszy niż w Teufel AIRY OPEN TWS, ale krótszy niż w Baseus Eli Sport 1 czy droższych modelach premium. Oczywiście wszystko zależy od głośności, ale ogólnie rzecz biorąc, FreeArc wypadają bardzo dobrze w kwestii wytrzymałości na jednym ładowaniu.
Łączność stoi na niezłym poziomie, choć mogłoby być jeszcze lepiej. Bluetooth 5.2 gwarantuje stabilne połączenie, a możliwość jednoczesnego sparowania z dwoma urządzeniami to duży plus. Sam wielokrotnie korzystałem z tej funkcji, przełączając się między smartfonem a laptopem bez konieczności ręcznego rozłączania i parowania od nowa. Jeśli często pracujesz przy komputerze i odbierasz połączenia na telefonie, to docenisz tę funkcję tak samo jak ja.
Słuchawki współpracują ze wszystkimi popularnymi systemami – Androidem, iOS i Windows, więc pod względem kompatybilności nie ma się do czego przyczepić. Nie trzeba też korzystać z aplikacji HUAWEI AI Life, by w pełni cieszyć się funkcjonalnością, co dla mnie jest plusem – nie każdy lubi instalować dodatkowe oprogramowanie do każdej pary słuchawek.
Największym niedosytem jest jednak brak wsparcia dla bardziej zaawansowanych kodeków. Dostajemy tylko podstawowe SBC i AAC, co w tej półce cenowej zaczyna być odczuwalne. Brakuje LDAC, LC3 czy aptX, przez co bardziej wymagający użytkownicy mogą czuć się rozczarowani. Oczywiście, dla przeciętnego słuchacza nie będzie to problemem, ale jeśli oczekujesz dźwięku wysokiej jakości przez Bluetooth, to FreeArc nie są modelem dla Ciebie.
Huawei wyposażył FreeArc w system dwóch mikrofonów wspieranych przez algorytm głębokiej sieci neuronowej (DNN), który ma za zadanie poprawiać jakość rozmów. Brzmi obiecująco, ale jak jest w praktyce? Muszę przyznać, że moi rozmówcy nie narzekali – mój głos był dobrze słyszalny, a szumy otoczenia skutecznie tłumione. Oczywiście nie ma tu efektu totalnej izolacji znanej z aktywnej redukcji szumów (ANC), ale standardowe odgłosy ulicy czy rozmowy w tle nie dominują nad tym, co mówimy. To solidny poziom, ale czy rewolucyjny? Niekoniecznie.
W idealnych warunkach, w pomieszczeniach czy na spokojnej ulicy, wszystko działa bardzo dobrze. Problem zaczyna się, gdy pojawia się silniejszy wiatr – wtedy szum przebija się przez system redukcji i jakość rozmów spada. Nie jest to jednak poziom, który uniemożliwia komunikację, ale jeśli często rozmawiasz w trudnych warunkach pogodowych, czy podczas treningów, to możesz zauważyć pewne niedociągnięcia. To problem, z którym boryka się większość słuchawek z tej kategorii, więc trudno to uznać za poważny minus.
Czy Huawei FreeArc wypadają pod tym względem lepiej od konkurencji? Powiedziałbym, że minimalnie tak, ale bez wielkich fajerwerków. Przetestowałem już wiele modeli w podobnej półce cenowej i tutaj mamy lepszą jakość niż w budżetowych propozycjach, ale nie jest to poziom topowych słuchawek premium. Jeśli rozmawiasz głównie w normalnych warunkach, będziesz zadowolony, ale jeśli liczysz na najwyższą jakość dźwięku w każdych okolicznościach, możesz poczuć lekki niedosyt.
Z jednej strony mamy skuteczną redukcję hałasu i dobre wzmocnienie głosu, z drugiej – pewne ograniczenia w trudniejszych warunkach. Ja powiedziałbym, że jest nieźle, ale do ideału jeszcze trochę brakuje. Jeśli jednak Huawei będzie kontynuować rozwój tej technologii, to kolejne generacje mogą już realnie konkurować z najlepszymi na rynku.
Słuchawki o otwartej konstrukcji zawsze mają pod górkę, jeśli chodzi o bas. Bez szczelnego zamknięcia dźwięk łatwiej się rozprasza, a niskie tony często zanikają wśród dźwięków otoczenia. Jeśli więc jesteś fanem głębokiego, dudniącego basu, który wbija w fotel, to muszę Cię rozczarować – FreeArc nie zapewnią Ci takiego efektu. Ale czy to oznacza, że dźwięk jest płaski? Absolutnie nie. I właśnie to jest tutaj najciekawsze.
Huawei zastosował duże przetworniki o wymiarach 17 mm x 12 mm, które robią swoje. Niskie częstotliwości są słyszalne i przyjemne, nie dominują, ale też nie giną w natłoku innych dźwięków. To bardziej bas w stylu obecnego, ale nienachalnego – nie takiego, który próbuje zdominować resztę pasma. Jeśli lubisz subtelnie podbity dół, to możesz się pozytywnie zaskoczyć. Szczególnie że całość jest dobrze zrównoważona – żadne pasmo nie próbuje tutaj na siłę wyjść na pierwszy plan.
Średnie tony wypadają bardzo dobrze. Wokale są czytelne, nieco podbite, co dodaje muzyce klarowności. To coś, co szczególnie cenię w brzmieniu Huawei – ich strojenie jest zwykle bardzo naturalne i bliskie temu, co chce przekazać artysta. Jeśli słuchasz dużo muzyki wokalnej, podcastów czy audiobooków, to będziesz zadowolony. Nie ma tu sztucznego ocieplania czy wyostrzania dźwięku, co czasem potrafi być problemem w innych słuchawkach.
Wysokie tony? Przyjemne, ale nie przesadnie ostre. Czasami producenci przesadzają z ich eksponowaniem, próbując rekompensować brak głębokiego basu, ale tutaj nie ma takiego efektu. Wysokie częstotliwości są czyste, nie kłują w uszy, a jednocześnie nie giną w tle. Jeśli jesteś fanem muzyki klasycznej lub lubisz wyraźnie słyszeć talerze perkusyjne w rockowych kawałkach, to FreeArc sprawdzą się dobrze.
Porównując je do konkurencji, zauważam jedną rzecz – grają inaczej niż Teufel AIRY OPEN TWS. Choć i tu i tam dźwięk jest z własnym charakterem, który osobiście bardziej mi pasuje ten od Huawei. Jeśli miałbym wybierać, to właśnie FreeArc bardziej trafiają w moje preferencje, ale to już kwestia indywidualna. Dźwięk w obu przypadkach jest na wysokim poziomie – po prostu inaczej zestrojony.
Nie zmienia to jednak faktu, że otwarta konstrukcja ma swoje ograniczenia. To nie są słuchawki dla kogoś, kto oczekuje totalnego zanurzenia w muzyce i odcięcia od świata. Jeśli jednak szukasz czegoś do komfortowego słuchania podczas treningów, czy jazdy na rowerze, z naturalnym brzmieniem i lekkim, ale wyczuwalnym basem, to FreeArc mogą Cię miło zaskoczyć. Ja w każdym razie słucham na nich z przyjemnością, choć zdecydowanie bardziej wolę konstrukcje dokanałowe, jak HUAWEI FreeBuds Pro 3, czyli słuchawki pierwszego wyboru.
Słuchawki o otwartej konstrukcji to specyficzna kategoria – nie każdemu przypadną do gustu, ale jeśli już się w nich zakochasz, ciężko wrócić do klasycznych modeli dokanałowych. HUAWEI FreeArc to propozycja dla osób, które cenią sobie komfort i chcą słuchać muzyki bez całkowitego odcinania się od otoczenia. I pod tym względem wypadają naprawdę dobrze.
Jeśli miałbym wskazać jedną rzecz, która od razu rzuca się w oczy, to właśnie wygoda – pod tym względem FreeArc zostawiają wiele innych modeli w tyle.
Co z dźwiękiem? Wiele osób zastanawia się, czy brak szczelnego zamknięcia oznacza płaskie i pozbawione energii brzmienie. Odpowiedź jest prosta – niekoniecznie. FreeArc oferują dobrze wyważone pasmo, z przyjemnym, choć nienachalnym basem. Oczywiście, jeśli szukasz dudniącego, głębokiego uderzenia, to lepiej rozejrzeć się za modelem dokanałowym, ale jeśli zależy Ci na czystych wokalach i dobrze kontrolowanych wysokich tonach, to FreeArc wypadają naprawdę solidnie.
Nie wszystko jest jednak idealne. Brak zaawansowanych kodeków, takich jak aptX czy LDAC, sprawia, że audiofile mogą czuć pewien niedosyt. Etui nie obsługuje ładowania bezprzewodowego, co w 2025 roku wydaje się już pewnym standardem. A jakość rozmów? Jest dobra, ale w trudnych warunkach, np. przy silnym wietrze, mikrofony nie radzą sobie tak dobrze, jak bym tego oczekiwał. Czy to są wady dyskwalifikujące? Moim zdaniem – nie, ale warto mieć je na uwadze przed zakupem.
Pytanie brzmi – dla kogo są te słuchawki? Jeśli często trenujesz, jeździsz na rowerze albo po prostu nie lubisz uczucia szczelnego zamknięcia w uszach, to FreeArc mogą być świetnym wyborem. Stabilne połączenie, dobry czas pracy na baterii (około 6,5 godziny) i wodoodporność na poziomie IP57 sprawiają, że to naprawdę przemyślana konstrukcja. Do tego Huawei dorzuca atrakcyjną promocję na start, a nawet możliwość dokupienia pojedynczej słuchawki w razie zgubienia.
Czy to wystarczy, by przekonać sceptyków? Cóż, wszystko zależy od tego, czego oczekujesz. Ja mogę tylko powiedzieć jedno – testowałem, sprawdziłem i muszę przyznać, że Huawei dobrze wiedział, co robi, projektując FreeArc.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Spójrz tylko na tego OnePlus 13T ze Snapdragonem 8 Elite i baterią 6000 mAh. To…
Redmi Turbo 4 Pro po raz kolejny pojawił się w przecieku. Jego specyfikacja wygląda tak…
Pokemon Go to bezapelacyjnie najważniejsza gra mobilna w historii i jedna z najważniejszych w ogóle.…
Redmi Note 14 5G to bardzo solidny smartfon, ale w polskiej cenie znam lepsze propozycje.…
N-One NPad Plus w promocji to bezapelacyjnie najlepszy tablet do 400 złotych. Sam fakt, że…
Do kolekcji wydajnych smartfonów OPPO Find X8 i OPPO Find X8 Pro wkrótce dołączy OPPO…