Soundcore AeroFit 2 / fot. Paweł Gajkowski, gsmManiaK.pl
Soundcore AeroFit 2 to otwarte słuchawki dla aktywnych. Sprawdziłem, czy łączą wygodę, bezpieczeństwo i dobre brzmienie w jednej, nietypowej konstrukcji. Zachęcam do lektury testu Soundcore AeroFit 2.
Spis treści
Słuchawki o otwartej konstrukcji wciąż są pewną nowością na rynku – na tyle świeżą, że wiele osób wciąż zadaje sobie pytanie, po co właściwie powstały. Przecież od lat mamy do wyboru klasyczne dokanałówki i nauszne modele, które grają świetnie i izolują dźwięki z otoczenia. Tyle tylko, że właśnie ta izolacja bywa przekleństwem – szczególnie, gdy zależy nam na kontakcie z tym, co dzieje się wokół. Soundcore AeroFit 2 mają być rozwiązaniem tego problemu, ale czy faktycznie są?
Testuję sprzęt audio dość długo i doskonale wiem, że nowatorskie pomysły często kończą się… różnie. Z jednej strony mamy więc ciekawą koncepcję, lekką formę i dużą wygodę, z drugiej – pytanie o jakość dźwięku, która w słuchawkach otwartych zawsze bywa kontrowersyjna. AeroFit 2 celują w aktywnych użytkowników, ale też tych, którzy chcą po prostu czegoś nowego. A że kosztują 599 złotych, to trudno mówić o eksperymencie – to już poważna propozycja z ambicjami.
Z jednej strony mamy więc całkowicie otwartą konstrukcję, która nie tylko nie blokuje dźwięków otoczenia, ale wręcz je przepuszcza. Z drugiej – cztery wersje kolorystyczne (Midnight, White, Minty Green i Midnight Blue), które wyraźnie sugerują, że Soundcore celuje nie tylko w sportowców, ale też tych, którzy szukają czegoś bardziej lifestyle’owego. I trudno się dziwić – wyglądają bardzo dobrze, a ich lekka forma na ucho przyciąga uwagę.
Warto tu jednak zadać inne pytanie: czy w ogóle potrzebujemy słuchawek, które nie tłumią hałasu? Czy da się połączyć komfort, dobrą jakość brzmienia i bezpieczeństwo na mieście w jednym produkcie? I przede wszystkim: czy AeroFit 2 grają lepiej niż konkurencja, która również próbuje sił w tym segmencie?
Po kilkunastu dniach z tym modelem wiem już jedno – to nie są słuchawki, które można traktować jak kolejne True Wirelessy wrzucone do plecaka. AeroFit 2 mają swoją filozofię i styl użytkowania, który wymaga innego podejścia. Nie każdemu przypadnie to do gustu. Ale ci, którzy się w tym odnajdą, mogą być bardzo pozytywnie zaskoczeni.
Soundcore AeroFit 2 to przykład na to, że nawet w pozornie ustabilizowanej kategorii słuchawek da się jeszcze zaproponować coś świeżego. Producent postawił na całkowicie odmieniony projekt względem pierwszej generacji AeroFit i zrobił to z rozmachem. Największa zmiana? Regulowane zaczepy na uszy wykonane z płynnego silikonu. To nie tylko ukłon w stronę większego komfortu, ale też konkretne ułatwienie dopasowania słuchawek do różnych kształtów uszu. I choć sama konstrukcja jest nieco masywniejsza niż wcześniej, to elastyczność mocowania robi robotę.
Dzięki czterostopniowej regulacji można przesunąć przetwornik bliżej lub dalej od kanału słuchowego, co pozwala lepiej ukierunkować dźwięk. Z mojego doświadczenia wynika, że różnica między skrajnymi ustawieniami naprawdę wpływa na brzmienie – nie tylko na jego kierunkowość, ale także na postrzeganie przestrzeni. To ciekawe rozwiązanie, które daje użytkownikowi więcej kontroli i może sprawić, że AeroFit 2 będą pasowały tam, gdzie inne słuchawki się po prostu nie sprawdziły. Warto tutaj wspomnieć, że nie jest to nowość w świecie słuchawek o otwartej konstrukcji, gdyż takie rozwiązanie proponuje choćby Teufel w modelu AIRY OPEN TWS.
Nieco mniej entuzjastycznie podchodzę do paneli dotykowych. Z jednej strony – działają bez zarzutu i można je dostosować w aplikacji. Z drugiej – są bardzo czułe, przez co zakładanie słuchawek podczas odtwarzania muzyki bywa frustrujące. Wystarczy delikatne muśnięcie, by przypadkiem zatrzymać utwór lub uruchomić asystenta głosowego. W mojej opinii to detal, który może irytować na co dzień – choć da się tego uniknąć, zakładając AeroFit 2 jeszcze przed rozpoczęciem odtwarzania. To jednak przypadłość wielu słuchawek tego typu, niemniej irytująca.
Pod względem materiałów i ogólnego wykończenia AeroFit 2 wyglądają nowocześnie i solidnie. Nie są to słuchawki, które znikają w uchu – ale też nie o to tutaj chodzi. To sprzęt, który ma być widoczny, wygodny i gotowy na długie sesje – zarówno na treningu, jak i podczas pracy przy biurku. I rzeczywiście, nawet po kilku godzinach noszenia nie czułem potrzeby, by dać uszom odpocząć. To spory plus, szczególnie dla osób, które nie przepadają za typowymi dokanałówkami.
Etui również doczekało się zmian – teraz jest krótsze, szersze i wygodniejsze w codziennym użytkowaniu. Wreszcie dodano obsługę ładowania bezprzewodowego, co moim zdaniem powinno być już standardem w tej klasie cenowej. Fajnie też, że Soundcore zadbał o czytelny pasek LED-owy i wygodny przycisk parowania. Całość prezentuje się minimalistycznie, ale bardzo funkcjonalnie. Jest jednak dość duże – wyraźnie większe, niż to które znam z HUAWEI FreeArc, ale jednocześnie bardziej poręczne, niż w przypadku Baseus Eli Sport 1, czy też wspomnianych już AIRY OPEN TWS. Jeśli zatem nosicie case w kieszeni spodni, to raczej nie będzie Was specjalnie uwierać.
Na koniec warto wspomnieć o klasie wodoodporności IP55 – to krok w inną stronę niż poprzednia generacja z IPX7. Mamy więc mniej zabezpieczeń przed pełnym zanurzeniem, ale zyskujemy ochronę przed kurzem. Czy to dobra decyzja? W codziennym użytkowaniu raczej tak. W końcu i tak nikt rozsądny nie będzie pływać z takimi słuchawkami, a odporność na pot i deszcz jest w pełni wystarczająca – zwłaszcza w miejskim trybie życia.
Soundcore AeroFit 2 korzystają z paneli dotykowych umieszczonych mniej więcej od środka fasolki w dół – dokładnie tam, gdzie znajduje się logo producenta. To ergonomiczne rozwiązanie, bo nie trzeba specjalnie szukać miejsca dotyku – wystarczy intuicyjnie musnąć słuchawkę. I co ważne: nie trzeba nic wciskać. Reakcja na dotyk jest natychmiastowa, a same panele działają precyzyjnie nawet podczas dynamicznego treningu. W przeciwieństwie do wielu słuchawek TWS nie miałem tu ani jednego przypadku błędnego rozpoznania gestu.
Na start fabryczna konfiguracja sterowania dotykowego jest dość ograniczona – pojedyncze dotknięcia nie robią nic, a tylko kilka poleceń jest wstępnie przypisanych. Na przykład dwukrotne dotknięcie lewej słuchawki przeskakuje do następnego utworu, a prawej – odtwarza lub pauzuje muzykę. I tyle. Dlatego z marszu polecam zainstalowanie aplikacji Soundcore – bez niej nie wyciągniemy z tych słuchawek nawet połowy możliwości. To jeden z tych przypadków, gdzie apka naprawdę robi różnicę.
W aplikacji Soundcore możemy nie tylko przypisać różne komendy do gestów, ale też sprytnie obejść brak gestu przesuwania palcem do regulacji głośności. Ja przypisałem zwiększanie poziomu dźwięku do prawej słuchawki, a zmniejszanie do lewej – oba jako reakcję na pojedyncze dotknięcie. Dzięki temu gest „przesuwania” mogę po prostu symulować naprzemiennym dotykaniem. Proste, wygodne i – co najważniejsze – działa. To jeden z tych małych tricków, które znacząco poprawiają codzienne korzystanie z AeroFit 2.
Aplikacja daje też dostęp do ustawień dźwięku. Mamy tu kilka gotowych presetów EQ, ale najciekawiej robi się wtedy, gdy zanurzymy się w ręczną korekcję. Graficzny equalizer jest przejrzysty i pozwala szybko dostosować brzmienie do własnych preferencji. Ja osobiście wolę lekko podbite niskie tony (nie mylić z chałturniczym dudnieniem) – Soundcore pozwala mi to uzyskać bez żadnych kombinacji. To ogromny atut, szczególnie dla tych, którzy traktują słuchawki jako coś więcej niż tylko dodatek do smartfona.
Zdecydowanie widać, że Soundcore AeroFit 2 mają spory potencjał, jeśli tylko poświęcimy chwilę na personalizację. Dotyk działa sprawnie, a aplikacja daje pełną kontrolę nad sterowaniem i dźwiękiem.
Soundcore AeroFit 2 korzystają z Bluetooth 5.4, co już samo w sobie jest plusem, zwłaszcza jeśli zależy nam na stabilnym połączeniu i niskim zużyciu energii. Cieszy obecność obsługi kodeków SBC, AAC i LDAC – choć, szczerze mówiąc, ten ostatni traktuję tu raczej jako dodatek niż realną wartość. W przypadku słuchawek o otwartej konstrukcji trudno mówić o audiofilskim odsłuchu, skoro i tak słyszymy cały zewnętrzny świat. LDAC daje teoretycznie lepszą jakość, ale… czy faktycznie ją słychać, kiedy mijają nas samochody albo pada deszcz?
W praktyce o wiele bardziej doceniam obecność łączności wielopunktowej. Dla mnie to już standard. AeroFit 2 bez problemu utrzymują połączenie z dwoma urządzeniami, co w moim przypadku oznacza laptop i smartfon. Przełączanie między nimi jest płynne i szybkie – żadnych opóźnień czy irytującego rozłączania się. To po prostu działa, jak powinno. I na tym właśnie polega dobra technologia – nie przeszkadza, tylko ułatwia życie.
Akumulator? To kolejny mocny punkt AeroFit 2. Producent deklaruje 10 godzin odtwarzania na jednym ładowaniu, a ja przy głośności około 80% osiągałem bez problemu niemal 8 godzin. To bardzo dobry wynik, który spokojnie wystarcza na cały dzień pracy, kilka treningów albo dłuższy wypad za miasto. Etui doładowuje słuchawki trzy razy, co w praktyce daje ponad 40 godzin działania bez potrzeby sięgania po gniazdko.
Świetnie wypada też szybkie ładowanie – 10 minut w etui daje około 4 godzin działania. Nie zliczę, ile razy uratowało mnie to, gdy przypomniałem sobie o rozładowanych słuchawkach tuż przed wyjściem do pracy. A jeśli już chcemy doładować je do pełna, wystarczy 45 minut. Do tego etui wspiera ładowanie bezprzewodowe – niby drobiazg, ale w 2025 roku staje się to wreszcie standardem i miło widzieć, że Soundcore nie zostaje w tyle.
Otwarte słuchawki rządzą się swoimi prawami. Soundcore AeroFit 2 nie blokują otoczenia – i to celowo. W końcu po to sięga się po konstrukcję open-ear, by mieć pełną świadomość tego, co dzieje się wokół. Podczas testów zauważyłem, że taka forma idealnie sprawdza się w codziennych sytuacjach: usłyszysz listonosza pod drzwiami, dzieci wołające z drugiego pokoju, czy samochód zbliżający się na przejściu. Trudno nie docenić takiego rozwiązania, jeśli jesteś w ruchu.
Oczywiście, ta otwartość ma swoją cenę. Brak pasywnej izolacji sprawia, że w hałaśliwym otoczeniu możesz odruchowo podkręcić głośność. I tu trzeba uważać. Kuszące, by zagłuszyć miejski zgiełk, ale zdrowie słuchu nie zna kompromisów. Dla mnie to przypomnienie, że open-ear nie są od wszystkiego – to narzędzie do konkretnego scenariusza. Jeśli szukasz ciszy w komunikacji miejskiej, sięgnij raczej po słuchawki z ANC.
A jak z mikrofonami? AeroFit 2 mają ich cztery, z technologią formowania wiązki, która skupia się na Twoim głosie. W praktyce – w pomieszczeniu brzmię dobrze, a rozmówcy nie skarżyli się na jakość. Na zewnątrz jest nieco trudniej, bo wiatr i ruch uliczny wciąż robią swoje, ale mimo wszystko da się prowadzić rozmowy bez irytacji. Nie są to mikrofony z poziomu słuchawek typowo biurowych, ale jak na open-eary – jest naprawdę nieźle.
Dla mnie najważniejsze jest to, że mikrofony AeroFit 2 są po prostu niezawodne. W ruchu, w domu, na spacerze – zawsze mogłem liczyć na sensowną jakość połączenia. A to właśnie taki detal, który sprawia, że po słuchawki sięga się częściej, niż po inne modele.
Otwarte słuchawki douszne zawsze są pewnym kompromisem – coś zyskujemy, ale coś tracimy. Soundcore AeroFit 2 stawiają przede wszystkim na komfort i pełną świadomość otoczenia, co w codziennym użytkowaniu może być ogromnym atutem. Nie zamykają nas w dźwiękowej bańce, pozwalają słyszeć otoczenie, a mimo to potrafią zagrać donośnie. Dźwięk? Tutaj producent postawił na bas – i to odczuwalny bas. To nie są typowe puste open-eary. Bas jest obecny, gęsty, a przy tym ciepły – szczególnie dobrze sprawdza się podczas biegania czy jazdy na rowerze, kiedy potrzebujemy motywującego uderzenia.
Nowa technologia BassTurbo oraz zastosowanie dużych przetworników Racetrack 20 × 11,55 mm to wyraźny krok naprzód względem pierwszej generacji AeroFit. W porównaniu do poprzedników mamy tu więcej energii i głębi. To nie jest neutralne, analityczne brzmienie – ale chyba nikt tego nie oczekuje po słuchawkach sportowych z otwartą konstrukcją. Soundcore bardzo dobrze odrobiło lekcję, oferując dźwięk dynamiczny, który nie gubi się w miejskim szumie, a jednocześnie nie męczy podczas dłuższych odsłuchów. Jest to raczej brzmienie użytkowe, niż referencyjne – ale właśnie o to chodzi w tym segmencie.
Pod względem dopasowania AeroFit 2 są, jak na open-eary, całkiem przyzwoite. Nie wciskają się do kanału, tylko spoczywają lekko nad nim, więc ich odpowiednie ułożenie ma kluczowe znaczenie. Gdy uda się znaleźć właściwą pozycję – niskie tony nabierają pełni, a scena dźwiękowa zyskuje na głębi. Zły kąt? Robi się płasko i sucho. W moim przypadku wystarczyło kilka prób, by znaleźć właściwy układ. To trochę jak z okularami przeciwsłonecznymi – dopiero kiedy dobrze leżą, wszystko zaczyna wyglądać tak, jak powinno.
Aplikacja Soundcore pozwala na personalizację brzmienia – co jest miłym dodatkiem. Fabryczne ustawienie EQ, czyli Soundcore Signature, ma mocno podkreślony bas, co dla wielu będzie zaletą, ale w niektórych utworach może być męczące. Z kolei tryby Płaski i Zrównoważony dają więcej oddechu średnim tonom. Zrównoważony to mój osobisty wybór, bo najpełniej oddaje ogólną charakterystykę słuchawek bez przesady w żadnym kierunku. Brakuje mi jednak możliwości przełączania się między presetami bezpośrednio z poziomu słuchawek – taka funkcja bardzo by się przydała w ruchu.
Jeśli porównamy AeroFit 2 z konkurencją, robi się ciekawie. Na tle Teufel AIRY OPEN TWS i HUAWEI FreeArc trzymają bardzo wysoki poziom. Nie powiedziałbym, że są jednoznacznie lepsze, ale nie są absolutnie gorsze – grają inaczej, bardziej masywnie i pełniej, co w wielu sytuacjach może się spodobać.
W codziennym użytkowaniu AeroFit 2 sprawdzają się tak, jak trzeba – szczególnie gdy zależy nam na dobrej głośności i obecności basu bez całkowitego odcięcia się od świata. Czy są idealne? Nie. Brakuje im precyzji w wysokich tonach, wokale bywają zbyt miękkie, a bas momentami przytłacza. Ale czy zawsze musimy szukać ideału? AeroFit 2 nie są słuchawkami do krytycznego odsłuchu – to sprzęt, który po prostu chce się mieć przy sobie. I właśnie za to je lubię.
Słuchawki z otwartą konstrukcją to nadal nisza, ale z roku na rok staje się coraz ciekawsza. Soundcore AeroFit 2 są tego świetnym przykładem – zamiast gonić za aktywną redukcją hałasu czy audiofilskim brzmieniem, stawiają na coś innego: komfort, swobodę i totalną lekkość użytkowania. I właśnie to najbardziej mnie w nich przekonało. Nie trzeba ich wciskać do ucha, nie męczą po godzinie noszenia, a dzięki elastycznym zaczepom można je dopasować tak, jak nam pasuje. To są słuchawki, które po prostu chce się mieć na co dzień – nie tylko na trening.
Dźwięk? Jest dokładnie taki, jakiego można by się spodziewać po konstrukcji open-ear, ale z pozytywnym zaskoczeniem. Brzmienie jest zaskakująco mocne i nasycone basem – aż chce się podkręcić głośność i wpaść w rytm dnia. Nie oczekiwałem cudów w zakresie precyzji czy sceny, ale basowe uderzenie i ogólna energia dźwięku robią robotę. To nie są słuchawki do siedzenia w fotelu i analizowania szczegółów miksu. To sprzęt, który ma dać kopa i nie odcinać nas przy tym od otoczenia. I wiecie co? Spełnia tę rolę bardzo dobrze.
Jako redaktor testujący słuchawki od dłuższego czasu wiem jedno – komfort użytkowania często jest ważniejszy niż parametry techniczne. I tu AeroFit 2 trafiają w punkt. Można w nich iść na spacer, ćwiczyć, gotować czy prowadzić rozmowy – a one po prostu są. Nie trzeba ich poprawiać, dociskać, czy przerywać odsłuchu, bo coś uwiera. Tak właśnie wyobrażam sobie słuchawki, które towarzyszą mi przez cały dzień. A jeśli dodamy do tego nawet 10 godzin pracy na jednym ładowaniu i wygodne etui z ładowaniem bezprzewodowym – robi się naprawdę praktycznie.
Nie są to jednak słuchawki dla każdego. Jeśli szukasz studyjnej czystości dźwięku, to nie jest ten adres. Ale jeśli chcesz czegoś, co pozwoli Ci słuchać muzyki, podcastów albo audiobooków w trakcie dnia, bez odcięcia się od świata, to AeroFit 2 są bardzo sensownym wyborem. To sprzęt, który zaskakuje swoją użytecznością i – co tu dużo mówić – po prostu działa tak, jak trzeba.
A jeśli cena Soundcore AeroFit 2 wydaje Ci się odrobinę za wysoka, warto rzucić okiem na HUAWEI FreeArc – to również bardzo wygodne i funkcjonalne słuchawki, które potrafią pozytywnie zaskoczyć, a przy tym są dostępne w niższej cenie. Natomiast jeśli budżet w okolicach 600 zł jest dla Ciebie akceptowalny, to osobiście postawiłbym na AeroFit 2. Oferują zauważalnie lepszą jakość dźwięku – z głębszym basem i bardziej dynamicznym, angażującym brzmieniem, które świetnie sprawdza się zwłaszcza w ruchu.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie ma czegoś takiego jak za dużo RAM. Dobrze więc, że Google nareszcie przestaje udawać,…
OnePlus 13T został oficjalnie zapowiedziany. To bez dwóch zdań szczyt możliwości kompaktowych flagowców w 2025…
Zeblaze Stratos 3 Ultra i Stratos 3 Pro to dobre i tanie smartwatche z GPS.…
Oficjalnie potwierdzono realme GT 7. Producent wskazał konkretny termin premiery oraz przedstawił wygląd nowego "zabójcy…
Turowy RPG – The Lamplighters League objęto fantastycznym rabatem w wysokości 98% w sklepie internetowym…
W T-Mobile pojawiają się flagowe smartfony Google Pixel 9 – zarówno model podstawowy, jak i…