>
Kategorie: Apple iOS Longform Newsy Technologie

Dokąd zmierza Apple? O problemach amerykańskiego giganta


Sztandarowym przykładem są tu słynne już Mapy dla iOS, ale na tym sprawa się nie kończy. Można sobie wyobrazić, że za rządów „wizjonera z Cupertino”, jak niektórzy zwykli nazywać Jobsa, Apple wypuszcza na rynek wadliwą aplikację, ale trudno sobie wyobrazić, by próby jej udoskonalenia, szukanie winnych i odwracanie uwagi od swojej wpadki dość szybko nabrały znamion farsy. To zapewne ubodło wielu klientów, którzy płacili za perfekcję. Jej brak poważnie wpływa na wizerunek Apple i stawia firmę na równi z innymi producentami. Nie chodzi zatem o same mapy, ale o to, czy było to odosobnione potknięcie, czy zapowiedź głębszych problemów.

Mapy Apple stały się przedmiotem kpin / zrzut ekranu: cultofmac.com

Spory patentowe to zły pomysł

Wojny patentowe to dla Apple chleb powszedni. Spory prowadzone są z różnymi firmami w różnych krajach. Najgłośniejsza jest oczywiście walka z Samsungiem. Nie ulega wątpliwości, że w tej kwestii winne są obie strony (choć trudno dojść do takiego wniosku, gdy rzuci się okiem np. na wyrok sądu w USA), a gra toczy się o wielkie pieniądze. Z jednej strony, nie powinno nas dziwić, że Apple przy użyciu kancelarii prawnych i niedoskonałości prawa patentowego, chce zadbać o swoje interesy. Trzeba mieć jednak na uwadze, że każdy kij ma dwa końce.

Wojny patentowe mogą działać na niekorzyść Apple / Fot. Junial Enterprises, Fotolia

Korporacja zraża do siebie kolejnych graczy z branży IT i coraz odważniej rozgrywa mecz na tym polu. Firma ostatnio podpisała umowę licencyjną z HTC i zainteresowała tym wydarzeniem Samsunga – jeśli okaże się, że dotyczy ona technologii, których wcześniej gigant z Cupertino nie chciał licencjonować Koreańczykom, to mogą mieć poważny problem i trudno będzie im to wytłumaczyć. Podsycanie konfliktu z Samsungiem w dalszej perspektywie może zaszkodzić obu tym firmom i Apple już niejednokrotnie mogło się przekonać, że poleganie na innych dostawcach komponentów jest dość ryzykownym pomysłem. Skoro jednak doszli do wniosku, że konfrontacja jest najrozsądniejszym rozwiązaniem, to chyba nie ma sensu polemizować z tą decyzją.

Co dalej?

Można powiedzieć, że jest to pytanie za co najmniej 100 punktów. Najprostsza odpowiedź brzmi następująco: trzeba tworzyć dobre produkty. Pojawia się jednak kolejna kwestia: czy wystarczy konstruować nowe wersje już istniejących urządzeń, czy korporacja musi wejść do kolejnego sektora? Rośnie liczba osób, które uważają, że drugie rozwiązanie jest nieuniknione i Apple prędzej czy później będzie musiało zawitać np. do segmentu TV.

Korporacja zraża do siebie kolejnych graczy z branży IT.

Nie jest to nowy pomysł i głośno mówiono o nim jeszcze za życia Steve’a Jobsa. Do idei tej wrócił niedawno Tim Cook. Stwierdził on w wywiadzie, że „dzisiejsza telewizja jest reliktem przeszłości”. Ponoć kiedy włącza telewizor w domu, to ma wrażenie jakby się przenosił w przeszłość o 20-30 lat. Jednocześnie dodał, że ten sektor stwarza wielkie możliwości, ale nie może powiedzieć nic więcej. To jednak wystarczyło, by znów zaczęto spekulować nad telewizorem z logo nadgryzionego jabłka. Dość szybko pojawiły się pogłoski, iż Apple, Foxconn i Sharp już pracują nad sprzętem tego typu i należy się go spodziewać na rynku w drugiej połowie 2013 roku.

Rodzina produktów Apple zostanie niedługo rozbudowana o TV? / Fot. Producent

Już dzisiaj można założyć, że taki produkt byłby hitem. Po pierwsze, mógłby ciekawie uzupełnić obecną ofertę produktów Apple i doskonale wykorzystać technologie firmy, a po drugie, z pewnością wpłynąłby on na cały rynek i zmotywował pozostałych producentów do wytężonej pracy nad ulepszaniem swoich telewizorów. Interaktywne urządzenie amerykańskiego producenta z pewnością nie będzie należało do tanich, ale chętni na jego zakup i tak się znajdą, a to powinno rozpędzić Apple tak, jak zrobiły to iPod, iPhone, czy iPad.

Niezwykle ciekawym pomysłem wydaje się przeniesienie części produkcji komputerów Mac z Chin do USA. Proces ten ma być rozpoczęty w przyszłym roku i Apple przeznaczy na niego w pierwszej fazie 100 mln dolarów. Nie oznacza to, że firma będzie sama wytwarzała swoje produkty, ale zleci to amerykańskim firmom, dzięki czemu ich pieniądze zostaną w USA. Ponoć plany korporacji wybiegają dużo dalej i z czasem do Stanów Zjednoczonych może zostać przeniesiona produkcja pozostałych urządzeń. To ważna wiadomość, ponieważ Apple uniezależniałoby się (przynajmniej w pewnym stopniu) od firm po drugiej stronie globu. Dużo istotniejszy jest tu jednak czynnik patriotyczny. Amerykanie byliby bardziej skłonni kupić sprzęt, który nie tylko nie pochodzi z Chin, ale został wyprodukowany na ich ziemi. Trzeba przyznać, że to bardzo sprytne posunięcie.

Niezwykle ciekawym pomysłem wydaje się przeniesienie części produkcji komputerów Mac z Chin do USA.

Niedługo pojawi się film biograficzny prezentujący postać Steve’a Jobsa. Zresztą, będzie to jeden z dwóch filmów o wizjonerze z Cupertino. Z pewnością będzie to niezły stymulator sprzedaży produktów Apple i firma znów zarobi na legendzie jednego ze swoich założycieli. Po jakimś czasie wyczerpią się jednak „prezenty” tego typu i Apple nie będzie się mogło ogrzewać w świetle byłego CEO. Podobnie sprawa wygląda w przypadku rozszerzania grupy odbiorców usług.

Ashton Kutcher w roli Steve'a Jobsa może pomóc Apple / Fot. dailytech.com

Niedawno amerykańska korporacja poszerzyła listę państw, w których można korzystać z iTunes Store. I to powiększył poważnie, bo aż o 56 krajów (tym samym ich liczba wzrosła do 119). Z ekonomicznego punktu widzenia może to być dla Apple dość ważny krok – na usługach w postaci sprzedaży treści firma zarabia całkiem niezłe pieniądze, a poważne rozszerzenie swoich wpływów powinno podkręcić wyniki finansowe. Nie jest to jednak rozwój oparty o innowacyjne rozwiązania, lecz odcinanie kuponów od sprawdzonych rozwiązań.

Po jakimś czasie Apple nie będzie się mogło ogrzewać w świetle byłego CEO.

Apple przydałby się jest powiew świeżości. Firmę bez dwóch zdań należy zaliczyć do grona liderów sektora IT oraz innowatorów tego segmentu gospodarki, ale nadchodzi chyba okres zadyszki amerykańskiego giganta. Potrzebny jest im impuls, który pokaże wszystkim, że korporacja jest w stanie świetnie funkcjonować bez legendarnego CEO. Podążanie obecną drogą, na krótką metę i tak przyniesie im wielomiliardowe zyski, ale z czasem okaże się zapewne kiepską strategią. Czekamy zatem na kolejne posunięcia amerykańskiej korporacji.

Źródła: Bloomberg, CNN, Reuters, Businessweek, Astera, Gizmodo, Compulenta, Onliner, NBC News

Maciej Sikorski

Najnowsze artykuły

  • Newsy
  • POCO
  • Telefony

Redmi Turbo 4 Pro / POCO F7 bez tajemnic. Znamy ceny, pełną specyfikację i design nowego króla polskich promocji

Pełna specyfikacja oraz ceny POCO F7 / Redmi Turbo 4 Pro trafiły do sieci od…

18 kwietnia 2025
  • Infinix
  • Newsy
  • Telefony

Dosłownie śmierdzi mi to sukcesem. Ten smartfon ma baterię 5500 mAh, niską cenę i przez pół roku będzie ładnie pachnieć

Infinix Note 50s 5G+ to smartfon z pachnącą obudową w cenie, której raczej byś się…

18 kwietnia 2025
  • Promocje

Dobrze oceniana strategia trafiła na kapitalną promocję. Fani gatunku przybywajcie!

Świetna strategia – Banished swego czasu zdobyła niemałą popularność na Steam, teraz kilka lat po…

18 kwietnia 2025
  • Motorola
  • Newsy
  • Telefony

To będzie najlepszy składany flagowiec 2025 r. Ekrany LTPO 165 Hz, 4700 mAh i szybkie ładowanie przewodowe + bezprzewodowe

Poznaliśmy specyfikacji flagowca Motorola razr 60 Ultra na kilka dni przed oficjalną premierą. Składany smartfon…

18 kwietnia 2025
  • Newsy
  • Nubia
  • Telefony

Ten tani flagowiec do zdjęć poskromi Samsunga i Xiaomi. Zwłaszcza jego cena może zachwycić

Prawdziwie pełnowymiarowy ekran, niespotykany design i świetna wycena. W taki sposób zapowiada się nowa nubia…

18 kwietnia 2025
  • Newsy
  • Redmi
  • Telefony

Xiaomi podało cenę POCO F7 przed premierą. Ależ to będzie sztos za malutką kasę

Redmi Turbo 4 Pro będzie pierwszym telefonem na świecie ze Snapdragonem 8s Gen 4. Producent…

18 kwietnia 2025