Już od jakiegoś czasu krążą w mediach informacje na temat wybuchających urządzeń firmy Apple w całej Europie. Pierwszą ofiarę zanotowano w Wielkiej Brytanii, niejaki Ken Stanborough opowiadał:
iPod w moim ręku wydawał dziwne dźwięki i bardzo szybko stawał się bardzo gorący. W pewnym momencie zobaczyłem dym wydobywający się z urządzenia. Wyrzuciłem je jak najdalej od siebie. Po chwili nastąpiła eksplozja!
Niedługo po tym incydencie odłamki szkła, niemal okaleczyły osiemnastolatka. Był to jednak dopiero czubek góry lodowej. Najdziwniejsza w tym wszystkim była reakcja Apple. Jak podał brytyjski „The Times”, właściciele zniszczonych smartfonów mogli uzyskać zwrot pieniędzy za urządzenie pod warunkiem podpisania oświadczenia, iż sprawa ta nie wypłynie do mediów. Oczywiście zawierał również zapis, iż Apple może wyciągnąć konsekwencje prawne w razie niedotrzymania umowy. Stanborough postanowił jednak nie podpisywać umowy i ogłosić to na łamach gazet i w telewizji .
Gdy problem zaczął się nasilać i w mediach zaczęły pojawiać się coraz to nowe doniesienia o wybuchach, sprawą zainteresowała się Komisja Europejska. Ta z kolei, nakazała wyjaśnienie sprawy koncernowi Apple.
Firma po jakimś czasie bez pardonu oficjalnie ogłosiła iż owe wypadki nie są spowodowane przez przegrzewające się akumulatory, jak dotąd domniemano, lecz poprzez uszkodzenia smartfonów ze strony „sił zewnętrznych”, obwiniając przy tym użytkowników, którzy rzekomo nie potrafią obchodzić się ze swoimi telefonami. Sugerowano przy tym iż nacisk jaki wywierały palce piszącego SMS-a chłopaka był zbyt duży i w ten sposób doprowadził on do zniszczenia telefonu.
Pytania do tych wypowiedzi Apple’a nasuwają się same. W jaki sposób wyciągnięto takie wnioski skoro telefony, które badali był w strzępach? Jak ma się to do wybuchu iPhone’a, który leżał w samochodzie pewnego holendra? Czy rzeczywiście nasze palce są w stanie wywrzeć taki nacisk na wyświetlaczu, że spowoduje to eksplozję? Wreszcie, co zrobi Apple, gdy wypadki zaczną się powtarzać?
Czyżby nadchodził zmierzch potęgi jabłuszka?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.