Gdyby ktoś na ulicy spytał mnie ile może wytrzymać bez ładowania smartfon odpowiedziałbym, że zdecydowanie nie więcej niż 3 dni. Doświadczenia, które posiadam ze zwykłymi telefonami są bardzo zbliżone, co oczywiście przemawia na korzyść naszych inteligentnych urządzeń. Jednak co gdyby ta sama osoba pokazałaby mi urządzenie, które działa 15 lat (!) na jednym ładowaniu, a raczej jednym „paluszku”?
Nie uwierzyłbym, ale nie o wiarę tu chodzi a o ideę urządzenia i jego specyfikację. Jak wspomniałem telefon wytrzyma, aż 15 lat (oczywiście w „trybie czuwania”) na jednej baterii AA, a przyświeca mu chlubny cel: być w pogotowiu, gdy grozi nam niebezpieczeństwo. Ci, którzy lubią i przyzwyczajeni są (zaliczam się do tej grupy) do dużych ekranów mogą czuć się delikatnie zawiedzeni – SpareOne nie ma go w ogóle. Zamiast tego ma tradycyjną, ale intuicyjną klawiaturę numeryczną z klawiszem wybierającym numer alarmowy, latarkę oraz synchronizację z aplikacją geolokalizacyjną, która śledzi i informuje o jego położeniu. Sam telefon przy całej swojej złożoności wygląda bardzo prosto, ale i schludnie. Być może w tym tkwi sekret jego pracy w ekstremalnych temperaturach od -30 do 60 stopni Celsjusza. Wisienką na torcie jest współpraca tego modelu ze wszystkimi sieciami GSM na świecie.
I choć w tym przypadku obejdzie się bez ładowarek słonecznych to SpareOne zaskakuje również czymś innym – kosztuje jedynie 99 dolarów. Cena niezbyt wygórowana za ratowanie życia prawda?
Źródło: spareone.com
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.