Mamy początek nowego roku i już dawno za nami podsumowanie tego co, wydarzyło się w poprzednich 4 kwartałach. Co niektórzy zaczęli już zastanawiać się, za jakimi przyszłymi smartfonami warto zacząć się rozglądać, natomiast największe branżowe portale informują o kolejnych przeciekach dotyczących nowych urządzeń – m.in. Apple, HTC oraz Samsunga. Większość wpisów poświęconych plotkom na temat nowych smartfonów i tabletów odnosi się do potrzeb rynku, możliwości technologicznych, wewnętrznych planów korporacyjnych oraz fantazji użytkowników. Czasami można zastanowić się, czy to wróżenie z kuli (o ile magię tą stosuje się na zagranicznych portalach) nie jest bodźcem dla producentów, a przynajmniej znakomitym badaniem rynku, które ukierunkowuje ich plany. Jednak nie o potrzebach i ich zaspakajaniu chciałem Wam dzisiaj napisać, a raczej o rzeczach, których byśmy nie chcieli – o tym, czego firmy Apple i Google nie potrzebują na pewno.
Gdyby Jabłka były tańsze kupowalibyśmy je… rzadziej?
Do napisania tego artykuły natchnęły mnie dwie rzeczy. Dyskusję na temat pierwszej rozpocząłem sam kilka dni temu. Napisany przeze mnie krótki tekst dotyczył plotki na temat produkcji taniego iPhona, która ruszyć miałaby pod koniec tego roku. Aby nie wydłużać niepotrzebnie tego wpisu, nie będę opisywał, w jaki sposób Apple planuje zmniejszyć koszty stworzenia tego urządzenia (zainteresowanych odsyłam do wspomnianego tekstu), jednak wątek ten poruszył na tyle mojego redakcyjnego Kolegę, że wypowiedział się on na ten temat nieco szerzej, przedstawiając dwa punkty widzenia: za i przeciw stworzeniu budżetowego iPhone’a. Chociaż przytoczone przez Ciebie Maćku argumenty są ciekawe, to pozwolę sobie z nimi się nie zgodzić w kilku punktach. Uważam, że firma Apple, jaką znamy, zawsze będzie nam już kojarzyć się z produktami z najwyższej półki. Jak sam napisałeś, budowali oni swoją markę latami, także w miejscach, gdzie ich urządzenia ze względu na poziom życia nie wypadają na tyle drogo, jak w Polsce.
Firma Apple zawsze będzie nam kojarzyć się z produktami z najwyższej półki.
Jeżeli przyjąć, że dla średniej klasy europejskiej iPhone nie jest drogim nabytkiem, to jak odbiorą oni budżetowy telefon adresowany na rynek chiński? Chociaż nie wiadomo, jaka miałaby być cena takiego urządzenia, to można się spodziewać, że byłaby ona adekwatna do rynku i segmentu, do którego jest ono zaadresowane. Czy z plastikową obudową i podzespołami drugiej klasy smartfon ma szansę konkurować z bezpośrednimi konkurentami opartymi na Androidzie, np. ZTE U950?
Oczywiście to tylko luźny przykład, bo o urządzeniu nie wiadomo nic konkretnego, jednak segment tanich smartfonów to wyjątkowo ciężki temat. Wycofują się z niego co jakiś czas kolejni znani producenci, w tym ostatnio Sony. Dla Apple, które nie ma doświadczenia w tej grze, sprawa może być jeszcze cięższa, a sama marka może mocno ucierpieć na takim eksperymencie. W tekście „Tani iPhone: czy Apple potrzebuje tego smartfonu?” Maciek napisał także, że w Apple brakuje wizjonera i człowieka z odważnym pomysłem na rozwój najdroższej firmy na świecie. Owszem, brakuje, a wchodzenie na rynek budżetowych telefonów jest tego dobrym przykładem. Korporacja nie ma pomysłów i odwagi by zaskoczyć, ale pozostać sobą, czyli Apple klasy premium. Być może problem leży także w słabej sprzedaży najnowszego sprzętu Jabłuszka, jednak w moim odczuciu firma nie potrzebuje być w kieszeni każdego użytkownika, jeśli ceną za to ma być spadek klasy ich produktów i utrata prestiżu samej marki.
Robot w kształcie Jabłka?
Sytuacja w przypadku Google wygląda zupełnie inaczej. Korporacja skutecznie promuje i rozwija markę Nexus, jednak odnoszę wrażenie, iż firma Google sama nie wie dokąd zmierza. Nie zamierzam nakreślać drogi, którą powinna kroczyć, ale jestem przekonany jakich punktów powinna unikać. Tutaj należy wspomnieć o drugiej rzeczy, która natchnęła mnie do napisania tego tekstu – zagraniczne źródła donoszą, iż LG wstrzymało produkcję Nexusa 4 w celu… przygotowania się do produkcji kolejnego Nexusa z nową wersją Androida.
Firma Google sama nie wie dokąd zmierza.
Wraz z nowym smartfonem z linii Nexus, Google zmieniło nieco strategię: smartfon dostępny dla każdego, wysokiej klasy w cenie średnio-budżetowych telefonów. Google chce zarabiać na swoim ekosystemie, co brzmi bardzo rozsądnie dla samej korporacji, ale i użytkowników. O takiej strategii można przeczytać w artykule Maćka, jednak w przypadku Apple jestem pewien, że nie byłoby problemu podaży ich urządzenia. I jak ma to się do strategii Google? Rozumiem, że im trudniej zdobyć produkt, tym większe nim zainteresowanie, jednak kwestia ta w przypadku iPhone’a dotyczy zazwyczaj ceny samego urządzenia (pomijając dzień premiery). Google, a właściwie LG, ma natomiast problem z nadążeniem z samą produkcją, która sama w sobie nie bije rekordów (400 tysięcy wyprodukowanych sztuk dla wersji 16 GB). Skoro więc będąc Google chcemy dać każdemu świetne i tanie urządzenie, żeby zarabiać na produktach, które do niego dostarczamy, to dlaczego jest tak duży problem z jego zdobyciem? Czy ta strategia nie jest z góry sprzeczna sama ze sobą?
Jeśli plotki na temat nowego urządzenia (Nexus 5?) okażą się prawdziwe to, czy wszystko jest już jasne, piękne i kolorowe? Chyba jednak wciąż nie do końca. Google w tym momencie nie potrzebuje nowego Nexusa, gdy nie sprostało sprzedaży czwórki, która jest na rynku dopiero 3 miesiące(!). A już na pewno nie potrzebuje tak wcześnie kolejnego Androida ze względu na dużą fragmentację i zważywszy na fakt, iż nowy smartfon z kolejną wersją Zielonego Robota pojawić miałby się już za miesiąc (chyba wolę już taniego iPhone’a). Ostatnia kwestia dotyczy producentów, z którymi współpracuje Google. Jeśli problem podaży był rzeczywiście po stronie LG to, dlaczego kolejny smartfon z czystym Androidem produkuje ta sama, nieodpowiedzialna korporacja? Z taką linią jak Nexus i możliwościami finansowymi oraz technologicznymi (Motorola) Google nie potrzebuje być na łasce producentów, którzy nie dbają o firmy i nasz interes.
Czego zabrakło?
Zanim podsumuję wszystko, przypomnę raz jeszcze o tym, że ten artykuł opiera się tylko i wyłącznie na plotkach – nie oceniam ich wiarygodności, a tylko przedstawiam subiektywną, ale trzeźwą ocenę tego, czego jako klient nie oczekuję po Google i Apple. Chociaż posiadam obecnie sprzęt z Androidem (Samsung Galaxy S II) to już kilka razy zastanawiałem się nad zakupem iPhone’a i to właśnie ekskluzywność marki była dla mnie głównym argumentem za zmianą ekosystemu. Co do Google sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Był produkt z wyższej półki cenowej, z dobrymi parametrami i dostępnością (Galaxy Nexus), teraz mamy urządzenie dla każdego (przynajmniej w teorii), technicznie (i nie tylko) wyglądające rewelacyjnie (LG Nexus 4), jednak z dostępnością na rynku jest krucho, co znakomicie widać po cenach na Allegro.
Apple i Google przenikają się wzajemnie.
Mam wrażenie, że w walce Apple i Google przenikają się wzajemnie. Podczas, gdy Jabłko próbuje dotrzeć do taniego oraz średniego segmentu i różnych klientów (iPad mini, budżetowy iPhone), druga korporacja tworzy w krótkim czasie znakomitą, własną linię smartfonów (na wzór Apple) wyróżniającą się w każdym segmencie. Jednak obu gigantom gdzieś po drodze zabrakło pomysłu oraz zdecydowanej strategii, dlatego cały czas stoją przed wyborem drogi, podjęciem dobrej lub złej decyzji.
Źródła: yahoo.com, komputerswiat.pl, interzona.pl
Ceny Apple iPhone 5
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.