Wczoraj miałem ciekawą przygodę. Ktoś podesłał mi linka do – jak się później okazało – trojana, osadzonego w niepozornej stronie WWW. Z zasady nie tapam na takie linki, no ale coś mnie podkusiło, trzeba więc było dla bezpieczeństwa przepuścić zielony system operacyjny przez jakiegoś antywira. Mój wybór padł na jeden z wiodących programów w Google Play.
Trudno mi przyczepić się do typowych funkcji antywira, bowiem samo skanowanie i związane z tym procedury przebiegały poprawnie, co później potwierdziło kilka aplikacji od konkurencji. Niestety, mamy obecnie do czynienia z uciążliwą funkcją mobilnego bezpieczeństwa, na wypadek zgubienia telefonu lub jego kradzieży. AVG, podobnie jak Avast, oferuje tego typu ochronę, chociaż – nakręcony opiniami użytkowników – postanowiłem sprawdzić, czy jest to faktycznie całkiem przydatna funkcja, dzięki której chciałbym zaprzyjaźnić się z programem na stałe, czy też jest to pewnego rodzaju sztuczka marketingowa o zubożonej funkcjonalności, dająca potencjalnemu złodziejowi wiele sposobów na ominięcie zabezpieczeń.
Niestety, ale aplikacja nie przetrwała kilku prostych sztuczek. Dopowiem jeszcze, że wszystkie działania przeprowadzałem na nie zroot’owanym telefonie. Aplikacja sprawia wrażenie zbyt „ufnej”, bowiem nie działa tu proces autoochrony, w wyniku czego, nawet nie znając (zapominając?) kodu PIN, można AVG pozbyć się z telefonu na kilka sposobów, w wyniku czego w razie potencjalnego zagubienia telefonu, ktoś odrobinę rozgarnięty w świecie Androida, będzie mógł bez większych kłopotów cieszyć się nowym telefonem.
To już któraś z rzędu aplikacja, która bez nadania praw root’a (konkurencyjny Avast również „woła” o prawa SU) okazuje się być do pewnego stopnia dysfunkcyjna, w wyniku czego, trudno mówić o profesjonalnej ochronie telefonu. No a przecież nadanie praw root’a w wielu przypadkach może skutkować unieważnieniem gwarancji, zaczyna się więc tworzyć błędne koło, dzięki czemu użytkownik smartfona z Androidem zyskuje tylko pozorną ochronę na wypadek kradzieży swojego cacka.
Chyba powoli zbliżamy się do tego momentu, gdzie warto zastanowić się nad tym, czy aby nie jest to idealny moment, aby producenci smartfonów dostarczali pakiet niezbędnego oprogramowania wraz z telefonem. Specyfikacja high-endowych i mid-range’owych słuchawek pozwoli na bezproblemowe uciągnięcie takich aplikacji a „wtopienie ich” w custom-rom’a pozwoli rozwiązać wszystkie problemy, z jakimi na własną rękę muszą walczyć użytkownicy, chcący cieszyć się pełnym bezpieczeństwem swojej komórki.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.