Niedługo poznamy wyniki finansowe Apple za ostatni kwartał poprzedniego roku. Wielu ekspertów uważa, iż dla akcjonariuszy firmy nie będą to najlepsze wieści. Ich zdaniem, gigant z Cupertino zanotował spadek zysków, co należy uznać za prawdziwą anomalię. Nie od dzisiaj wiadomo, że sukces ma wielu ojców, a klęska tylko jednego – na kogo padnie w przypadku Apple?
Zacznijmy od tego, że część dziennikarzy i analityków tworzy już obraz wielkiego kryzysu Apple i przewiduje upadek tej firmy. Tymczasem, ewentualne gorsze wyniki amerykańskiego producenta i tak będą godne pozazdroszczenia i słów uznania. Nie mówmy zatem o klęsce i kryzysie, lecz lekkiej zadyszce (nie można przecież rosnąć w nieskończoność). Zresztą, poczekajmy do publikacji raportu.
Forbes postanowił już teraz podsumować całą sprawę i zadał pytanie o przyszłość Tima Cooka na stanowisku CEO korporacji. Na przestrzeni ostatnich miesięcy kapitalizacja Apple wyraźnie się kurczyła i można zakładać, że wielu akcjonariuszy rwało sobie włosy z głowy i szukało odpowiedzi na pytanie o przyczynę tych spadków. Gdy sytuacja się pogarsza, ludzie szukają winnych – nie tyle po to, by kogoś ukarać (choć bywa i tak), lecz po to, by daną osobę zastąpić inną. Od dawna wspomina się o tym, że Tima Cooka powinien zastąpić na stanowisku CEO jeden z najbardziej znanych top menedżerów korporacji – Jony Ive. Brytyjski designer byłby ponoć idealnym szefem, który dałby Apple przysłowiowego kopa i zapewnił marce dalszy stabilny rozwój.
Osobiście nie skreślałbym tak szybko Tima Cooka – warto poczekać jeszcze kilka kwartałów, by przekonać się, jak zamierza on rozwijać Apple. Nagłe zmiany wcale nie muszą wpłynąć pozytywnie na firmę. Co więcej, mogą doprowadzić do kryzysu, który naprawdę wstrząśnie firmą.
Źródło: Forbes
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.