Niewiele ponad tydzień dzieli nas od prezentacji smartfonu HTC M7, który ma pełnić rolę flagowca firmy i stanowić dowód na to, że korporacja wraca na właściwe tory. Ostatnio pojawiło się w mediach (gsmManiaK jest tego najlepszym przykładem) sporo wpisów na temat tajwańskiego producenta, a większość z nich to doniesienia o negatywnym wydźwięku. Dobry model, który rozkręci firmę i da jej kopa na kolejne kwartały, z pewnością stanowi jedno z marzeń decydentów i akcjonariuszy HTC. Czy to wystarczy, by korporacja zagroziła liderom tego rynku?
HTC M7 – wunderwaffe z Androidem
Na temat słuchawki HTC M7 wiadomo już całkiem sporo. Choć mamy do czynienia jedynie z plotkami, to trudno przypuszczać, by wszystkie stanowiły wytwór czyjejś wyobraźni. Korporacja z pewnością dokonuje kontrolowanych przecieków, by zainteresować media i potencjalnych klientów. Nie powinno to nikogo dziwić – ten smartfon można odnieść do kategorii „być albo nie być” HTC. Firma nie jest jeszcze w tak złej sytuacji jak np. Nokia i nie generuje olbrzymich strat, ale wielkimi krokami zbliża się do dokładania do swojego biznesu. Tajwański producent jest jedyna firmą oprócz Samsunga i Apple, która zarabia na sprzedaży smartfonów, ale rok 2013 może przynieść zmiany na tej krótkiej liście i z trzech graczy zostanie jedynie dwóch. Dlatego potrzebne są szybkie i zdecydowane działania.
19 lutego zobaczymy prawdopodobnie sprzęt wyposażony w 4,7-calowy wyświetlacz Full HD, 4-rdzeniowy procesor o taktowaniu 1,7 GHz, 2 GB pamięci operacyjnej, 32 GB pamięci wbudowanej oraz akumulator o pojemności 2300 mAh. Czy w tej szczątkowej specyfikacji coś Was zaskoczyło? Wątpię. Pojawia się zatem pytanie: w jaki sposób firma zamierza przyciągnąć klientów? Gdybyśmy odbierali dosłownie zapowiedzi producentów, to należałoby się spodziewać sprzętu z… sercem. Właśnie tym organem firma postanowiła przyciągnąć uwagę mediów, podgrzewając atmosferę wokół swojej prezentacji. Na żywy smartfon raczej nie mamy co liczyć (całe szczęście – trudno przewiedzieć, do czego mógłby doprowadzić taki eksperyment), ale firma chce narobić szumu wokół produktu i decyduje się na oryginalne zagrania.
Nadal brakuje nam jednak odpowiedzi na pytanie o argument, który przekona użytkowników do tego smartfonu. Być może jednak HTC już zdradziło sekret – M7 wyróżni dobrej jakości moduł fotograficzny. Skąd taki pomysł? Przede wszystkim z plotek, w których wspomina się o kamerze 13 Mpix. Moduł ten ma jednak bazować na nowej technologii i pojawiają się nawet wzmianki o ultrapikselach. Powstają równe interpretacje tych doniesień i chyba nie ma sensu zagłębiać się w te pogłoski – wystarczy poczekać do 19 lutego i dowiemy się, co szykuje producent. Warto natomiast zwrócić uwagę na inny aspekt: HTC może kolejny już raz przekombinować.
Pomysły na krótką metę
Atutem najnowszego flagowca HTC ma być jego aparat. W roku ubiegłym fińska Nokia pokazała, że może to być element przyciągający uwagę recenzentów, mediów i klientów. Najpierw pojawił się model 808, a Potem Lumia 920 i zaczęto mówić o technologii PureView. Wiele wskazuje na to, że podczas MWC 2013 Finowie zaprezentują słuchawkę ze wspomnianą teologią oraz platformą Windows Phone 8 na pokładzie. Model EOS (bazujemy oczywiście na plotkach) miałby spore szanse na podkręcenie wyników sprzedaży firmy – smartfon Nokia 808 od poczatku był skazany na klęskę ze względu na dogorywający OS (Symbian), ale połączenie PureView z WP8 może już przynieść satysfakcjonujące efekty. Co ma z tym wspólnego HTC?
Wspominaliśmy już, że M7 może się wyróżniać dobrym modułem fotograficznym. Wskazuje na to m.in. infografika, którą jakiś czas temu opublikowała firma. Z „krótkiej historii fotografii” wynika, iż w roku bieżącym HTC dokona rewolucji w zakresie robienia zdjęć. Przy okazji producent postanowił zdyskredytować konkurencję i kpi m.in. z osiągnięć Nokii. Dość kontrowersyjne posunięcie – taka forma marketingu może przynieść tyle samo szkód, co pożytku. Wyraźnie widać jednak nawiązanie do fińskiego producenta i podążanie jego śladami. Rodzi się trend i HTC nie zamierza zostawać w tyle.
Pamiętacie smartfon HTC Evo 3D? Przez pewien czas (krótki, ale zawsze) część producentów próbowała przekonać rynek, że smartfony 3D to przyszłość i towar, który będzie się sprzedawał. W tym gronie nie mogło zabraknąć HTC. Tajwański koncern szybko zrozumiał, że z tą kartą (trójwymiarowym obrazem w takiej jakości i na takim sprzęcie) niewiele można zdziałać i zaczęto szukać innych argumentów. Jednym z nich był dobrej jakości dźwięk. Smartfony z Audio Beats miały przyciągnąć miłośników muzyki, ale projekt zakończył się totalną klapą. Nie wyszło z 3D, nie wyszło ze „smartfonami muzycznymi”, ale to nie zraziło producenta.
Teraz HTC skacze na kolejny kwiat (aparat) i z jego pomocą próbuje się wybić. Na tym jednak nie koniec – przecież są jeszcze smartfony o dużych ekranach. Jeden z top menedżerów korporacji – Chialin Chang – poinformował jakiś czas temu, że jego firma nie zamierza się ograniczać do 5-calowych ekranów. W roku ubiegłym oglądaliśmy już tabfony HTC, ale najwyraźniej na tym nie koniec. Pytanie, do jakiego rozmiaru posunie się producent? Z prognoz wielu firm wynika, iż popyt na tabfony będzie rósł w kolejnych latach i faktycznie jest to segment rynku smartfonów, na którym warto poszukać sobie miejsca. Czy HTC zarobi na tym krocie? Raczej nie.
Problem HTC polega na tym, że firma bardzo często decyduje się na jakieś rozwiązanie, a po pierwszych niepowodzeniach szybko się z niego wycofuje. Korporacja nie jest konsekwentna w swoich działaniach i płaci za to spora cenę. Można się spodziewać, że brak zainteresowania smartfonem M7 lub ich tabfonami szybko doprowadzi do zawieszenia prac nad modułami fotograficznymi i urządzeniami z dużym ekranem. HTC znajdzie sobie nowy pomysł na wyjście z dołka, a Peter Chou będzie przekonywał wszystkich, że najgorsze jest już za nimi (robi to praktycznie co kwartał).
Niestety, zaklinanie rzeczywistości do niczego nie prowadzi i nie można zwalać winy wyłącznie na presję ze strony konkurencji. Apple i Samsung faktycznie zepchnęły pozostałe firmy do narożnika, ale nie powinniśmy mieć im tego za złe – skoro Nokia, HTC, Motorola czy LG pozwoliły na taki rozwój wypadków, to mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie. Szukanie winnych „na zewnątrz” raczej nie pomoże firmie. Peter Chou przekonuje, iż problemy HTC wynikają głównie z klęski na niwie marketingu i zapewnia, że to się zmieni. Jednocześnie wspomina on, iż siłą producenta będą oryginalne smartfony wyróżniające się na tle konkurencji. Czy duży ekran i dobry aparat to elementy, które mogą im pomóc? Chyba nie trzeba odpowiadać na to pytanie.
Klasa premium, czyli smartfony budżetowe
Niedawno HTC pochwaliło się wynikami za poprzedni kwartał oraz prognozami na pierwszy kwartał bieżącego roku. W obu przypadkach akcjonariusze mogą kręcić głową z niedowierzaniem. Jeszcze rok temu wiele osób przywitałoby takie dane ze zdziwieniem i drwiącym uśmiechem. Od tego czasu sytuacja zmieniła się jednak dość poważnie, co trzeba przyjąć ze spokojem i poddać analizie. Zastanowić należy się nie tylko nad poczynaniami z przeszłości, ale też nad planami na przyszłość.
Przedstawiciele HTC na przestrzeni kilku ostatnich lat nieustannie powtarzali, iż ich firma nie zamierza wchodzić na rynek budżetowych smartfonów. W ofercie miały się wyróżniać jedynie słuchawki klasy premium i modele ze średniej półki cenowej. Firma wyznawała zasadę mniej znaczy więcej i podkreślano, że segment budżetowy w ogóle ich nie interesuje. Teraz nastąpił nagły zwrot i okazuje się, że producent będzie tworzył budżetowe urządzenia. Maja one trafić przede wszystkim na rynek chiński – liczba potencjalnych klientów w Państwie Środka robi olbrzymie wrażenie i warto zdobyć silną pozycję w tym kraju. Pytanie, czy HTC jest jedną z tych firm, które mają czego szukać w Chinach?
Rynek chiński to nie tylko wielki popyt, ale również stale rosnąca podaż. Napędzają ją głównie lokalni producenci. Znajdziemy wśród nich trzech gigantów (Lenovo, ZTE oraz Huawei), kilka mniejszych firm produkujących dobry sprzęt w atrakcyjnej cenie i wielu producentów wytwarzających urządzenia kiepskiej jakości za śmieszne pieniądze. Konkurowanie z nimi wymaga wielkich nakładów fianansowych, bardzo ciekawej oferty oraz przemyślanej strategii i umów z operatorami sieci komórkowych. Samsung już teraz czuje na plechach oddech lokalnych korporacji i zdaje sobie sprawę z tego, iż za jakiś czas liderem na chińskim rynku smartfonów zostanie Lenovo. Z tym trzeba się po prostu pogodzić.
Jeżeli HTC nie było w stanie konkurować z Samsungiem na rynkach rozwiniętych, to jeszcze mniej prawdopodobne wydaje się, iż zdołają rzucić wyzwanie producentom w Chinach. Trudno powiedzieć, co tajwańska korporacja musiałaby zaoferować klientom w Państwie Środka, by ich zaintrygować i skłonić do kupna smartfonów HTC. Cena raczej nie wchodzi w grę, ponieważ na dłuższa metę nie miałoby to sensu, dobra jakość produktów już niedługo ma się stać jednym z elementów promocji chińskich firm, parametry sprzętu i system operacyjny są te same lub bardzo podobne.
Nie tędy droga
Niedawno w mediach zrobiło się głośno na temat listu wystosowanego przez inżynierów HTC do CEO korporacji. Pracownicy żalą się w nim, iż od ponad roku pracują po kilkanaście godzin w ciągu doby i nie dostają za to premii (podobno każdy inżynier przepracował „charytatywnie” dla korporacji ponad tysiąc godzin). W ten sposób HTC osiągnęło oszczędności i mogło się pochwalić w miarę dobrymi wynikami, ale należy sobie zadać pytanie, czy cięcia powinny obejmować właśnie dział R&D (prace badawczo-rozwojowe)?
Oszczędności w zakresie rozwijania nowych technologii, zmiana strategii o 180 stopni, decydowanie się na posunięcia, które generują jedynie koszty – wszystko to świadczy na niekorzyść tajwańskiego producenta i trzeba być wielkim optymistą, by wierzyć w to, iż w roku 2013 losy firmy nagle się odwrócą i znów zacznie ona być jednym z liderów rynku smartfonów. Bardziej prawdopodobne jest to, że korporacja ostatecznie przestanie być na plusie i w ich wynikach kwartalnych pojawią się straty. Być może podziała to mobilizująco na azjatyckiego producenta – jakiś impuls do działania (sensownego) musi się pojawić, bo inaczej firma zniknie z rynku w przeciągu kilku lat.
Źródła: Onliner, MyDrivers, HTC, WSJ, Computerworld
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.