Chłopakom w Motoroli brakuje dobrych pomysłów, więc starym zwyczajem odświeżają obecne już na rynku produkty. Po raz kolejny na celowniku znalazła się AURA. Tym razem, telefon oprawiono w złoto i diamenty – tak powstała Motorola Aura Diamond Edition. Fajnie? Nie do końca. Bowiem jak mówi przysłowie, nie szata zdobi telefon.
Moim zdaniem, AURA jest telefonem, którego operatorzy powinni wręczać za karę klientom, którzy nie płacą rachunków. Co z tego, że ma okrągły wyświetlacz? Co z tego, że chroni go szafirowe szkiełko? Wreszcie, co z tego, że telefon świetnie się prezentuje, skoro jest niefunkcjonalny i wolny jak żółw?
Biznes musi się jednak kręcić. Tym razem Motorola postanowiła skusić bogatych naiwniaków 18 karatowym złotem i 34 diamentami wpasowanymi w luki dookoła wyświetlacza. Wspaniała, „rzeźbiona” obudowa jest niezwykle trwała i efektowna, a brązową, aluminiową klawiaturę zdobi złoty nawigator.
Chciałbym się tylko dowiedzieć, po co to wszystko? Klawiatura może wygląda atrakcyjnie, ale z wygodą nie ma zbyt wiele wspólnego, a okrągły wyświetlacz, choć bez wątpienia przyciąga wzrok, po kilku dniach użytkowania może wpędzić w depresję. Warto jeszcze wspomnieć, o „niesłychanej wydajności” telefonu, który zwalnia nawet w menu głównym.
Oczywiście AURA ma też zalety. Zamożni bez wątpienia docenią jej, jakby to powiedzieć, ponadprzeciętną cenę i unikatowy wygląd. Oni przecież nie muszą nigdzie dzwonić – mają od tego cały sztab ludzi.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.