Coraz częściej w sieci pisze się o domniemanym smartfonie ze stajni Amazonu, największego sklepu internetowego na świecie. Do tabletów Kindle Fire miałby bowiem dołączyć telefon, produkowany i sprzedawany według podobnej polityki – niedrogo, ale z zachowaniem dobrej jakości i zorientowaniem na usługi świadczone przez giganta e-commerce’u.
Wygląda na to, że telefon nie będzie mrzonką. Że faktycznie zadebiutuje na rynku. Amazon ma zresztą po temu podstawy, w przeciwieństwie do Facebooka, którego rzekomy smartfon od początku nie miał większego zastosowania. Według najświeższych plotek Amazon pokaże produkt już pod koniec drugiego kwartału bieżącego roku.
Digitimes utrzymuje, iż największe problemy sprawia obecnie Foxconn – chiński partner sieci. Firma cierpi wskutek znacznych opóźnień w fabrykach, w dodatku z nieznanych (a przynajmniej nie oficjalnie) powodów. Smartfon ma zostać wyposażony w 4,7-calowy wyświetlacz, choć do tej pory słyszeliśmy o wariancie nieco mniejszym, bo 4,3-calowym. System operacyjny to oczywiście zmodyfikowany Android, prawdopodobnie dokładnie ten sam, który znalazł się w Kindle Fire 2.
Sugerowana cena detaliczna telefonu wyniosłaby od ok. 100 do 200 dolarów, jednak jest to wartość jeszcze z czasów, gdy plotkowano głównie o mniejszym, 4,3-calowym ekranie. Jeśli Amazon rzeczywiście śrubuje specyfikację, to końcowy koszt produkcji z pewnością wzrośnie – a tym samym ostateczna cena.
Zakładając, że Amazon pracuje nad smartfonem i faktycznie chce w nim zaimplementować 4,7-calowy monitor, to można podejrzewać, że jego rozdzielczość wyniesie minimalnie 1280×720, a być może nawet 1920×1080. Taką ilością pikseli mogą bowiem pochwalić się ostatnie nowości od HTC czy Samsunga. Ten pierwszy charakteryzuje się ponadto identyczną przekątną, co na pewno nie umknęło inżynierom amerykańskiej korporacji.
Czy Amazon rzeczywiście potrzebuje smartfona?
Dyskusję na ten temat można zamknąć dość szybko – dużo więcej osób używa smartfonów. Tablety i czytniki e-booków łącznie nawet w połowie nie odpowiadają globalnemu zapotrzebowaniu na inteligentne telefony, co dobitnie przedstawiają statystyki. W 2011 roku telefony miało pół miliarda osób. Z tabletów korzystało ledwo ponad 80 milionów. Rok 2012 przyniósł znaczną, ale jeszcze nie wystarczającą poprawę dla tego drugiego rynku.
Mając odpowiednio zmodyfikowaną platformę, przesiadka byłaby dla Amazona czymś względnie naturalnym. Smartfon posłużyłby zwłaszcza tym klientom sieci, którzy często dokonują zakupów wszelkiego typu. Możliwe byłoby nawet wypakowanie słuchawki zaawansowanymi podzespołami i sprzedaż po konkurencyjnej cenie – firma chce w końcu zarabiać na usługach oraz towarze innego typu. Elektroniczne gadżety ze znanym logotypem funkcjonują raczej jako platforma do e-shoppingu i takiego kierunku należy się po Amazonie spodziewać.
Jednocześnie może to być główny czynnik, dla którego do tej pory przedsiębiorstwo nie zajęło oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Smartfon służy w końcu czemuś więcej, niż zakupom i konsumpcji treści multimedialnych. Amazon nie ma szerokiego wachlarza własnych aplikacji. Nie ma kalendarza. Map. Nie ma nawet programu do kontaktów, a wbudowana w Kindle Fire przeglądarka jest tak ograniczona, jak to tylko możliwe. Licencjonowanie odpowiedniego oprogramowania od producentów trzecich nie wchodzi w grę, bo trudno wówczas byłoby mówić o „niskiej” cenie urządzenia.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.