Oficjalnie oświadczam, że Casual Friday czas rozpocząć. W ramach tzw. „kontrolowanego luzu” przygotowaliśmy zestawienie dziwnych, bardzo dziwnych i najdziwniejszych telefonów, jakie pojawiły się (lub miały pojawić) w produkcji. Legenda głosi, że niektóre nawet znalazły nabywców. Niżej znajdziesz pięć rozmaitych urządzeń, które na masowym rynku nie miały najmniejszych szans. Powodów było wiele – zbyt wielka odwaga producentów, paskudny wygląd, zupełnie niepotrzebne funkcje i zbyt wysokie koszty produkcji.
Perfumofon
Firma koreańska, ale produkt sprawia wrażenie typowo japońskiego – zważywszy na tamtejsze zamiłowanie do „udziwniania” technologii konsumenckich. Hyundai MP-280 po odchyleniu klapki wydzielał z siebie zapach bliżej niedookreślonych perfum. Po zużyciu zapasów, można pojemniczek uzupełnić strzykawką i własnym zapachem.
Nieśmiertelny Land Rover S1
Sprzęt przygotowany wspólnymi siłami Sonima i Land Rovera, będący jedną z najbardziej wytrzymałych komórek na świecie. Możesz wsadzić go do piekarnika i ustawić temperaturę na 300 stopni, możesz wrzucić go do jeziora, może na niego nastąpić słoń. Telefon i tak przeżyje, oferując przy tym 1500 godzin czasu czuwania na w pełni naładowanej baterii i dwumegapikselową matrycę. Ma też, podobno, niezwykle głośny dzwonek.
To mógł być smartwatch
Powyżej widzisz telefon, zegarek i aparat – wszystko w jednym. Telson TWC 1150 jest chyba jednym z najbrzydszych produktów związanych z branżą, jakie ostatnio widziałem – nie przeszkadza mu to jednak w utrzymaniu niskiej masy (98 gramów). Nielicznie użytkownicy deklarują też, że sprzęt jest (był?) całkiem wygodny w użytkowaniu.
Czekolada
Sharp SH-04B to kolejny, absurdalny koncept. Telefon był wyposażony w 3-calowy ekran o rozdzielczości WVGA, aparat z 8-megapikselowym sensorem, wbudowany tuner telewizyjny i moduł Bluetooth. Łącznie wyprodukowano ok. 13 tysięcy egzemplarzy w trzech różnych kolorach.
Telefon zasilany Coca-Colą
Daizi Zheng zaprojektowała jakiś czas temu wyjątkowo specyficzny sprzęt – telefon, który energię czerpie z Coca-Coli. Jak sama tłumaczy:
Chodzi o zastąpienie tradycyjnych akumulatorów baterią przyjazną środowisku.
Baterie działające na podstawie cukru – bo o niego chodzi – pojawiły się już kilkadziesiąt lat temu, jednak tutaj po raz pierwszy ktoś pomyślał o implementowaniu takowej w telefonie. Zresztą, płynem nie musi być Coca-Cola – wystarczy zwykła, słodzona woda.
Koncept nigdy nie wszedł do fazy produkcyjnej.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.