iPhone to nie tylko telefon z logo nadgryzionego jabłka. Tylu wyznawców, fanatyków, hejterów, fanbojów i Bóg jeden wie kogo jeszcze nie zdobył dotychczas żaden sprzęt elektroniczny. O użytkownikach iPhone’a powiedziano już wiele, ale mimo to pozwoliłem sobie podzielić tę grupę ludzi na kilka typów i każdego z nich pokrótce opisać.
Zanim jednak przejdziesz do lektury, pragnę uprzedzić, że tekst ma wydźwięk ironiczny. Nie mam zamiaru nikogo ani niczego nim obrazić, a jedynie przedstawić swoje nieco przejaskrawione obserwacje i internetowe stereotypy. Jeżeli jesteś przeczulony na punkcie swoim i swojego „i”, to lepiej będzie dla nas obu jeżeli po prostu darujesz sobie czytanie.
Hipsterzy
Ci pełni oryginalności brodaci użytkownicy mają świadomość tego, że iPhone jest pewnego rodzaju wyznacznikiem klasy premium, ale żaden z nich tego nie przyzna. Nie są też w stanie odpowiedzieć na pytanie „dlaczego akurat iPhone?”. Noszą wielkie na pół twarzy okulary-zerówki, nierzadko słuchawki większe od głowy, wyglądają jak kloszardzi i śmigają po mieście z kubkami Starbucksa (nierzadko kupionymi na Allegro). Niespełnieni fotografowie. Każdemu wydaje się, że jest drugą Annie Leibovitz i zasypują pornfoodem takie serwisy jak Instagram czy Tumbrl. W zasadzie wiedzą jaki wachlarz funkcji oferuje iPhone, ale bez wdawania się w szczegóły. Jak iPhone, to tylko biały. Niezbędnym partnerem hipsterskiego iPhone’a jest MacBook.
Marudy
Marudy narzekają na wszystko – od cenzury Apple’a po brzydki interfejs aplikacji. Regularnie odsyłają telefony do serwisu „bo coś nie działa”. Nigdy nie są zadowoleni z tego co kupili i ciągle powtarzają, że gdy tylko skończy im się umowa z operatorem, to sięgną po Androida (co oczywiście nigdy do skutku nie dochodzi). Gdy dostaną coś za darmo lub w ramach gwarancji dojdzie do wymiany urządzenia, mówią, że im się należało. Zasypują fora internetowe rozmaitymi lamentami, na które nikt nie chce im odpowiadać.
Fanboje
Korzystają z możliwie najnowszego sprzętu Apple’a i są obkupieni rozmaitymi, generalnie niepotrzebnymi akcesoriami z logo nadgryzionego jabłka. Każde rozwiązanie inżynierów z Cupertino jest ich zdaniem amazing. Rozmawiają z Siri, mimo że ta nie zna polskiego, a za wszelakie problemy z iPhone’ami obwiniają operatorów. Dumnie noszą ubrania z logo Apple’a jeżeli uda im się takowe pozyskać (niestety, w Polsce dostęp do charakterystycznych niebieskich koszulek noszonych przez pracowników Genius Bara jest wyjątkowo utrudniony). Znają każdą plotkę na temat potencjalnych nowości Apple’a i choćby nie wiadomo jak kapitalne rozwiązanie oferowała konkurencja, ci będą stali murem za ekipą Cooka. Rozmowę w Apple Store’ach rozpoczynają od podzielenia się informacją gdzie byli gdy umarł Steve. W konstruktywnych rozmowach na temat tego, która platforma jest lepsza, dyskusję kończą zawsze „ale mi to pasuje”.
Korposzczury
Mimo że prezes załatwił wszystkim najnowsze Samsungi Galaxy S4, to i tak korzystają z iPhone’ów jako z telefonów prywatnych. Reprezentantów tej grupy bardzo często można spotkać na wałach, w parkach czy innych mało zaludnionych miejscach, gdzie z przylepionym do przedramienia iPhone’em biegają zapisując kolejne rekordy w Endomondo. To z ich telefonów na siłowni rozbrzmiewa charakterystyczny trójdźwięk bądź to marimba. Nierzadko spotykani ze słuchawkami Bluetooth, a jeżeli chcą posłuchać muzyki, to tylko z oryginalnych białych słuchawek. Raczej nie uskuteczniają pogoni za nowinkami software’owymi – często używają zamierzchłych wersji oprogramowania, jednak zawsze posiadają najnowszego iPhone’a.
Obojętni
Najczęściej zamożne kobiety. Kupują iPhone’a, bo kończyła się umowa, a smartfon Apple’a wyjątkowo rzucił się w oczy. W przeciwieństwie do wszystkich innych użytkowników, Obojętnym bateria w iPhonie wytrzymuje dwa dni, bo korzystają tylko z aplikacji Telefon i SMS. Ci użytkownicy nigdy nie kupili żadnej aplikacji, chyba że telefon trafił w ręce ciekawskiego dziecka. Jeżeli odkryją aplikację Aparat, to zdjęcia robią wyłącznie przy użyciu diody LED. Obojętni nie korzystają z dodatkowych akcesoriów i narzekają na rozmiary iPhone’a. „Było, to wzięłam”.
Podobnie z emerytami, choć w zasadzie nie wiadomo jakim cudem wchodzą oni w posiadanie iPhone’ów.
Wszystkowiedzący
Choć przedstawiciel tej grupy jest mniej irytujący niż fanboj, to dyskusja z nim również do łatwych nie należy. Zna każdy aspekt techniczny nie tylko iPhone’a, ale również produktów konkurencji. Przewraca oczami gdy się dowie, że ktoś nie wie co to jest jailbreak albo root. Dowiedziawszy się, że oddałeś telefon do serwisu bo coś nie działało, reaguje z politowaniem. Próbuje zaimponować pracownikom iSpotów mówiąc o najnowszych patentach Apple’a, wymaganiach środowiskowych iPhone’a czy innych bzdetach, które każdy normalny użytkownik ma w nosie. Ci użytkownicy to najczęściej programiści lub mężczyźni z kryzysem wieku średniego, którzy częściej bawią się iPhone’ami swoich dzieci niż one same. Nie dziwią się, że bateria na jednym naładowaniu wytrzymuje kilka godzin.
Geeki
Spokojniejsza, mniej natarczywa wersja Wszystkowiedzących. Ci użytkownicy są w 100% świadomi tego, co używają. Jeżeli korzystają z iPhone’a, to wybrali go tylko metodą prób i błędów korzystając wcześniej z innych urządzeń. Znają najpotrzebniejsze aplikacje, potrafią zaktualizować oprogramowanie. To dzięki nim reszta imprezowego towarzystwa dowiaduje się, że iPhone nie tylko dzwoni, wysyła SMS-y i robi zdjęcia, ale też może służyć jako stroboskop czy zaawansowany system nawigacyjny. Telefon w ich przypadku to tylko niezbędny przyrząd. Gdy z rozmaitych powodów nie mają do niego dostępu, zaczynają chorować.
Dzieci, głównie dziewczynki
Jeden z najgorszych typów posiadaczy iPhone’ów, z pewnością mający świadomość ile to znaczy wydać trzy tysiące złotych na telefon. iPhone’y dostają od dziadków na urodziny i najczęściej korzystają z aplikacji Facebook tudzież Instagram. To dzięki nim cyklicznie w Sieci czytamy o przypadkach nabicia dziesiątek tysięcy dolarów poprzez płatności wewnątrz aplikacji. Korzystają naprzemiennie z kilku brokatowych pokrowców naraz i na szczęście nie wypowiadają się na forach internetowych.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.