Kiedy Android KitKat oficjalnie ujrzał światło dzienne, udostępniono informacje o premierowych funkcjach, zmianach w oprogramowaniu i najważniejsze: nowej polityce w stosunku do starszych urządzeń. To właśnie tą wersją systemu Google chciał zacząć walkę z fragmentacją, która mocno ciągnie się za gigantem z Mountain View. Firma przyłożyła się do tego zadania, gdyż najnowsza edycja oprogramowania przyniosła dużo lepszą optymalizację z jednoczesnym zmniejszeniem wymagań sprzętowych, dzięki czemu KitKat dostępny jest dla praktycznie każdego urządzenia (tego z wysokiej, jak i niskiej półki cenowej). Producent uprościł również proces zatwierdzania aktualizacji, by maksymalnie przyśpieszyć udostępnianie poprawek. Wszystko fajnie (na pierwszy rzut oka oczywiście). Ale gdzie ta szeroka dostępność?
Wciąż czytam, że Samsung, Sony, HTC i Bóg wie kto jeszcze, podali listę modeli, które będą mogły „poszczycić się” najnowszą wersją systemu. Są to jednak urządzenia z najwyższej półki cenowej, czyli te bardziej dopieszczone. W tym samym czasie nawet nowo zapowiadane smartfony i tablety nie będą miały gwarancji na aktualizację. Więc jak to w końcu jest? Google robi system dla wszystkich, a producenci decydują o tym, gdzie go umieszczą, skrzętnie dobierając odpowiedni zasób produktów?
Wiem, że taka decyzja uzasadniona jest chęcią zarabiania każdej z firm (bo w końcu wokół pieniądza się to wszystko kręci) i skupienia się na wybranych produktach, ale też skutecznie spowalnia technologiczny postęp. Google dał swego rodzaju obietnicę nam, użytkownikom, na szansę uzyskania aktualizacji od razu do najświeższej zawartości, także dla urządzeń słabszych. Tymczasem producenci zachowują się tak, jakby nie uzyskali wytycznych, jak powinni się zachować.
Jestem oczywiście świadom tego, jak dużo pracy to kosztuje każdego producenta, ale od prezentacji nowego systemu wciąż niewiele firm zaktualizowało swoje portfolio i pokusiło się o poprawę wizerunku. Zaskoczyła mnie za to wiadomość o aktualizacji prawie całej linii ASUS Padfone do KitKata – jedynie pierwsza generacja tego nie doczeka (ubolewam nad tym). Druga edycja (Padfone 2 z 2012 roku) działa w oparciu o Zielonego Robocika w wersji 4.1.1, a jednak znalazła się na szczęśliwej liście. Można? Można! Szkoda, że to tylko kropla w morzu. Liczę, że znajdzie się ktoś jeszcze, kto podejmie walkę na tym polu z ASUSem.
Google’u. Proszę, byś nie poddawał się i zaraził innych chęcią zminimalizowania skutków fragmentacji Twojego własnego dziecka. Aby więcej firm trzecich znalazło (tak jak Ty) cel oraz skuteczne rozwiązanie tego globalnego problemu. Wierzę w Ciebie.
Autorem publikacji jest Sławomir Grzelak. Powyższa opinia jest subiektywnym zdaniem autora i nie musisz się z nim zgadzać. Być może jednak masz własną opinię, której nie boisz się przekazać. Będzie na pewno mile widziana.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.