Dane podstawowe | |
Wymiary | 82 x 161 x 0.9 mm |
Waga | 177 g |
Obudowa | jednobryłowy |
Standard sim | Micro-sim |
Data premiery | 2013 |
Ekran | |
Typ | OLED 6.0'', rozdzielczość 1280x720, 245 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Qualcomm Snapdragon 800 |
Procesor | 2.3 GHz, 4 rdzenie (8974 Krait 400) |
GPU | Adreno 330 |
RAM | 2 GB |
Bateria | 3500 mAh |
Obsługa kart pamięci | NIE |
Porty | USB (microUSB, obsługuje OTG) |
Pamięć użytkowa | 32 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android 4.2.0 Jelly Bean |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE |
WIFI | 802.11a/b/g/n/ac (2,4 GHz i 5 GHz) |
GPS | A-GPS |
Bluetooth | 4.0 z A2DP |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 13 MP, wideo FullHD (1920x1080), 60 kl/s, lampa błyskowa |
Dodatkowy | 2.1 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s |
Kosmiczna konstrukcja
Już na wstępie muszę podkreślić, że nie można na pewno zarzucić phabletowi LG G Flex tego, że się nie wyróżnia. Jego kształt zwraca uwagę i powoduje nieodpartą chęć przyjrzenia się tej konstrukcji z bliska. W mojej ocenie design jest świetny. Wertykalne wygięcie ekranu nie jest nadmierne, ale nawet taki zakres wychylenia mocno zmienia strukturę obudowy, ma także pewien wpływ na sposób wyświetlania obrazu na ekranie. Ten ostatni wykonany został w technologii PLASTIC OLED.
Cechą G Flex jest niezwykła elastyczność. Jak zapewnia sam producent w instrukcji, ta cecha została ograniczona do „zwykłych warunków użytkowania”. Telefon może być zginany maksymalnie pod kątem 180 stopni w kierunku zewnętrznym, a więc do pełnego wyprostowania. Wydaje się więc, że urządzenie ma zwiększone szanse przetrwania, gdy zapomnimy wyjąc go z tylnej kieszeni spodni i na nim usiądziemy.
LG G Flex jest nieco mniejszy, niż testowana przeze mnie Nokia Lumia 1320 i trzymanie go w kieszeni jest już wykonalne – kształt telefonu nie ma wpływu na komfort przemieszczania się z phabletem. Oczywiście, jak przy każdym urządzeniu o tych wymiarach, potrzebne są pewne kompromisy, a wąska kieszeń nie zawsze okaże się niewystarczająca.
Przedni panel phabletu zdominowany jest przez 6-calowy ekran. Obiektyw frontowego aparatu (o rozdzielczości 2.1 Mpix) znajduje się w lewym górnym rogu telefonu, tuż obok czujnika zbliżeniowego. W ich sąsiedztwie, po prawej znajdziemy diodę powiadomień, o której zastosowaniach przeczytacie poniżej. Na dole znajdują się klasyczne ekranowe przyciski odpowiadające za opcje „wróć”, „ekran główny” i „menu”. Przedni i tylny panel łatwo zbierają odcisków palców.
[nggallery id=860 template=techmaniak]
Co interesujące, zupełnie inaczej rozmieszczono fizyczne przyciski, których zadaniem jest zwiększanie bądź zmniejszanie głośności. Nie zostały one ulokowane na panelu bocznym, lecz w górnej części tylnego panelu phabletu, tuż pod obiektywem 13-megapikselowego aparatu. Przycisk zasilania dodatkowo pełni rolę diody. Z lewej strony obiektywu znajdziemy diodę LED podczerwieni, która umożliwia stworzenie z urządzenia pilota do telewizora bądź DVD, z prawej zaś znajduje się lampa błyskowa. Głośnik znalazł swoje miejsce w prawej, dolnej części panelu i sprawuje się naprawdę przyzwoicie. Jakość wydobywającego się dźwięku nie budzi zastrzeżeń, a maksymalna głośność zmierzona przez nas wyniosła 88 dB. Dodatkowym atutem jest to, że dzięki wygiętemu kształtowi, głośnik nie jest „przylepiony” do powierzchni (nawet jak telefon leży na plecach), dając szansę propagacji falom dźwiękowym.
To jednak nie koniec niespodzianek, które przygotował dla nas producent. Tylna pokrywa posiada pewną „magiczną” właściwość – możliwość samoistnej regeneracji drobnych zarysowań. Przez „podgrzanie” tylnego panelu (na skutek pocierania lub wystawienia urządzenia na słońce) możliwe jest zlikwidowanie drobnych zarysowań obudowy. W czasie testów tej ciekawej funkcji, udało się nam praktycznie zlikwidować mniejsze zarysowania, ale większe uszkodzenia pozostały wyraźnie widoczne. Moja opinia na temat tej technologii jest więc umiarkowanie optymistyczna.
Wejście microUSB znajduje się na środku dolnej krawędzi phabletu, obok mikrofonu i wejścia słuchawkowego (które znajdują się po prawej stronie). telefon obsługuje kartę microSIM, a wejście na nią znajdziemy na lewej krawędzi.
Nie grzeszy wysoką rozdzielczością, ale zaskakuje wypukłością
Rozdzielczość, którą oferuje LG G Flex, ciężko nazwać imponującą. Czy 720 x 1280 pikseli przy 6 calach (245 ppi) może zadowolić klientów, skoro dla porównania Samsung Galaxy Note 3, przy przekątnej 5,7″ dysponuje rozdzielczością 1080 x 1920 pikseli? Trzeba jednak przyznać, że przy normalnej pracy z phabletem zagęszczenie pikseli nie przeszkadza – jest oczywiście zauważalne przy dużych zbliżeniach na zdjęciach i powoduje pewną „ziarnistość” obrazu, ale mniej wymagający użytkownicy z pewnością przymkną na tę wadę oko.
Atutem, który ratuje zaniżoną przez rozdzielczość ocenę ekranu, jest czułość na dotyk. Wystarczy bardzo delikatny ruch, by telefon wykonał nasze polecenie. Ta doskonałość jest dostrzegalna zwłaszcza w czasie sterowania urządzeniem za pomocą gestów, np. gdy odblokowujemy ekran za pomocą dwóch szybkich kliknięć lub gdy mając otwartą przeglądarkę internetową za pomocą trzech palców przesuwamy ekran do innej, jednocześnie działającej aplikacji.
Jasność minimalna wyświetlacza wynosi 47 cd/m2. Jest to wynik niespecjalnie chwalebny, gdyż w całkowitej ciemności ekran może razić w oczy. Z kolei jasność maksymalna jest zbyt niska – wynosi tylko 313 cd/m2, co sprawia, że w świetle słonecznym obraz na wyświetlaczu bywa słabo widoczny.
Ekran osłonięty został powłoką Gorilla Glass. Wykonanie matrycy w technologii IPS zazwyczaj skutkuje bardzo dobrymi kątami widzenia, tutaj mamy jednakże do czynienia z P-OLED – LG G Flex, także ze względu na kształt ekranu wypada nieco słabiej, niż jego „płascy” koledzy. Wyników nie można jednak nazwać złymi – wyświetlacz jest czytelny, choć kolory i podświetlenie nie są już takie idealne, jak gdy patrzymy na telefon wprost.
Osobny akapit trzeba poświęcić na ocenę tego, jak „wypukły” w górnym i dolnym rogu ekran wpływa na jakość wyświetlania obrazu. Trzeba stwierdzić, że taka konstrukcja powoduje drobne złudzenie trójwymiarowości i zwiększenia interaktywności. Oczywiście nie jest to prawdziwy efekt 3D, ale na pewno cieszy oko. Kształt ekranu powoduje też, że mniej odbija się w nim światła. Specyficzną właściwość giętego wyświetlacza widać zwłaszcza przy okazji oglądania zdjęć panoramicznych. Odmienny efekt rzecz jasna zostanie uzyskany przy orientacji pionowej telefonu, a inny przy poziomej. Ta cecha LG G Flex nie ma może jakiegoś szczególnego wymiaru praktycznego, nie jest usprawnieniem, które przełożyłoby się na jakąś „rewolucje” w użytkowaniu, ale fani gadżetów, innowacji i nowoczesnej stylistyki na pewno nie przejdą koło G Flex obojętnie.
Chwilo trwaj!
LG G Flex wyposażony został w akumulator o pojemności 3500 mAh. Przekłada się to na całkiem zadowalające wyniki, które uzyskaliśmy podczas testów. W praktyce LG wypadł naprawdę dobrze, mając na uwadze duży wyświetlacz. Pierwszego dnia testowania używałam telefonu bardzo intensywnie, ustawiając przeróżne opcje, robiąc zdjęcia, przeglądając internet przez 3G i sprzęt właściwie wytrzymał całą dobę.
Powyżej znajdziecie wyniki wszystkich naszych testów, przeprowadzonych przy jasności zmniejszonej do 120 cd/m2. Urządzenie zasilać możemy zarówno za pomocą ładowarki, jak i przez port USB.
Nie dzwonię z telefonu, dzwonię z phabletu!
W gorączce dodawania nowych funkcji często zapomina się że phablety i smartfony są przede wszystkimi telefonami. Na szczęście LG G Flex w tej dziedzinie nie zawodzi, oferując, klarowny i czysty dźwięk bez szumów. Przez phablet rozmawia się wygodnie – dzięki wygięciu mikrofon znajduje się bliżej ust użytkownika i lepiej przechwytuje naszą mowę. Dodatkowo, w górnym panelu Flexa zauważymy drugi mikrofon służący jako filtrów szumów.
„Home screen” czyli sposób prezentacji interfejsu i dialera dla nowych użytkowników systemu Android, bezboleśnie wprowadza w świat oprogramowania z zielonym ludzikiem, a wybieranie numerów na ekranie tej wielkości jest wygodne i czytelne.
Poniższy tekst jest przedrukiem recenzji z fotoManiaKa, którą napisał Antek Żółciak.
Plastikowa konstrukcja LG G Flex nie powinna nikogo dziwić – nie dość, że Koreańczycy zazwyczaj implementują tworzywo sztuczne w swoich urządzeniach, to jeszcze smartfon powinien wyglądem nawiązywać do pozostałych urządzeń w serii. W tym wypadku źródłem okazał się model G2, bazujący na podobnym kształcie (z wyłączeniem „skrzywienia”) oraz zbliżonym układzie przycisków na tylnym panelu.
Niestety, te właśnie przyciski skutecznie zniechęcają do aktywnego użytkowania G Flexa jako aparatu z mechanicznym spustem migawki. Podczas, gdy do tradycyjnych zastosowań guziki posłużą bardzo dobrze, tak w trakcie wykonywania zdjęć jest to bardziej przeszkoda, niż faktyczna funkcja. Prościej jest tu używać interfejsu dotykowego. Do samej aplikacji nie mam żadnych zastrzeżeń – pracuje wystarczająco szybko, by sprostać wymaganiom większości mobilnych fotografów.
Spore wymiary G Flexa nie są przeszkodą w komfortowym fotografowaniu. Telefon trzymamy w rękach pewnie, nie bojąc się o jego wyślizgnięcie się. Gorzej natomiast z niebudzącym zaufania postękiwaniem i skrzypieniem obudowy, która po prostu nie buduje właściwego zaufania.
6-calowy ekran G Flexa cechuje się wystarczającą rozdzielczością – dostajemy 1280 x 720 pikseli, co przekłada się na gęstość rzędu 245 PPI. Jasność wyświetlacza nie jest najwyższa – w pomiarach uzyskaliśmy wynik 313 cd/m2 – ale rzadko kiedy musiałem narzekać na jego nieczytelność w świetle słonecznym. Nie jest to może poziom Galaxy S5, Xperii Z2 czy iPhone’a 5s, natomiast w ujęciu ogólnym pozostaje akceptowalny.
W G Flexie znajdziemy klasyczną, komórkową matrycę CMOS BSI o przekątnej 1/3,2 cala i rozdzielczości 13 megapikseli. Domyślnym trybem fotografowania jest tu jednak „W10M”, czyli szeroki, panoramiczny (16:9) format 10-megapikselowy. Chętni mogą wybrać również opcję natywną (13 MP, 4:3), 8- lub 1-megapikselową.
Wykorzystanie technologii BSI (Back-Side Illumination) oznacza przeniesienie całej elektroniki za sensor. To zabieg na bieżąco stosowany w większości współcześnie produkowanych aparatów fotograficznych, trafiający też coraz częściej do zaawansowanych smartfonów. W skrócie – w porównaniu z FSI, czyli układami „nad” matrycą – chodzi o osiągnięcie bardziej czystego, niezakłóconego szumami cyfrowymi obrazu.
Możliwości matrycy w G Flexie nie powalają, ale też trudno do czegoś specjalnie się przyczepić. Zdjęcia są bogate w szczegóły zwłaszcza przy dobrym naświetleniu, cierpiąc na standardowe niedomagania w gorszych warunkach – stoją, mniej więcej, na poziomie zbliżonym do Galaxy S4.
Optyka w smartfonie ma do zaoferowania dość długą, bo 35-milimetrową ogniskową (w ekwiwalencie dla pełnej klatki) i jasność na poziomie f/2,4. Nie dostajemy tu zatem szerokiego kąta, a szkło bardzo klasyczne, uniwersalne – można je wykorzystać zarówno do codziennej fotografii, jak i prób portretowych wolnych od dystorsji charakterystycznych dla ogniskowych 24 czy 28 mm. Każdemu według potrzeb – jeśli preferujesz krótszy obiektyw, możesz wybrać spośród multum innych propozycji konkurencji. Jeśli natomiast szukasz obiektywu dłuższego, to… prawdopodobnie go nie znajdziesz.
Brak optycznej stabilizacji obrazu
Jak widzicie, na liście zabrakło optycznej stabilizacji obrazu, której obecność LG tak intensywnie podkreślało w G2. Decyzję o braku implementacji OIS podjęto zapewne ze względu na nietypową konstrukcję urządzenia.
Zdjęcia nocne
Po zmroku G Flex radzi sobie co najwyżej przeciętnie. Fotografie są często „rozmydlone”, zdarzają się też spore problemy z funkcjonowaniem autofocusu – mimo wielokrotnych prób, może nie udać się nam ustalić ostrości dla wybranego obiektu.
Test ISO
Ustawienia czułości możemy wybierać w trybie ręcznym z zakresu ISO 100 – ISO 800. Sprawdziliśmy, jak LG poradziło sobie w każdym z tych wariantów.
Lampa błyskowa
Smartfon został wyposażony w prostą, LED-ową diodę, która zdaje się spełniać swoje zadanie. Nie oczekujcie natomiast rewelacyjnej wydajności – daleko jej do mechanizmów znanych z Xperii Z2, iPhone’a bądź Galaxy S5. W naszym standardowym „teście garażowym”, powtarzanym czterokrotnie, uzyskaliśmy bardzo chłodną barwę oświetlenia – widać tu również opisywane wyżej problemy autofocusu.
Lampa wyłączona
Lampa włączona
Od strony programowej G Flex nie odbiega od pozostałych propozycji tego producenta. Znajdziemy tu zatem takie tryby, jak Dual Camera, opcję generowania automatycznych HDR-ów czy upiększania rozmaitych elementów kadru. Ponadto, producent oddaje nam do dyspozycji dwa tryby panoramiczne i funkcję „Time Catch Shot”, zapisującej kilkanaście/kilkadziesiąt kadrów w ciągu sekundy. Użytkownik może następnie wybrać to najlepsze i zachować je w pamięci urządzenia – cała reszta fotografii zostanie odrzucona.
HDR wyłączony
HDR włączony
Ustawienia ręczne
Trochę o manualnej ekspozycji pisałem w sekcji poświęconej ISO, natomiast G Flex oferuje nam jeszcze kilka rozwiązań. Możemy, przykładowo, zmienić domyślny balans bieli, rozdzielczość zdjęcia (na które potem nałożymy dany efekt kolorystyczny), uruchomić fotografowanie z samowyzwalaczem czy zwolnić migawkę poprzez daną komendę głosową.
Zintegrowana aplikacja do obróbki
LG dostarcza wraz z G Flexem wbudowaną aplikację do poprawiania podstawowych parametrów ekspozycji na naszych zdjęciach. Wystarczy wybrać odpowiednią pozycję z menu galerii i przejść do edycji, gdzie nasz kadr obrócimy, zlikwidujemy efekt czerwonych oczu, dodamy winietę – i tak dalej, i tak dalej. Osobiście jednak – jak w przypadku G2 – polecam skorzystać z aplikacji zewnętrznej, jak choćby darmowych Snapseed i Pixlr Express.
G Flex rejestruje filmy w maksymalnej rozdzielczości 4K (3840 x 2160 px), których prawdziwą jakość zobaczymy dopiero na kompatybilnym wyświetlaczu – przypomnę tylko, że sam smartfon dysponuje ekranem 720p.
Rzecz jasna, urządzenie potrafi też zapisywać klipy w Full HD (do 60 kl./s) i 720p. Ponadto, do dyspozycji mamy rozmaite efekty – od jednoczesnego nagrywania aparatem frontowym i głównym, po opcję Audio Zoom, szerzej omówioną w teście G2.
Te drzewa w wyścigach dziwnie wystają!
Sercem LG G Flex jest czterordzeniowy procesor Snapdragon 800 pracujący z szybkością 2.26 GHz, wspierany przez 2 GB RAM i GPU Adreno 330 o taktowaniu 450 MHz. Ta konfiguracja sprawia, że bez problemu uruchomimy nawet najbardziej wymagające gry na wysokich detalach, bez żadnych lagów i przestojów. Granie na takim ekranie i z tą mocą urządzenia jest komfortowe, a dodatkowego smaczku dodaje kształt ekranu, który sprawia, że mamy wrażenie pewnej głębi. Nie jest to pełen efekt trójwymiaru, ale grając na przykład w Colina McRae Rally można zauważyć, że obraz na bokach ekranu – w tym przypadku drzewa i inne elementy scenerii – są nieco bliżej nas niż środek wyświetlacza / samochód.
Przeglądanie stron internetowych, korzystanie z interfejsu i wszelkich jego składników jest płynne i wygodne. Phablet radzi sobie także z kilkoma aplikacjami otwartymi naraz w tle. Niestety stockowa przeglądarka internetowa – podobnie jak Chrome – nie obsługuje Flasha.
Jeśli chodzi o filmy – na LG odtworzymy większość popularnych formatów multimedialnych, niestety zabrakło wsparcia dla dts oraz wymagających filmów 4K.
1. Testy przeglądarek
Testy sprawdzające wydajność telefonu pod kątem przeglądania zasobów sieci.
2. Testy syntetyczne systemu
Testy sprawdzające ogólną wydajność telefonu.
3. Testy syntetyczne systemu (grafika)
Testy sprawdzające wydajność tabletu z naciskiem na grafikę 3D.
4. Odtwarzanie multimediów
Test odtwarzania popularnych formatów multimedialnych w aplikacji MX Player (z pakietem najnowszych kodeków).
– mkv, 480p, xvid, 1mbps, he aac, napisy;
– mkv, 720p, h264, 600kbps, aac / mp3 dual audio;
– mp4, 720p, h264, 3mbps, aac;
– mkv, 720p, h264, 3mbps , vorbis, napisy;
– mp4, 720p, h264, 6mbps, ac3;
– mkv, 1080p, h264, 10mbps, dts (brak wsparcia dla dts);
– mkv, 1080p, h264, 40mbps;
– mp4, 4K (3840×2160), h264, 34mbps (brak płynności dźwięku i obrazu);
– mp4, 4K (4096×1716), h264, aac, 35mbps (brak płynności dźwięku i obrazu).
Ogromne możliwości personalizacji
Wbrew pozorom to nie innowacyjny kształt, samoregenerująca obudowa czy wysokiej klasy aparat jest najważniejszym atutem phabletu LG G Flex. W mojej ocenie najbardziej wartościowe i mające bezpośrednie przełożenie na komfort korzystania z urządzenia są możliwości personalizacji, dzięki nakładce stworzonej przez LG na system Android – w tym wypadku w wersji 4.2.2. Opcji wyglądu i ułożenia folderów, zarządzania kontaktami i wiadomościami sms czy powiadomieniami jest mnóstwo. „Dymki” wiadomości sms mogą być w różnych kolorach i kształtach – jest nawet opcja by były w kształcie króliczka, to jest z drobnym ogonkiem i uszami. Możemy także ustawić niezależne tło dla smsów – od monochromatycznego po własne zdjęcia.
Wydaje się, że każdy użytkownik, nawet nastawiony na początku sceptycznie do urządzenia jako całości, mógłby dostosować go do swoich własnych potrzeb i gustu. Przykład: jest możliwość przypisania koloru diodzie LED odpowiadającej za powiadomienia, w zależności nie tylko od charakteru czynności (czy ktoś do nas dzwonił, napisał wiadomość), ale także przypisujący kolor do konkretnego użytkownika (np. czerwony dla teściowej). Myślę, że żeńską część czytelników ucieszy możliwość modyfikowania czcionki (i to dosłownie wszędzie: menu, przeglądarce internetowej…) od podstawowych, bardziej surowych, po urocze i słodkie.
[nggallery id=842 template=techmaniak]
Ciekawostką jest też opcja inteligentnego ekranu, która np. zatrzyma film, gdy urządzenie wykryje, że na nie nie spoglądamy. Trzeba pochwalić również szybki dostęp do najważniejszych opcji z poziomu ekranu głównego. Aby włączyć WiFi, przesyłanie danych, Bluetooth, GPS, utworzyć Hot Spot i inne wystarczy przeciągnąć górną część ekranu w dół. Analizując funkcjonalność urządzenia, phablet może pochwalić się np. opcją „Quick remote”, która zamienia naszego G Flexa w pilot do telewizora, DVD i innych sprzętów elektronicznych. Przy wiekowych telewizorach opcja ta nie działała poprawnie, natomiast na telewizorze już z nowszej epoki spisywała się świetnie. Kolejną innowacją wartą odnotowania jest możliwość dzielenia obrazu na ekranie, którego każda połowa wykonuje inną czynność. Tytułem przykładu możliwe jest równoczesne oglądanie filmu i przeglądanie zdjęć. Generalnie całość jest najlepszą nakładką na system Android z jaką miałam do czynienia. System działa stabilnie, a poruszanie się po nim jest intuicyjne.
Minusem jest za to brak slotu kart pamięci. Phablet co prawda dysponuje pamięcią wbudowaną rzędu 32 GB, z czego użytkownikowi przysługuje ok 24 GB, ale w tej kategorii cenowej nowoczesny sprzęt elektroniczny nie powinien w tej materii zawodzić. Dla wymagających użytkowników, a także osób, które gromadzą na swoich urządzeniach mobilnych duże ilości danych, ta pamięć może być wysoce niewystarczająca.
Urządzenie standardowo wyposażone zostało w moduł Wi-Fi i Bluetooth. Oba działają rewelacyjnie i naprawdę już nie patrząc na wyniki pomiarów w praktyce sprawdzały się świetnie. Na przykład będąc już przed budynkiem redaKcji mogłam korzystać jeszcze z Wi-Fi, a router znajdował się przecież piętro wyżej i kilka dobrych metrów dalej, niż ja z Flexem.
G Flex wspiera również OTG. Udało nam się do niego podłączyć z powodzeniem zarówno myszkę, pendrive’y w standardzie FAT32, HUBy i dysk zewnętrzny z osobnym zasilaniem. W LG znajdziemy również sprawnie działający GPS. Posiada on także wsparcie dla A-GPS i bez problemu radzi sobie ze znajdowaniem sygnału nawet przy pochmurnej pogodzie.
LG uzupełniło także swój sprzęt w moduł LTE. Generalnie zasięg LTE zależy oczywiście nie od producenta, ale muszę przyznać, że z siecią bezprzewodową Flex radzi sobie świetnie. Na przykład, gdy byłam z daleka od miasta, LG świetnie ciągle sobie radził z internetem 3G, podczas gdy inne urządzenia w tym miejscu ciągle traciły sygnał i wypadały bardzo blado na tle wygiętego kolegi.
Phabletowy zawrót głowy
LG G Flex jest urządzeniem niebanalnym, wnoszącym wiele świeżości do skostniałej czasami branży. Wyróżnia się na rynku urządzeń mobilnych nie tylko ciekawym i szalonym kształtem, mocnym aparatem, świetną wydajnością, ale przede wszystkim tym, że „słucha” użytkownika i jest niezwykle intuicyjny w obsłudze (poza umiejscowieniem fizycznych przycisków, do których trzeba się przyzwyczaić). Szkoda, że producent nie przewidział większej rozdzielczości, ani gniazda karty pamięci.
Trudno w tym momencie ocenić, czy twórcy telefonów innych marek również zaczną tworzyć masowo tworzyć urządzenia o podobnym designie, jak choćby LG G Flex czy Samsung Galaxy Round, ale przynajmniej ten pierwszy, który miałam przyjemność testować jest naprawdę wart zainteresowania.
ZALETY
|
WADY
|
Wygiętych ekranów wiele nie znajdziecie, ale jeśli Was zainteresowało takie rozwiązanie koniecznie zapoznajcie się również z Samsungiem Round. Jeśli nie wymagacie zakrzywionego wyświetlacza, ale chcielibyście coś z równie dużą przekątną i na przykład innym systemem operacyjnym niż Android to może Wam się spodobać Nokia Lumia 1320. Trochę mniejszym ekranem, ale świetną wydajnością i aparatem może się również pochwalić Samsung Galaxy Note 3.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…