Zestawy do nawigacji GPS stały się ostatnio jednym z najpopularniejszych gadżetów – i trudno się dziwić, bo urządzenia te znacznie ułatwiają podróżowanie. Mało kto wie jednak, że technologia ta powstała ponad 30 lat temu. Początkowo dostęp do niej miała wyłącznie amerykańska armia, ale dziś z GPS korzystają już prawie wszyscy…
Jeszcze kilka lat temu planowanie wakacyjnych podróży polegało na ślęczeniu nad mapą i żmudnym porównaniu potencjalnych tras przejazdu. Samo podróżowanie z mapą również było wyzwaniem – papierowe mapy są dość niewygodne i trudno było obyć się bez siedzącego obok „nawigatora” (którym zwykle była małżonka). Dziś wystarczy, że włączymy niewielkie urządzenie z kolorowym wyświetlaczem i wprowadzimy cel podróży – później wskazówki na ekranie i miły głos lektora (lub lektorki) poprowadzą nas prosto do celu.
Jak to się zaczęło?
Początki GPS-NAVSTAR (to pełna nazwa tej technologii) sięgają lat 70. ubiegłego wieku. Wtedy to amerykańska armia uznała, że potrzebuje systemu, który byłby w stanie precyzyjnie określać pozycję wybranej jednostki. Oparto go na sieci satelitów umieszczonych na orbicie okołoziemskiej. Zasada działania jest prosta: odbiornik GPS wysyła sygnał do kilku satelitów i na podstawie czasu, jaki upłynął od wysłania do odebrania owego sygnału, oblicza odległość od nich. Te dane pozwalają z kolei na określenie pozycji geograficznej oraz wysokości bezwzględnej.
Przez pierwsze lata z GPS mogło korzystać wyłącznie wojsko – dopiero w latach 80-tych armia doszła do wniosku, że powinien on być również dostępny dla zastosowań cywilnych. Początkowo nikt nie miał pomysłu, do czego właściwie zwykli użytkownicy mogliby używać GPS (system wydawał się przydatny wyłącznie dla dość ograniczonych grup użytkowników – marynarzy, turystów itp.). Tym bardziej, że aż do 2000 r. dokładność „cywilnego” GPS była celowo obniżona (system określał pozycję z dokładnością do 100 m – na morzu to mogło wystarczać, ale w mieście się nie sprawdzało).
Wszystko zmieniło się na początku nowego wieku – precyzja systemu wzrosła (możliwe stało się określenie pozycji z dokładnością do kilku metrów) i wkrótce pojawiły się zestawy do samochodowej nawigacji GPS. To naprawdę genialny wynalazek – połączenie dokładnej cyfrowej mapy i odbiornika GPS sprawiło, że każdy kierowca może dziś korzystać z urządzeń na bieżąco wyświetlających mu precyzyjne informacje o trasie.
Do wyboru, do koloru
Pierwsze urządzenia do nawigacji GPS miały sporo wad – były duże (choć wyświetlacze miały niewielkie), toporne i zawodne. Ale przez ostatnich kilka lat wiele się zmieniło – dzisiejsze „nawigatory” to eleganckie, nowoczesne i wielofunkcyjne urządzenia, wyposażone w szczegółowe mapy.
Warto tu wymienić m.in. najnowszy produkt firmy Garmin – model Nüvi 3790T. Wyposażono go w duży (4,3″) wyświetlacz LCD obsługujący technologię multitouch, wyjątkowo czuły odbiornik GPS oraz bogaty zestaw funkcji dodatkowych (m.in. przeglądarkę zdjęć czy możliwość używania urządzenia w charakterze bezprzewodowego zestawu głośnomówiącego). Wraz z urządzeniem nabywca otrzymuje zestaw map 43 krajów Europy (z widokiem 3D, funkcją Asystent Pasa Ruchu oraz narzędziem trafficTrends, dostarczającym informacje o natężeniu ruchu).
Dzisiejsze urządzenia do nawigacji GPS to jedne z najbardziej wszechstronnych i wielofunkcyjnych gadżetów na rynku – potrafią wskazać drogę, ale również odtwarzać muzykę, filmy, zdjęcia czy elektroniczne książki. To prawdziwe multimedialne kombajny, które w podróży nie tylko wskażą trasę, ale również zapewnią rozrywkę pasażerom – szczególnie tym młodszym. Wiele nowych modeli jest też wyposażone w liczne funkcje dodatkowe, znacznie uprzyjemniające podróż – np. trasy turystyczne, opisy zabytków czy narzędzia ułatwiające wykonywanie skomplikowanych manewrów (np. Asystent pasa ruchu).
Komentuje Bartosz Stodolny, Specjalista ds. Zarządzania Grupą i Produktem z firmy Vobis
GPS-y dla pieszych i wodniaków
Z dobrodziejstw nawigacji GPS możemy korzystać nie tylko w samochodzie. Teoretycznie w podróż pieszą, rowerową czy na pokładzie żaglówki zabrać można samochodowy zestaw do nawigacji – ale nie jest to najlepszy pomysł. Choćby dlatego, że samochodowe GPS mają zwykle baterie o niewielkiej pojemności, a na dodatek zainstalowane w nich mapy są zoptymalizowane do podróży po drogach.
Dlatego podróżnicy, którzy często schodzą z asfaltowych jezdni, powinni zainteresować się GPS-ami zaprojektowanymi z myślą np. o rowerzystach, wodniakach, czy turystach pieszych. Urządzenia te mają zwykle wzmocnione obudowy, pojemne baterie oraz specjalne mapy – takimi produktami są np. Garmin Etrex H czy Holux GR-245 (ten ostatnio potrafi pracować bez dodatkowego zasilania do 28 godzin).
Dodajmy, że w moduł GPS oraz możliwość korzystania z map wyposażona jest również większość nowoczesnych telefonów komórkowych (tzw. smartfonów), w tym np. debiutujący właśnie na polskim rynku model WildFire firmy HTC (ostatnio testowany w komórkoManiaKu). To urządzenie całkiem nieźle sprawdzi się w roli nawigacji – dysponuje czułym odbiornikiem GPS oraz wyświetlaczem o przekątnej 3,2″.
Nie tylko mapy, czyli biegamy
Ale technologia GPS wykorzystywana może być nie tylko do wskazywania drogi – można jej użyć również np. do kontrolowania i planowania treningów sportowych. Na polskim rynku dostępne jest m.in. urządzenie o nazwie Garmin Forerunner 110 – czyli elektroniczny trener z modułem GPS, który potrafi m.in. analizować przebytą przez biegacza trasę, monitorować tętno i osiągnięcia, a także porównywać wyniki.
Oczywiście, to tylko kilka przykładów urządzeń wykorzystujących technologię GPS – oferta takich produktów jest znacznie szersza. Więcej modeli znaleźć można np. w ofercie salonów Vobis oraz sklepie internetowym Vobis.pl (warto dodać, że w Vobis dostępna jest usługa konfiguracji map GPS – szczególnie przydatna mniej doświadczonym użytkownikom).
GPS ma konkurentów
Warto dodać, że GPS nie jest jedynym rozwijanym obecnie globalnym systemem pozycjonowania – alternatywnymi rozwiązaniami są m.in. Galileo, GLONASS oraz Compass.
Galileo to system stworzony przez Europejską Agencję Kosmiczną – pełną sprawność operacyjną ma osiągnąć w 2013 r. Od GPS europejski system różni się przede wszystkim tym, że jest kontrolowany przez organizacje cywilne oraz znacznie wyższą precyzją – w Galileo dokładność pozycjonowania ma sięgać kilkudziesięciu centymetrów.
GLONASS to z kolei projekt wojskowy – tyle, że rosyjski. System działa od lat i oferuje wysoką precyzję. Problem w tym, że GLONASS nie jest powszechnie dostępny – obecnie korzystać mogą z niego jedynie rosyjskie wojsko oraz firmy, które wykupią specjalną licencję.
Ostatni konkurent GPS – chiński Compass – na razie jest jeszcze w powijakach (z zapowiedzi Pekinu wynika, że wystartuje najwcześniej w 2012 roku).
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.