iPhone to chodliwy towar. Niezależnie od tego, czy planujecie kupić model 4S, 5 czy 5C, każdy z nich „z drugiej ręki” będzie potencjalnie znacznie tańszy od wersji pudełkowej. Przy zakupie smartfonów, a już szczególnie tych z logo nadgryzionego jabłka na obudowie, trzeba być bardzo czujnym, bo oszuści tylko czekają na chwilę naszej słabości.
Smartfony marki Apple w pewnym momencie przestały być tylko „urządzeniami”, a stały się pewną oznaką statusu społecznego i (podobno) dobrego gustu. Ze względu na swoją popularność, stały się też łakomym kąskiem dla oszustów. W Chinach dostępne są podróbki, które na pierwszy rzut oka nie różnią się niczym od oryginału. Jak uchronić się przed zakupem felernego smartfona Apple? Najłatwiej poprzez zakup bezpośrednio w Apple Online Store lub u jednego z resellerów, ale nie każdego na to stać. Wielu użytkowników wybiera iPhone’a z „drugiej ręki”, używanego, choć „prawie nowego”. Co zrobić, by dokonać właściwej inwestycji? Na to powinniście zwrócić uwagę przy zakupie używanego iPhone’a.
Rozszyfrowujemy IMEI
Każdy smartfon ma swój indywidualny numer IMEI, coś na kształt PESEL-u, który jest przypisany tylko jemu. Kupując używanego iPhone’a, warto sprawdzić czy IMEI podany na dołączonym pudełku (gdy pudełka brak – lampka alarmowa) oraz ten w ustawieniach telefonu, zgadzają się ze sobą. IMEI danego egzemplarza może każdy sprawdzić błyskawicznie, wystarczy wpisać uniwersalny kod *#06#*. Znając IMEI można prześledzić dotychczasową historię telefonu. Wystarczy udać się do jednego z resellerów Apple (np. iSpot, Cortland, iMad, RCS2) i poprosić o informacje o danym urządzeniu. Zazwyczaj taka usługa jest płatna, ale nie jest to duży koszt. Wiedza, którą w ten sposób zyskujemy jest natomiast bezcenna. W ten sposób dowiemy się kiedy iPhone został aktywowany, czy był serwisowany oraz kiedy upływa/upłynęła jego gwarancja. Nabytą wiedzę warto zweryfikować z informacjami uzyskanymi od sprzedawcy. Gdy okaże się, że coś kręci, lepiej zainteresować się inną ofertą.
Czy jest kradziony?
Na podstawie numeru IMEI można sprawdzić, czy dany smartfon nie został skradziony. Aby tego dokonać wystarczy udać się na najbliższy komisariat policji, gdzie uzyskamy informację o smartfonach znajdujących się na „czarnej liście”. Mimo, iż chyba nikomu nie uśmiecha się taka wycieczka, to jest to jedna z tych akcji, które mogą w przyszłości oszczędzić nam kłopotu. Gdy zakupimy kradzionego iPhone’a, szanse na jego zwrot lub dalsze puszczenie w obieg są niewielkie. Sprzęt taki rekwiruje policja, a my zostajemy z pustymi rękoma – i bez pieniędzy, i smartfona. Dużym minusem jest brak prowadzenia przez europejskich operatorów publicznej listy skradzionych telefonów – takowa zaoszczędziłaby wielu problemów. Są na szczęście różne strony internetowe, które prowadzone z prywatnej inicjatywy, nie mają takiej mocy urzędowej jak dane policji, ale na wstępny rekonesans będą odpowiednie.
Czy ma simlocka?
Informacja o tym czy sprzedawany iPhone miał założoną blokadę simlock jest o tyle istotna, że często może ona wprowadzić nas w błąd. Nieuczciwi sprzedający w opisach aukcji często podają, że dany egzemplarz „ma simlocka w Orange”, nie precyzując o jaki kraj chodzi. Podczas gdy myślimy, że kupujemy iPhone’a zakupionego w polskim oddziale Orange, okazuje się, że w istocie chodzi o brytyjską sieć Orange. Zdjęcie takiego simlocka może kosztować nawet kilkaset złotych, więc przed zakupem warto takie kwestie poruszyć. Najlepiej oczywiście celować w modele bez simlocka lub zakupione w sieci Play, bo ta nie zakłada na sprzedawane urządzenia żadnej blokady.
Blokada FMI
Blokada FMI (Find my iPhone) to jedno z narzędzi pozwalających na zlokalizowanie skradzionego lub zgubionego urządzenia. Jej wyłączenie jest kluczowe przed sprzedażą. Może się bowiem zdarzyć, że przy niedokładnie przeprowadzonym czyszczeniu do ustawień fabrycznych, sprzęt nadal będzie powiązany z kontem pierwotnego właściciela – nawet, jeśli nowy użytkownik skonfiguruje konto na nowym identyfikatorze Apple!
Czy miał jailbreak?
Wiele iPhone’ów sprzedawanych w polskim Internecie to smartfony po przeprowadzonym tzw. jailbreaku. Osoby oferujące takie urządzenia często nawet nie wyjaśniają na czym ów jailbreak polega. Mówiąc najbardziej ogólnie, jest to proces znoszenia blokady telefonu, coś jak łamanie simlocka, tyle że nie w odniesieniu do operatora sieci komórkowej, a producenta, w tym przypadku firm Apple. Dzięki temu możliwe jest niemal nieograniczone modyfikowanie interfejsu, zmiana poszczególnych ustawień i instalowanie aplikacji spoza oficjalnej dystrybucji App Store. Nie jest to zadanie łatwe, bo jailbreaku podejmują się osoby bardziej zaznajomione ze stroną techniczną smartfonów, jednak w dobie YouTube’a i internetowych instrukcji praktycznie na każdy temat, wszystko się da zrobić. Trzeba pamiętać, że nieumiejętnie przeprowadzony jailbreak albo zdeformuje poziom funkcjonalności urządzenia (niezauważalne przy pierwszych oględzinach), albo całkowicie uniemożliwi jego działanie. Warto unikać takich ofert, bo raz poddany jailbreakowi iPhone, już nigdy nie będzie taki sam.
Czy nie jest uszkodzony?
Nie warto kupować kota w worku, szczególnie gdy nie jesteśmy pewni sprzedającego. Każdy używany już produkt warto obejrzeć przed zakupem, o ile oczywiście jest to możliwe. Czasami okazuje się, że kupione 2 tygodnie u operatora komórkowego urządzenie, a sprzedawane teraz za połowę ceny, jest tak naprawdę uszkodzone. Wady mogą być różnego typu, choć defekty budowy stosunkowo łatwo wykryć. Gdy iPhone ma porysowany ekran lub pęknięty tył, wiadomo że kryje się za tym jakaś historia, więc musimy wkalkulować to w ewentualne koszty eksploatacji smartfona. Najłatwiej wybierać takie oferty, w których możliwy jest odbiór osobisty. W dobie Allegro i eBay’a, często nie jest to możliwe, więc warto uzyskać od sprzedającego jak najwięcej zdjęć iPhone’a.
Nadgryzione jabłko to nie kot w worku
iPhone’y należą zazwyczaj do najdroższych smartfonów na rynku, zatem kupno potencjalnego bubla będzie nas sporo kosztować. Stosując się do wymienionych wskazówek, nie eliminujemy w całości ryzyka nietrafionej decyzji, ale minimalizujemy je do akceptowalnego poziomu.