Za wypożyczenie sprzętu dziękujemy sieci Sferis, gdzie telefon Samsung Galaxy K Zoom kupicie za 1749 zł.
Dane podstawowe | |
Wymiary | 71 x 138 x 16.6 mm |
Waga | 200 g |
Obudowa | jednobryłowy |
Standard sim | Micro-sim |
Data premiery | 2014, Lipiec |
Ekran | |
Typ | Super AMOLED 4.8'', rozdzielczość 1280x720, 306 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Samsung Exynos 5 Hexa 5260 |
Procesor | 1.7 GHz, 2 rdzenie (Cortex A15 + Cortex A7) |
GPU | Mali-T624 |
RAM | 2 GB |
Bateria | 2430 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD, do 64GB |
Porty | USB (microUSB, obsługuje OTG) |
Pamięć użytkowa | 8 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android 4.4.2 KitKat |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE 150 Mb/s |
WIFI | 802.11 b/g/n |
GPS | A-GPS i GLONASS |
Bluetooth | 4.0 z A2DP |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 20.7 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s, lampa błyskowa |
Dodatkowy | 2 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s |
S4 Zoom to przy nim katastrofa
Testując kilkanaście miesięcy temu Samsunga Galaxy S4 Zoom narzekałem przede wszystkim na jego konstrukcję. Była klockowata, zupełnie nieergonomiczna od strony smartfonowej, brzydka – jednym słowem, sprawdzała się wyłącznie jako opakowanie aparatu. Dlatego też cieszę się, że w K Zoomie uporano się z tym problemem wręcz wzorowo.
Już od frontu widać inspirację Galaxy S5, choć to nie tutaj wprowadzono najwięcej zmian. Poza dużym, 4,8-calowym wyświetlaczem chronionym przez szkło Gorilla Glass 3, klasycznymi przyciskami dotykowymi i głównym fizycznym, zauważymy jeszcze głośnik, logo producenta i zestaw czujników. Dopiero jednak na bokach dostrzeżemy pierwsze, wyraźne modyfikacje. Wprowadzono tu bowiem stylową, metaliczną ramkę, obok której – z prawej strony – zmieszczono szeroki, wygodny spust migawki, przycisk blokady ekranowej i dwufunkcyjny przycisk multimedialny, dublujący również jako obsługa zbliżenia optycznego. U dołu, z kolei, zaimplementowano gniazdo Micro USB 2.0 i głośnik główny. Lewy bok mieści wyłącznie slot na karty microSD, podczas gdy górny panel telefonu skrywa tradycyjne gniazdo słuchawkowe.
[nggallery id=1070 template=techmaniak]
Totalnej rewolucji doświadczymy natomiast po spojrzeniu na tylny panel K Zooma. Charakterystyczna, kropkowana faktura zapożyczona z nowego S5 wyraźnie doń nawiązuje, jednocześnie czyniąc całe urządzenie nie tylko wygodniejszym w użytkowaniu, ale również – o dziwo – ładniejszym. Przyjemny w dotyku materiał dobrze komponuje się z tubusem obiektywu, a brak wyoblonego gripa pomaga w przenoszeniu całości w kieszeni spodni. Jak już pisałem w teście aparatu, K Zoomowi bliżej do zwykłych smartfonów, niż S4 Zooma. W dalszym ciągu jest to produkt słusznych wymiarów (138 x 71 x 16,6-20,2 mm przy wadze 200 gramów), natomiast nie sposób pomylić go z jego poprzednikiem.
Tylny panel to również głośnik, generujący maksymalne natężenie na poziomie 84 decybeli, ksenonowa lampa błyskowa i dioda wspomagająca układ autofocusu.
W K Zoomie cieszy ogólna jakość wykonania, której zdecydowanie bliżej do Note’a 4, niż do Galaxy S5 i pozostałych, wcześniejszych wcieleń koreańskich smartfonów.
Standardowa jednostka bez szczególnych wyróżników
Wyświetlacz Galaxy K Zoom zapożyczono z Galaxy S III, wprowadzając 4,8-calową przekątną o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli. Szczegółowość można więc określić jako dostateczną – gęstość wynosi tu 306 PPI.
Matryca Super AMOLED zapewnia dobre odwzorowanie barw, właściwe kąty widzenia i nieskończony współczynnik kontrastu, natomiast charakterystyczne cechy układu PenTile będą widoczne przy bliższym egzaminowaniu. Osobiście nie przeszkadzało mi to w ogóle – a przesiadałem się ze zdecydowanie bardziej zaawansowanych monitorów.
Czytelność w świetle słonecznym mogę określić jako dostateczną. W Samsungach nie jest możliwe uzyskanie maksymalnej jasności w trybie manualnym – pomiary kalibratorem wykazały jedynie 252 cd/m2, podczas gdy faktyczna luminancja, wspomagana przez czujnik oświetlenia zastanego, wynosi prawie dwukrotnie tyle.
Niemniej, nie można powiedzieć, by K Zoom radził sobie z promieniami słonecznymi w tak świetny sposób, w jaki czyni to Galaxy S5 – jest minimalnie gorzej. Zaletą serii pozostaje za to niska jasność minimalna, pozwalająca na komfortowe przeglądanie sieci czy czytanie e-booków wtedy, gdy znajdziemy się w zupełnie zaciemnionym pomieszczeniu.
Tylko 100 mAh więcej
Bateria w K Zoomie nie będzie na pewno tym elementem, na podstawie którego producent oprze całą kampanię reklamową. Z drugiej strony, trudno też mieć do Samsunga szczególne pretensje – ogniwo o pojemności 2430 mAh dobrze radzi sobie z gospodarką energetyczną, osiągając wyniki rzędu 6 godzin przy surfowaniu przez LTE czy ponad 11 godzin oglądania filmów. Zwłaszcza ten ostatni rezultat jest godny uwagi.
Od strony praktycznej K Zoom wytrzyma cały dzień z daleka od gniazdka – a nawet, gdyby prądu zabrakło, to zawsze możemy wymienić ogniwo na kolejne, w pełni naładowane. To zdecydowany plus tego sprzętu, jeśli brać pod uwagę jego fotograficzne przeznaczenie.
W K Zoomie wprowadzono również tryb „Bardzo niskiego zużycia energii”, którego aktywacja zaowocuje zdecydowanym wydłużeniem czasu pracy na baterii i ograniczeniem aktywności wszystkich, zbędnych funkcji. Pozostawienie urządzenia z dosłownie kilkoma procentami wyświetlanymi na górnym pasku pozwoli na osiągnięcie nawet kilku-kilkunastu godzin pasywnej pracy.
10-krotny zoom optyczny i 1/2,3-calowa matryca
Samsung Galaxy K Zoom to aparat i telefon w jednym. Prawdziwy aparat – z 1/2,3-calową matrycą i 10-krotnym zbliżeniem optycznym. Z frontu można byłoby stwierdzić, że K Zoom przypomina Galaxy S5. Wszystkie inne elementy będą natomiast bardziej tożsame z klasycznymi cyfrówkami; przy 20,2 milimetrach grubości (gdy obiektyw jest złożony) urządzenie jest grubsze, bardziej masywne od większości smartfonów na rynku. Potwierdza to również waga (200 gramów), którą zawdzięczamy przede wszystkim skomplikowanemu układowi optycznemu.
Na prawym panelu producent zmieścił włącznik urządzenia, przyciski głośności dublujące jako dźwignia zoomu oraz szeroki, fizyczny spust migawki. W przeciwieństwie do S4 Zoom, w K Zoom nie znajdziemy pierścienia odpowiedzialnego za zmianę ogniskowej; rolę tę pełnią wspomniane już przyciski multimedialne. Zabrakło tu również gwintu statywowego.
In plus należy stwierdzić, że K Zoom nie przeszkadza w kieszeni. Nawet w wąskich spodniach urządzenie od Samsunga będzie co najwyżej zauważalne, ale z pewnością nie znajdziemy zbyt wielu powodów do narzekań. Plusem jest również specyficzne wyprofilowanie tylnej klapki, dzięki której zyskujemy nie tylko chwytliwość, ale również ograniczamy różnicę między obiektywem, a pozostałymi elementami konstrukcji.
Już na wstępie chcę zaznaczyć, że przy zablokowanym ekranie nie dostaniemy się do aplikacji aparatu – podobne rozwiązanie pojawiło się w S4 Zoom, tak samo jest i tutaj, w jego następcy. Do pewnego stopnia może to irytować, natomiast jeśli spojrzymy na sprawę z bardziej praktycznego punktu widzenia – Samsung podjął dobrą decyzję. Nie chcielibyśmy przecież, by przypadkiem uruchomiony tryb fotografowania „wysunął” nam obiektyw w torbie, plecaku czy – co gorsza – kieszeni?
Samo fotografowanie przebiega komfortowo, co zawdzięczamy głównie 4,8-calowemu wyświetlaczowi Super AMOLED o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli. Przy tak dużym ekranie nie musimy obawiać się o czytelność i odwzorowanie szczegółów; PPI stoi na przyzwoitym poziomie (306).
Zaraz po uruchomieniu aplikacji naszym oczom ukaże się tryb automatyczny, w ramach którego otrzymujemy zestaw podstawowych funkcji i kilka programów tematycznych. Jeśli nie mamy czasu zagłębiać się w bardziej zaawansowane tryby pracy K Zooma, wystarczy nacisnąć spust migawki – sprzęt samodzielnie dobierze najbardziej odpowiednie parametry ekspozycji.
Program manualny w K Zoom pozwala na zdecydowanie większą swobodę nad procesem powstawania zdjęcia. Możemy tu modyfikować czas otwarcia migawki, wartość przysłony (pomiędzy maksymalną i minimalną, czyli f/3,1 i f/9), czułość ISO od 100 do 3200, balans bieli czy pomiar światła (matrycowy, centralnie ważony i punktowy).
Co ciekawe, sam wygląd aplikacji nie nawiązuje już do Galaxy Camera. Samsung poszedł w stronę tradycyjnego interfejsu z S5 czy Note’a 4, co pozwoliło na utrzymanie pewnej konsekwencji.
O ile w K Zoom nie znajdziemy porządnego, dedykowanego programu do obróbki zdjęć (poza kilkunastoma efektami wbudowanymi w program aparatu), to przecież mamy do dyspozycji ogromną ilość aplikacji w Google Play. Spośród najciekawszych, dostępnych bezpłatnie pozycji, warto wymienić Snapseeda, PicsArt, Aviary, Pixlr-o-Matic i Pixlr Express. Te tytuły w zupełności zadbają o Wasze zapotrzebowania.
Dobrze funkcjonującym narzędziem w K Zoom jest również tryb panoramiczny, pozwalający na złożenie 360-stopniowego obrazu bez szczególnego wysiłku.
Tryb rozszerzonego zakresu dynamicznego jest w K Zoom bardzo skuteczny, choć – niekiedy – zdarza się zbyt intensywne jego zastosowanie. Niemniej, na rezultaty nie musimy czekać długo; aparat wykona błyskawicznie kilka zdjęć o różnej ekspozycji, które następnie zostaną złożone w jeden kadr.
Bez HDR | Z HDR |
Bez HDR | Z HDR |
Samsung oparł Galaxy K Zooma o 1/2,33-calową (6,17 x 4,55 mm), standardową dla aparatów kompaktowych matrycę o rozdzielczości 20,7 megapiksela. Sensor nie tylko nie odbiega powierzchnią od klasycznych, prostych cyfrówek; matryca tych samych wymiarów pojawiła się już w S4 Zoomie, w Xperiach Z1, Z2 czy Z3.
Kolejną, kluczową cechą wynalazku Samsunga jest obiektyw z 10-krotnym zbliżeniem, rozpoczynającym się od 24 mm w ekwiwalencie dla formatu małoobrazkowego. Światło jest tu zmienne i wynosi od f/3,1 dla najkrótszej ogniskowej do f/9 na długim końcu. Kadrowanie przy 240 milimetrach wspomaga optyczna stabilizacja obrazu, dzięki czemu nie musimy obawiać się o szczególny dyskomfort i poruszone zdjęcia.
Nie jest to na pewno idealny układ; przy najkrótszej ogniskowej musimy mierzyć się z dystorsją beczkową (przykład powyżej) i spadkiem ostrości w narożnikach. Obydwie te wady przestaną mieć znaczenie, gdy użyjemy zoomu – zmiana ogniskowej pozytywnie wpłynie na jakość obrazu.
Szeroki kąt | Maksymalne zbliżenie |
Szeroki kąt | Maksymalne zbliżenie |
Sensor K Zooma jest podświetlany od tyłu (technologia BSI) i obsługuje czułości ISO od 100 do 3200. Jakość obrazu można określić jako tożsamą z prostymi aparatami kompaktowymi – nie oczekujcie tu rewolucji. Sprawdźmy, jak wygląda reprodukcja detali w przykładowym teście czułości.
W przeciwieństwie do większości telefonów dostępnych na rynku, Galaxy K Zoom dysponuje ksenonowym fleszem z prawdziwego zdarzenia.
To nie tylko jednostka mocniejsza, ale też umożliwiająca zamrożenie ruchu w sposób, którego zwykłe LED-y nie są w stanie osiągnąć.
Lampa wyłączona | Lampa włączona |
K Zoom samodzielnie przełącza się w tryb fotografii makro, pozwalając nam na złapanie ostrości z relatywnie niewielkiego dystansu. Oczywiście – nie zastąpi to dedykowanych, lustrzankowych szkieł makro, ale do czysto amatorskich zastosowań będzie wystarczający.
Galaxy K Zoom uporał się z największym problemem poprzednika, czyli marną ergonomią w trybie „telefonicznym”. W tej chwili otrzymujemy zdecydowanie bardziej uniwersalne urządzenie – ładniejsze, prostsze. Nie będące eksperymentem, a faktycznym, dwufunkcyjnym sprzętem.
S4 Zoom można było używać wyłącznie jako aparatu, bo jego rolę smartfonową ograniczała nie do końca udana konstrukcja. W przypadku K Zooma mamy do czynienia z produktem niewiele grubszym od klasycznych telefonów, możliwym do przenoszenia w większości kieszeni bez specjalnego odczuwania tego faktu.
Obiektyw nie przeszkadza, choć może zabawnie wyglądać
Galaxy K Zoom funkcjonuje dokładnie tak, jak każdy inny smartfon. Przykładasz go do ucha, prowadzisz rozmowę i – jeśli trzeba – możesz ją również zakończyć. Licz się jednak z tym, że w trakcie konwersacji możesz przyciągać uwagę osób postronnych. Obiektyw widoczny w okolicach Twojej małżowiny niewtajemniczonemu przechodniowi przypominać będzie wyłącznie aparat fotograficzny – a przecież, w normalnym świecie, z cyfrówek dzwonić się nie da.
Sam właściciel nie będzie natomiast szczególnie zdziwiony. Owszem, K Zoom jest nieco grubszy, ale poręczności mu nie brakuje. Aspekty techniczne też stoją na właściwym poziomie – telefon nie ma żadnych problemów z zasięgiem i jego utrzymywaniem, nie można również narzekać na przejrzystość i głośność dźwięków płynących ze słuchawki.
Dialer i aplikacja wiadomości niczym nie odbiegają od pozostałych propozycji Samsunga; jeśli więc miałeś do czynienia z telefonami Koreańczyków w przeszłości, tak i tutaj otrzymujesz dokładnie te same rozwiązania.
Autorski układ Samsunga
K Zoom oparto o chipset Exynos 5260 Hexa, składający się z dwóch rdzeni Cortex-A15 (o częstotliwości taktowania 1,7 GHz) oraz czterech rdzeni Cortex-A7 (1,3 GHz). Co ciekawe, wszystkie sześć rdzeni jest w stanie pracować jednocześnie.
Za jakość grafiki odpowiada tu Mali-T624, która zdaje się doskonale radzić z wyświetlaczem o rozdzielczości 720p. Nie miałem większych problemów z uruchomieniem nawet najbardziej wymagających pozycji z Google Play, co zresztą potwierdzają przeprowadzone przez nas testy syntetyczne.
W AnTuTu, niespodziewanie, K Zoom zdobył aż 38 tys. punktów. Wynik nie pokrywa się natomiast z 13 tys. uzyskanymi w Quadrancie, a grafika ustępuje topowym układom z innych smartfonów, czego dowodzi ok. 9 tys. punktów „wykręconych” w 3DMark Ice Storm Unlimited. Trudno jednak mieć pretensje do podzespołów K Zooma, o czym przekonamy się głównie w trakcie praktycznego użytkowania telefonu.
W poniższych zestawieniach znajdziecie nie tylko szczegółowe wyniki benchmarków, ale również sekcję poświęconą multimediom. Zauważycie tam, że K Zoom nie radzi sobie wyłącznie z klipami rejestrowanymi w 4K oraz dźwiękiem kodowanym w DTS.
1. Testy przeglądarek
Testy sprawdzające wydajność telefonu pod kątem przeglądania zasobów sieci.
2. Testy syntetyczne systemu
Testy sprawdzające ogólną wydajność telefonu.
3. Testy syntetyczne systemu (grafika)
Testy sprawdzające wydajność telefonu z naciskiem na grafikę 3D. Brak wyniku w dwóch segmentach 3DMark (zwykły i Extreme) w tym przypadku oznacza przekroczenie skali testowej.
4. Odtwarzanie multimediów
Test odtwarzania popularnych formatów multimedialnych w aplikacji MX Player (z pakietem najnowszych kodeków).
– mkv, 480p, xvid, 1mbps, he aac, napisy;
– mkv, 720p, h264, 600kbps, aac / mp3 dual audio;
– mp4, 720p, h264, 3mbps, aac;
– mkv, 720p, h264, 3mbps , vorbis, napisy;
– mp4, 720p, h264, 6mbps, ac3;
– mkv, 1080p, h264, 10mbps, dts (obraz płynny, brak wsparcia dźwięku DTS);
– mkv, 1080p, h264, 40mbps;
– mp4, 4K (3840×2160), h264, 34mbps;
– mp4, 4K (4096×1716), h264, aac, 35mbps.
Co nowego w TouchWizie?
Galaxy K Zoom pracuje pod kontrolą nakładki znanej już z Galaxy S5, pozbawionej oczywiście części funkcji, które znajdziemy w tegorocznym flagowcu. Android 4.4.2 KitKat – wspierany przez 2 GB pamięci operacyjnej – przez większość czasu pracuje z należytą płynnością. Owszem, zdarzą się lagi i przestoje charakterystyczne dla skomplikowanego, wciąż miejscami ociężałego TouchWiza, ale nie miałem do czynienia z całkowitym brakiem responsywności.
Jak już pisałem w teście S5, zmiany w TouchWizu są głównie wizualne. Pojawiły się odświeżone ikony, odświeżony layout i kilka nowych rozwiązań, takich jak „Moje czasopismo”. Znów muszę jednak wystosować pewne zastrzeżenie – funkcja ta, oparta na Flipboardzie, nie pozwoli nam zalogować się na swoje konto. Wobec takiego stanu rzeczy jesteśmy więc zmuszeni korzystać wyłącznie z treści generowanej na bieżąco; Samsung pożyczył ze znanej aplikacji mechanizm, ale niestety nie wdrożył właściwej personalizacji i opcji konfiguracji.
[nggallery id=1072 template=techmaniak]
Oprócz drobnych wad, w Galaxy K Zoom znajdziemy mnóstwo zalet. Warto wymienić choćby obecność „Przybornika”, czyli małego, dostępnego zawsze na wierzchu okręgu, który pozwala nam skorzystać z 5 definiowalnych aplikacji. Już od czasów Galaxy S5 jestem gorącym fanem tej opcji i w przypadku naszego aparatofonu również zdania nie zmieniłem.
Koreańczycy zaimplementowali tu nawet tryb dziecięcy z charakterystycznym krokodylem, który szerzej omawialiśmy w tym miejscu. Jeśli nie zamierzacie klikać, pozwólcie, że przypomnę fragment:
“Tryb dziecka” jest w Samsungu zrobiony fantastycznie. Zadbano nie tylko o płynne animacje – przede wszystkim postarano się o naprawdę dobrą grafikę, która w niczym nie przypomina większości marnych aplikacji dostępnych w Google Play. Największą jednak zaletą pozostaje zablokowanie pozostałych funkcji telefonu – dzwonienia, dostępu do sieci czy służbowych maili – wymagające podanie oddzielnego kodu PIN. Możemy więc naszej progeniturze oddać smartfon bez najmniejszych obaw.
K Zoom nie obsługuje za to trybu wielu okien, rezerwując tę funkcję dla bardziej zaawansowanych, droższych urządzeń. Teoretycznie, chipset byłby w stanie udźwignąć tę funkcjonalność – podejrzewam, że jej brak wynika właśnie ze względów marketingowych.
Poza nowościami z S5, K Zoom obsługuje również takie opcje, jak Smart Stay (gdzie wyświetlacz pozostaje włączony, gdy na niego patrzymy), możliwość przewrócenia telefonu ekranem do podłoża i wyciszenie go czy „Smart Alert”, w ramach którego smartfon zawibruje, gdy weźmiemy go do ręki i będą oczekiwać na nas powiadomienia.
Wi-Fi dostępne w Galaxy K Zoom pracuje w standardzie 802.11 a/b/g/n, obsługując dwa kanały częstotliwości (2,4 i 5 GHz), tryb Wi-Fi Direct czy opcję tetheringu. Zarówno od strony praktycznej, jak i laboratoryjnej, nie zauważyłem żadnych ubytków w trakcie okresu testowego. Połączenie utrzymywane jest nawet w najbardziej wymagającym scenariuszu. W podobnych superlatywach można mówić o GPS-ie, wspieranym przez A-GPS i GLONASS, który błyskawicznie ustala naszą lokalizację.
Wsparcie USB OTG w K Zoomie jest raczej podstawowe. Nie będziemy mieć problemów z odczytaniem zawartości pendrive’ów formatowanych w FAT32, telefon będzie też współpracować z myszkami czy klawiaturami, ale już dyski przenośne i huby USB stanowią dla koreańskiego wynalazku nie lada problem.
Do kilku razy sztuka?
Galaxy K Zoom nie jest eksperymentem – jest nadspodziewanie udanym produktem. Nie jest też, na pewno, produktem dla każdego. Potrzebna będzie tutaj bardzo specyficzna grupa odbiorców.
Ale to właśnie dla nich powstał ten sprzęt. Osoby poszukujące jak najbardziej uniwersalnego aparatu zintegrowanego w telefonie komórkowym z pewnością nie przejdą obok nowego dziecka Samsunga obojętnie. Co więcej, jeśli już wezmą K Zooma do ręki, to nie poczują się tak, jakby trzymały nieudanego ergonomicznie S4 Zooma. K Zoomowi bliżej do smartfonu, niż do aparatu, co – patrząc przez pryzmat codziennego użytkowania – jest nie lada komplementem.
Od strony fotograficznej Samsung usprawnił sporo. Poprawiono szybkość, poprawiono jakość generowanego obrazu i wygodę obsługi aplikacji fotograficznej. Również sam smartfon można uznać za udanego przedstawiciela średniej półki – pozwala przecież na uruchamianie najnowszych, wymagających pozycji z Google Play, samemu oferując bogate zapleczenie TouchWizowe.
ZALETY
|
WADY
|
Gall Anonim: Jaki wynik w AnTuTu ma K Zoom?
Wysoki – 38 tys. punktów.
Zainteresowany: Jak Galaxy K wypada pod względem robienia zdjęć względem s4 zoom? Czy ma dwustopniowy spust migawki, czy ma możliwość robienia zdjęć w trybie manual? Czy lepiej się go trzyma w ręku niż s4 zoom ? Czy ma lepsze możliwości przy robieniu zdjęć czy może jednak zrobili z niego bardziej smartfona niż aparat?
Na większość pytań odpowiedzi znajdziesz w tekście. Pokrótce: K Zoom oferuje lepsza jakość obrazu, dwustopniowy spust migawki też jest, podobnie zresztą, jak tryb ręczny. Dla mnie jest też wygodniejszy od S4 Zooma.
Deska: Jak z zamrażaniem obrazu z użyciem lampy ksenonowej przy zdjęciach obiektów w ruchu w dzień i w nocy?
Niestety, gdzieś zawieruszyłem sample – ale flesz ksenonowy nie ma problemów z zamrażaniem obiektów w ruchu, w przeciwieństwie do diod LED-owych.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…