Tytuł, na którym się zdecydowałem, to nawiązanie do starego, suchego dowcipu, którzy brzmiał tak:
-ale leje…
-no coś Ty, przecież nie pada!
-ale leje, powiedział Rumun na pieniądze…
Jestem pewien, że wspomniany Rumun płacze rzewnymi łzami, widząc leje wydawane na telekomunikację. Celem wprowadzenia przypomnę, że kurs pomiędzy lejami, a złotówkami to właściwie 1:1, zaś za 1 euro kupimy około 4,3 lei.
Czemu o tym mówię? Jestem niemal pewien, że Stanisław Bareja po śmierci wylądował w Bukareszcie, bowiem liczba bareizmów na kilometr kwadratowy jest tu całkiem spora. Jedną z nich jest przeliczanie wszystkiego z rumuńskich lejów na euro i na odwrót. I tak, chcąc zapłacić za akademik muszę iść do kantoru wymienić leje na euro, zapłacić, po czym widzieć panią z uniwersyteckiej kasy, która idzie do tego samego kantoru, żeby wymienić euro na leje. Nie mogę jej po prostu zapłacić w lejach bo…nie. Identyczna sytuacja jest w cenach usług telekomunikacyjnych, bowiem ceny podawane są w euro. Dlaczego? Zaraz się dowiecie…
Analizę ofert rozpocznę od prepaidów, bowiem właściwie każdy z operatorów (Vodafone, Orange, Telekom) ma identyczne ceny. Podstawowa oferta kosztuje 5 euro czyli około 23 zł, zazwyczaj dostajemy w tym darmowe rozmowy w sieci, 200 smsów wymiennych na minuty i 500 megabajtów internetu w telefonie – przy czym ważność konta to miesiąc. Pakiety czegokolwiek (internetu czy smsów) są drogie i małe – przykładowo za 1 gigabajt mobilnego internetu musimy zapłacić kolejne 5 euro. W praktyce więc kupowanie najtańszego prepaida się nie opłaca. Następny „poziom” cenowy wynosi 7 euro i tu już robi się ciekawiej – w tej cenie Vodafone oferuje 2000 smsów wymiennych na megabajty i 100 minut połączeń międzynarodowych. Ja jednak do pewnego czasu korzystałem właściwie z najwyższego pakietu za 12 euro, bo dostawałem tam przede wszystkim 1,5 gigabajta internetu i ponad 3000 minut wymiennych na smsy. Co śmieszniejsze…kupując ofertę za 12 euro musimy zapłacić minimum 65 lei bo… taki kurs ustalają sobie operatorzy w salonach. Licząc po kursie rynkowym, powinniśmy płacić 51 lei. 1/4 zysku na czysto!
Dużo bardziej opłacalne jest korzystanie z abonamentów. Tu również ceny podawane są w euro. Oferty są dosyć proste, tak jak u nas podstawą są nielimitowane rozmowy i smsy, różnice są tylko w wielkości internetu i liczbie minut, które możemy wykorzystać w rozmowach międzynarodowych. I tak przykładowo w Vodafone RED mamy trzy poziomy cenowe – 19, 25 i 39 euro miesięcznie. W najtańszej ofercie za około 81 lei otrzymujemy nielimitowane rozmowy i smsy do wszystkich sieci, 250 minut międzynarodowo i 1,5 gigabajta internetu. W najdroższej ofercie za 39 euro czyli około 170 lei otrzymujemy właściwie… to samo. Mamy tylko 500 minut międzynarodowych i 3 GB internetu.
Jeśli komuś nie zależy na super telefonie, najbardziej opłaca się skorzystanie z taryfy SMART – za 9 euro miesięcznie otrzymujemy nielimitowane połączenia i sms, do tego 150 megabajtów i 150 minut za granice. W konkurencyjnym Orange wciąż obowiązują „zwierzęce” taryfy – Pantera, Kangur czy Tygrys. Pantera to właściwie odpowiednik Vodafone RED, dużych różnic nie ma. Ciekawostką jest Tygrys, czyli oferta z niskim abonamentem, która w odróżnieniu od konkurencji nie posiada nielimitowanych rozmów i smsów. Natomiast oferta Telekomu jest dosyć skomplikowana i trudno się w niej połapać – oznaczana jest rozmiarami od S do XXL. O ile dobrze rozumiem rumuński to wydaje się to być całkiem opłacalne wyjście – przykładowo w S za 9.99 euro otrzymujemy nielimitowany internet, smsy i minuty do wszystkich. Kruczek jest taki, że transfer odbywa się 3G – wyższe oferty posiadają pakiet internetu 4G.
Jeśli już zdecydujemy się na wybór którejś z ofert, to jaki telefon możemy otrzymać za nasze „eurasy”? Przykładowo – iPhone 6 w taryfie 59 euro miesięcznie, wyniesie nas 199 euro, co łącznie daje prawie 6800 zł! Nawet iPhone 5c w taryfie za 25 euro, za którego zapłacimy tylko 149 euro to łączny wydatek ponad 2500 zł! Miłośnicy Windows Phone z pewnością zainteresują się Lumią 830, która w Polsce nie jest dostępna u operatorów. W Vodafone z kontraktem za 39 euro miesięcznie wspomniana Lumia będzie nasza za 19 euro. 39×24+19 daje około 950 euro. Jeśli pomnożymy to razy 4,3 uzyskamy około 4000 zł za telefon, który w sklepie kosztuje ok. 1600 zł. Prosta Lumia 530, którą w abonamencie za 14 euro otrzymujemy gratis łącznie wyniesie nas około 1000 zł. Strasznie drogo? Mówiłem…
Jak widać, dzwoniący w Rumunii nie mają lekko, a przynajmniej nie mają tanio – chociaż to też zależy od oferty. To już ostatnia część cyklu „Buna, ce mai faci”, czyli „Cześć, co słychać?”, mam nadzieje, że zaciekawiłem Was swoimi opowieściami z kraju Drakuli i trochę zmieniłem Wasze spojrzenie na Rumunię. Wbrew obiegowej i mocno krzywdzącej opinii, to całkiem dynamicznie rozwijający się kraj, od którego w pewnych dziedzinach moglibyśmy sporo się nauczyć. Tradycyjnie już zachęcam do zadawania pytań, na które z chęcią odpowiem w komentarzach.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Składany flagowiec w super promocji? Motorola razr 50 Ultra po raz pierwszy doczekała się aż…
Segment tanich tabletów przeżywa rozkwit. Świeżo zaprezentowany Teclast M50 Mini dołącza właśnie do niedrogich pobratymców…
Tanie realme zdobyło kolejną certyfikację. Szykuje się globalne ogłoszenie niskobudżetowca. Niedługo realme Note 60x będzie…
Masz flagowca Apple? To przydałyby Ci się słuchawki. Jako fan marki na pewno słyszałeś o…
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…