Nokia C7 – test i recenzja ManiaKa

System

Kontrolę nad urządzeniem sprawuje najnowszy Symbian ^3. Nie ma co owijać w bawełnę – system ten upada. Ma swoje lata, coraz więcej osób od niego odchodzi, a sytuacji nie poprawiają kolejne cięcia w zespole zajmującym się tą platformą. Nokia zdaje się nastawiać się na Maemo, MeeGo i współpracę z twórcami innych systemów. Tyle słowem wstępu, przejdźmy teraz do opisu tego, co nam w wypadku C7 zaserwowano.

System generalnie działa sprawnie, ale nierzadko zdarzają mu się przycięcia. Menu uruchamia się natychmiastowo po wywołaniu, na kolejne okna trzeba już jednak czasami trochę poczekać. Jedna rzecz, za którą nigdy nie przepadałem w Symbianie to wieczny brak pewności, czy aby na pewno wyłączyłem aplikacje. Na szczęście od tego mamy wbudowany program, który monitoruje i wskazuje aktywne procesy oraz pozwala na ich zamknięcie.

Ogromnym minusem Symbiana są problemy z kompatybilnością. Bardzo wiele aplikacji powstałych pod wcześniejsze edycje zwyczajnie nie działa. Sporo nie ma nowych wersji, ani odpowiedników pod ^3 i niestety nic na to nie poradzimy. Nieraz straszy również monit o wygaśnięciu certyfikatu.

Interfejs

Do dyspozycji mamy 3 pulpity. Na każdym znajduje się 6 podłużnych pól przeznaczonych na widgety. Tych wbudowanych jest całkiem sporo (np. Facebook, Wi-Fi, kalendarz, muzyka), ale niestety baza pozostałych, dostępnych do ściągnięcia z Ovi jest bardzo skromna i za niektóre trzeba dodatkowo zapłacić.

Intrygująca rzecz dzieje się po zablokowaniu ekranu – wyświetlacz domyślnie się nie wygasza. Zamiast tego ukaże się nam duży zegar. Zamiennie możemy ustawić m.in. informacje na temat aktualnie odtwarzanego utworu czy pokaz slajdów. Nie znaczy to oczywiście, że nie możemy całkowicie ekranu wyłączyć, ale zwracam na to uwagę z innego powodu. Dzięki zastosowaniu technologii AMOLED, która nie wymaga podświetlenia, wspomniany zegarek, świecący choćby całą noc, nieznacznie tylko wpłynie na poziom wyczerpania akumulatora.